- To była jedynie projekcja - Loki potarł nerwowo dłonie, lecz nie za bardzo mu to wyszło, bo dwie, duże stalowe obręcze na jego nadgarstkach skutecznie to uniemożliwiały. - Udało mi się przebić przez jej barierę i wszedłem do jej głowy, potem było z górki, bo dziewczyna w ogóle nie miała pojęcia jak posługiwać się magią.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Heimdall nie wyglądał na zdenerwowanego, wręcz przeciwnie – był wielkim kłębkiem puszystego spokoju jaki do tej pory widziałam.
Oparłam się o srebrne żerdzie przytwierdzone do ściany, przymknęłam na chwilę oczy i znów je otworzyłam, by spojrzeć przez weneckie lustro na niewzruszoną twarz Lokiego. Było mi go trochę żal. Po incydencie z zdjęciem ograniczeń maga, opowiedziałam wszystko Avemgersom, którzy przyjęli to z wielkim spokojem, ale teraz patrząc na Lokiego, szalała we mnie burza niepokoju i zdenerwowania.
- Pod tą kamienną maską, jest zwykłym mężczyzną, którego bolą popełnione błędy – Thor dotknął mojego ramienia, spojrzałam na niego. - On tego nie pokazuje, ale ja wiem. Znam go na tyle długo, by wiedzieć, że od tak nie pokaże swoich uczuć, bo się ich boi. Arogancja, ignorancja, egoizm – to wszystko co pokazuje.
- Wiem – przyznałam ze smutkiem. Naprawdę było mi go żal. - Wiele przeszedł prawda?
- Owszem moja droga. Dowiedział się strasznej prawdy, a potem się mścił – gromowładny także oparł się o barierki. - Nie winię go, tak jak ojciec, ale…
- … czasami mógłby po prostu się uspokoić? - dokończyłam za niego, a Thor potaknął skinieniem głowy.
- Nie raz próbowałem do niego dotrzeć, ale Loki zamyka się w sobie i odchodzi.
Poczułam, że muszę coś z tym zrobić, ale po tym czego się dowiedziałam czy mogłam coś zdziałać? Czy znajdę w sobie nowe pokłady zrozumienia dla tego człowieka i czy… uda mi się obdarzyć jakimkolwiek zaufaniem. Nie, choć może coś na to wskazywało, jak na razie będę trzymać na wodzy swoje emocje i wszystko z tym związane.
- Jeśli jest jakiś… sposób – mruknęłam, myśląc – postaram się go odnaleźć w sobie. Spróbuję dotrzeć do jego prawdziwego „ja”.
- Nie wiem czy mamy na to czas – Wdowa zmaterializowała się przy nas. - Z tego co nam powiedziałaś, możemy spodziewać się czegoś gorszego niż najazd chitauri.
- Ale… Loki powiedział, że to wszystko było jednym wielkim kłamstwem – zaoponowałam.
- Sol – Thor zwrócił się ku mnie z poważną mina. - Kiedy byłaś w śpiączce, byłem w Asgardzie i na własne oczy widziałem dziwne stworzenia, które mogą zaatakować złote królestwo.
- Ale Fenrir i Fafnir…. - mój głos się załamał.
- Oni nie żyją – przyznał z bólem i widać było, że ledwo może to z siebie wydusić. - Ale te stworzenia, to, to… nie wiem co to, ale wiem, że na pewno nie mają przyjaznych zamiarów. Nasi zwiadowcy dowiedzieli się, że nie tylko Asgard jest ich celem.
- Oczywiście, że nie – Loki stanął za mną. - Znają tajemne przejścia do innych światów, a nie tylko mi zależy na ich zniszczeniu.
- Co ty planujesz bracie? - Thor stanął między nami i zmierzył maga wrogim spojrzeniem. - Dlaczego tak bardzo zależy ci na zemście, skoro za każdym razem ponosisz klęskę.
Loki zaśmiał się pod nosem. Jego oczy płonęły wściekle, a ja próbowałam uniknąć z nimi kontaktu.
