Witam serdecznie moi drodzy czytelnicy.
Z radością zauważyłam, że pierwszy rozdział został ciepło przyjęty.
Mam nadzieję, że kolejne tak samo będą z chęcią czytane.
Wczoraj, dna 26.09.2014 Vint była na filmie " Miasto 44 " i musi powiedzieć, że dnia 28.09.2014 także na niego pojedzie (czyt. namówiła rodziców).
Film ten, w stu procentach polski, zapadł mi w pamięci. Niesamowita fabuła powstania, wątki miłosne i przyjacielska postawa.
Piękna gra aktorska, jak i sami aktorzy, wzbudzili we mnie pozytywne emocje.
Kiedyś opowiedziano mi, jak człowiek może osiwieć w jednym momencie i ten film jest tego dowodem. (chodzi mi o aktora głównego). Więc serdecznie polecam ten film.
Z radością zauważyłam, że pierwszy rozdział został ciepło przyjęty.
Mam nadzieję, że kolejne tak samo będą z chęcią czytane.
Wczoraj, dna 26.09.2014 Vint była na filmie " Miasto 44 " i musi powiedzieć, że dnia 28.09.2014 także na niego pojedzie (czyt. namówiła rodziców).
Film ten, w stu procentach polski, zapadł mi w pamięci. Niesamowita fabuła powstania, wątki miłosne i przyjacielska postawa.
Piękna gra aktorska, jak i sami aktorzy, wzbudzili we mnie pozytywne emocje.
Kiedyś opowiedziano mi, jak człowiek może osiwieć w jednym momencie i ten film jest tego dowodem. (chodzi mi o aktora głównego). Więc serdecznie polecam ten film.
Song -->R. Armando Morabito - Invictus
- I co o tym sądzisz?
Loki upił łyk szkockiej, stojącej na jego biurku. Siedząc wygodnie w skórzanym fotelu, obserwował jak deszcz uderza o parapet.
- Nic nowego – Powiedziałam wzruszając ramionami.
Dostałam kolejną misję, która polegała na wyeliminowaniu zamożnego Pana Smith'a. Jego żona podejrzewała go o zdradę i wyłudzanie pieniędzy, a także masowy handel narkotykami.
- Standard powiadasz? - Szef wstał z fotela i chowając ręce w kieszeni eleganckiego garnituru, stanął tuż przede mną. Uśmiechnął się szelmowsko, po czym wyminął mnie i podszedł do barku stojącego nieopodal okna.
- Oczywiście. - Skrzyżowałam ręce na piersi i przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę, cały czas wodząc wzrokiem za Lokim. - Kobieta nie chce być podejrzana za współudział w jego brudnych interesach, ale pragnie upozorować morderstwo.
- Tak jak mówisz. Standard – Szef podał mi słuchawkę, za pomocą, której będziemy mogli pozostać w kontakcie. - Mniej niż godzina?
- Oczywiście – Puściłam oczko i pobiegłam do swojego pokoju.
Nigdy jakoś specjalnie nie przygotowywałam się do misji, ponieważ cały mój sprzęt leżał w metalowej walizce. Nieodzownym elementem mojego ubioru, była natomiast półmaska gazowa, bez której żaden z pracowników Innocent nie mógł udać się na misję.
Gdyby, jednak ktoś o tym zapomniał, wiązało by się to z dużym ryzykiem wykrycia. A na to nie mogliśmy sobie pozwolić. Nikt nie zna położenia naszej firmy, ani jej członków. Jesteśmy anonimowi, tajemniczy i skuteczni w stu procentach.
Z kieszeni czarnych spodni wyjęłam komórkę i sprawdziłam godzinę. W zapasie miałam jeszcze dwadzieścia minut czyli idealnie, aby pojawić się na miejscu o właściwej porze.
Nocne akcje miały to w sobie, że mogłam spokojnie koczować na dachu jakiegoś budynku, z którego miałam najlepszy widok i nie musiałam martwić się o to, że ktoś może mnie zobaczyć. Wystarczyło jedynie poczekać, aż cel sam wyjdzie z domu i uda się na conocną sachadzkę.
