Z racji tego, że Vampire już się kończy, postanowiłam się zająć ( z przerwami na Smite ) Amnesią. W zanadrzu mam jeszcze jeden rozdział, więc muszę za to ostro wziąć, a wasz kop w dupę by się tu przydał. Ogółem jest tak: mam pokój od południa i w dzień mam saunę ( wpada ktoś się wygrzać? - parowa ), wiec rozdziały piszę dosłownie w nocy, ( macie szansę teraz zaobserwować spadające perseidy, szczególnie z 12/13 sierpnia, gdzieś od od 1 -4 w nocy. ) kiedy oczy mi się kleją i nie wiem co z tego wychodzi. Akcja jest szybka, bo nie lubię zbyt zapychać ( oczywiście robię to cały czas ).
A tak ogólnie..... no....tego.... mało was jakoś. Nic z tych rzeczy, że lecę na komentarze, bo ja nigdy dla nich nie psiałam. Lubię was uszczęśliwiać. Podoba wam się - jest super, chcecie więcej - ja piszę więcej. Nigdy nie zyskałabym takiej reputacji, gdyby nie wy. ( Uwaga: Kii się rozkleja, słuchając dość smutnej muzyki. ).
uff.
KOCHAM WAS XD
*HUUUUUUUG*
Od końca jasnego korytarza dzieliły mnie dosłownie metry, kiedy ruszyłam z piskiem opon. Miałam dwa wyjścia. Pierwszym z nich było dosłownie przywalenie w ścianę i szybka śmierć, drugim zatrzymanie się i przeskanowanie głowy w poszukiwaniu jakiejś runy, która pomogłaby mi rozwalić wejście.
~ Nie zatrzymuj się. - W głowie usłyszałam zdyszany głos Lokiego. ~ Wiem, że się boisz, ale przyśpiesz.
- Kurwa Loki przede mną jest ściana. Jeśli w nią uderzę, to nie przeżyję.
- Przyśpiesz!!!
Zrobiłam tak jak kazał i zamknęłam oczy. Moje serce było jak oszalałe, słyszałam jego dudnienie w piersi, jakby zaraz chciała połamać mi wszystkie żebra. Pomiędzy gęstą mgłą, przez którą nic nie słyszałam, rozległ się huk, a motor zatrzymał się w mgnieniu oka. Bałam się otwierać oczy.
- Nat, Clint zabierać stąd cywili. Kapitanie leć do Lokiego. - Głos Tony'ego rozległ się w słuchawce każdego avengera. Uchyliłam powieki i zobaczyłam jego roześmianą twarz. - Cześć cukiereczku. Bałaś się, gdy tatusia nie było?
Nie wiem czy w tamtym momencie chciało mi się płakać, czy śmiać, ale gdy rzuciłam się Starkowi w ramiona poczułam wszechogarniającą ulgę.
- Hej, już dobrze cukiereczku. - Tony pogładził mnie ręką w zbroi po głowie. - Idą twoi kumple, więc schowaj łzy.
Obróciłam się i od razu podbiegłam do Kat, którą prowadziła Natasha.
- Kat w porządku? - Spytałam, obejmując ją ramionami i zamykając w stalowym uścisku. Dziewczyna zakaszlała kilka razy i obróciła się w stronę, gdzie właśnie zauważyłam Lokiego.
- Tak. - Odparła, uśmiechając się. - Przystojny bóg mnie uratował.
Zerknęłam ukradkiem na przechodzącego obok mnie Kłamcę, który zaczął rozmawiać o czymś z Tony'm. Skąd wiedział gdzie jestem? Czy to on wezwał Avengersów? I właściwie dlaczego mnie uratował, skoro on tylko odsiaduje swój wyrok na ziemi. Mógł zostać w domu i czytać te swoje stare księgi.
~ Aż tak zdziwiona? - Loki zaśmiał się cicho. Nadal rozmawiał ze Starkiem, a na mnie w ogóle nie zwracał uwagi.
~ Trochę. - Odparłam, patrząc na jego plecy. ~ Mogłeś po prostu to olać.
~ Wtedy nie miałbym swojej uczennicy i radości z tego, że mogę jej uprzykrzyć życie.
~ Wal się.
~ Oj, nie przystoi damie mówić takich rzeczy.
Zakończyłam tę bezsensowną rozmowę ciszą. Gdzieś w tłumie wypatrzyłam Sama i Beverly, którzy obejmowali się na wzajem. Dziewczyna cała się trzęsła, a jej brat w ogóle nie podniósł na nas wzroku. Chociaż może to nawet dobrze.
