Są Walentynki, czyli nie lubiane przeze mnie święto :D Jak to dla singla :D Społeczeństwo czy to Polskie, czy inne, nie jest zbyt tolerancyjne dla takich jak ja XD. Ale do rzeczy.
Wybyło 50 tyś wyświetleń i .... WOW. Nie spodziewała się tego, biorąc pod uwagę, że jestem jaka jestem i nie dodaje notek regularnie, zamrażam inne opowiadania i zabieram się za nowe, co pewnie nie jest przez was pożądane, ale HEJ. Jestem totalnym dupkiem i oszustką matrymonialną ( tak chociaż mój ojciec mówi XD ), a ja się z tym zgadzam. Ale ponownie przechodząc do rzeczy. Proszę, mam dla was rozdział z okazji Walentynek. Wszystkiego dobrego dla par :D
A i dla tych, którzy chcą *HUG* - zapraszam :D Czekam z otwartymi ramionami
Piosenka dzisiaj do wybrania przez was.
Przebudziłam się około północy. Zmieszana i w miarę wyspana, podniosłam się do siadu, prostując nogi w kolanach i przecierając zmęczoną twarz. Bolały mnie wszystkie możliwe mięśnie, a głowa pulsowała tępym bólem, jakby ktoś próbował się przebić przez mój mózg młotkiem. Westchnęłam przeciągle.
Omiotłam mętnym wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Jedyne co mogłam dostrzec, to kilka zapalonych świec poustawianych na półkach i komodach. Jedna z nim już powoli przygasała, oświetlając fotel, a w nim jakąś postać. Wnioskując po chłodzie, który niemal zaraz ogarnął moje ciało, wiedziałam, że tą postacią był Alucard. Jednak był tak jakby nieobecny. Spał?
Zżerała mnie ciekawość. Po mimo bólu rozchodzącego się po moich kończynach, wstałam i na palcach podeszłam do śpiącego wampira. Przyjrzałam mu się dokładnie. Tak spał. I nawet wyglądał normalnie. W sensie, nie wyglądał jakby chciał kogoś zjeść na poczekaniu. Czarne włosy, opadły mu na ramiona kaskadami, zaś jego klata piersiowa unosiła się w równym tempie.
- Już się obudziłaś? - Usłyszałam nowy, nieznany mi, męski głos. Obróciłam się na pięcie. Obok łóżka, w którym spałam, dostrzegłam wysoką postać. - To bądź tak łaskawa i nie budź go. - Wskazał palcem na punkt za moimi plecami, który okazał się Alucardem. - Nazywam się Blake Maffor i jestem współpracownikiem Alucarda.
Mężczyzna podszedł bliżej, wchodząc w plamę światła rozlaną po podłodze. Teraz mogłam dostrzec go całego. Miał jasne, dłuższe włosy i czerwone oczy.
- Wampir? - Spytałam siebie, czując jak oddech zamiera mi w piersi.
- Czy to dziwne Łowco? - Blake ukłonił się przyciskając rękę do piersi. Następnie ujął moją i ucałował ją w wierzch.
Szybko wyrwałam się z jego uścisku. Jak na pierwsze spotkanie, wyzwalał we mnie negatywne emocje.
- Nie, ale... - Ukradkiem zerknęłam na Alucarda pogrążonego w śnie.
- Ale co? - Jego głos był ponaglający, jednak nie groźny.
Cofnęłam się o krok, przybliżając się do fotela. W razie czego będę mieć drugiego wampira pod ręką lub posłuży jako tarcza. Z drugiej strony zdziwił mnie fakt, że Alucard jeszcze spał. Blake wcale nie szeptał i zachowywał się dość głośno, więc to powinno zbudzić czarnowłosego.
Nie żebym się bała, lecz Blake był jakiś dziwny. Nieprzyjemny i dziwny.
- Boisz się! - Krzyknął, jakby uradowany. - Ha wiedziałem.
Mężczyzna zrobił kilka kroków w tył i zrobił obrót, odwracając się do mnie plecami. Natychmiast w jego dłoni zmaterializowały się dwa kieliszki. Natomiast w drugiej - butelka wina.
- Napijesz się? - Zapytał, nalewając do obydwóch naczyń czerwonej cieczy. - Wino podobno świetnie działa na krew.
Blake spojrzał na mnie z ukosa, a jego wzrok był jednoznaczny. Wiedział co się ze mną dzieje. Tylko pytanie skąd? Alucard mu powiedział?
- Skąd wiesz? - Spytałam twardo, podchodząc w jego stronę i łapiąc kieliszek w ręce. Upiłam łyk, krzywiąc się lekko. Nigdy nie byłam zwolenniczką alkoholu.