Czasami, jednak zastanawiałam się dlaczego podjęłam się akurat tej pracy, która wiążę się z tak ogromnym ryzykiem. Przecież za każdym razem mogłam zostać wykryta i czekałoby mnie dożywocie. Jednak to wszystko, co wiązało się z pociągnięciem za spust, było niewiarygodnym przeżycie.
Wzięłam głęboki oddech, aby wyrównać puls i spojrzałam przez lunetę. Mój cel właśnie żegnał się z żoną i biorąc do ręki swój neseser, skierował się w stronę wyjścia z posesji. Na oddanie strzału miałam dokładnie trzydzieści sekund, nim facet całkowicie znikłby mi z pola widzenia.
Ponownie, więc zaczerpnęłam głęboko powietrza i skierowałam celownik prosto na głowę celu, u którego na czole pojawiła się - widoczna tylko dla mnie - czerwona kropka.
- Niech Bóg cię pobłogosławi. - Szepnęłam i pociągnęłam za spust.
W momencie oddania strzału, poczułam lekkie drganie broni, kiedy złoty nabój przechodził przez cylinder, a potem lufę. Dziwne mrowienie zawładnęło mym ciałem, a oczy zabłysnęły dziko.
Wielu powtarzało, że chcąc kogoś zabić, trzeba wyobrazić sobie, że robi się to, aby zbawić świat. Jednak Elita myślała inaczej. Czteroosobowa grupa, genetycznie zmodyfikowani ludzie, jednostki, na których przeprowadzano eksperymenty - tym właśnie byliśmy, eksperymentami.
Żmudne lata badań, nieudane próby, posoka barwnej, szkarłatnej cieczy, krzyki bólu i rozpaczy. Wszystkie emocje, które kiedyś były nam znane, teraz nie miały żadnego znaczenia. Będąc szczurem w klatce, można tylko tępo wpatrywać się w lekarza, który dzielnie dzierży swoją strzykawkę.
Nikt nie powiedział, że życie jest łatwe. Nikt nie wspomniał, że zostaniemy ubezwłasnowolnieni. Będąc trzymanym pod kluczem, ma się jedynie pewność, że zaraz to wszystko się skończy, że zaraz ktoś przyjdzie i cię uratuje, że pokaże ci kolorowy świat pełen szczęścia i radości.
- Luna! - Krzyk w słuchawce wyrwał mnie z transu.
Spojrzałam na swoją broń i zaraz zdjęłam palec ze spustu. Kątem oka dostrzegłam nadjeżdżającą policję i karetki. Kobieta, która stała nad swoim mężem, trzymała w ręce telefon, a z jej oczu ciekły łzy.
- Standard - Szepnęłam i nałożywszy kaptur na głowę, obróciłam się, pakując swoje rzeczy. - Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
- Robisz co do ciebie należy i zbierasz kasę. Czego więcej chcieć? - Loki wydawał się być obojętny na mój pozbawiony emocji ton głosu, którym go obdarzyłam. - Pamiętaj, że nie masz wyboru.
- Tak jest - Powiedziałam już żwawiej i zeszłam po drabinie, skacząc z ostatniego szczebla. - Robię...
Zatrzymałam się w pół kroku. Słowa uwięzły mi w gardle, a głos dobiegający ze słuchawki stał się odległy.
W moim życiu było wiele momentów zawahania, lecz po wstąpieniu do Innocent, wiedziałam, że wszystko będę musiała robić bez zastanowienia. Tylko teraz patrzyłam w zimne, szare oczy zakapturzonej postaci w długim, czarnym płaszczu. Lufa broni, którą trzymała, była zwrócona w moją stronę, a palec na spuście niebezpiecznie drgał.