Spokojną atmosferę przerwał dźwięk syren policyjnych. Radiowozy w kolumnie zaczęły parkować przed centrum, a z pojazdów wyszli policjanci. Po wstępnym zabezpieczeniu zniszczonego terenu, zabrali się za pomaganie cywilom, którzy nadal trwali związani. Karetka przyjechała dopiero pięć minut później, tłumacząc się, że ich samochód doznał awarii w drodze tutaj.
Avengersi zostali jeszcze na miejscu, aby przeszukać galerię w poszukiwaniu jakichkolwiek poszlak, lecz ich trop urwał się, gdy byli już bardzo blisko sedna całej sprawy, która oscylowała wokół handlarzy ludźmi. Razem z Kat i Lokim wróciliśmy pieszo do wierzy, gdzie czekał na nas Banner. Przebadawszy Kłamcę w niewiadomym dla mnie celu, skinął głową i pozwolił mu opuścić swoje laboratorium. Gdy z niego wychodził, jego mina zrzedła, a ciało spięło się. Wodziłam za nim wzrokiem dopóki nie znikł w swoim pokoju.
- To jak? Herbata, kawa?
- Sugerujesz mi kawę po tym co się stało? - Kat rozsiadła się na wielkiej kanapie i odchyliła głowę do góry, wzdychając. - Ja potrzebuję ziółek na uspokojenie, a nie kofeiny na pobudzenie.
Zabrałam się za przygotowane dwóch herbat, lecz po czasie stwierdziłam, że zrobię też jedną Bannerowi, który za pewne cały dzień spędził w laboratorium. Nie wiedziałam dlaczego Bruce w ogóle nie reaguje na flirty Natashy, skoro ona otwarcie daje mu do zrozumienia, że go kocha.
- Kat? - Zagadnęłam przyjaciółkę, która już prawie odpływała na kanapie.
- Hmm?
- Co myślisz o relacji Bannera i Natashy? - Zalałam wszystkie trzy kubki wodą, włożyłam do nich torebki i odczekałam chwilę, aby się zaparzyły. Następnie posłodziłam je odpowiednią ilością cukru i dodałam plasterek cytryny dla poprawy smaku. Kiedy Kat dostała swój napój i zamyśliła się nad zadanym przeze mnie wcześniej pytaniem, ulotniłam się na sekundę i zaniosłam Bannerowi jego herbatę. Usłyszawszy promienne "dziękuję" uśmiechnęłam się i wróciłam do salon, gdzie dostrzegłam Kat głaszczącą Del'a i ...
- Nie wiedziałam, że masz kolejnego psa. - Powiedziała Kat, drapiąc Ivara pod pyskiem. - Nigdy nie widziałam takiej rasy. Jest duży, miękki i ma piórka.
Pochwyciłam spojrzenie wilka, które mówiło: "Nie waż się wtrącać, bo jest mi przyjemnie."
- To nie jest pies. - Rzekłam, siadając obok nich. Postanowiłam wyjaśnić przyjaciółce jak się sprawy mają, zaczynając od ochrzanienia Lokiego za to, że sam mnie do tego wszystkiego namówił. Kat była wyrozumiała i wiedziała o nas wszystko, jednak, kiedy mag wyrósł tuż przed jej oczyma odziany jedynie w czarne spodnie, oniemiała. Włosy Lokiego były mokre, co świadczyło, że wyszedł dopiero spod prysznica. Nie mogłam nie spojrzeć na jego doskonale wyrzeźbiony brzuch i idealne rysy mięśni. Pominęłam także fakt, że Kat gapi się na niego, jakby Loki był ósmym cudem świata.
- Czego chcesz? - Spytałam, aż nader za ostro. Mag pochwycił moje spojrzenie i łobuzersko się uśmiechnął. Nie odpowiedział na moje pytanie. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej puszkę coli. następnie rozsiadł się na kanapie na przeciwko nas i zabrał się na picie. - Nie widzisz, że rozmawiamy?
- Ale mnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. - Kat uśmiechnęła się flirciarsko i gdy zobaczyłam, że wyciąga telefon musiałam działać.
- Słyszałam, że jutro macie ważny egzamin i musisz już iść się uczyć. A to ci pech. - Pociągnęłam Kat za rękę i dosłownie wrzuciłam ją do windy, rzucając na odchodnym " przepraszam ".
