Głosujcie. Założyłam się z moją młodszą kuzynką. Wiecie na kogo głosować. :D
http://zapytaj.onet.pl/Category/026,008/2,26706691,Tom_Hiddleston_czy_Martina_Stoessel_.html
piątek, 31 stycznia 2014
czwartek, 30 stycznia 2014
Rodział 25 " Bowiem los zmiennym jest. I tylko ci, którzy to zrozumieli mogą żyć szczęśliwie " KONIEC
I tak oto wstawiam ostatni rozdział na blogu " Nie jesteś Sam ".
W poprzedniej notce podziękowałam wam za to, że byliście ze mną przez ten czas. Dziękuję wam ponownie, bo bez waszego wsparcia, komentarzy, krytyki nie skończyłabym tego, tak jakbym chciała.
( rozpisuję się tak tylko wtedy, kiedy słucham poruszających piosenek, więc wiecie... Jestem bardzo emocjonalną osobą ). Cóż jeszcze mogę rzec. Nie żegnamy się to na pewno i jeszcze przez długi czas będziecie musieli mnie znosić. Powstanie także zakładka z linkiem do nowego bloga. Bohaterzy są już wytypowani i tylko czekają, aż wszystko wejdzie w życie.
Piosenka na cały rozdział, a co mi tam --> http://www.youtube.com/watch?v=JPPRpa1iU8g
I tym rozdziałem żegnam się z wami na jakiś czas. Nie płaczcie nie odchodzę na zawsze. :D
Chcecie utrzymywać ze mną kontakt?
Email - nacia18@vp.pl
Facebook - https://www.facebook.com/natalia.slazyk.7
Piszcie. Może zaprzyjaźnimy się, a nawet możemy się kiedyś spotkać :D
W poprzedniej notce podziękowałam wam za to, że byliście ze mną przez ten czas. Dziękuję wam ponownie, bo bez waszego wsparcia, komentarzy, krytyki nie skończyłabym tego, tak jakbym chciała.
( rozpisuję się tak tylko wtedy, kiedy słucham poruszających piosenek, więc wiecie... Jestem bardzo emocjonalną osobą ). Cóż jeszcze mogę rzec. Nie żegnamy się to na pewno i jeszcze przez długi czas będziecie musieli mnie znosić. Powstanie także zakładka z linkiem do nowego bloga. Bohaterzy są już wytypowani i tylko czekają, aż wszystko wejdzie w życie.
Piosenka na cały rozdział, a co mi tam --> http://www.youtube.com/watch?v=JPPRpa1iU8g
I tym rozdziałem żegnam się z wami na jakiś czas. Nie płaczcie nie odchodzę na zawsze. :D
Chcecie utrzymywać ze mną kontakt?
Email - nacia18@vp.pl
Facebook - https://www.facebook.com/natalia.slazyk.7
Piszcie. Może zaprzyjaźnimy się, a nawet możemy się kiedyś spotkać :D
W istocie koszmar, który mnie nawiedził, okazał się wizją przyszłości.
Słońce powoli wznosiło się na błękitne niebo Asgardu. Jego promienie wkradały się do cudzych komnat, by pobudzić do życia śpiące w nich osoby.
Ellie leniwie przeciągnęła się i obróciła na drugi bok, by spotkać na swojej drodze dwie wpatrzone w nią, zielone tęczówki, które pokochała od razu.
- Nigdy nie spało mi się tak dobrze, jak dziś - Szepnęła, gładząc jego policzek. Delikatny dotyk jej skóry sprawił, że mag zadrżał i ponownie zapragnął dotknąć jej miękkich ust.
- Wszakże pościel tutaj jest nad wyraz miękka i miła w dotyku - Uśmiechnął się i pocałował Ellie w kącik ust.
Ta wplotła palce w jego czarne, długie włosy ( Loki uparł się, że ich nie zetnie, bo wygląda w nich pociągająco ) i oddała pieszczotę. Mag nie będąc jej dłużny, pochwycił ją w swoje ramiona i położył na plecy, samemu będąc górą.
- Nikt tu nie wjedzie? - Spytała speszona.
- Nie sądzę - Odpowiedział tajemniczym głosem
- Loki - Szatynka spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy, a w odpowiedzi dostała tylko dźwięczny śmiech.
Ponownie pocałowała te roześmiane usta. W jego ramionach czuła się bezpieczna, a zarazem wolna. Mimo chwil spędzonych w samotności, udręce i cierpieniu wiedziała, że nastały nowe czasy, w których nic nie mogło zakłócić ich miłości. Przyszłość malowała się kolorowymi barwami.
Zostanę z tobą ponad wsze czasy i będę cie kochać, aż świat nie odbierze mi tego czego pragnęłam przez wieki. Ja jestem twoja, ty jesteś mój.
- Dziękuję ci - Powiedziała Frigga, która właśnie czesała włosy Ellie.
Dzisiejszego wieczoru miała odbyć się uczta na cześć zapobiegnięciu Ragnoraku. Prace wrzały, a każdy udzielał się jak tylko mógł.
- Zmieniłaś mojego syna, który... - Frigga ucichła.
- W głębi serca zawsze was kochał i nic tego nie mogło zmienić. - Ellie wstała i przytuliła kobietę, której od razu zrobiło się lepiej - Jesteście jego rodziną, która pomagała mu nie bacząc na to co robi. Może nie umiał okazać miłości w taki sposób w jaki byście chcieli, ale wiem, że was kochał.
W kąciku zebrała się łza, którą Frigga szybko otarła.
- Moje dziecię - W rzeczywistości Wszechmatka była silną kobietą, co Ellie odczuła na swojej własnej skórze.
I chodź wiedziałam, że obieram złą drogę, podążałam za tobą nie zważając na swoje problemy. Chciałam Ci pomóc i pokazać, że miłość istnieje także w tobie.
- Ellie - Stark przyjacielsko poklepał dziewczynę po ramieniu. - Mam nadzieję, że się cieszysz z tego, że Lo... - Tony poczuł jak przechodzi go ostry ból gdzieś w okolicach kręgosłupa.
- Że uczta niedługo się zacznie - Dokończyła Natasha, mrożąc tym samym Starka spojrzeniem, które zabiłoby w ułamku sekundy.
W tym momencie wszyscy byli szczęśliwi, że Czarna Wdowa jest po ich stronie.
- Tak cieszę się - Odpowiedziała radośnie szatynka. - Nigdy nie uczestniczyłam w czymś takim i będzie to mój pierwszy raz więc jestem poddenerwowana.
- Nie zaprzeczę - Kolejne uderzenie w brzuch. Tym razem Clint zdobywa punkt za ucieszenie Tony'ego.
Straciłam cię. Uczucia, które wtedy mi towarzyszyły były niczym szkło, które nieustannie wwierca się w moje ciało, a ja?
Ja czekałam i wiedziałam, że wrócisz.
- Twój wielki dzień bracie - Thor stanął za Lokim radosny i uśmiechnięty, jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. - Jestem rad, że ona okazała się tą jedyną.
Mag wygładził swoje wyjściowe szaty, po czym zerknął na zachodzące już słońce. Podjął dobrą decyzję, tego mógł być pewien, ale nie wiedział czy podoła temu zadaniu.
- Nie martw się - Gromowładny położył mu dłoń na ramieniu, dodając tym samym otuchy - Mój mały braciszek da sobie radę.
