Zapraszam do czytania.
Moja (ziewająca) Norka.
And Song --> Celtic Music - Prophecy (kocham celtycką muzykę)
So, czytajcie, komentujcie i oceniajcie.Mrok okalał me ciało wzdłuż i wrzesz. Ciemne macki raniły skórę mojego ciała, a szkarłatna krew tworzyła wraz z moim cieniem, bezkresną otchłań. Zimno wkradło się pod osłaniające mnie ubrania, wywołując wszechogarniające mnie dreszcze. Czułam się niczym obnażona i złamana. Jakby moja świadomość całkowicie mnie opuściła i pozostawiła na pastwę ciemności.
Przede mną, po chwili rozpostarła się jasna poświata, jakby drzwi do innego świata. Pchnięta myślą, że to może być moja jedyna szansa na ucieczkę z ciemności, biegłam ile sił w nogach. Zatrzymałam się, jednak kilka minut potem ujrzawszy postać w czarnym płaszczu, cofnęłam się o krok.
- L...Loki? - Szepnęłam, nie wiedząc czy to naprawdę on.
Podeszłam bliżej, na palcach, po cichu. Nie wykonałam żadnego niepotrzebnego czy energicznego ruchu, aby nie zwracać na siebie jego uwagi. Czarne poły płaszcza uniosły się na wietrze, w chwili gdy jasno-zielona poświata otoczyła jego postać. Wyciągnęłam rękę przed siebie i dotknęłam dziwnego pyłu, który wesoło falował w powietrzu.
- Jesteś taka naiwna. - Odezwał się, a ja momentalnie cofnęłam się do tyłu, uderzając plecami o ścianę, która nagle wyrosła za moimi plecami. Wnętrzem dłoni przejechałam po zimnym marmurze, mrużąc oczy. Loki wcale nie ruszył się z miejsca. - Naprawdę, zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem jak uciekasz z tym chłoptasiem.
Zamrugałam kilkakrotnie, przypominając sobie o kim Loki mówił. Wciągnęłam głośno powietrze i odepchnęłam się od ściany, na powrót kierując się w stronę mężczyzny, który z szerokim uśmiechem, przypatrywał się każdemu mojemu ruchowi.
- O co ci chodzi? - Spytałam podejrzliwie. - I co to za miejsce?
Czarnowłosy spojrzał w dół, jakby czegoś szukając, jednak zaraz wlepił we mnie dziwne spojrzenie.
- To - Rozpostarł szeroko ręce - Jest twoja podświadomość. Biała, nieskalana żadną rządzą zemsty. A to...
Powietrze wokół mnie stało się cięższe. Przestrzeń zmieniła swój kolor, przybierając ciemne i mroczne barwy, a cała moja świadomość ulotniła się.
- ... to jest podświadomość Thomasa.
Z szeroko otwartymi oczyma, przypatrywałam się ciemności. Nie była ona czarna jak smoła, a jedynie lekko oświetlona gasnącą poświatą. Wszędzie dookoła było to samo.
- Co to wszystko ma znaczyć? - Spytałam, nie do końca wierząc swojemu głosowi. Nie odwróciłam się do Lokiego. Dłoni zacisnęłam w pięści, mając już w głowie plan, jak zatruć życie temu palantowi.
- To co widzisz. Gdy twoja podświadomość była biała niczym kartka, jego jest czarna, jak krucze pióra. - Wyjaśnił, a ja wyczułam w jego głosie władzę. - Byłaś naiwna, wierząc mu, że może cię uratować i dać drugą szansę. Naprawdę wierzysz, że Thomas zdoła cię przede mną uratować?
Nawet nie wiem, w którym momencie Loki znalazł się na tyle blisko, aby złapać mnie za ramiona i obrócić w swoją stronę. Spojrzałam w jego zielone tęczówki, które zahipnotyzowały mnie niemal od razu. W tamtym momencie pragnęłam wyrwać się z nieistniejącej rzeczywistości i uciec jak najdalej.
