Już na wstępie mówię, że czytam każdy wasz komentarz, lecz nie zawsze mam czas, żeby na niego odpowiedzieć.
Z tego miejsca *siedzi przed kompem i stuka w klawiaturę z bananem na twarzy* chcę wam serdecznie podziękować za wszą cierpliwość, wyrozumiałość i serdeczność. Cieszę się, że te wszystkie rozdziały przypadły wam do gustu i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną odrobinę dłużej, a może i nawet do samego końca : D
Otwarłam ciężkie powieki, czując jak moje kończyny zdrętwiały podczas letargu, w który zapadłam. Nie ruszyłam się od razu, wpierw zilustrowałam to co działo się dookoła mnie, czyli kompletny bezruch. Na dworze powoli zaczynało świtać, więc mogłam stwierdzić, że rano już nadeszło, ale nadal nie wszystko obudziło się do życia.
Ruszyłam ręką, opierając ją na podłokietniku fotela, ziewnęłam. Moje ciało było trochę obolałe, ale największy ból sprawiło mi poruszenie głową. Dotknęłam szyi, gdzie odnalazłam dwie, zasklepione ranki, po kłach wampira.
- Nędzna szuja – szepnęłam podirytowana. Zaciskając zęby, odnalazłam wzrokiem Alucarda, rozwalonego na kanapie, która wcześniej robiła nam za tarczę, a która teraz ugina się pod jego ciężarem.
Rzuciłabym w niego sztyletami, ale za cholerę nie wiem gdzie są. Zwinęłam się z fotela, a ze starego kominka wzięłam jeszcze cały pogrzebacz. Proch uniósł się wysoko w górę i dostał się do moich oczu oraz nosa, od razu wywołując szczypanie i kichanie. Pogrzebacz runął z hukiem w dół, a ja dłonią przetarłam czerwone oczy. Zakrztusiłam się wstrętnym dymem i cofnęłam do tyłu, gdy natrafiłam na coś twardego, co w pierwszej kolejności uznałam za ścianę.
- Pomóc ci? - Alucard złapał mnie za rękę i odciągnął ją od oczu, a ja spojrzałam na niego, jak zza mgły. Odkaszlnęłam kilka razy, czując nieprzyjemne tarcie w gardle.
- Poradzę – tym razem kichnęłam – sobie.
- Aha
Wampir wyciągnął z kieszeni czerwoną chustkę i otarł mi nią twarz. Nie widziałam sensu stawiać temu oporów, dlatego też przyjęłam jego – chwilową! - dobroć.
- A na to też coś zaradzimy – zbliżył się do mojej szyi i polizał ją w miejscu, gdzie uprzednio były dwie rany, a gdzie teraz była już tylko gładka skóra.
- Czego on chciał? - odsunęłam się od wampira.
- Ciebie, moja droga – wyprostował się. - Nie wiem jednak czemu.
Zastanowiłam się przez chwilę, przymykając oczy. Kim był ten mężczyzna i czego od nas chciał. Był zły, to na pewno, ale jego zamiary nadal pozostawały dla mnie wielką niewiadomą.
- Mam pomysł – powiedziałam entuzjastycznie,w przypływie nagłych pomysłów. - Podczas kolejnej misji będziemy na niego czekać, zedrzemy z niego maskę i wydusimy z niego o co kolesiowi biega.
Alucard wydał się chyba nie za bardzo przekonany moim pomysłem, a ja zrobiłam naburmuszoną minę i pokazałam mu język. Obróciłam się, dostrzegając nagle na kominku kilka ocalałych zdjęć. Wzięłam jedno do ręki, uważnie się mu przyglądając. Na fotografii było dwóch mężczyzn: jeden w kwiecie wieku, a drugi młodszy może o dziesięć, dwadzieścia lat. Obok nich stała kobieta podpierająca się na drewnianej lasce.
- Znałem ich – powiedział Alucard, biorąc do ręki zdjęcie.
- Kto to był? - zainteresowałam się.
- Tych dwoje staruszków to państwo Mercerry, a ten młody – wampir obniżył trochę rękę, abym mogła ponownie ujrzeć twarz młodziaka – to Alex, nazwiska nie znam.
- Skąd ich znasz? - spojrzałam na wampira.
- Pewnego razu zostali zaatakowani przez ghule, a ja się nimi zająłem – wyjaśnił, ale zauważyłam, że to, jednak nie wszystko co chciał mi powiedzieć. - Pech chciał, że kolejnym razem nie zdążyłem, a staruszkowie już wgryzali się w ciało chłopaka.
Nie ruszały mnie takie historie, bo dużo się takich nasłuchałam, jednak było mi przykro z powodu Alex'a. Zabili go jego dziadkowie.
- Takie życie – Alucard wzruszył ramionami i przeszedł do drugiej części zdemolowanego salonu.
- Jak zawsze bezduszny – powiedziałam cicho, odkładając fotografię na miejsce, jednak coś mnie tknęło, jakieś dziwne przeczucie czy uczucie i po chwili schowałam zdjęcie do kieszeni. Inni kolekcjonują znaczki, a ja zacznę zbierać stare fotografie. - Dobra, ale mniejsza o to. Musimy czekać na matkę, a została nam jeszcze godzina.
Alucard uśmiechnął się dziwnie.
- To co? Powtórka z ostatniego?
