Stary człowiek siedział na plaży
Zachód słońca i jego promienie idealnie wpasowane w tło, na niebieskim niebie.
Cichy, lekki wiatr przynosi wspomnienia.
Duchy przeszłości powracają.
Stary mężczyzna rozwiązuje długie sznurowadła swego życia.
Zdejmuje buty, w których przeszedł wiele dróg.
Z kieszeni marynarki wyjmuje zdjęcie.
Radosna żona uśmiecha się do niego.
Jej biała, kwiecista i zwiewna sukna kołysze się na wietrze.
On powrócił z misji i cieszy się na jej widok.
Stary człowiek wstaje z uśmiechem na twarzy.
Ostatni raz spogląda na fotografię.
I jest gotowy powiedzieć: Do widzenia.
Kroki stawiane zbyt szybko, zawodzą.
Siły odchodzą.
Wiatr się zmaga.
I nas powala.
Życie długie i szczęśliwe.
Teraz zakończyć czas rozpaczliwie.
Stary człowiek wchodzi do morza.
Fala rozbija się o jego wewnętrzny mur miłości.
Tego każdy mu pozazdrości.
Topi się i wody nałyka.
Nikt nie pomoże, każdy go unika.
Patrząca z góry, ona wie.
Nic mu się nie stanie.
Boska ręka broni go.
I prowadzi wgłąb.
Wspomnienia tak bolesne.
Chcąc nie chcąc przeżyte zbyt wcześnie.
Stary człowiek jest gotów powiedzieć: