No dobra. Zapewne w tym momencie wszyscy czytelnicy opowiadania Innocent czekają u mnie przed drzwiami z siekierami :D
Napisałam rozdział z trudem, ale się udało. Z góry przepraszam, że taki krótki. Następne będą lepsze i popchnę fabułę do przodu.
A teraz zapraszam do czytania :D
Noc zapowiadała się na naprawdę długą, biorąc pod uwagę to, że nie mogłam zasnąć, nawet po upływie dwóch godzin. Sierp księżyca wiszącego na niebie dawał o sobie znać i po mimo ciężkich, stalowo-szarych chmur, jego blask pozostawała niezmienny. Gwieździsty koc okrył go szczelnie, ukazując całe piękno pory nocnej.
Ponownie usiadłam na skraju łóżka, dotykając stopami zimnej podłogi. Przejechałam wierzchem dłoni po zmęczonej twarzy, po czym przymknęłam oczy, marząc, aby to wszystko się skończyło. To całe zamieszanie z Lokim i rzekomym zabójstwem Toma, nie miało sensu. No bo po co zabijać kogoś, kto tak naprawdę jest w nikłym stopniu powiązany z Avengers. Tom wydawał się być naprawdę miłym, bystrym i kochanym mężczyzną, który po mimo tego, że nawet mnie nie znał, to dał drugą szansę i dach nad głową. Przez myśl przemknęła mi nagle inna myśl, a raczej krótkie wspomnienie.
Loki i jego dziwne zachowanie w tamtym pokoju. Kiedy zbliżył się do naszej dwójki, nagle został zmuszony do wycofania się. Pomiędzy nami pojawiła się, tak jakby cienka ściana, która odbiła jego rękę. Zielone, migoczące promienie zawisły w powietrzu, tworząc małą mgłę.
- Co to było? - Spytałam, patrząc na swoją otwartą dłoń. - Magia?
Potrząsnęłam szybko głową, wstając. Chwilę próbowałam utrzymać równowagę, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Otworzyłam je cicho i wyszłam na korytarz. Odruchowo zamarłam w miejscu i spojrzałam na wrota na przeciwko mojego pokoju. Słyszałam kołatanie swego serca, a oddech na krótką chwilę stał się płytszy. Czułam się jak w horrorze, gdzie zaraz powinien mnie dorwać jakiś potwór. Następnie mnie zje i pójdzie wybić całą okolicę.
- Tak. - Zaśmiałam się krótko. - Mogłam oglądać więcej tych pokręconych filmów od Emmy.
Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się schodami na dół. Miałam dziwne wrażenie, że jednak Tom może mieć jakieś informacje na temat Avengers. Inaczej nie użyczałby im swojej rezydencji. To wszystko musiało mieć związek z czymś większym. I w tym celu zostałam zmuszona, wylądować w salonie Tom'a, gdzie rozpoczęły się moje poszukiwania.
- Ghost - Szepnęłam w przestrzeń, a obok mnie zmaterializowała się mała, lewitująca maszyna. - Daj trochę światła.
W istocie te małe urządzenia były bardzo przydatne. Wszyscy, którzy je posiadali, byli z nimi wewnętrznie połączeniu, co nie stanowiło problemu z zabieraniem ich gdziekolwiek. Przeszłam przez salon, gdzie w między czasie zauważyłam szafkę. Od razu skierowałam się w jej stronę.
- Tutaj mały - Poleciłam maszynie i zaraz mogłam zabrać się za grzebanie w cudzych papierach. Było to co najmniej niekulturalne i nie przemyślane, ponieważ gospodarze tego dobytku zaoferował mi wiele, a ja tak po prostu naruszam jego prywatność.
Wzięłam w dłonie pierwszy plik kartek i szybko przeczytałam ich zawartość, dowiadując się jedynie tego, co niepotrzebne. Kolejne minuty, które przerodziły się w godziny upłynęły tak samo. Stera niepotrzebnych informacji mnożyła się niekontrolowanie, a ja nie natrafiłam na nic ciekawego.
- Eh. - Westchnęłam przeciągle, opierając się o fotel stojący za mną. - Nic tu nie ma.
- Owszem. - Usłyszałam głos gospodarza, który stał oparty o framugę drzwi.
No pięknie. To narobiłam. Powoli i spokojnie obróciłam głowę w jego stronę. Ponownie moje serce biło rekordy szybkości, a oddech stał się płytki. Zimno przeszyło moje ciało, wywołując ciarki.