Przełknąwszy głośno ślinę, poczułam jak mojej serce uderza z sekundy na sekundę coraz mocniej. Czyżbym bała się śmierci, którą ofiaruję każdemu, kto na nią zasłużył? Dlaczego moje ciało nie chciało się ruszyć, umysł nie słuchał, serce biło zbyt szybko?
- W końcu cię znalazłam - Szaleńczy śmiech wydarł się z piersi tajemniczej postaci. Jej oczy zaszklone od łez, teraz czerwone, patrzyły na mnie z wrogością. - Tyle lat szukania i bawienia się w podchody. Zawsze mi uciekałaś, lecz teraz stoisz przede mną i nic nie możesz zrobić.
Kobieta podeszła do mnie, nie opuszczając broni, a cały czas patrząc mi prosto w oczu. Wyglądała na zagubioną i zrozpaczoną, jakby kogoś straciła. Wiele razy widziałam ten wyraz twarzy. Szaleństwo i opętanie, niczym wyjęte z jakiegoś filmu o psychopacie pragnącym zemsty.
Mój oddech zniekształcony przez maskę, wydawał się być ostatnim tchnieniem przed opuszczeniem ciała przez ducha. Wołaniem o pomoc okazały się zagubione w duszy emocje, a szeptem radzącym się otrząsnąć, głos szefa.
Wielkie, zimne krople deszczu lecące z nieba, odbijały się z hukiem od ziemi. Chłód dotknął moich pleców, kiedy oparłam się o zimną ścianę budynku, stojącego za mną. Lufa pistoletu przylgnęła do mego czoła, kiedy kobieta zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę.
- Kim j-jesteś? - Mój głos łamał się, a źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Walizka, którą wcześniej trzymałam w ręku, upadła na ziemię i przewróciła się.
Przez kilka minut zastanawiałam się dlaczego nic nie mogłam zrobić? Dlaczego moje ciało w ogóle nie chciało mnie słuchać, a głos uwiązł w gardle.
- GHOST!!!
Z głośnika słuchawki dotarł do mnie krzyk szefa, który wcale nie brzmiał na zadowolonego. Jednak właśnie to jego głos mną potrząsnął i pozwolił zrobić unik przed zderzeniem z posadzką. Szybko uruchomiłam systemy Ghost'a, który zmaterializował się zaraz po rozkazie Lokiego.
Pokrótce, Ghost był sztuczną inteligencją ukrytą w czteroramiennej gwieździe, którą aktywowało się głosowo. Małe urządzenie było tak inteligentne, że mogłoby wykryć głęboko zakopaną pod ziemią bombę.
Jednak w tej chwili i refleks robota był na wagę złota, bo gdyby nie szybko wzniesiona, energetyczna tarcza, leżałabym teraz martwa.
- Otrząśnij się dziewczyno - W słuchawce dało się usłyszeć dźwięk roztrzaskującej się na kawałki szklanki.
No pięknie, pomyślałam. Będę mieć przechlapane.
- Kryj mnie - Nakazałam robotowi, łapiąc w locie walizkę, którą wcześniej upuściłam. Szybko ewakuowałam się z miejsca, gdzie moja śmierć byłaby mile widziana i skierowałam się w stronę samochodu.
Auto stało zaparkowane nieopodal, na opuszczonym już parkingu, więc zadowolona z siebie otworzyłam tylne drzwi, ciskając na siedzenie walizką. Jednak w ostatniej sekundzie moja ręka zdołała wyjść cało z planowanego przez tajemniczą kobietę, zgniecenia.
- Myślałaś, że mi uciekniesz? - Jej głoś był ochrypły.
Momentalnie odskoczyłam do tyłu, szukając w kieszeniach zapasowego pistoletu, lecz na moje nieszczęście, żadnego nie znalazłam.
- Czego chcesz? - Krzyknęłam, kiedy kobieta wyskoczywszy do góry, chciała kopnąć mnie z półobrotu.
Wyćwiczone wcześniej nawyki, teraz skutkowały i pomogły mi uniknąć tego ataku. W odwecie uklękłam i podcięłam ją.