- To ty jesteś naiwny - Wysyczałam, mrużąc oczy, nieświadoma zagrożenia ze strony mężczyzny. - Nie widzisz, że jako jedyna ci się sprzeciwiłam i odeszłam, a ty dalej sądzisz, że wrócę.
Powiedziawszy to, odepchnęłam od siebie Lokiego, stając prosto z wysoko uniesioną głową. Czas wypróbować stary trik, szepnęłam do siebie, mając pewność, że jakoś uda mi się stąd wydostać. Zamykając oczy, skupiłam się na wyobrażeniu mojej ukochanej broni. Dokładnie wizualizowałam każdy szczegół Barrett M82A1. Ta broń była niepowtarzalna i idealnie dopasowana do mojej osoby, co stanowiło szansę na wygraną.
Otwierając oczy, pochwyciłam w dłonie sprzęt przygotowując się do strzału. Miałam tylko jedną szansę, aby rozproszyć panującą wokół ciemność. Nabrałam powietrza, wstrzymałam oddech, zamknęłam lewe oko i przymierzyłam się do strzału. Loki stał na przeciwko mnie, szaleńczo się uśmiechając. Strzeliłam.
****
Obudziłam się, łapczywie łapiąc oddech. Moje ręce wyciągnięte były do góry i próbowały złapać coś nieosiągalnego, nie widzialnego, co pomogłoby mi wyrwać umysł z ciemności. Ledwo otwierając powieki, mogłam dostrzec iskierkę płomienia, który piął się do góry, chcąc stać się niegasnącym żarem. Ciepło rozchodzące się po moim ciele było przyjemne i wprawiało mnie w stan, z którego nie chciałam rezygnować. Jednak, ciche szepty, głosy, które wypełniały przestrzeń wokół mnie, zmusiły do wytężenia umysłu i skupieniu się na rzeczywistości.
- .... mówił, że to nie była jego sprawa. - Zdołałam wychwycić strzępek rozmowy. - Eh... naprawdę nie wiem dlaczego brał w tym wszystkim udział skoro...
Mężczyzna przerwał swój wywód. Spojrzał w moją stronę, a grymas niechęci wymalował się na jego twarzy. Rozpoznałam w nim Hol'a, który niegdyś był mym przyjacielem, lecz teraz znalazł się na mojej czarnej liście.
- Szefie - Zawołał. a jego krzyk przyprawił mnie o ból głowy. - Obudziła się.
No pięknie, pomyślałam. Znów Innocent.
Podniosłam się do siadu, przecierając gorące czoło. Spojrzałam na Hol'a który teraz pałał do mnie niechęcią. Nie byłam pewna czy zabije mnie teraz, czy potem. W tej chwili musiałam udawać, że wszystko jest w porządku.
- Mała, naiwna Luna - Obok ucha usłyszałam głos przesiąknięty jadem. Zesztywniałam i zerknęłam z ukosa na Lokiego, który stał za mną, opierając łokcie na zagłówku kanapy. - Wierzyłaś, że cię nie znajdę?
Czarnowłosy obszedł kanapę, biorąc po drodze lampkę wina i stając na przeciwko mnie plecami do kominka.
- Nie wiem co mi zrobiłeś, ale długo tu nie zabawię - Powiedziałam hardo wstając z kanapy, mierząc Lokiego wzrokiem i obracając się na pięcie, aby opuścić to pomieszczenie. Serce waliło mi niczym młotem, a mój oddech stał się płytszy. Nim się spostrzegłam drzwi zostały zabarykadowane przez Hol'a, który następnie opuścił pokój, stając po drugiej stronie drzwi.
- Wyjdę siłą jeśli będzie trzeba - Powiedziałam, nawet nie się obracając. Wiedziałam, że Loki nadal stał przy kominku, popijając swoje wino.