- Dziękuję ci Thor za wszystko co dla mnie robiłeś. Może tego nie dostrzegałem, bo byłem zbyt zajęty planowaniem jak się ciebie pozbyć, ale naprawdę dziękuję.
Blondyn spoważniał, co Kłamca odebrał w jeden sposób.
- Thor proszę nie rozpłacz mi się tu. - Loki energicznie machał rękami.
Gromowładny rozwarł swoje ramiona, by po chwili zgniatać nimi młodszego brata.
Uciekałeś przed prawdą, bowiem nie chciałeś jej przyznać. Chowałeś się za swoimi maskami, tylko dlatego, że bałeś się ukazać swoje prawdziwe ja.
- Synu
- Ojcze
Loki stał wyprostowany i czekał na przemówienie Wszechojca. Po wielu namowach Thora, jego słodkich minach i psich oczkach ( za dużo czasu z Jane ), udało mu się nakłonić Odyna, by nie skazywał swego przybranego dziecka na wieczne potępienie, gnicie w więzieniu, czy też tułaczkę po wszystkich dziewięciu krainach bez swojej mocy.
- Dawno nie słyszałem, byś mnie tak nazwał. - Mag zdziwiony słowami króla, podniósł wcześniej spuszczony wzrok do góry. Władca pewnym krokiem zszedł ze swego tronu i podszedł do syna, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Może nie byłem dla ciebie przykładem, lecz twa matka pomogła mi przejrzeć na moje stare oczy. Wcześniejsze zbrodnie zostając ci odpuszczone, a grzechy zmyte, bowiem cierpiałeś wiele i wiem, że pokutujesz za swe winy.
- Dziękuję ci ojcze
Zgodziłam się.
Ty się ucieszyłeś, a ja byłam w raju.
Uczta trwała w najlepsze. Potrawy zostały rozłożone na wielkim, drewnianym stole. Złociste tace mieściły kilogramy mięsa, a srebrne misy wypełnione były przeróżnymi owocami.
Słońce już dawno ustąpiło miejsca księżycowi. Milion gwiazd zawitało na niebie i zdawać, by się mogło, że oczekiwały tego wspaniałego dnia, bowiem wszystkie świeciły jeszcze mocniej niż dotychczas.
Na ucztę zostało zaproszone całe królestwo, bowiem ten dzień miał zapaś w pamięci każdemu, kto jeszcze trzeźwo myślał, czyli na pewno nie Starkowi ( Thor już zdążył przedstawić mu swój zestaw alkoholi i Tony musiał przyznać, że są one o niebo lepsze od tych na ziemi. ), który słaniał się już na nogach i tylko pomocna dłoń Bannera trzymała go jako tako w pionie. Kobiety tanecznym krokiem przemierzały wielką, złocistą sale wraz ze swoimi partnerami. Ich niebiańskie suknie idealnie wirowały w rytm muzyki. Włosy lekko falowały, kiedy kręciły kolejne piruety, a oczy lśniły z radości.
- Mogę prosić do tańca? - Ellie usłyszała obok siebie znajomy głos. Odwróciła się i niemalże w tym samym momencie, i ona została porwana do tańca przez księcia.
Ich ruchy były zgrane, a serca biły jednym rytmem. Inni odsunęli się na bok, by dać i większe pole do popisu, a Ellie musiała przyznać, że Loki był świetnym tancerzem, chociaż nigdy nie widziała go tańczącego. Mag złapał ją w pasie i odchylił do tyłu, jak to robią zawodowcy. Nachylił się do jej ucha i szepnął:
- Mam dla ciebie niespodziankę.
Szatynka z zaciekawieniem ilustrowała poczynania księcia. Muzyka ucichła. Wszyscy ludzie wpatrzeni w ich osoby, wstrzymali oddech i z zniecierpliwieniem szeptali.
Loki ukląkł na jedno kolano i z kieszeni szaty wyciągnął małe, ciemno-zielone pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie?
Ellie zatkała sobie usta dłońmi, bo gdyby tego nie zrobiła, to na pewno salę wypełniłby jej krzyk zdziwienia. Milion emocji nawiedziło ją i tym razem, jednak nic złego się nie stało. Były to radosne emocje, które skumulowały się w brzuchu i niczym stado motyli, i zaczęły ją łaskotać. Łzy napłynęły jej do oczu i gdy w końcu była zdolna coś powiedzieć, powiedziała:
- Tak
Salę wypełnił dźwięk miliona oklasków i radosnych wołań. Uśmiechy zagościły na twarzach zebranych.
To był najpiękniejszy dzień w jej życiu. Jedyny, który mogła określić mianem wspaniałego i na pewno zapadnie w jej pamięci, aż po kres wszystkich dni.
Los, bowiem można kontrolować i skierować go na inne tory. Przekonali się o tym ci, którzy zaznali szczęścia i spełnili swoje najskrytsze marzenia. Radość na zawsze zagości w ich życiu. I nawet jeśli spotka ich coś złego, to będą mieć obok siebie kogoś, kto rozproszy ciemność i poda im pomocną dłoń. Bowiem w życiu nie chodzi o kochanie, ale to też się liczy, ważne jest jednak to, by umieć obudzić w kimś to uczucie, by spostrzegł świat w lepszych barwach, niż jest w rzeczywistości. Nie każdy musi, być zły. Nie każdy musi czuć się niekochanym. Najważniejsze jest to, by miłość innej osoby zagościła w ich sercu.
Rozdział 24 " Byłeś mym marzeniem, jesteś spełnieniem, a będziesz korzeniem, który zatrzyma nas razem na zawsze "
Witam was moi mili czytelnicy w już przedostatnim rozdziale tego bloga. Nie martwcie się jednak. Spragnionych napoję nowym opowiadaniem, które już zaczęłam.
Oto kilka piosenek, które pomogły napisać mi ten rozdział.
1 --> http://www.youtube.com/watch?v=wQh18tXL_r0 ( tej słuchajcie sobie cały czas podczas walki, która się odbędzie. Najlepiej na słuchawkach, które mocno dają po uszach ).
2 --> http://www.youtube.com/watch?v=nFtTY2S20mI ( Tej natomiast na końcu. Sami zadecydujecie, kiedy chcecie zacząć słuchać, którejś z piosenek ).
Yop i łapcie ujęcia z planu.
P.S
Tak mdleje na widok uśmiechu Lokiego
Amora postąpiła krok do przodu i w ułamku sekundy znalazła się przy Kłamcy, który ze zdenerwowania zaciskał szczękę. Biało-zielona poświata podążyła za czarodziejką, znacząc drogę.
- Loki mój najdroższy - Zaczęła melodyjnym głosem. Pogładziła maga po ramieniu, a palcem przejechała po jego policzku zostawiając po sobie cięcie, z którego zaczęła spływać krew.
Ellie nie wiedziała dlaczego Loki nic nie robi. Przecież chciał zdemaskować Amorę, a teraz wdaje się w jej łaski.
- Znów chciałeś pokrzyżować moje plany? Oj nie ładnie. Myślałam, że dasz mi chociaż dotrwać do finału, a tak zabawa się już skończyła, więc - Spojrzała na Thryma, który stał w oddali i z zaciekawieniem przyglądał się tej scenie - Władco Jotunheim czymże były by twoje Igrzyska bez zwycięzców i poległych?
Olbrzym przytaknął skinieniem głowy.
