Tak w ogóle Cana cały czas zasypia mi na kolanach gdy siedzę przy komputerze, przez co moja tylna część ciała drętwieje i nie dopływa do niej krew xD
Ale bez zbędnych info, zapraszam do rozdziału.
Wybiegliśmy z Lokim na wielki taras, a przed naszymi twarzami - dosłownie brakowało kilku centymetrów - wylądowały kolejne szczątki DoomBot'a. Zielony materiał jego szaty wkręcił się w dziwne wirniki na plecach, przez co teraz one niebezpiecznie się dymiły.
- Nie daj się zauważyć. - Powiedział Loki, chwytając moją dłoń.
Nie wiem co zamierzał zrobić, ale kiedy podszedł niebezpiecznie blisko barierki oddzielającej nas od przepaści między budynkami, zatrzymałam się. Strach sparaliżował moje ciało, tak, że nie potrafiłam nawet pokręcić głową.
- Co ty chcesz... - I nim zdążyłam zakończyć, Loki chwycił mnie w pasie i odchylił się do tyłu. Momentalnie wtuliłam się w niego, czując na skórze powiew zimnego powietrza, który kamuflował mój krzyk. Natomiast ze strony maga słyszałam tylko śmiech.
Idiota, idiota, idiota, przeklinałam w myślach. Loki skoczył z tarasu, ciągnąc mnie za sobą.
- Jesteś idiotą! - Krzyknęłam na tyle głośno, żeby mnie usłyszał.
Kiedy "lot" się zakończył, spostrzegłam, że stoję już na twardej, ukochanej ziemi, którą od teraz będę czcić i wielbić.
- Streszczaj się. - Loki szarpną mnie za ramię. Schowaliśmy się w jakimś wąskim zaułku, gdzie kosze na śmieci i kartony stanowiły dziewięćdziesiąt procent tła. Oparłam się plecami o szorstką, marmurową ścianę, która schłodziła moje plecy. DoomBoty latały tam i z powrotem wabiąc za sobą Avengersów. Gdzieś nawet zauważyłam biegnącego Rogersa, ale był tak szybki, że tylko mignął mi przed oczyma.
Kątem oka dostrzegłam, jak Loki mi się przygląda, a skupienie na jego twarzy wyrażało to, że usilnie się nad czymś zastanawiał lub może planował kolejny krok.
- Kokietowałaś go dla zabawy? - Spytał nagle, a ja utkwiłam w jego twarzy zdziwiony wzrok.
- Słucham? - Spytałam tak dla zasady, bo naprawdę nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam.
Coś niedaleko nas runęło na ziemię. Otuliłam się szczelniej bluza, którą wcześniej niemalże porwałam z pokoju, kiedy Loki w trybie natychmiastowym chciał mnie wyciągnąć z wieży.
- Nie udawaj głupie. - Loki machnął ręką. - Zabawiałaś się uczuciami Kapitana.
Zazdrość?
- O czym ty mówisz? - Zebrałam się w sobie. - Nigdy nie bawiłam się niczyimi uczuciami. Prędzej ty byś był to tego zdolny.
Loki zrobił dziwną minę, z której nie umiałam nic wyczytać. Ponownie machnął ręką, kończąc temat.
Podążyłam w ślad za nim, kiedy ruszył przed siebie. Mag wystawił głowę z zaułka i obejrzał dokładnie okolicę. Gdy droga była pusta i bezpieczna pobiegliśmy prosto przez jezdnię, uważając także na czujne oczy Avengersów.
- Dlaczego tak w ogóle o to pytałeś? - Zaczęłam ponownie. Jakoś nie dawało mi to spokoju, a jeśli to Loki zaczął temat, to niech go skończy, idiota jeden. - Loki! - Zawołałam za nim, lecz nie reagował na moje prośby.
Dalej biegł przed siebie.
- Jasna cholera, Loki! - Dogoniłam go i chwyciłam za ramię tak mocno, że musiał się obrócić w moją stronę. - Odpowiedz.
- Czemu cię to interesuje? - Spytał, a jego wyraz twarzy nagle stał się chłodny.
