sobota, 29 sierpnia 2015

Lisia Kaplica

Siemaneczko. Jeszcze nie zginęłam z waszej ręki, a to dobrze o nas wszystkich świadczy :D 
Kocham waszą wyrozumiałość i tolerancję. 
 Dzisiaj się pakujemy na wakacje, idziemy spać około 20-21 godzinki i potem o 3:00 wstajemy. Cóż nie jestem rannym ptaszkiem, ale cóż, jak trzeba to trzeba. 
Za waszym pozwoleniem będę mogła za pośrednictwem Tureckiego internetu ( za jasną cholerkę nawet nie wiem czy tam będzie internet. Zabieram laptopka, bo 32 GB karta nie wydoli jedenaście dni bez wyczyszczenia. XD ) będę mogła różne zdjęcia wam przesyłać na bloga :D 
Co powiecie na taki układ? 
Jeśli nie rozdział to selfie z rekinem? XD

Siedziałam wczoraj na balkonie - o dziwo było ciepło - i oglądałam sobie Pana Księżyca, która na czystym niebie był niemalże jak żarówka podkręcona na full. Normalnie jasno jak w dzień, a moje balkoniczne miejsce jest idealnie do podziwiania takich zjawisk, szczególnie w nocy :D 
No dobra, ale siedzie, oglądam sobie niebo ( Po filmie "Dracula historia prawdziwa". Nie obeszło się bez płaczu na dwóch scenach i dochodzeniu do siebie na ów balkonie przez kolejną godzinę. Jak dla mnie film 10/10. ) i normalnie znów mi płaczki z oczków lecą :D 

W akcie nagłego skutku napisałam sobie wiersz. :D 

Kolejny raz chciałam rozciąć skórę, ale noc i księżyc... on świecił tak mocno nawet za chmurami. Widziałam, czułam jakby jego blask tętnił jak serce bijące szybko. Wiatr zawiał, gładząc moje policzki niczym delikatne muśnięcie dłoni miłości. Płakałam, wiem, że to przez księżyc. Wiedziałam, że on tego nie chciał. Zacisnęłam dłoń na chusteczce, w której leżała żyletka. Schowałam ja do kieszeni i raz jeszcze spojrzałam na księżyc. Widziałam promienie, które przedzierały się przez granatowy nieboskłon jak pazury. Księżyc był biały, złoty i srebrny. Dzięki jego blasku okolica była widoczna gołym okiem. Polane spowiła mgła koloru mleka, białe promienie tuliły wszystko do snu, a na sam koniec chmury przybrały kształt smoka - wielkiego z błyszczącym okiem, które na mnie spojrzało. Wiedziałam co to wszystko znaczyło. Po prostu poczułam, że to musiało być to. Podziękowałam. Pierwszy raz, szczerze za pomoc. Potem był też kwiat. Kwiat z złotymi płatkami. 

Taki sobie mi wyszedł, ale pisałam to co czułam XD Dosłownie. 
No, ale cóż. Nie mogę więcej napisać, bo torba sama się nie spakuje, prawda :D ?
No, wiec, ten tego..... Powodzenia w szkole :D 

3 komentarze:

  1. ... ja mam nadzieję, że to z żyletką tożart :O
    A poza tym wiersz pisze się prozą xD Ale fajny :D
    Nie musiałaśprzypominać o szkole. Miłego pobytu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy rozdział na osłodę szkoły?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiersz pisze się prozą - taka uwaga :') A tak poza tym, to jest całkiem fajny :D

    OdpowiedzUsuń