- Zgodzisz się, aby ta trójka była tymi, którzy dziś skończą swoje marne życie? - Amorka przeniosła wzrok na szatynkę, która w milczeniu wpatrywała się w maga. - Albo... Niech ona przeżyje i cierpi przez wieki straciwszy to co kochała - Czarodziejka zaśmiała się, a jej głos wypełnił lodowe korytarze.
Ni stąd ni zowąd pojawiła się straż. Pojęła więźniów i poczęła wyprowadzać na zewnątrz. Ciężkie drewniane wrota otworzyły się, a zimne powietrze owinęło się wokół szatynki. Na środku areny stały trzy niskie pale, do których przyczepione były kajdany. Straż poprowadziła trójkę więźniów, bezlitośnie szarpiąc się z nimi dla zabawy. Olbrzymy zakuły ich w okowy i odeszły dławiąc się własnym śmiechem.
Rozbrzmiały krzyki i gwizdy publiczności. Pochodnie zapłonęły ogniem oświetlając każdy skrawek areny. Krew, która rozlana była dookoła zlewała się z lodem, który trzeszczał pod ciężarem nadchodzącego władcy mroźnej krainy.
- Zebrani - Krzyknął i jak na zawołanie wszyscy się uspokoili. - Zebraliśmy się tu dziś, by ukarać tę trójkę zdrajców, którzy chcieli wykorzystać moją nieuwagę. Chcieli także zawładnąć mym królestwem i posłać was na bruk, byście gnili do końca swoich dni w marnych jaskiniach przykuci do skał.
Ellie nie słuchała go, ponieważ jej wzrok spoczął na twarzy Kłamcy, który tępo wpatrywał się w ziemię. Umierają, a on chyba tak sobie tego nie wyobrażał. Nie chciał ginąc na ziemi, na której się urodził, i która była jego przekleństwem. Ginie ze świadomością tego, że osoba, której zaufał po raz pierwszy, zdradziła go.
- ...i dlatego zginie tylko dwóch, wpierw okaleczając ich ciała.
Ellie zamarła słysząc te słowa.
- Oni będą cierpieć... - Szepnęła, lecz to nie uszło uwadze Thryma.
Podszedł do dziewczyny i szarpnął ją za włosy tak, że zmuszona była patrzeć prosto w jego czerwone oczy. Tej kolor kojarzył się jej tylko z jednym.
Ojciec
Nóż
Krew
Ból
Ellie krzyknęła, a zdezorientowany władca odsunął się od niej. Powietrze wokół zaczęło falować, aż przekształciło się w małą, przeźroczystą trąbę powietrzną.
- Straż! - Krzyknął olbrzym.
Olbrzymi w jednej chwili znalazły się obok nie. Dzierżąc w rękach swoje włócznie, zaczepili je o kajdany i pociągnęli w dół. Dziewczyna osunęła się na ziemię, a powietrze się uspokoiło.
- Widzę, że masz w sobie dziwną moc. - Przeniósł wzrok na Kłamcę, który z przestrachem widocznym tylko dla Ellie nie wiedział dlaczego tak zareagowała. - Ciekawe - Mruknął i wziął od jednego ze strażników miecz. - Zobaczymy co poczniesz jak zrobię tak.
Krzyk.
Krzyk cierpienia.
Krew
Ból.
Loki po raz kolejny wydał z siebie krzyk cierpienia, które zadawał mu Thrym. Ciął jego skórę na plecach ostrym niczym brzytwa ostrzem. Następnie przeniósł się na ręce, nogi, brzuch, aż w końcu Kłamca spuścił swą głowę w geście poddania.
- Proszę przestań - Szepnęła, a kilka łez spłynęło po jej policzku, mieszając się z zaschniętą krwią.
Czuła to w sobie. Ta moc, ona rozdzierała ją od środka. Niekontrolowane emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem i jeśli Thrym nie przestanie, to będą się dziać złe rzeczy.
- To ja nasłałem na was Michała i Lex'a. - Zaczął - To ja nakazałem zapoczątkować Ragnarok. I to ja własnoręcznie zabiłem twoich rodziców.
Ellie zamarła.
- Loki wiedział, że masz moc i chciał ją wykorzystać dla własnych celów. Zniszczenie ojca i brata oraz zagłada całego Asgardu, który go skrzywdził, bowiem dowiedział się okrutnej prawdy skrywanej przez laty. Był traktowany jak As, lecz w środku był kimś innym.
Znów przeniosła niepewny wzrok na Kłamcę. Prawie nie oddychał, a jego rozdarte szaty ukazywały rany zadane przez olbrzyma.
- Zabiłeś moich rodziców? - Powtórzyła załamanym głosem.
- Tak - Potwierdził - I zrobię to samo z nim
Thrym nakierował ostrze w miejscu, gdzie serce Lokiego słabo biło. I już miał go pchnąć gdy nagle coś się stało.
Powietrze było ciężkie, a zielono-biała poświata przecięła niebo, kierując swój promień na dziewczynę. Coś w niej pękło. Zwolniło trzymające ją kajdany. Była wolna. Wolna i zdruzgotana, lecz gotowa do walki, od której uciekała przez wiele lat. Pierwszy raz w życiu była gotowa zabić. Jej oczy przybrały ciemną barwę zieleni, a wokół dłoni zaczęły tworzyć się pomniejszy płomienie, by zaraz stać się prawdziwymi, śmiercionośnymi broniami.
- Ty - Jej głos stał się ciężki, aż Loki zadarł głowy do góry, by sprawdzić czy to dziewczyna, którą znał, lecz to co zobaczył, przerosło go.
Niebieska wiązka światła oplotła jej ciało, zmieniając krój i barwę jej szat. Jej moc, która rzekomo miała zielono-biały kolor, teraz przybrała barwę jasno-niebieską, jak grzmoty, które uderzają w ziemię podczas burzy. Czarna ze złotymi zdobieniami suknia opięła się wokół jej tali, dalej spływając w dół, niczym wodospad.
- Nie wybaczę ci - Szepnęła i zamachnęła się. Niebieska kula poleciała w stronę Thryma, który po otrzymaniu takiego obrażenia, zachwiał się, lecz nie upadł. Podparł się na mieczu. On tak samo był gotowy stanąć do walki.
- Ześlę na was zagładę - Zabrzmiał jego pewny głos. Poderwał się do góry i z wysoko uniesioną bronią natarł na dziewczynę, która nieświadoma tego co robi, odskoczyła unikając jego ataku. Jej nogi same stawiały kroki, a ciało same się poruszało. Dusza podpowiadała jej dziwne słowa, których nie znała. Mówiła w innym języku.
- Zabiłem twoich nędznych rodzicieli i zabiję także ciebie.
W tym momencie Ellie otwarła zamknięte wcześniej oczy. Wymówiła dwa ostatnie słowa pradawnego zaklęcia, po czym ziemia zatrzęsła się. Obłok kurzu uniósł się do góry, spowijając wszystko dookoła. Thrym widząc, że nie daje rady, zawołał swoich najlepszych wojowników, którzy w ułamku sekundy stanęli obok swego władcy.
- Nędzne robactwo - Nowy głos zawitał na arenie.
- Śmieliście doprowadzić ja
- Do takiego stanu.
Nie jeden, a trzy nowe głosy powitały przerażone istoty, zebrane na arenie. Gęsta chmura dymu opadła, a z niej wyłonił się stwór mierzący ponad dziesięć metrów wysokości. Długi jak statek i silny niczym milion wojów. Kły niczym brzytwa, a pazury jak haki. Ogon zakończony szpicem, który z łatwością zabije każdego na swej drodze.