- Ja... - No własnie. Czego chciałam się dowiedzieć? Co chciałam wywnioskować z jego odpowiedzi? - Po prostu chcę wiedzieć.
- Przykro mi, ale muszę cię zmartwić. - Zbliżył się do mnie i oparł dłonie na barkach. Stałam wyprostowana jak struna, a ciarki przeszły mi po plecach. Jakiś dziwny supeł związał mi żołądek.
Twarz Lokiego była coraz bliżej mojej...
Nagle pociągnął mnie w dól i razem opadliśmy na stos gazet. Nad naszymi głowami przeleciało ramię robota Dooma. Oddychałam szybko, wpatrzona w jeden punkt na ścianie gdzie stalowe ramię zrobiło wielką dziurę. Potem z przestrachem spojrzałam na Lokiego, który się głupkowato śmiał.
- Palant. - Walnęłam go w pierś i wstałam.
- Uratowałem ci właśnie życie. - Mag wstał i otrzepał się z kurzu. No na pewno nie ukryje tych plam na spodniach przed Avengersami.
- Pal licho. - Machnęłam ręką i ruszyłam przed siebie, jednak po kilku krokach się zatrzymałam i wróciłam do Lokiego. - Co robimy? - Oparłam ręce na biodrach.
- Ratujemy tyłki mścicieli.
Mag wyminął mnie.
- Ty chcesz kogoś ratować? Ratujesz coś, co nie jest twoim własnym tyłkiem? - No dobra byłam zdziwiona i to na maksa. Loki wyrwał się do przodu jak jakiś bohater i chciał ratować z ukrycia Avengersów. - Jesteś może chory? - Spytałam z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Moja mina była jedyna.
- Nie, dlaczego? - Wydał się zdziwiony moim pytaniem.
- Chcesz. Ratować. Avengersów. - Powiedziałam ze znacznym naciskiem na każde słowo. - Czy ty się słyszysz?
- Uważasz, że jestem ułomny?
- Skądże.
- Więc o co ci chodzi?
- O nic. Znaczy... - Westchnęłam, spuszczając głowę w dół. O nic mi tak naprawdę nie chodziło, ale Loki chciał ratować Avegersów i to było najdziwniejsze. - Idziemy.
****
- No to co, na dzisiaj koniec? Idziemy na Shawarme? - Tony zdjął swój hełm zbroi i odetchnął głęboko. W powietrzu unosiły się zapachy spalenizny, dymu i czegoś jeszcze, czego Stark nie potrafił zidentyfikować.
- No w sumie. - Powiedział Clint. - Zrobiłem się głodny.
Avengersi skierowali się zgodnie w stronę ocalałej knajpy, gdzie Tony był już stałym klientem. Jedynie Natasha stała w miejscu ze skrzyżowanymi ramionami, patrząc gdzieś w dal, gdzie rozwijał się obraz pobojowiska. Jej czujnemu wzrokowi nie umknęło kilka szczegółów: coś co przypominało wielkiego, szarego, pierzastego psa i dwójkę ludzi umykających w jakąś alejkę.
- Tasha, nie idziesz? - Kapitan położył jej dłoń na ramieniu, patrząc w tę samą stronę co ona.
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo i podziękowała.
- Jak chcesz.
Natasha odprowadziła Rogersa wzrokiem, aż nie zniknął z jej pola widzenia, następnie sama udała się na rekonesans okolicy, zmierzając w kierunku dziwnych osób i psa. Tak psa.
Przeskoczyła kolejne rozwalony DoomBoty, przedostała się bez problemu przez rozwalone auta, płonące dziwne części i wylądowała po drugiej stronie ulicy. Skądś, z jakiegoś miejsca dobiegły ją strzępki rozmów. Wyjrzała zza rogu i....
Tylko mam jedno pytanie..: Czy Loki zaczyna się zalecać do Sol? Bo takie odniosłam wrażenie.
OdpowiedzUsuńPo za tym, wszystko jest świetnie napisane i czekam na więcej.
Powodzenia z prawem jazdy.
Zaleca, nie zaleca kto go tam wie. XD To Loki XD
UsuńCo racja, to racja...
UsuńWszystko fajnie pięknie ale... mało! :P
OdpowiedzUsuń