- Chyba śnisz – oburzyłam się, siadając na fotel. Pokręciłam się w nim przez chwilę, aby znaleźć odpowiednią pozycję.
- Jakżebym mógł – wampir stanął przede mną i nachylił się, ukazując kły. Mimowolnie zadrżałam na ostatnie wspomnienie związane z ugryzieniem. - Przecież było zabawnie.
- Chyba dla ciebie – prychnęłam, odwracając wzrok. - Inni nie mają takiego poczucia humory, jak ty Alucardzie.
Wampir zamarł, a potem, w jeden chwili otrzeźwiał.
- Nazwałaś mnie po imieniu – zbliżył się jeszcze bardziej.
- I co z tego?
- To, że należy ci się za to nagroda, Natalie – i nim zdążyłam zrobić cokolwiek, co pomogłoby mi wtopić się w fotel, poczułam na ustach zimne wargi wampira. Alucard wpił się we mnie z zachłannością łowcy, dopadającego ofiarę. Złapał delikatnie moją twarz w tak samo zimne dłonie, a ja poczułam się, jakby ulatywało ze mnie całe nagromadzone napięcie i stres. I naprawdę się zdziwiłam, kiedy w duchu przyznałam, że było mi dobrze.
Dlaczego go nie odepchnęłam? Nie zdzieliłam po twarzy dłonią? Nie wydarłam się na niego i nie obsypałam gradem wyzwisk? Dlaczego w tym momencie wydawało mi się, że tak jest nawet lepiej, niż dotychczas, cały czas się kłócąc i obrażając?
Alucard złapał moją dłoń, rozprostował w niej palce, a kciukiem pogładził jej wnętrze. Jego miękkie opuszki powoli rysowały dziwne, nieznane mi wzory, zjeżdżając na nadgarstek. Przymknęłam oczy, odchylając głowę do tyłu i samej lgnąc do jego dziwnie przyciągającego dotyku. Nie chciałam, żeby w tej chwili przestał.
Potem najdelikatniej jak tylko mógł, wziął mnie na ręce – czego kompletnie nie zarejestrowałam – i przeniósł mnie na kanapę, gdzie ułożył mnie na swoim płaszczu. Nie poczułam chropowatości starego mebla z czego byłam wielce zadowolona, ale brnąc dalej, w tą małą grę wampira, zaczynałam mieć pewne wątpliwości. Czy dobrze robię? W ogóle, dlaczego to robię? Co mną kieruje?
Wampir ściągnął ze mnie płaszcz i rzucił go na podłogę, nie odrywając się od moich ust nawet na sekundę, jednak jeśli ja zaraz tego nie zrobię, to zabraknie mi powietrze i…I jak na zawołanie zobaczyłam zaraz jego zamglone oblicze. Nie trwało to krótko, bowiem za sekundę znów mnie pocałował. Jego język odnalazł mój i razem stoczyły zażarty pojedynek. Nieświadomie objęłam go za szyję i przyciągnęłam bliżej. Czy to prawda, że im człowiek bardziej samotny, tym więcej potrzebuje czyjegoś dotyku? Czy to działo się właśnie ze mną?
Poczułam chłodne dłonie wkradające się pod moją bluzkę, palce ponownie nakreśliły na mojej skórze dziwne kształty, a wędrówkę zakończyły dopiero przy mojej piersi. Wampir zatrzymał się, a ja oderwałam się od niego, ciężko dysząc. Zaszklonym wzrokiem spojrzałam na całkiem poważną twarz Alucarda i wywnioskowałam, że coś go zaniepokoiło.
- Co…? - spytałam szeptem.
- Zastanawiam się.
- Nad czym? - otrzeźwiałam w jedynym momencie. Oto czysty przykład przerwania przyjemności.
- Chcesz tego?
Otworzyłam szeroko oczy, rozumiejąc w końcu o co mu chodzi. Potem, jednak ramieniem przysłoniłam twarz i opadłam na kanapę, śmiejąc się. Nie wiem dlaczego było mi do śmiechu, ale potem chwila radości przerodziła się w ukłucie żalu, a ja nie próbowałam nawet powstrzymać łez.
- Znowu dałam się wykorzystać co? - szepnęłam, między szlochami. Nie mogłam na niego patrzeć, bo bardziej wstydziłam się własnego zachowania niż całej tej sytuacji.
Alucard złapał moją rękę i odciągnął od twarzy, patrząc na moje żałosne i zapłakane oblicze marnego i słabego człowieka.
- Nie – powiedział twardo. - Nie posunąłem się tak daleko, żeby można było uznać to za wykorzystanie.
- Idiota – szepnęłam, uśmiechając się lekko. - Złaź ze mnie.
Zwinęłam się z kanapy i poprawiłam ubranie, doprowadzając się tym samym do względnego porządku. Przecież musieliśmy zabić jeszcze matkę.
������ OMG! Czemu przerwali w takim momencie!? Czemu?! CZEMU-HU-HU-HU-HU...?! [szloch, płacz, dźwięki łez]
OdpowiedzUsuńBożebożebożebożebożebożebożebożebożebożebożeboże... Czekam na następny!
/Kadia
czekaj, czekaj, bo będzie się działo :D
UsuńZ cyklu "Wujek Alucard radzi" - najpierw praca, potem przyjemności...
OdpowiedzUsuńCzy wujek Alucard w pracy nie ma też przyjemności :D
Usuń