- Ghost zwiąż ją - Poleciłam AI. Wiązki energii oplotły ciało kobiety i zrzuciły z jej głowy kaptur, ukazując w świetle ulicznej latarni jej oblicze. Jej twarz była pociągła i pełna zmarszczek, więc na oko mogłaby mieć ok pięćdziesięciu lat, może trochę mniej. Jak na swój wiek, była także zwinna i wyszkolona w obranej przez siebie sztuce walki.
- Powtórzę ostatni raz. - Zmierzyłam kobietę wzrokiem. - Kim jesteś? I czego ode mnie chcesz?
- Jesteś mordercą - Wypluła mi prosto w twarz - Zabiłaś mojego syna.
Zdziwiłam się jej odpowiedzią. Oczywiście uczciwie zgodziłam się z faktem, że jestem mordercą, ale nie pamiętam, abym kiedykolwiek zabijała czyjegokolwiek syna.
- Mówi ci coś imię Alec? Kiedy mój syn i wasza nędzna paczka chodziliście do lasu się bawić, nie mieliście pojęcia, że was obserwuję. Może i byłam nad opiekuńcza, ale nigdy nie wybaczę ci tego, że zabiłaś mojego syna.
I w tym momencie wszystkie elementy układanki, połączyły się. Moje myśli pokazały mi obraz małego blondyna o niebieskich jak ocean oczkach, tryskające radością i entuzjazmem.
- Pamiętasz?! - Wykrzyczała i zaczęła się szarpać, jednak po chwili widząc, że nic nie wskóra, opadła bezwładnie na ziemię, cicho szlochając. - Jesteś potworem, mordercą. Zabiłaś mojego....
Nagle powietrze i przestrzeń obok mojego ucha, przeciął świst. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, widząc rozchodzącą się plamę szkarłatu.
- Brednie - Znajomy głos rozwiał złe myśli. Obróciłam powoli głowę i dostrzegłam Lokiego, który chowa swój elegancki pistolet z tłumikiem do kabury od wewnętrznej strony długiego płaszcza. - Skończyłaś?
Tak jak przystało na prawowitego działacza Innocent i członka Elity, w tej chwili nie czułam nic.
Wzięłam głęboki oddech, aby wyrównać puls i spojrzałam przez lunetę. Mój cel właśnie żegnał się z żoną i biorąc do ręki swój neseser, skierował się w stronę wyjścia z posesji. Na oddanie strzału miałam dokładnie trzydzieści sekund, nim facet całkowicie znikłby mi z pola widzenia.
Ponownie, więc zaczerpnęłam głęboko powietrza i skierowałam celownik prosto na głowę celu, u którego na czole pojawiła się - widoczna tylko dla mnie - czerwona kropka.
- Niech Bóg cię pobłogosławi. - Szepnęłam i pociągnęłam za spust.
W momencie oddania strzału, poczułam lekkie drganie broni, kiedy złoty nabój przechodził przez cylinder, a potem lufę. Dziwne mrowienie zawładnęło mym ciałem, a oczy zabłysnęły dziko.
Wielu powtarzało, że chcąc kogoś zabić, trzeba wyobrazić sobie, że robi się to, aby zbawić świat. Jednak Elita myślała inaczej. Czteroosobowa grupa, genetycznie zmodyfikowani ludzie, jednostki, na których przeprowadzano eksperymenty - tym właśnie byliśmy, eksperymentami.
Żmudne lata badań, nieudane próby, posoka barwnej, szkarłatnej cieczy, krzyki bólu i rozpaczy. Wszystkie emocje, które kiedyś były nam znane, teraz nie miały żadnego znaczenia. Będąc szczurem w klatce, można tylko tępo wpatrywać się w lekarza, który dzielnie dzierży swoją strzykawkę.
Nikt nie powiedział, że życie jest łatwe. Nikt nie wspomniał, że zostaniemy ubezwłasnowolnieni. Będąc trzymanym pod kluczem, ma się jedynie pewność, że zaraz to wszystko się skończy, że zaraz ktoś przyjdzie i cię uratuje, że pokaże ci kolorowy świat pełen szczęścia i radości.