- Co tu robisz? - Jego głos wydawał się być zimnym i ostrym mieczem, które przetnie wszystko.
Wstałam na równe nogi, uprzednio odsyłając Ghost'a. Mój wzrok błądził po całym pokoju, tylko na chwilę zatrzymując się na postaci Tom'a, który...
- Co się dzieje? - Spytałam. Mój głos załamał się równie szybko, co moje nogi. W ostatnim momencie zdążyłam złapać się fotela, który wcześniej służył mi za oparcie. Moja głowa zaczęła pękać, pod naporem dziwnego uczucia, które rozsadzało ją od środka. Obraz, który moje oczy rejestrowały, stawał się coraz bardziej niewyraźny, aż w końcu pokrył się czerwienią.
Postać Tom'a zaczęła migać, a obok niego pojawiła się kolejna, odziana w czarny płaszcz. Zielone tęczówki tajemniczej osoby błysnęły, co przywiodło mi na myśl kolejną scenę z horroru. Czarne włosy, opadły na jej ramiona, a płaszcz zakołysał się pod wpływem energicznych ruchów. Aura, ciemna i zimna zaczęła pulsować niczym mój nieodchodzący ból głowy.
- Kim ty jesteś? - Syknęłam, czując zbliżające się nieszczęście.
Postać spojrzała w moją stronę, a ja zostałam sparaliżowana. Dopiero teraz mogłam dostrzec kim był ten nieznajomy.
- Loki! - Krzyknęłam, rzucając się w stronę Tom'a, który niczego nieświadom, stał w miejscu.
Czarnowłosy wyciągnął dłoń przed siebie, a nagle się zatrzymałam. Poczułam jak przez moje wszystkie kończyny przechodzi ogrom ciepła, jakby ktoś w chwili obecnej podkręcił ogrzewanie.
- Przeszkadzasz - Powiedział obojętnie. Jego ruchy były wolne, ale miały w sobie nutkę tajemniczości. Nóż, który trzymał w ręce, powędrował na szyję Tom'a. - Nie wiesz, że rozkazy należy wykonywać?
- Loki nie rób tego. - Spróbowałam się ruszyć, co poskutkowało tym, że upadłam na kolana, podtrzymując się jedynie krawędzi fotela. - Co to w ogóle wszystko ma znaczyć?
Mężczyzna przeniósł swe zielone tęczówki w moją stronę. Podchodząc do mnie, nie wypuszczał z rąk noża, który błysnął niebezpiecznie.
- Narobiłaś sobie kłopotów. - Powiedział szorstko, klękając na przeciwko mnie i unosząc mój podbródek do góry. - Nie ominie cię kara, jednak chciałbym osobiście ci ją wymierzyć.
Słyszałam jego cichy, szaleńczy śmiech, który wypełnił moją głowę. Przed mymi oczyma dostrzegłam zarys upadającej postaci Tom'a. Moje powieki stały się cięższe i z każdą chwilą czułam jak świadomość mnie opuszcza.
****
To wszystko było dla niego, aż za proste. Kilka prostych sztuczek i odrobina magi wystarczyła, aby odnaleźć dziewczynę i jej "wybawcę". I chociaż używanie magi sprawiało mu kilka drobnym problemów, to nic sobie nie robił z kolejnych bólów głowy. Odnalazł dziewczynę i to w chwili obecnej było najważniejsze. Mógł teraz wysłać kilka swoich ludzi do Petworth i rozkazać im, aby wyeliminowali dwóch ludzi, którzy szarpali jego opinię.
- Wzywałeś? - Rozległ się dumny głos.
- Masz nowe zadanie - Loki wstał, poprawiając swój dobrze skrojony garnitur. - Dziewczyna jest w Pertworth i jak mnie mam, nie będzie to dla ciebie problem, aby ją tu ściągnąć?
Brew sługi powędrowała do góry. Czy jego mistrz właśnie sugerował mu, że nie będzie w stanie sprostać takiemu zadaniu? Grubo się mylił.
- Raczysz oświecić mnie dlaczego pozwoliłeś jej uciec?
- Błędne obliczenia - Odparł beznamiętnym tonem Loki, nalewając sobie do kieliszka wytrawnego wina.
- A czy kiedykolwiek zamierzałeś jej powiedzieć całą prawdę? - Sługa zbliżył się do swego mistrza.
Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem, po czym wyminął mężczyznę i skierował się w stronę łazienki, rozpinając pierwsze guziki śnieżnobiałej koszuli.
- Może kiedyś dowie się prawdy.