Wiem, wiem, wiem. Rozdział krótki, ale treściwy. W najbliższym czasie spodziewajcie się ONESHOTA z vampów na święta :D
Idę na 13:40 na testy. Nie, nie... wszystko w porządku.
* jasna cholera, jasna cholera, takiego stresa nawet przed maturą nie miałam. Booooże dopomóż. *
Tak tytułem wstępu :D
Do wieży wróciliśmy dzięki teleportowi Lokiego. Chodź jego moc była ograniczona, to utworzenie małego portalu było pestką. Nikt nawet nie zorientował się, że chwilowo uciekliśmy z domu. Loki zaczarował Jarvisa, by ten jak z nut skłamał Tony'emu o naszej obecności w wieży.
- Nigdy więcej takich wypadów. - Powiedziałam stanowczo, rozkładając się na łóżku. Delsin położył się koło mnie i zamknął oczy szykując się do snu. Miałam zamiar i ochotę zrobić to samo, jednak kiedy moje drzwi otworzyły się z impetem i w progu stanął zadowolony Loki, pożałowałam dnia w którym musiałam go spotkać.
- Sumienie gryzie? - Spytał, zuchwale siadając obok mnie na posłaniu.
Nie dość, że z niego cwaniak, to jeszcze rządzi się jakby był u siebie.
- Nie. - Skłamałam gładko, przewracając się na bok, byle nie patrzeć w jego oczy.
- Hmm... - Zastanowił się głośno.
Coś na dworze huknęło, a ja odruchowo zwinęłam się w kłębek, czując jak Delsin robi to samo przy moim boku. Nienawidziłam burzy w takim stopniu, że byłabym w stanie ją wyeliminować raz na zawsze.
- Czego chcesz? - Spytałam sennie. Moje powieki już zdecydowały, że się zamkną, lecz umysł nadal pozostawał świadomy co tylko i wyłącznie działało na moją niekorzyść, ponieważ Loki nadal był w moim pokoju i nadal siedział na moim łóżku.
- Co do tych ograniczeń mocy....
- Nie! - Podniosłam się do siadu, trącając niechcący łeb psa leżącego obok. Delsin mruknął z niezadowolenia i zszedł z łóżka, wychodząc z pokoju. - Nie pomogę ci i kropka.
Ułożyłam na wygodnie na poduszce, kiedy piorun kolejny raz przeszył blade niebo. W ułamku sekundy byłam pod kołdrą - cała, z trudem oddychając.
- Jesteś uparta. - Loki szarpnął pościel, by chodź trochę mnie odsłonić, jednak ja zapierałam się jak mogłam. Tu mi było dobrze i byłam bezpieczna.
- A ty arogancki i zapatrzony w siebie.
- To nijak ci pomoże w wojnie. - Poczułam jak ciężar na łóżku niebezpiecznie szybko przenosi się bliżej mnie. - Ja też ci nie pomogę, jeśli ty nie zrobisz czegoś dla mnie.
- Jesteś samolubny, Loki.
Odkryłam się i usiadłam, szybko odsuwając się do tyłu, kiedy twarz Lokiego była zaledwie kilka centymetrów od mojej. Jego uśmiech wywołał u mnie szybki przyrost temperatury i wypieki na twarzy.
- Tak uważasz? - Spytał cicho.
Złapał pasemko moich włosów, a potem delikatnie dotknął policzka. Jego dłonie były zimne, co szybko mnie ostudziło.
- Tak! - Ścisnęłam kołdrę leżącą na moich kolanach.
Loki zbliżył się tak blisko, że mogłam poczuć jego oddech na swojej szyi. Iskierki w jego oczach zamigotały, a uśmiech ponownie wywołał u mnie zdenerwowanie.
- Jesteś tego pewna? - Spytał ponownie.
Przez jego bliskość nie umiałam trzeźwo myśleć i chodź bym bardzo chciała, to nie potrafiłam skleić normalnie zdania.