- Luna! - Krzyk w słuchawce wyrwał mnie z transu.
Spojrzałam na swoją broń i zaraz zdjęłam palec ze spustu. Kątem oka dostrzegłam nadjeżdżającą policję i karetki. Kobieta, która stała nad swoim mężem, trzymała w ręce telefon, a z jej oczu ciekły łzy.
- Standard - Szepnęłam i nałożywszy kaptur na głowę, obróciłam się, pakując swoje rzeczy. - Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
- Robisz co do ciebie należy i zbierasz kasę. Czego więcej chcieć? - Loki wydawał się być obojętny na mój pozbawiony emocji ton głosu, którym go obdarzyłam. - Pamiętaj, że nie masz wyboru.
- Tak jest - Powiedziałam już żwawiej i zeszłam po drabinie, skacząc z ostatniego szczebla. - Robię...
Zatrzymałam się w pół kroku. Słowa uwięzły mi w gardle, a głos dobiegający ze słuchawki stał się odległy.
W moim życiu było wiele momentów zawahania, lecz po wstąpieniu do Innocent, wiedziałam, że wszystko będę musiała robić bez zastanowienia. Tylko teraz patrzyłam w zimne, szare oczy zakapturzonej postaci w długim, czarnym płaszczu. Lufa broni, którą trzymała, była zwrócona w moją stronę, a palec na spuście niebezpiecznie drgał.
Przełknąwszy głośno ślinę, poczułam jak mojej serce uderza z sekundy na sekundę coraz mocniej. Czyżbym bała się śmierci, którą ofiaruję każdemu, kto na nią zasłużył? Dlaczego moje ciało nie chciało się ruszyć, umysł nie słuchał, serce biło zbyt szybko?
- W końcu cię znalazłam - Szaleńczy śmiech wydarł się z piersi tajemniczej postaci. Jej oczy zaszklone od łez, teraz czerwone, patrzyły na mnie z wrogością. - Tyle lat szukania i bawienia się w podchody. Zawsze mi uciekałaś, lecz teraz stoisz przede mną i nic nie możesz zrobić.
Kobieta podeszła do mnie, nie opuszczając broni, a cały czas patrząc mi prosto w oczu. Wyglądała na zagubioną i zrozpaczoną, jakby kogoś straciła. Wiele razy widziałam ten wyraz twarzy. Szaleństwo i opętanie, niczym wyjęte z jakiegoś filmu o psychopacie pragnącym zemsty.
Mój oddech zniekształcony przez maskę, wydawał się być ostatnim tchnieniem przed opuszczeniem ciała przez ducha. Wołaniem o pomoc okazały się zagubione w duszy emocje, a szeptem radzącym się otrząsnąć, głos szefa.
Wielkie, zimne krople deszczu lecące z nieba, odbijały się z hukiem od ziemi. Chłód dotknął moich pleców, kiedy oparłam się o zimną ścianę budynku, stojącego za mną. Lufa pistoletu przylgnęła do mego czoła, kiedy kobieta zrobiła kilka kolejnych kroków w moją stronę.
- Kim j-jesteś? - Mój głos łamał się, a źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Walizka, którą wcześniej trzymałam w ręku, upadła na ziemię i przewróciła się.
Przez kilka minut zastanawiałam się dlaczego nic nie mogłam zrobić? Dlaczego moje ciało w ogóle nie chciało mnie słuchać, a głos uwiązł w gardle.
- GHOST!!!
Z głośnika słuchawki dotarł do mnie krzyk szefa, który wcale nie brzmiał na zadowolonego. Jednak właśnie to jego głos mną potrząsnął i pozwolił zrobić unik przed zderzeniem z posadzką. Szybko uruchomiłam systemy Ghost'a, który zmaterializował się zaraz po rozkazie Lokiego.