- Jam jest Cerber. - Mówił tylko jeden - Przed laty zostałem zapieczętowany w tej istocie, która dopiero teraz zdała sobie sprawę z własnych zdolności. Spotkawszy na swej drodze kogoś tak potężnego jak ona, to niechybna śmierć. Thrymie - Zwrócił się do olbrzyma, który nawet nie drgnął, kiedy jedna z głów zbliżyła się do niego - Zabiłeś jej rodziców, lecz nie zdążyłeś zabić tego co w niej było. Przed jej narodzinami pewna istota, by bronić swój lud, wymówiła zaklęcie, które zapieczętowała mnie w jej ciele. Do dnia dzisiejszego spałem, lecz jej niekontrolowany stan duszy wybudził mnie i kazał stanąć w obronie. Niewinna dziewczyna broniąca tego co kocha. Winna być godna podziwu, a to co tutaj widzę jest tego przeciwieństwem. Dlatego Thrymie władco Jotunheimu zginiesz za haniebne czyny, których dopuściłeś się w przeszłości.
Stwór wyprostował się i naprężył swe niewiarygodne umięśnione ciało. Jego ogon pozostawał w ruchu gotów do obrony Ellie.
- Nie boję się ciebie poczwaro z czeluści piekieł - Olbrzym wycelował w niego swe ostrze. - Wracaj do Hadesu.
- I tu się mylisz - Cerber zaśmiał się - Jestem wysłannikiem aniołów - Uderzył jedną łapą, aż ziemia się zatrzęsła, po czym skoczył ku Thrym'owi, który uniknął jego ataku.
- Straże! - Zawołała, a lodowe olbrzymy jak jeden mąż rzuciły się na wielkiego psa z trzema głowami. Każdy próbował zadać mu chociaż minimalne obrażenia, lecz twarda skóra bestii pozostawała nienaruszona.
- Tchórzu stań do walki, a nie kryj się za swoimi podwładnymi. - Warknął Cerber. - I ty nazywasz się władcą. Wystawiasz mięso armatnie i uciekasz.
Nagle tuż obok Thryma znalazła się Ellie. Uniosła ona wysoko jeden ze sztyletów Lokiego, który zabrała mu wcześniej, po czym przecięła powietrze w miejscu gdzie sekundę temu stał olbrzym. Dziewczyna jednak nie odpuszczała i dalej nacierała na jego osobę.
- ELLIE! - Do jej uszu dobiegł krzyk Lokiego, który chwiejnie szedł w jej stronę. Jego ciało już nie wytrzymywało, mimo, że był magiem, to moc go opuściła i potrzebował sporo czasy, by ją zregenerować.
Ona to usłyszała. Jego głos dosięgnął jej duszy. Nie kontrolowała swojego ciała, lecz była świadoma tego co robi.
- Zapanuj nad tym - Był coraz bliżej. Zbyt blisko. Jeśli zrobi jeszcze kilka kroków, to ataki Thryma dosięgną i jego.
Cerber był zbyt zajęty ochranianiem Ellie, że nie miałby czasu, aby ochronić i jego.
- Zatrzymaj się - Krzyknęła w duchu, lecz on tego nie usłyszał.
Trzy kroki.
Dwa
Jeden
Ciało Lokiego bezwładnie zawisło na ramieniu dziewczyny. Ostrze, które dzierżyła w prawej ręce milimetrami stykało się z jego skórą. Gdyby nie to, że w tej sekundzie odzyskała świadomość, to otrze zanurzyłoby się w jego ciele. W sercu.
- Zapanuj nad tym - Powtórzył słabym głosem.
Ellie osunęła się na kolana wraz z magiem. Cerber osłonił ich swym ogonem, zabijając mięso armatnie Thryma oraz jego samego. Dziewczyna nie słyszała nic po za głosem Lokiego, który łagodził jej duszę i zawarte w niej cierpienie.
- Już dobrze - Mag pogładził ją po plecach i przygarnął do siebie.
Ellie z szeroko otwartymi oczami schowała głowę w zagłębieniu jego ramienia i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
Czas zwolnił, ukazując szatynce coraz to nowsze wydarzenia. Biała poświata stykająca się z ziemią i pozostawiająca po sobie jedynie oddział Archaniołów z Michałem na czele, Avengersów i samego Odyna.
- Wiem jak to jest, kiedy dowiadujesz się straszliwej prawdy - Loki miał zamknięte oczy i dalej gładził ją uspokajająco po plecach. - Nauczyłaś mnie czegoś ważnego. Nie ważne jak straszliwa była twoja przeszłość, ty dalej szłaś na przód z uśmiechem na twarzy, a ja...- Zawahał się i złapał ją za ramiona, odsuwając na odległość paru milimetrów tak, że dokładnie widzieli odbicie swoich dusz w oczach. - Ja żyłem marzeniem, które nie miało prawa się ziścić. Chciałem zabić tych, którzy byli mi opoką przez całe moje życie. Teraz dowiaduję się, że źle robiłem krzywdząc innych. Ellie zmieniłaś mnie i moje serce.
Ich usta spotkały się. Loki chwycił twarz dziewczyny tak, jakby bał się, że może uciec, lecz nie to jej teraz było w głowie. Dziewczyna splotła ręce na jego szyi, zmniejszając tym samym dzielącą ich odległość do zera. Zagłębiła się w pocałunku, który był spełnieniem i błogosławieństwem oraz końcem przykrych wydarzeń. Gdzieś z oddali dobiegały krzyki radości, że Ragnarok nie nastąpi i, że Lex został pojmany razem z Amorą.
Dwójka magów słyszała tylko urywki, byli zbyt zajęci sobą i rodzącą się nimi nową miłością, która zapoczątkowała coś pięknego.
Ano, ano, ano ten rozdział jest przedostatni i powiem wam, że jak słuchałam jednej z piosenek, które sobie puszczam do pisania, to i ja się popłakałam. Jestem wam niezmiernie wdzięczna za to, że byliście ze mną przez ten czas, kiedy moja wena przekładała się na pisanie, i kiedy jej nie było. Wszakże bez czytelników nie ma pisarza. :D
YOP (2)
Łapcie obrazek Cerbera :D
Oto kilka piosenek, które pomogły napisać mi ten rozdział.
1 --> http://www.youtube.com/watch?v=wQh18tXL_r0 ( tej słuchajcie sobie cały czas podczas walki, która się odbędzie. Najlepiej na słuchawkach, które mocno dają po uszach ).
2 --> http://www.youtube.com/watch?v=nFtTY2S20mI ( Tej natomiast na końcu. Sami zadecydujecie, kiedy chcecie zacząć słuchać, którejś z piosenek ).
Yop i łapcie ujęcia z planu.
P.S
Tak mdleje na widok uśmiechu Lokiego
Amora postąpiła krok do przodu i w ułamku sekundy znalazła się przy Kłamcy, który ze zdenerwowania zaciskał szczękę. Biało-zielona poświata podążyła za czarodziejką, znacząc drogę.
- Loki mój najdroższy - Zaczęła melodyjnym głosem. Pogładziła maga po ramieniu, a palcem przejechała po jego policzku zostawiając po sobie cięcie, z którego zaczęła spływać krew.
Ellie nie wiedziała dlaczego Loki nic nie robi. Przecież chciał zdemaskować Amorę, a teraz wdaje się w jej łaski.
