piątek, 7 sierpnia 2015

Amnesia - rozdział 5

 

Z racji tego, że Vampire już się kończy, postanowiłam się zająć ( z przerwami na Smite ) Amnesią. W zanadrzu mam jeszcze jeden rozdział, więc muszę za to ostro wziąć, a wasz kop w dupę by się tu przydał. Ogółem jest tak: mam pokój od południa i w dzień mam saunę ( wpada ktoś się wygrzać? - parowa ), wiec rozdziały piszę dosłownie w nocy, ( macie szansę teraz zaobserwować spadające perseidy, szczególnie z 12/13 sierpnia, gdzieś od od 1 -4 w nocy. ) kiedy oczy mi się kleją i nie wiem co z tego wychodzi. Akcja jest szybka, bo nie lubię zbyt zapychać ( oczywiście robię to cały czas ).
A tak ogólnie..... no....tego.... mało was jakoś. Nic z tych rzeczy, że lecę na komentarze, bo ja nigdy dla nich nie psiałam. Lubię was uszczęśliwiać. Podoba wam się - jest super, chcecie więcej - ja piszę więcej. Nigdy nie zyskałabym takiej reputacji, gdyby nie wy. ( Uwaga: Kii się rozkleja, słuchając dość smutnej muzyki. ). 
uff.
KOCHAM WAS XD
*HUUUUUUUG*