- Co masz na myśli? - Zaśmiał się, siadając w fotelu. Kilka razy obrócił swój kieliszek w dłoni. Jednak, kiedy napotkał mój wyczekujący wzrok, zaczął mówić. - A, o to ci chodzi. No wiesz...
- Czy wino, aż nadto rozplątało twój język?
W pomieszczeniu zapadło milczenie. Obydwoje wiedzieliśmy do kogo należał ten głos i mieliśmy nadzieję, że jego właściciel nie jest zbyt poirytowany naszą obecnością. Powoli obróciłam głowę w stronę Alucarda, który z grymasem niezadowolenia zmierzył nas ostrym niczym żyletka wzrokiem. Następnie przeniosłam wzrok na Blake'a, który stał prosto niczym struna z rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała.
- Skądże... - Jego zakłopotanie przerodziło się w widoczny strach. Nie mogłam ukryć uśmiechu, który wkradł mi się na usta.
Wycofałam się na bezpieczną odległość, stając obok łóżka, na którym wcześniej leżałam. Alucard podszedł do Blake'a. Był od niego wyższy i potężniejszy, a jego aura wypełniała całe pomieszczenie.
- Więc zgodzisz się na opuszczenie tego pokoju bez zbędnych tłumaczeń? - Jego ton stał się ostrzejszy, a oczy zapłonęły.
Młodszy mężczyzna skinął głową i skierował się w stronę wyjścia, posyłając mi rozbawione spojrzenie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wpierw wyglądał jakby zaraz miał stąd uciec, a teraz ta sytuacja go bawiła. Nie chciałam tu być. Bardziej cieszyłaby mnie sytuacja, gdybym nie miała na karku dwóch wampirów.
- Jak się czujesz? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Alucarda. Mężczyzna przeczesywał swoje włosy, zerkając na zegar wiszący na ścianie.
- Um... chyba lepiej - Odparłam, powoli wkradając się pod kołdrę. Nie nachodziła mnie ochota na rozmowę z wampirem i naprawdę chciałam uniknąć jakichkolwiek potyczek słownych, lecz życie jest brutalne. Chcąc nie chcąc, musiałam przyznać, że w środku odczuwałam strach. Jakby wielka, czarna dziura zżerała mnie od środka. Nie pomagały też czerwone, jarzące się oczy Alucarda, które wwiercały się w moją głowę. - Czy mógłbyś.... um... wyjść?
- Aż tak bardzo przeszkadza ci moja obecność? - Spytał, śmiejąc się wyniośle. - Jak dotąd nie skarżyłaś się na to.
Wampir zrobił kilka kroków w moją stronę. Odruchowo podciągnęłam kołdrę do góry, zasłaniając szyję. Dłonie zacisnęłam w pięści.
- Spałam...
- To cię nie usprawiedliwia.
- Alucard... - Powiedziałam ostro, mierząc go spojrzeniem.
Patrzyłam jak podchodzi do łóżka i zbliża się do mnie. A raczej do mojej szyi. Zamarłam w miejscu. Dotąd nie miałam żadnego problemu z odpychaniem go czy innych tego typu rzeczy, lecz tym razem coś mnie zatrzymało. Jakby jakaś niewidzialna siła obciążyła moje ręce i powoli kierowała ku dole. Z szeroko otwartymi oczyma przypatrywałam się poczynaniom wampira, który zadowolony z siebie lub też swojego dzieła, wydłużał swoje kły.
I w tym momencie jakby czas zwolnił. Powoli z każdą sekundą odczuwałam narastający strach, który mnie paraliżował. Pozbawiał oddechu i manipulował każdą cząsteczką mego ciała. Byłam tylko obserwatorem. Nie brałam udziału w tym wydarzeniu. Mogłam tylko siedzieć i czekać, aż Alucard zatopi we mnie swoje kły, chłepcząc krew, która z każdym momentem sprawiała, że traciłam siły.
Teraz wiedziałam co powodowało nieuniknioną słabość mojego organizmu, a i tak nie mogłam temu zapobiec. Wampir tylko pogarszał sytuację, nie dając mi swobody mówienia czy nawet odepchnięcia go od siebie, w celu zaprzestania danej czynności.
- Grzeczna dziewczynka... - Gdzieś pomiędzy jawą, a rzeczywistością usłyszałam jego cichy śmiech. Rozległ się on gdzieś w mojej głowie i pozostał na całkiem długo, a raczej do chwili, gdy nie poczułam przeszywającego bólu w braku. Uczucie te, przywiodło mnie z powrotem na ziemię.