- Znów chciałeś pokrzyżować moje plany? Oj nie ładnie. Myślałam, że dasz mi chociaż dotrwać do finału, a tak zabawa się już skończyła, więc - Spojrzała na Thryma, który stał w oddali i z zaciekawieniem przyglądał się tej scenie - Władco Jotunheim czymże były by twoje Igrzyska bez zwycięzców i poległych?
Olbrzym przytaknął skinieniem głowy.
- Zgodzisz się, aby ta trójka była tymi, którzy dziś skończą swoje marne życie? - Amorka przeniosła wzrok na szatynkę, która w milczeniu wpatrywała się w maga. - Albo... Niech ona przeżyje i cierpi przez wieki straciwszy to co kochała - Czarodziejka zaśmiała się, a jej głos wypełnił lodowe korytarze.
Ni stąd ni zowąd pojawiła się straż. Pojęła więźniów i poczęła wyprowadzać na zewnątrz. Ciężkie drewniane wrota otworzyły się, a zimne powietrze owinęło się wokół szatynki. Na środku areny stały trzy niskie pale, do których przyczepione były kajdany. Straż poprowadziła trójkę więźniów, bezlitośnie szarpiąc się z nimi dla zabawy. Olbrzymy zakuły ich w okowy i odeszły dławiąc się własnym śmiechem.
Rozbrzmiały krzyki i gwizdy publiczności. Pochodnie zapłonęły ogniem oświetlając każdy skrawek areny. Krew, która rozlana była dookoła zlewała się z lodem, który trzeszczał pod ciężarem nadchodzącego władcy mroźnej krainy.
- Zebrani - Krzyknął i jak na zawołanie wszyscy się uspokoili. - Zebraliśmy się tu dziś, by ukarać tę trójkę zdrajców, którzy chcieli wykorzystać moją nieuwagę. Chcieli także zawładnąć mym królestwem i posłać was na bruk, byście gnili do końca swoich dni w marnych jaskiniach przykuci do skał.
Ellie nie słuchała go, ponieważ jej wzrok spoczął na twarzy Kłamcy, który tępo wpatrywał się w ziemię. Umierają, a on chyba tak sobie tego nie wyobrażał. Nie chciał ginąc na ziemi, na której się urodził, i która była jego przekleństwem. Ginie ze świadomością tego, że osoba, której zaufał po raz pierwszy, zdradziła go.
- ...i dlatego zginie tylko dwóch, wpierw okaleczając ich ciała.
Ellie zamarła słysząc te słowa.
- Oni będą cierpieć... - Szepnęła, lecz to nie uszło uwadze Thryma.
Podszedł do dziewczyny i szarpnął ją za włosy tak, że zmuszona była patrzeć prosto w jego czerwone oczy. Tej kolor kojarzył się jej tylko z jednym.
Ojciec
Nóż
Krew
Ból
Ellie krzyknęła, a zdezorientowany władca odsunął się od niej. Powietrze wokół zaczęło falować, aż przekształciło się w małą, przeźroczystą trąbę powietrzną.
- Straż! - Krzyknął olbrzym.
Olbrzymi w jednej chwili znalazły się obok nie. Dzierżąc w rękach swoje włócznie, zaczepili je o kajdany i pociągnęli w dół. Dziewczyna osunęła się na ziemię, a powietrze się uspokoiło.
- Widzę, że masz w sobie dziwną moc. - Przeniósł wzrok na Kłamcę, który z przestrachem widocznym tylko dla Ellie nie wiedział dlaczego tak zareagowała. - Ciekawe - Mruknął i wziął od jednego ze strażników miecz. - Zobaczymy co poczniesz jak zrobię tak.
Krzyk.
Krzyk cierpienia.
Krew
Ból.
Loki po raz kolejny wydał z siebie krzyk cierpienia, które zadawał mu Thrym. Ciął jego skórę na plecach ostrym niczym brzytwa ostrzem. Następnie przeniósł się na ręce, nogi, brzuch, aż w końcu Kłamca spuścił swą głowę w geście poddania.
- Proszę przestań - Szepnęła, a kilka łez spłynęło po jej policzku, mieszając się z zaschniętą krwią.
Czuła to w sobie. Ta moc, ona rozdzierała ją od środka. Niekontrolowane emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem i jeśli Thrym nie przestanie, to będą się dziać złe rzeczy.
- To ja nasłałem na was Michała i Lex'a. - Zaczął - To ja nakazałem zapoczątkować Ragnarok. I to ja własnoręcznie zabiłem twoich rodziców.
Ellie zamarła.
- Loki wiedział, że masz moc i chciał ją wykorzystać dla własnych celów. Zniszczenie ojca i brata oraz zagłada całego Asgardu, który go skrzywdził, bowiem dowiedział się okrutnej prawdy skrywanej przez laty. Był traktowany jak As, lecz w środku był kimś innym.
Znów przeniosła niepewny wzrok na Kłamcę. Prawie nie oddychał, a jego rozdarte szaty ukazywały rany zadane przez olbrzyma.
- Zabiłeś moich rodziców? - Powtórzyła załamanym głosem.
- Tak - Potwierdził - I zrobię to samo z nim
Thrym nakierował ostrze w miejscu, gdzie serce Lokiego słabo biło. I już miał go pchnąć gdy nagle coś się stało.
Powietrze było ciężkie, a zielono-biała poświata przecięła niebo, kierując swój promień na dziewczynę. Coś w niej pękło. Zwolniło trzymające ją kajdany. Była wolna. Wolna i zdruzgotana, lecz gotowa do walki, od której uciekała przez wiele lat. Pierwszy raz w życiu była gotowa zabić. Jej oczy przybrały ciemną barwę zieleni, a wokół dłoni zaczęły tworzyć się pomniejszy płomienie, by zaraz stać się prawdziwymi, śmiercionośnymi broniami.
- Ty - Jej głos stał się ciężki, aż Loki zadarł głowy do góry, by sprawdzić czy to dziewczyna, którą znał, lecz to co zobaczył, przerosło go.
Niebieska wiązka światła oplotła jej ciało, zmieniając krój i barwę jej szat. Jej moc, która rzekomo miała zielono-biały kolor, teraz przybrała barwę jasno-niebieską, jak grzmoty, które uderzają w ziemię podczas burzy. Czarna ze złotymi zdobieniami suknia opięła się wokół jej tali, dalej spływając w dół, niczym wodospad.
- Nie wybaczę ci - Szepnęła i zamachnęła się. Niebieska kula poleciała w stronę Thryma, który po otrzymaniu takiego obrażenia, zachwiał się, lecz nie upadł. Podparł się na mieczu. On tak samo był gotowy stanąć do walki.
- Ześlę na was zagładę - Zabrzmiał jego pewny głos. Poderwał się do góry i z wysoko uniesioną bronią natarł na dziewczynę, która nieświadoma tego co robi, odskoczyła unikając jego ataku. Jej nogi same stawiały kroki, a ciało same się poruszało. Dusza podpowiadała jej dziwne słowa, których nie znała. Mówiła w innym języku.
- Zabiłem twoich nędznych rodzicieli i zabiję także ciebie.
W tym momencie Ellie otwarła zamknięte wcześniej oczy. Wymówiła dwa ostatnie słowa pradawnego zaklęcia, po czym ziemia zatrzęsła się. Obłok kurzu uniósł się do góry, spowijając wszystko dookoła. Thrym widząc, że nie daje rady, zawołał swoich najlepszych wojowników, którzy w ułamku sekundy stanęli obok swego władcy.