  Od końca jasnego korytarza dzieliły mnie dosłownie metry, kiedy ruszyłam z piskiem opon. Miałam dwa wyjścia. Pierwszym z nich było dosłownie przywalenie w ścianę i szybka śmierć, drugim zatrzymanie się i przeskanowanie głowy w poszukiwaniu jakiejś runy, która pomogłaby mi rozwalić wejście.
~ Nie zatrzymuj się. - W głowie usłyszałam zdyszany głos Lokiego. ~ Wiem, że się boisz, ale przyśpiesz.
- Kurwa Loki przede mną jest ściana. Jeśli w nią uderzę, to nie przeżyję.
- Przyśpiesz!!! 
  Zrobiłam tak jak kazał i zamknęłam oczy. Moje serce było jak oszalałe, słyszałam jego dudnienie w piersi, jakby zaraz chciała połamać mi wszystkie żebra. Pomiędzy gęstą mgłą, przez którą nic nie słyszałam, rozległ się huk, a motor zatrzymał się w mgnieniu oka. Bałam się otwierać oczy.
- Nat, Clint zabierać stąd cywili. Kapitanie leć do Lokiego. - Głos Tony'ego rozległ się w słuchawce każdego avengera. Uchyliłam powieki i zobaczyłam jego roześmianą twarz. - Cześć cukiereczku. Bałaś się, gdy tatusia nie było?
  Nie wiem czy w tamtym momencie chciało mi się płakać, czy śmiać, ale gdy rzuciłam się Starkowi w ramiona poczułam wszechogarniającą ulgę.
- Hej, już dobrze cukiereczku. - Tony pogładził mnie ręką w zbroi po głowie. - Idą twoi kumple, więc schowaj łzy.
  Obróciłam się i od razu podbiegłam do Kat, którą prowadziła Natasha.
- Kat w porządku? - Spytałam, obejmując ją ramionami i zamykając w stalowym uścisku. Dziewczyna zakaszlała kilka razy i obróciła się w stronę, gdzie właśnie zauważyłam Lokiego.
- Tak. - Odparła, uśmiechając się. - Przystojny bóg mnie uratował.
  Zerknęłam ukradkiem na przechodzącego obok mnie Kłamcę, który zaczął rozmawiać o czymś z Tony'm. Skąd wiedział gdzie jestem? Czy to on wezwał Avengersów? I właściwie dlaczego mnie uratował, skoro on tylko odsiaduje swój wyrok na ziemi. Mógł zostać w domu i czytać te swoje stare księgi.
~ Aż tak zdziwiona? - Loki zaśmiał się cicho. Nadal rozmawiał ze Starkiem, a na mnie w ogóle nie zwracał uwagi.
~ Trochę. - Odparłam, patrząc na jego plecy. ~ Mogłeś po prostu to olać.
~ Wtedy nie miałbym swojej uczennicy i radości z tego, że mogę jej uprzykrzyć życie. 
~ Wal się.
~ Oj, nie przystoi damie mówić takich rzeczy.
  Zakończyłam tę bezsensowną rozmowę ciszą. Gdzieś w tłumie wypatrzyłam Sama i Beverly, którzy obejmowali się na wzajem. Dziewczyna cała się trzęsła, a jej brat w ogóle nie podniósł na nas wzroku. Chociaż może to nawet dobrze.
  Spokojną atmosferę przerwał dźwięk syren policyjnych. Radiowozy w kolumnie zaczęły parkować przed centrum, a z pojazdów wyszli policjanci. Po wstępnym zabezpieczeniu zniszczonego terenu, zabrali się za pomaganie cywilom, którzy nadal trwali związani. Karetka przyjechała dopiero pięć minut później, tłumacząc się, że ich samochód doznał awarii w drodze tutaj.
  Avengersi zostali jeszcze na miejscu, aby przeszukać galerię w poszukiwaniu jakichkolwiek poszlak, lecz ich trop urwał się, gdy byli już bardzo blisko sedna całej sprawy, która oscylowała wokół handlarzy ludźmi. Razem z Kat i Lokim wróciliśmy pieszo do wierzy, gdzie czekał na nas Banner. Przebadawszy Kłamcę w niewiadomym dla mnie celu, skinął głową i pozwolił mu opuścić swoje laboratorium. Gdy z niego wychodził, jego mina zrzedła, a ciało spięło się. Wodziłam za nim wzrokiem dopóki nie znikł w swoim pokoju.
- To jak? Herbata, kawa?
- Sugerujesz mi kawę po tym co się stało? - Kat rozsiadła się na wielkiej kanapie i odchyliła głowę do góry, wzdychając. - Ja potrzebuję ziółek na uspokojenie, a nie kofeiny na pobudzenie.
  Zabrałam się za przygotowane dwóch herbat, lecz po czasie stwierdziłam, że zrobię też jedną Bannerowi, który za pewne cały dzień spędził w laboratorium. Nie wiedziałam dlaczego Bruce w ogóle nie reaguje na flirty Natashy, skoro ona otwarcie daje mu do zrozumienia, że go kocha.
- Kat? - Zagadnęłam przyjaciółkę, która już prawie odpływała na kanapie.
- Hmm?
- Co myślisz o relacji Bannera i Natashy? - Zalałam wszystkie trzy kubki wodą, włożyłam do nich torebki i odczekałam chwilę, aby się zaparzyły. Następnie posłodziłam je odpowiednią ilością cukru i dodałam plasterek cytryny dla poprawy smaku. Kiedy Kat dostała swój napój i zamyśliła się nad zadanym przeze mnie wcześniej pytaniem, ulotniłam się na sekundę i zaniosłam Bannerowi jego herbatę. Usłyszawszy promienne "dziękuję" uśmiechnęłam się i wróciłam do salon, gdzie dostrzegłam Kat głaszczącą Del'a i ...
- Nie wiedziałam, że masz kolejnego psa. - Powiedziała Kat, drapiąc Ivara pod pyskiem. - Nigdy nie widziałam takiej rasy. Jest duży, miękki i ma piórka.
  Pochwyciłam spojrzenie wilka, które mówiło: "Nie waż się wtrącać, bo jest mi przyjemnie."
- To nie jest pies. - Rzekłam, siadając obok nich. Postanowiłam wyjaśnić przyjaciółce jak się sprawy mają, zaczynając od ochrzanienia Lokiego za to, że sam mnie do tego wszystkiego namówił. Kat była wyrozumiała i wiedziała o nas wszystko, jednak, kiedy mag wyrósł tuż przed jej oczyma odziany jedynie w czarne spodnie, oniemiała. Włosy Lokiego były mokre, co świadczyło, że wyszedł dopiero spod prysznica. Nie mogłam nie spojrzeć na jego doskonale wyrzeźbiony brzuch i idealne rysy mięśni. Pominęłam także fakt, że Kat gapi się na niego, jakby Loki był ósmym cudem świata.
- Czego chcesz? - Spytałam, aż nader za ostro. Mag pochwycił moje spojrzenie i łobuzersko się uśmiechnął. Nie odpowiedział na moje pytanie. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej puszkę coli. następnie rozsiadł się na kanapie na przeciwko nas i zabrał się na picie. - Nie widzisz, że rozmawiamy?
- Ale mnie to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. - Kat uśmiechnęła się flirciarsko i gdy zobaczyłam, że wyciąga telefon musiałam działać.
- Słyszałam, że jutro macie ważny egzamin i musisz już iść się uczyć. A to ci pech. - Pociągnęłam Kat za rękę i dosłownie wrzuciłam ją do windy, rzucając na odchodnym " przepraszam ".
  Oparłam się o zimne drzwi dźwigu i westchnęłam jak po całogodzinnym maratonie. W tym czasie Loki zdążył wypić całą puszkę coli i podszedł do mnie. Jakoś nie umiałam skupić się na jego oczach, bo błądziłam wzrokiem po jego klatce.
- Twoja koleżanka jest dziwna...
- Wiem - Wtrąciłam nim powiedział wszystko. Wyminęłam go i skierowałam się w stronę pokoju.
- ... a ty jeszcze bardziej.
  Odwróciłam się na pięcie.
- Masz zamiar tu stać i prawić mi komplementy?
  Loki jedynie wzruszył ramionami i pstryknięciem palców wyczarował sobie koszulkę. Zmierzyłam go wzrokiem. Wiedziałam, że jego pojawienie się w negliżu jest tylko na pokaz, a i tak mnie to zdenerwowało.
- Chodź - Mag złapał mnie za rękę i poprowadził na balkon, gdzie Tony przeważnie ląduje swoją zbroją. - Pokaże ci coś.
  Niebo nad Nowym Yorkiem dziś rozświetliło milion gwiazd. Księżyc gdzieś w oddali zerkał na nas przychylnym okiem, a ciężkie chmury znikły. Loki puścił mnie i sam stanął na przodzie. Ustawił się do mnie plecami, a ręce uniósł do góry. Zielona łuna światła opuściła jego ciała i poszybowała do góry tworząc grzebień kolorów. Zjawisko przypominało zorzę polarną.
- Piękne - Szepnęłam, patrząc w górę. Nie mogłam oderwać wzroku od tańczących kolorów i błyszczących gwiazd, które na tle nieba migotały wesoło.
- Magia bywa też zdradliwa - Powiedział Ivar, stając obok mnie. Jego sierść lekko dryfowała na wietrze, a oczy wpatrzone w jeden punkt, błyszczały.
- Owszem - Loki obrócił się i do nas podszedł. - Ale jeśli znasz jej punkt zaczepienia, to możesz stworzyć coś pięknego. - Mag złapał mnie w pasie jedną ręką, drugą ujmując dłoń i porywając do tańca.
  Z nieba dosłownie wylała się wolna muzyka, dopasowana idealnie do sytuacji. Magia nadal była dla mnie tajemnica, jednak z czasem ją zrozumiem i stworzę coś tak pięknego jak to co właśnie płynęło po niebie. Loki prowadził w tańcu i spoglądając na mnie, uśmiechnął się zalotnie. Odwdzięczyłam się tym samym.




