Płonące dotąd świecie zgasły, prowadząc za sobą ciemność, która niemal od razu wypełniła cały pokój. Dotąd nie odczuwalny dla mnie chłód, teraz lekko szarpał moją skórę.
- Puszczaj....mnie...PADALCU! - Zdołałam krzyknąć tak głośno, aby ktoś usłyszał. Lecz chyba moje starania poszły na marne, ponieważ nikt się nie zjawił Odsiecz nie nachodziła. Zaczęłam machać rękoma i kopać nogami. - Cholera...Alucard....
~ Nie martw się. ~ Jego szept wypełnił moje myśli. Nie marnując czasu, ani sił na zbędne słowa, podjęłam takie same działania jak on.
~ Wiesz co się dzieje, gdy...
~ Nie martw się. - Powtórzył przerywając mi. Ton jego głosu się zmienił. Był o wiele spokojniejszy.
Kiedy koniec końców wampir się ode mnie oderwał, opadłam zmęczona na poduszki. Dopiero co spałam, a znów nie mogłam się oprzeć pokusie zamknięcia oczu. Kurwa, zabiję go. Znajdę sposób i zabiję sukinsyna, pogrążyłam się w myślach, usilnie próbując pozostać świadoma.
Alucard nadal był w tym pokoju, co nie było dobrym rozwiązaniem, aby teraz mu dokopać, lecz kolejna okazja mogła nie nadejść tak szybko. Zmusiłam wszystkie mięśnie do ruszenia się. Powoli, przekładając nogi przez krawędź łóżka, wstałam i wolnym krokiem podeszłam do wampira. Alucard zmierzył mnie spojrzeniem i uśmiechnął się.
- Jesteś...cholerny, egoistycznym i idiotycznym wampirem, Alucard. - Zaczęłam swój monolog od dość lekkich słów. - Wiesz jakie jest ryzyko...a jednak i tak stawiasz na swoim. Nie mam zamiaru przebywać w tym domu dłużej niż to konieczne.
Zebrałam się w sobie i postawiłam kolejny krok. Przylgnęłam do jego piersi, po czym zamachnęłam się i uderzyłam do pięścią. Z jego perspektywy musiało to wyglądać dziecinnie i śmiesznie, ale siły już mnie opuściły. W tym momencie chciało mi się płakać. I tak też postąpiłam. W duchu przyznałam, że jestem słaba i naiwna. Oraz, że nigdy już nie zaufam wampirom.
Rozdział genialny! Zwłaszcza końcówka mi się podobała, chodź trochę to było oklepane. Ale i tak jest świetnie. Ciekawa jestem co będzie dalej... ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Imponujący fakt nr. 1: Św. Walenty był pierwotnie patronem osób chorych psychicznie, a dopiero później w GB i USA uznano go za patrona zakochanych. Czyli 14 lutego to tak naprawdę święto wariatów.
OdpowiedzUsuńImponujący fakt nr. 2: Stan zakochania jest wywoływany przez fenyloetyloaminę - aminę o właściwościach stymulujących i psychotropowych, podobnie jak LSD. Jest silnie uzależniająca. Produkuję ją nasz własny mózg, ale w dużych ilościach znajdziemy ją też w czekoladzie.
Imponujący fakt nr. 3: 14 lutego 1942 założono Armię Krajową. Uczcijmy pamięć naszych Bohaterów, zamiast bawić się w obce święta.
A tak w ogóle to... Let me hug you!
http://media.giphy.com/media/13Tgw1zCrP44Ks/giphy.gif
I dziękuję za kolejny uroczo zamotany rozdzialik. Z tego co przeczytałam, wnioskuję, że Blake będzie miał jeszcze coś do powiedzenia w tej historii, prawda?
YYAAAAH HATRE *HUG* ;D Oczywiście, że Blake będzie miał coś jeszcze do powiedzenia. :D
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię
OdpowiedzUsuńTeż nie lubie Walentynek na myśl o nich mi nie dobrze, wszystko kręci się wokół wyznawania soie uczucia, jakby nie dało sie go wyznawać w inny dzień, tylko w ten
co za kaszana
Króciutkie troszkę... :D Ale gryzienie i Alucard zawsze spoko. W sumie nie lubiłam Blake'a, ale chyba nie jest taki zły... xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie (domyślam się, że czytasz na telefonie czy czymś i nie komentujesz, ale pokomentuj czasami :3 )
Lesio też huguje!
Halo, a kiedy kolejny Innocent? :'(
OdpowiedzUsuń