- Nędzne robactwo - Nowy głos zawitał na arenie.
- Śmieliście doprowadzić ja
- Do takiego stanu.
Nie jeden, a trzy nowe głosy powitały przerażone istoty, zebrane na arenie. Gęsta chmura dymu opadła, a z niej wyłonił się stwór mierzący ponad dziesięć metrów wysokości. Długi jak statek i silny niczym milion wojów. Kły niczym brzytwa, a pazury jak haki. Ogon zakończony szpicem, który z łatwością zabije każdego na swej drodze.
- Jam jest Cerber. - Mówił tylko jeden - Przed laty zostałem zapieczętowany w tej istocie, która dopiero teraz zdała sobie sprawę z własnych zdolności. Spotkawszy na swej drodze kogoś tak potężnego jak ona, to niechybna śmierć. Thrymie - Zwrócił się do olbrzyma, który nawet nie drgnął, kiedy jedna z głów zbliżyła się do niego - Zabiłeś jej rodziców, lecz nie zdążyłeś zabić tego co w niej było. Przed jej narodzinami pewna istota, by bronić swój lud, wymówiła zaklęcie, które zapieczętowała mnie w jej ciele. Do dnia dzisiejszego spałem, lecz jej niekontrolowany stan duszy wybudził mnie i kazał stanąć w obronie. Niewinna dziewczyna broniąca tego co kocha. Winna być godna podziwu, a to co tutaj widzę jest tego przeciwieństwem. Dlatego Thrymie władco Jotunheimu zginiesz za haniebne czyny, których dopuściłeś się w przeszłości.
Stwór wyprostował się i naprężył swe niewiarygodne umięśnione ciało. Jego ogon pozostawał w ruchu gotów do obrony Ellie.
- Nie boję się ciebie poczwaro z czeluści piekieł - Olbrzym wycelował w niego swe ostrze. - Wracaj do Hadesu.
- I tu się mylisz - Cerber zaśmiał się - Jestem wysłannikiem aniołów - Uderzył jedną łapą, aż ziemia się zatrzęsła, po czym skoczył ku Thrym'owi, który uniknął jego ataku.
- Straże! - Zawołała, a lodowe olbrzymy jak jeden mąż rzuciły się na wielkiego psa z trzema głowami. Każdy próbował zadać mu chociaż minimalne obrażenia, lecz twarda skóra bestii pozostawała nienaruszona.
- Tchórzu stań do walki, a nie kryj się za swoimi podwładnymi. - Warknął Cerber. - I ty nazywasz się władcą. Wystawiasz mięso armatnie i uciekasz.
Nagle tuż obok Thryma znalazła się Ellie. Uniosła ona wysoko jeden ze sztyletów Lokiego, który zabrała mu wcześniej, po czym przecięła powietrze w miejscu gdzie sekundę temu stał olbrzym. Dziewczyna jednak nie odpuszczała i dalej nacierała na jego osobę.
- ELLIE! - Do jej uszu dobiegł krzyk Lokiego, który chwiejnie szedł w jej stronę. Jego ciało już nie wytrzymywało, mimo, że był magiem, to moc go opuściła i potrzebował sporo czasy, by ją zregenerować.
Ona to usłyszała. Jego głos dosięgnął jej duszy. Nie kontrolowała swojego ciała, lecz była świadoma tego co robi.
- Zapanuj nad tym - Był coraz bliżej. Zbyt blisko. Jeśli zrobi jeszcze kilka kroków, to ataki Thryma dosięgną i jego.
Cerber był zbyt zajęty ochranianiem Ellie, że nie miałby czasu, aby ochronić i jego.
- Zatrzymaj się - Krzyknęła w duchu, lecz on tego nie usłyszał.
Trzy kroki.
Dwa
Jeden
Ciało Lokiego bezwładnie zawisło na ramieniu dziewczyny. Ostrze, które dzierżyła w prawej ręce milimetrami stykało się z jego skórą. Gdyby nie to, że w tej sekundzie odzyskała świadomość, to otrze zanurzyłoby się w jego ciele. W sercu.
- Zapanuj nad tym - Powtórzył słabym głosem.
Ellie osunęła się na kolana wraz z magiem. Cerber osłonił ich swym ogonem, zabijając mięso armatnie Thryma oraz jego samego. Dziewczyna nie słyszała nic po za głosem Lokiego, który łagodził jej duszę i zawarte w niej cierpienie.
- Już dobrze - Mag pogładził ją po plecach i przygarnął do siebie.
Ellie z szeroko otwartymi oczami schowała głowę w zagłębieniu jego ramienia i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
Czas zwolnił, ukazując szatynce coraz to nowsze wydarzenia. Biała poświata stykająca się z ziemią i pozostawiająca po sobie jedynie oddział Archaniołów z Michałem na czele, Avengersów i samego Odyna.
- Wiem jak to jest, kiedy dowiadujesz się straszliwej prawdy - Loki miał zamknięte oczy i dalej gładził ją uspokajająco po plecach. - Nauczyłaś mnie czegoś ważnego. Nie ważne jak straszliwa była twoja przeszłość, ty dalej szłaś na przód z uśmiechem na twarzy, a ja...- Zawahał się i złapał ją za ramiona, odsuwając na odległość paru milimetrów tak, że dokładnie widzieli odbicie swoich dusz w oczach. - Ja żyłem marzeniem, które nie miało prawa się ziścić. Chciałem zabić tych, którzy byli mi opoką przez całe moje życie. Teraz dowiaduję się, że źle robiłem krzywdząc innych. Ellie zmieniłaś mnie i moje serce.
Ich usta spotkały się. Loki chwycił twarz dziewczyny tak, jakby bał się, że może uciec, lecz nie to jej teraz było w głowie. Dziewczyna splotła ręce na jego szyi, zmniejszając tym samym dzielącą ich odległość do zera. Zagłębiła się w pocałunku, który był spełnieniem i błogosławieństwem oraz końcem przykrych wydarzeń. Gdzieś z oddali dobiegały krzyki radości, że Ragnarok nie nastąpi i, że Lex został pojmany razem z Amorą.
Dwójka magów słyszała tylko urywki, byli zbyt zajęci sobą i rodzącą się nimi nową miłością, która zapoczątkowała coś pięknego.
Ano, ano, ano ten rozdział jest przedostatni i powiem wam, że jak słuchałam jednej z piosenek, które sobie puszczam do pisania, to i ja się popłakałam. Jestem wam niezmiernie wdzięczna za to, że byliście ze mną przez ten czas, kiedy moja wena przekładała się na pisanie, i kiedy jej nie było. Wszakże bez czytelników nie ma pisarza. :D
YOP (2)
Łapcie obrazek Cerbera :D
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Rozdział 23 " Take that pain from my life "
Wchodzę ostatnio na bloga gdzieś z 4 dni temu i patrzę 10 tyś wyświetleń. Banan z twarzy nie schodzi mi do dzisiaj, bo ta liczba wciąż rośnie. Dziękuję wszystkim czytelnikom, których znam, i którzy są anonimowi. Cieszę się, że po przez pisanie tego opowiadania mogę wzbudzić w was wszystkie uczucia. W końcu robię coś, co ktoś docenia i raduje się z tego. Zostawiacie komentarze ( raduje się ), nie zostawiacie ( kiedyś będzie lepiej ).