7 komentarzy:

  1. Ciekawe, ciekawe... Lokiemu coś odwala xD Muzyka... taniec... un cuś knuji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No... taki Loki mi się podoba. Chodź jest w tym momencie zbyt słodki. Ciekawa jestem czy, planujesz jakiś pairing. Wiesz co ci powiem? Ostatnio mam do naszego boga kłamstw i oszustw trochę lepsze spojrzenie na niego. A to co przeczytałam sprawiło, że to się tylko nasiliło. Mam nadzieje, że będzie tak dalej.
    Wybacz, że wcześniej nie komentowałam... Postaram się wszystko u ciebie nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty przepraszasz, że nie komentowałaś? To ja powinnam się smażyć w piekle za to, że u ciebie nic nie dodałam. Powinnam zostać nadziana na pal od Vlada. Powinni mnie na ruszcie obracać i z ziemniakami podać. To ja winnam prosić o wybaczenie Kage. Wybacz, ale to ja postaram się... nie, ja na pewno skomentuję już nie długo u ciebie posty. :D

      Usuń
    2. Dobra, dobra... nic się nie stało.

      Usuń
  3. Hej hej. Chciałaś, abyśmy cię motywowały, więc proszę...
    BŁAGAM NAPISZ KOLEJNY ROZDZIAŁ PROSZĘ CIĘ BARDZO BARDZO BARDZO MOCNO. TO BYŁO SUPER SWEETAŚNE A JA PRAGNĘ TYLKO WIĘCEJ I WIĘCEJ...
    Pozdrowienia od Pierożka, dużo weny i lodu na schłodzenie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże Pierożek jaki ty masz słodki nick. Jak tylko to zobaczyłam, to zaczęłam sobie tą nazwę wymawiać. YYEEEEE słodkość :D

      Usuń