- Nie sprawiaj więcej żadnych problemów, a przymknę oko na twój wyskok.
- Wiesz co? - Zwróciłam się do niego z wrogością w oczach. - Ty i ten cały Innocent, po mimo ocalenia mi życia, nic dla mnie nie znaczycie. Mieszkałam tu tylko dlatego, że nie miałam gdzie się podziać. Zawsze uważałam cię za padalca i nic nie znaczącego idiotę.
Nim zdążyłam pomyśleć o tym co powiedziałam, poczułam ostry ból na prawym policzku. Zrobiłam obrót wokół własnej osi, upadając na ziemię.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. - Loki podszedł do mnie gwałtownym krokiem i ukląkł łapiąc za koszulkę. - Myślisz, że na darmo uratowałem ci życie? Gdyby nie to, że jesteś pierwszoplanową marionetką w tym teatrze, nigdy bym nie pomyślał o ratowaniu twojego marnego życia.
Oczy Lokiego zapłonęły rządzą mordu. Natomiast moje wyrażały strach. Bałam się. Naprawdę się bałam. Szczególnie tego co może nadejść jeśli od teraz nie będę go słuchać.
- Ale... - Zaraz na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech. Mężczyzna sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej mały pilocik. - ... Jeśli tak bardzo zależy ci na Thomasie, to... - Nacisnął czerwony przycisk.
Nad kominkiem zawisł wielki telewizor, który pokazywał niewielkie, białe pomieszczenie, metalowy stół i krzesło. Na owym krześle siedział....
- T-Thomas? - Zająknęłam się, widząc jego zakrwawioną twarz i podarte ubranie. Był nieprzytomny, a jego głowa zwisała w dół. Nad nim stał inny mężczyzna, Richard, który pełnił rolę kata.
- Hmm - Loki wstał i spojrzał na ekran, uśmiechając się do siebie. - Jeśli ci na nim zależy, proponuję mały układ. Oszczędzę twojego kochasia, jeśli...
- .... mówił, że to nie była jego sprawa. - Zdołałam wychwycić strzępek rozmowy. - Eh... naprawdę nie wiem dlaczego brał w tym wszystkim udział skoro...
Mężczyzna przerwał swój wywód. Spojrzał w moją stronę, a grymas niechęci wymalował się na jego twarzy. Rozpoznałam w nim Hol'a, który niegdyś był mym przyjacielem, lecz teraz znalazł się na mojej czarnej liście.
- Szefie - Zawołał. a jego krzyk przyprawił mnie o ból głowy. - Obudziła się.
No pięknie, pomyślałam. Znów Innocent.
Podniosłam się do siadu, przecierając gorące czoło. Spojrzałam na Hol'a który teraz pałał do mnie niechęcią. Nie byłam pewna czy zabije mnie teraz, czy potem. W tej chwili musiałam udawać, że wszystko jest w porządku.
- Mała, naiwna Luna - Obok ucha usłyszałam głos przesiąknięty jadem. Zesztywniałam i zerknęłam z ukosa na Lokiego, który stał za mną, opierając łokcie na zagłówku kanapy. - Wierzyłaś, że cię nie znajdę?
Czarnowłosy obszedł kanapę, biorąc po drodze lampkę wina i stając na przeciwko mnie plecami do kominka.
- Nie wiem co mi zrobiłeś, ale długo tu nie zabawię - Powiedziałam hardo wstając z kanapy, mierząc Lokiego wzrokiem i obracając się na pięcie, aby opuścić to pomieszczenie. Serce waliło mi niczym młotem, a mój oddech stał się płytszy. Nim się spostrzegłam drzwi zostały zabarykadowane przez Hol'a, który następnie opuścił pokój, stając po drugiej stronie drzwi.
- Wyjdę siłą jeśli będzie trzeba - Powiedziałam, nawet nie się obracając. Wiedziałam, że Loki nadal stał przy kominku, popijając swoje wino.