I kolejny rozdzialik. Teraz postaram się więcej pisać. I tak sobie myślę, że powoli będziemy się zbliżać do końca tej historii, ale jeszcze nie teraz, ponieważ mam za dużo pomysłów, a dużo pomysłów wiąże się z nowym opowiadaniem. Tak dobrze myślicie. Już zaczęłam tworzyć nową historię na maksa przesiąkniętą fantastyką, którą tak kocham. Imię elfa zostało zmienione na potrzeby opowiadania ( czyt. Vint nie umiała odmienić poprzedniego ), a to mi się bardziej podoba. :D A jak ktoś oglądał Hobbita to skojarzy postać z obrazka w zakładce Bohaterowie :D .
I burza gotowa :D
- Ja....
Ellie zamknęła powieki, a jej ciało bezwładnie opadło w dół. Nim jednak zdążyła zderzyć się z zimną posadzką, sile ręce Lokiego złapały ją.
- Jest zmęczona - Odezwał się elf, podchodząc do dwójki magów i klękając obok. - Straże za chwilę zaczną obchód i lepiej by cię tu nie znalazły. Zajmę się nią spokojnie - Dopowiedział szybko widząc mrożące krew w żyłach spojrzenie Kłamcy. Loki ostatni raz spojrzał na dziewczynę leżąca teraz w ramionach Silvan'a, wyszeptał krótkie zaklęcie, po czym zniknął w kłębach zielonego dymu.
Dziewczyna lekko zadrżała, na co elf zareagował szybko. Zdjął swój płaszcz i szczelnie ją otulił. Następnie rzucił na Ellie zaklęcie niewidzialności tak, aby żaden z Lodowych Strażników jej nie zobaczył. Była widoczna tylko dla niego i Lokiego. Silvan wpełzł w najciemniejszy kąt celi i ułożył sobie dziewczynę wygodnie w ramionach. Spojrzał na jej spokojną twarz. Wyglądała tak niewinnie, iż można by rzec, że mogła uchodzić za elfa, ale niewinna twarzyczka kryła pod sobą straszliwą moc.
Ellie poruszyła się niespokojnie i po chwili otworzyła oczy.
- Gdzie jestem? - Padło pierwsze pytanie.
- Mam skłamać czy powiedzieć prawdę? - Elf roześmiał się.
- Skłam i powiedz, że jesteśmy na Karaibach.
- Dobrze. Jesteśmy na Karaibach, a ty wygrzewasz się w słońcu popijając mleko kokosowe - Na to dziewczyna nie potrafiła się nie roześmiać. Wyswobodziła się z uścisku i usiadła obok opierając się o zimną ścianę. Szczelniej otuliła się płaszczem i potarła skostniałe dłonie.
- Hej, czekaj - Odezwała się nagle - Skąd ty wiesz o Karaibach? Byłeś na ziemi....znaczy w Midgardzie?
- Loki mi o wszystkim opowiedział - Odparł elf, spoglądając przed siebie. - Wiele razy bywał na waszej planecie, i kiedy mu się nudziło przychodził do mnie z coraz nowszymi historiami. Siedzieliśmy przy piwie i rozmawialiśmy. - Spojrzał na dziewczynę, która z uwagą chłonęła każde jego słowo - Nie zawsze był pozbawionym serca okrutnikiem. Znam go od dawna i kiedy byliśmy młodzi zawsze razem chodziliśmy do Asgardzkich lasów i polowaliśmy.
- Nie jesteś w wieku Lokiego - Zagadnęła, odbiegając od tematu. - Ile masz lat?
Elf zamyślił się. Zastukał palcami w brodę, a w głowie szybko przekalkulował potrzebne informacje.
- Mam trzysta lat, więc na wasze będzie to... chyba trzydzieści - Odpowiedział, a Ellie nie ukrywała zdumienia.
- Dlaczego tu jesteś?
Silvan ciężko westchnął, po czym otarł twarz rękoma.
- Jestem tu, by pomóc Lokiemu i zapobiec Ragnarakowi. On wiedział, że Lex nie działa sam i dlatego poprosił mnie o pomoc w zdemaskowaniu jego pomocnika, którym ku mojemu zdziwieniu okazała się Amora. - Wyjaśnił
- A ten naszyjnik? - Ellie przeniosła wzrok na medalik, który spoczywał w dłoni Silvan'a.
Elf uniósł rękę do góry, a biżuteria rozpłynęła się pozostawiając za sobą jedynie srebrną poświatę.
- Mała sztuczka - Uśmiechnął się.
~*~*~*~
Mijały tygodnie. Cała trójka próbowała w skuteczny sposób zdemaskować Amorę, która współpracowała z Lex'em. Loki walczył i ranny schodził z areny. Silvan opiekował się Ellie, która w zamian dawała im ciepło stworzonego przez siebie ogniska. Zaprzyjaźniła się z elfem, który opowiadał jej historię swojego królestwa, poddanych i wiele innych. Dziewczyna czuła się coraz lepiej w jego towarzystwie. Ich rozmowy trwały całymi godzinami. Śmiali się, żartowali, a nawet dumali nad przeróżnymi sprawami.
Igrzyska trwały, a więźniów było coraz mniej, czyli tym samym mniej czasu na plan. Trzeba było więc postawić wszystko na jedną kartę.
- Dziś w nocy wyjdziemy stąd, zabierzemy Lokiego i zdemaskujemy Amorę - Wyjaśnił Silvan
Elli z aprobatą pokręciła głową, po czym wyjrzała na zewnątrz gdzie po korytarzu kręciła się straż. Doskonale wiedzieli, kiedy powinni wyjść. Olbrzymi zmieniał się co dwie godziny, a pomiędzy tym było piętnaście minut przerwy. Wtedy mają szansę, jeśli się pospieszą.
Szatynka odetchnęła z ulgą nie widząc żadnego ze strażników. Pokręciła się chwilę po celi czując na sobie badawcze spojrzenie elfa, z którym spędziła już ponad tydzień. Z dnia na dzień ich relacje się polepszały. Wiedzieli o sobie coraz więcej, a Ellie zaczynała czuć do niego jakąś sympatię. Zdawała sobie sprawę z tego, że obecnie jest z Lokim, ale on z reguły zawsze podążał swoimi ścieżkami. Wiedziała ile przeszedł. Sama doznawała tego wszystkiego i musiała przyznać, że nie były to przyjemne wspomnienia.
Nagle poczuła ciepło. Przestraszona otwarła wcześniej zamknięte oczy. Stała po środku lodowatej celi w uścisku Silvan'a.
- Dlaczego płaczesz? - Spytał spokojnym głosem, gładząc ją po głowie.
Ellie dopiero teraz poczuła piekące policzki i kolejne spływające łzy. Otarła je niedbale rękawem bluzki i pociągnęła nosem.
- P-przepraszam. - Wychrypiała - Nie wiedziałam....
- Nie powiedziałaś mi wszystkiego - Przerwał jej - Mogę ci pomóc
- To demony przeszłości. Jej już nie da się zmienić.
Silvan odsunął się od niej i złapał za rękę. Następnie poprowadził pod ścianę, kazał usiąść i przykrył kocem, który zdobył wcześniej.
- Przeszłość zawsze zostawiaj za sobą. Ważne co dzieje się teraz - Powiedział, obejmując ją ramieniem.