- Pamiętasz Czarodziejkę? Piękna i mądra – spojrzał na mnie. - nie jest naiwna.
Thor milczał.
- Otóż nie tylko my możemy posługiwać się magią.
- Zdradzasz nam swój plan – wtrąciła Natasha – jakże rozważnie.
- Nie – warknął. - Ja tylko was ostrzegam, bo kolejne dni mogą być dla was nieprzyjemne.
- Loki! - Wrzasnął Thor, a mag odskoczył do tyłu robiąc tajemniczą minę.
Powietrze wokół nas zafalowało, dookoła Lokiego zaczęły migotać zielone światełka, a postać jego samego z sekundy na sekundę zaczęła się rozpływać. Wszyscy staliśmy wpatrzeni w to dziwne zjawisko, nie umiejąc ruszyć się z miejsca. Dosłownie wmurowało nas w ziemię, bo wiedzieliśmy, że kajdany potrafiły w stu procentach zniwelować działanie magii Lokiego.
- Jak? - zdążyłam szepnąć, ale nagle czarne kropki zaczęły migotać mi przed oczyma. Straciłam przytomność.
Kiedy się obudziłam, nie mogłam ruszać rękami ani nogami. Otworzyłam, więc powoli oczy, a ciemność wypełniająca pomieszczenie, w którym leżałam, pomogła mi szybko przyzwyczaić oczy. Rozejrzałam się dookoła, dostrzegając, że jestem przykuta do wielkiego łóżka. Szarpnęłam się raz, drugi, ale to nic nie pomogło, więc gorączkowo zaczęłam obmyślać jakikolwiek plan działania lub ucieczki.
- Moment – szepnęłam, kiedy dotarły do mnie wcześniejsze wspomnienia.
Loki dziwnym trafem użył swoich mocy i zniknął…
- …. a ty razem ze mną, droga Sol – do pokoju wszedł domniemany sprawca.
Spojrzałam na niego z wrogością.
- Oj nie dąsaj się. - Podszedł do łóżka i oparł dłonie na jego oparciu. - Złość piękności szkodzi, a twoja uroda jest wprost zniewalająca, ale… przejdźmy do rzeczy. Kiedy pomogłaś mi zdjąć te głupie ograniczenia….
- Nie kłam! - weszłam mu ostro w zdanie.
- Kłamię? - zdziwił się, a ja poczułam się zmieszana. - Gdyby moja magia nadal była ograniczona, to nie uwolniłbym się od tej bandy debili, których nazywasz rodziną. Przejrzyj w końcu na oczy! Znienawidzili cię tak samo jak mnie!
- CO? - szarpnęłam się, bo nagle zagotowała się we mnie wściekłość. - Dalej kłamiesz.
Loki stanowczym krokiem podszedł w moją stronę.
- Skłamałem w sprawie Fenrira i Fafnira – oni nie żyją, ale na Asgard dalej planowany jest atak, potem przyjdzie kolej na Midgard. Zginiecie, wszyscy.
Zaniemówiłam. Jak on mógł mówić o takich rzeczach z taką powagą. Przez moment przeszły mnie dreszcze, potem poczułam strach. Jeśli plan Lokiego się powiedzie, to nic z nas nie zostanie. Ktoś musiał mu w tym przeszkodzić.
Strasznie spodobał mi się twój blog. :D Dwa opowiadania pochłonęłam w dwa dni. Teraz wciągnęły mnie losy Lokiego i Sol! Pozdrawiam i liczę na jak najszybszy kolejny rozdział. ;)Weny, weny!
OdpowiedzUsuńF**k yeah! Kolejny rozdział! Dłuugo trzeba było czekać, ale było warto :-D
OdpowiedzUsuńIIjeszcze ta zapowiedź:
-Zginiecie, wszyscy.
Mam tylko jedną rzecz do powiedzenia "WSZYSCY ZGINIEMY!!!"
Weny, weny i jeszcze raz weny. Masz talent.