- Nie sprawiaj więcej żadnych problemów, a przymknę oko na twój wyskok.
- Wiesz co? - Zwróciłam się do niego z wrogością w oczach. - Ty i ten cały Innocent, po mimo ocalenia mi życia, nic dla mnie nie znaczycie. Mieszkałam tu tylko dlatego, że nie miałam gdzie się podziać. Zawsze uważałam cię za padalca i nic nie znaczącego idiotę.
Nim zdążyłam pomyśleć o tym co powiedziałam, poczułam ostry ból na prawym policzku. Zrobiłam obrót wokół własnej osi, upadając na ziemię.
- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. - Loki podszedł do mnie gwałtownym krokiem i ukląkł łapiąc za koszulkę. - Myślisz, że na darmo uratowałem ci życie? Gdyby nie to, że jesteś pierwszoplanową marionetką w tym teatrze, nigdy bym nie pomyślał o ratowaniu twojego marnego życia.
Oczy Lokiego zapłonęły rządzą mordu. Natomiast moje wyrażały strach. Bałam się. Naprawdę się bałam. Szczególnie tego co może nadejść jeśli od teraz nie będę go słuchać.
- Ale... - Zaraz na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech. Mężczyzna sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął z niej mały pilocik. - ... Jeśli tak bardzo zależy ci na Thomasie, to... - Nacisnął czerwony przycisk.
Nad kominkiem zawisł wielki telewizor, który pokazywał niewielkie, białe pomieszczenie, metalowy stół i krzesło. Na owym krześle siedział....
- T-Thomas? - Zająknęłam się, widząc jego zakrwawioną twarz i podarte ubranie. Był nieprzytomny, a jego głowa zwisała w dół. Nad nim stał inny mężczyzna, Richard, który pełnił rolę kata.
- Hmm - Loki wstał i spojrzał na ekran, uśmiechając się do siebie. - Jeśli ci na nim zależy, proponuję mały układ. Oszczędzę twojego kochasia, jeśli...
Nominowałam Cię do: Liebster Blog Award
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzięcia udziału no i pozdrawiam
Nominacja w poniższym linku:
http://szatanirro.blogspot.com/2015/02/liebster-blog-award.html
Podstawowa zasada survivalu nr. 1: Nie drażnij Lokiego. Loki to trzecia (zaraz po Thranduilu i Tony'm Starku) osoba z największym ego na świecie. Drażnienie Lokiego może powodować: ciężkie obrażenia u Ciebie i Twojej rodziny lub przyjaciół, zniszczenie mienia, niekontrolowane ataki kosmitów na Twoje miasto, napady wściekłości u Nick'a Fury'ego, demolkę według Hulka, latające antyczne młoty i błyskawice, obrażenia od broni palnej lub postrzelenie z łuku, pompatyczne przemowy patrioty w obcisłych trykotach z gwiazdką, iśmierć Coulson'a i spotkanie bardzo wkur... geniusza, miliardera, playboya i filantropa, ewentualnie niezapowiedziane wizyty nordyckich bóstw i 9 Doctora w przebraniu elfa. W dużych dawkach powoduje śmierć w męczarniach. Przed użyciem zapoznaj się z mitologią nordycką lub skonsultuj się z Asgardem lub S.H.I.E.L.D.
OdpowiedzUsuńHahaha, nie mogę. Pozdrowienia z podłogi. Hatre jesteś mega :D Skąd to bierzesz??? Rozwalasz system i mój mózg, a co do Elfickiego egoisty - drugie miejsce u mnie ma, po Lokim :d
UsuńUczę się od najlepszych - czytam duuuużo kłótni fandomowych, głównie na YT lub FB. A poza tym jestem pyskata po rodzicach i szlifowałam swoje umiejętności w gimbazie XD
UsuńPadłam leze i mie wstaje
Usuń