Pokrótce, Ghost był sztuczną inteligencją ukrytą w czteroramiennej gwieździe, którą aktywowało się głosowo. Małe urządzenie było tak inteligentne, że mogłoby wykryć głęboko zakopaną pod ziemią bombę.
Jednak w tej chwili i refleks robota był na wagę złota, bo gdyby nie szybko wzniesiona, energetyczna tarcza, leżałabym teraz martwa.
- Otrząśnij się dziewczyno - W słuchawce dało się usłyszeć dźwięk roztrzaskującej się na kawałki szklanki.
No pięknie, pomyślałam. Będę mieć przechlapane.
- Kryj mnie - Nakazałam robotowi, łapiąc w locie walizkę, którą wcześniej upuściłam. Szybko ewakuowałam się z miejsca, gdzie moja śmierć byłaby mile widziana i skierowałam się w stronę samochodu.
Auto stało zaparkowane nieopodal, na opuszczonym już parkingu, więc zadowolona z siebie otworzyłam tylne drzwi, ciskając na siedzenie walizką. Jednak w ostatniej sekundzie moja ręka zdołała wyjść cało z planowanego przez tajemniczą kobietę, zgniecenia.
- Myślałaś, że mi uciekniesz? - Jej głoś był ochrypły.
Momentalnie odskoczyłam do tyłu, szukając w kieszeniach zapasowego pistoletu, lecz na moje nieszczęście, żadnego nie znalazłam.
- Czego chcesz? - Krzyknęłam, kiedy kobieta wyskoczywszy do góry, chciała kopnąć mnie z półobrotu.
Wyćwiczone wcześniej nawyki, teraz skutkowały i pomogły mi uniknąć tego ataku. W odwecie uklękłam i podcięłam ją.
- Ghost zwiąż ją - Poleciłam AI. Wiązki energii oplotły ciało kobiety i zrzuciły z jej głowy kaptur, ukazując w świetle ulicznej latarni jej oblicze. Jej twarz była pociągła i pełna zmarszczek, więc na oko mogłaby mieć ok pięćdziesięciu lat, może trochę mniej. Jak na swój wiek, była także zwinna i wyszkolona w obranej przez siebie sztuce walki.
- Powtórzę ostatni raz. - Zmierzyłam kobietę wzrokiem. - Kim jesteś? I czego ode mnie chcesz?
- Jesteś mordercą - Wypluła mi prosto w twarz - Zabiłaś mojego syna.
Zdziwiłam się jej odpowiedzią. Oczywiście uczciwie zgodziłam się z faktem, że jestem mordercą, ale nie pamiętam, abym kiedykolwiek zabijała czyjegokolwiek syna.
- Mówi ci coś imię Alec? Kiedy mój syn i wasza nędzna paczka chodziliście do lasu się bawić, nie mieliście pojęcia, że was obserwuję. Może i byłam nad opiekuńcza, ale nigdy nie wybaczę ci tego, że zabiłaś mojego syna.
I w tym momencie wszystkie elementy układanki, połączyły się. Moje myśli pokazały mi obraz małego blondyna o niebieskich jak ocean oczkach, tryskające radością i entuzjazmem.
- Pamiętasz?! - Wykrzyczała i zaczęła się szarpać, jednak po chwili widząc, że nic nie wskóra, opadła bezwładnie na ziemię, cicho szlochając. - Jesteś potworem, mordercą. Zabiłaś mojego....
Nagle powietrze i przestrzeń obok mojego ucha, przeciął świst. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, widząc rozchodzącą się plamę szkarłatu.
- Brednie - Znajomy głos rozwiał złe myśli. Obróciłam powoli głowę i dostrzegłam Lokiego, który chowa swój elegancki pistolet z tłumikiem do kabury od wewnętrznej strony długiego płaszcza. - Skończyłaś?
Tak jak przystało na prawowitego działacza Innocent i członka Elity, w tej chwili nie czułam nic.
Na koniec zamieszczam wam zdjęcie Ghost'a
Potrafią one same myśleć, wysławiać się wedle własnego uznania i decydują o poczynaniach swoich.