Loki nachylił się do mojego ucha i zaczął coś szeptać. Nie rozumiałam jego słów, były w innym języku, lecz ton, który temu towarzyszył przyprawił mnie o dreszcze na całym ciele. Mag odsunął się z lubieżnym uśmiechem.
Loki z siłą wpił się w moje usta i już po chwili pogrążyliśmy się w namiętnym pocałunku. Jakaś część mnie była temu całkowicie przeciwna, lecz podświadomie zaczęłam pragnąć jego dotyku. Błądziłam dłońmi po jego torsie, który opinała bawełniana, zielona koszula. Czułam przyśpieszone bicie jego serca, które idealnie komponowało się z moim własnym. Przestrzeń między nami wypełniały niewypowiedziane słowa. Poczułam jak dłoń Lokiego delikatnie zsuwa się na moje plecy, a potem wkrada pod luźną bluzkę. Przeszły mnie ciarki, kiedy poczułam zimno na skórze. Szybko oplotłam rękoma kark Lokiego i przyciągnęłam go bliżej by zminimalizować pustkę między nami.
Nie wiedziałam, że dla mnie czas w tamtym momencie stanął w miejscu, gdyby nie ciche chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie tak szybko, jak to tylko możliwe i spojrzeliśmy na Ivara siedzącego przed łóżkiem i wpatrzonego w nas.
- Wiedziałem, że macie się ku sobie. - Mimo, iż był wilkiem, dostrzegłam jak się uśmiecha. Piórka na jego grzbiecie zakołysały się lekko. - Wiedziałem.
- Nie...Ivar to nie...to na co to wygląda. - Zreflektowałam się szybko.
Loki usiadł na brzegu łóżka i wbił zmieszany wzrok w podłogę.
- Tak? Na pewno?
Przytaknęłam.
- To dobrze, bo mam pewne informacje, które was zainteresują.
****
- Mamy stuprocentową pewność? - Spytał Odyn.
- Z tego co mówiła Sif, to Fenrir w każdym momencie może przypuścić atak. Razem ze smokami dzierży potężną moc. Nie możemy się temu przyglądać z boku.
- Rozumiem cię synu, jednak co mogą ludzie przeciwko takim istotom.
Thor zamyślił się, opierając dłonie na marmurowym balkonie.
- Pamiętasz Sol? - Spytał nagle.
Odyn spojrzał na Thora.
- Mała Sol, tak... - Rozmyślił się. - Pamiętam ją. Uciekała przede mną, a bawiła się tylko z Sif.
- Jest magiem - jak Loki.
Odyn zdziwił się. Nie takiej informacji oczekiwał, ale musiał przyznać, że wiele spodziewał się po małej Sol, która już za młodu emanowała jakąś garstką magii. Inni tego nie widzieli, lub też nie chcieli widzieć, ale był jeden, który przejął się tym, aż nadto.
Loki z ukrycia przypatrywał się małej Sol.
- Przypuszczałem, że tak się sprawy mają. Ale... - Odyn przeniósł wzrok na zbliżającą się szybkim krokiem Lady Sif.
Kobieta uklękła na jedno kolano i przyłożyła pięść do serca.
- Wasza Wysokość. - Wstała. - Północne odziały obronne zauważyły wzmożoną aktywność magicznych stworzeń. Na razie nie zbliżają się do murów, ale z każdym dniem jest i coraz więcej. Nie wyglądają przyjaźnie.
Thor spojrzał przelotnie na ojca, który ściskał kostur w dłoni. Jego twarz nie wyrażała emocji, był opanowany i spokojny, zapewne znów obmyślał jakiś plan.
- Wzmocnić siły obronne na północy, północnym wschodzie i zachodzie. - Głos Odyna był chłodny. - Jeśli te bestie mają nas zaatakować, warto być przygotowanym na każdą ewentualność. Zakładam, że nie mamy więcej niż tydzień, nim Fenrir zjawi się u wrót. Ustawić kusze na murach, pod nimi zaś katapulty.
Odyn odwrócił się i wszedł do zamku.
- Pokażemy na co stać bogów.