Oparłam się o zimne drzwi dźwigu i westchnęłam jak po całogodzinnym maratonie. W tym czasie Loki zdążył wypić całą puszkę coli i podszedł do mnie. Jakoś nie umiałam skupić się na jego oczach, bo błądziłam wzrokiem po jego klatce.
- Twoja koleżanka jest dziwna...
- Wiem - Wtrąciłam nim powiedział wszystko. Wyminęłam go i skierowałam się w stronę pokoju.
- ... a ty jeszcze bardziej.
Odwróciłam się na pięcie.
- Masz zamiar tu stać i prawić mi komplementy?
Loki jedynie wzruszył ramionami i pstryknięciem palców wyczarował sobie koszulkę. Zmierzyłam go wzrokiem. Wiedziałam, że jego pojawienie się w negliżu jest tylko na pokaz, a i tak mnie to zdenerwowało.
- Chodź - Mag złapał mnie za rękę i poprowadził na balkon, gdzie Tony przeważnie ląduje swoją zbroją. - Pokaże ci coś.
Niebo nad Nowym Yorkiem dziś rozświetliło milion gwiazd. Księżyc gdzieś w oddali zerkał na nas przychylnym okiem, a ciężkie chmury znikły. Loki puścił mnie i sam stanął na przodzie. Ustawił się do mnie plecami, a ręce uniósł do góry. Zielona łuna światła opuściła jego ciała i poszybowała do góry tworząc grzebień kolorów. Zjawisko przypominało zorzę polarną.
- Piękne - Szepnęłam, patrząc w górę. Nie mogłam oderwać wzroku od tańczących kolorów i błyszczących gwiazd, które na tle nieba migotały wesoło.
- Magia bywa też zdradliwa - Powiedział Ivar, stając obok mnie. Jego sierść lekko dryfowała na wietrze, a oczy wpatrzone w jeden punkt, błyszczały.
- Owszem - Loki obrócił się i do nas podszedł. - Ale jeśli znasz jej punkt zaczepienia, to możesz stworzyć coś pięknego. - Mag złapał mnie w pasie jedną ręką, drugą ujmując dłoń i porywając do tańca.
Z nieba dosłownie wylała się wolna muzyka, dopasowana idealnie do sytuacji. Magia nadal była dla mnie tajemnica, jednak z czasem ją zrozumiem i stworzę coś tak pięknego jak to co właśnie płynęło po niebie. Loki prowadził w tańcu i spoglądając na mnie, uśmiechnął się zalotnie. Odwdzięczyłam się tym samym.
Ciekawe, ciekawe... Lokiemu coś odwala xD Muzyka... taniec... un cuś knuji :D
OdpowiedzUsuńLokiemu zawsze odwala, to norma :D
UsuńNo... taki Loki mi się podoba. Chodź jest w tym momencie zbyt słodki. Ciekawa jestem czy, planujesz jakiś pairing. Wiesz co ci powiem? Ostatnio mam do naszego boga kłamstw i oszustw trochę lepsze spojrzenie na niego. A to co przeczytałam sprawiło, że to się tylko nasiliło. Mam nadzieje, że będzie tak dalej.
OdpowiedzUsuńWybacz, że wcześniej nie komentowałam... Postaram się wszystko u ciebie nadrobić.
Ty przepraszasz, że nie komentowałaś? To ja powinnam się smażyć w piekle za to, że u ciebie nic nie dodałam. Powinnam zostać nadziana na pal od Vlada. Powinni mnie na ruszcie obracać i z ziemniakami podać. To ja winnam prosić o wybaczenie Kage. Wybacz, ale to ja postaram się... nie, ja na pewno skomentuję już nie długo u ciebie posty. :D
UsuńDobra, dobra... nic się nie stało.
UsuńHej hej. Chciałaś, abyśmy cię motywowały, więc proszę...
OdpowiedzUsuńBŁAGAM NAPISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ PROSZĘ CIĘ BARDZO BARDZO BARDZO MOCNO. TO BYŁO SUPER SWEETAŚNE A JA PRAGNĘ TYLKO WIĘCEJ I WIĘCEJ...
Pozdrowienia od Pierożka, dużo weny i lodu na schłodzenie ;-)
Boże Pierożek jaki ty masz słodki nick. Jak tylko to zobaczyłam, to zaczęłam sobie tą nazwę wymawiać. YYEEEEE słodkość :D
Usuń