- Kiedy byłam dzieckiem mój ojciec mnie bił. Matki nie było w domu, więc nie wiedziała co się dzieje. Zabronił mi mówić, więc siedziałam cicho w kącie i płakałam. Chodziłam w długich koszulkach i spodniach, by zakryć siniaki i rany, które on mi zadawał. Pewnego razu przyszedł pijany do domu. Wyciągnął z szuflady nóż i do zabawy zaczął nim machać. Prosiłam go, aby go odłożył, jednak on mnie nie słuchał. Śmiał się, a ja się bałam. Kiedy kazał mi iść po butelkę piwa odmówiła, a on dźgnął mnie nożem. Ból był minimalny, ponieważ odczuwałam ogromny, paraliżujący strach. Przyjechała karetka i zajęli się mną. Ojca zamknęli, ale on uciekł i zabrał matkę. Dzień później dowiedziałam się o ich śmierci.
Każdy kto słuchałby tej smutnej historii zapewne popłakałby się, lecz Silvan'owi było jej żal. Ellie zaczęła głośniej płakać i schowała twarz w koc. Elf lekkim gestem ręki uniósł jej głowę i pocałował w czoło.
- Prześpij się - Szepnął, a zaklęcie, które na nią rzucił zaczęło działać od razu.
Powieki dziewczyny zaczęły opadać ciężko i już po chwili wędrowała po krainie Morfeusza.
~*~*~*~
Dziś nie śniła. Dziś jej umysł był spowity ciemnością i lękiem. Dlaczego lękiem. Czego się bała? Niepowodzenia misji? Przecież mają kolejnego sojusznika. Kolejne pary rąk do pomocy. Więc dlaczego czuła się jakby to wszystko co planowali miało legnąć w gruzach, a oni zostaną skazani na śmierć przed obliczem Thryma. On na pewno nie puściłby im tego płazem. Zemściłby się za to, że ktoś go chciał w taki sposób oszukać. Igrzyska zostałyby wstrzymane, a oni wystawieni na sam środek areny. Thrym zszedłby ze swojego tronu i sam wymierzył im karę w postaci śmierci.
- Kochasz swoich przyjaciół - Usłyszała jego ciężki głos, aż poczuła dreszcze - Umrą jako pierwsi, byś ty mogła patrzeć i cierpieć. Albo - Zamyślił się i postukał palcem w brodę - Ciebie zostawię przy życiu i każę żyć w tym cierpieniu po stracie bliskich.
Wszystkie te głosy odbijały się echem w jej głowie. Mimo, iż nie śniła, mogła by przysiąc, że widziała śmiejącego się Thryma.
Z tej dziwnej hipnozy uderzająco podobnej do snu, wyrwało ją silne potrząsanie za ramiona. Ellie gwałtownie zerwała się do góry prawie uderzając głową Silvana, który się nad nią pochylał i próbował ją uspokoić. Wpadła prosto w jego ramiona z szeroko otwartymi z przerażenia oczami. Oddychała szybko, a jej serce biło rekordy szybkości. Drżała i trzęsła się, jakby została porażona prądem. Zimno przedostało się przej jej płaszcz i rozeszło po całym ciele.
- Atra gülai un ilian tauthr ono un atra ono waíse skölir frá rauthr. [1] - Wyszeptał w swoim jeżyku elf, po czym powoli odsunął od siebie już spokojniejszą dziewczynę. Podtrzymał jej podbródek i zamknąwszy oczy pocałował ją delikatnie w czoło.
- Skończyliście? - Spytał poddenerwowany Loki, stojący po drugiej stronie celi.
Ellie szybko odwróciła się w jego stronę
- Loki... - Szepnęła, lecz nie dane jej było skończyć, bo Kłamca kontynuował
- Nie mamy czasu. Zmiana zaczyna się za trzy minuty. - Skrzyżował ręce na piersi i począł wypatrywać strażników. Ellie dostrzegła na jego twarzy wyraz bólu, ale nigdy by nie pomyślała, że mógłby być zazdrosny o coś takiego. Dziewczyna wstała chwiejąc się lekko na nogach i odmawiając pomocy elfa, stanęła obok Kłamcy. Nie zaszczycił jej wzrokiem. W tym momencie zaczął ją traktować jak powietrze.
- Nie mów mi, że jesteś zazdrosny - Zaczęła żartobliwym tonem i delikatnie położyła dłoń na jego dłoni. On ją, jednak szybko strącił. - Nie zachowuj się jak dziecko.
- To nie ja lecę do pierwszego lepszego - Odparł beznamiętnie, patrząc w dal
Ellie zatkało. Jak on mógł coś takiego powiedzieć.
- Idziemy - Rozbrzmiał jego głos.
Szatynka ostatni raz spojrzała w jego stronę. Przecież nic nie zrobiłam, słowa echem rozchodziły się w jej głowie.
- A do cholery z tobą - Powiedziała i wyszła z celi przez otwór zrobiony przy pomocy magii Lokiego.
Stąpała ostrożnie jak po cienkim lodzie. Wszyscy dookoła spali lub pochrapywali w kącie swoich cel. Robiła długie kroki omijając widoczne pęknięcia i nim się spostrzegła doszła do rozwidlenia dróg. Wyjrzała zza zakrętu. Korytarz po prawej ciągnął się w nieskończoność, a po lewej skręcał po kilku krokach.
- Silvan - Kłamca skinął na elfa, który zaczął szeptać różne inkantacje.
- Garjzla, letta! [2] - Światło płomieni zaczynało powoli gasnąć, aż zrobiło się ciemno.
- Idziemy - Rozkazał Loki, wymijając dziewczynę.
- Ale.. - Szatynka przeraziła się nagłej, przenikliwej ciemności - Ja nic nie widzę
Kroki maga ucichły i zaraz na powrót słychać było stukot jego butów. Loki zdecydowanie za mocno chwycił nadgarstek dziewczyny, na co ona zareagowała syknięciem.
- Cela Amory powinna być tuż za tym zakrętem - Odezwał się Silvan, który doskonale widział w ciemności.
I tak jak powiedział. Nie minęła nawet minuta, a trójka więźniów stała przed karcerą czarodziejki. Jednak nikogo w środku nie zastali.
- Gdzie ona jest? - Loki był coraz bardziej zdenerwowany. Zacisnął pięści na kratach, aż zbielały mu kostki. Oczy zaczęły niebezpiecznie błyszczeć, a krew w żyłach wrzała.
- Oh kochanie - Zza ich pleców odezwał się melodyjny, kobiecy głos. Wszyscy jak jeden mąż skierowali swe spojrzenia w drugą stronę.
Przed nimi, we własnej osobie stała Amora, a za nią Thrym.
- Nie złość się tak, bo zmarszczek się nabawisz.
I kolejny rozdzialik. Teraz postaram się więcej pisać. I tak sobie myślę, że powoli będziemy się zbliżać do końca tej historii, ale jeszcze nie teraz, ponieważ mam za dużo pomysłów, a dużo pomysłów wiąże się z nowym opowiadaniem. Tak dobrze myślicie. Już zaczęłam tworzyć nową historię na maksa przesiąkniętą fantastyką, którą tak kocham. Imię elfa zostało zmienione na potrzeby opowiadania ( czyt. Vint nie umiała odmienić poprzedniego ), a to mi się bardziej podoba. :D A jak ktoś oglądał Hobbita to skojarzy postać z obrazka w zakładce Bohaterowie :D .
I burza gotowa :D
- Ja....
Ellie zamknęła powieki, a jej ciało bezwładnie opadło w dół. Nim jednak zdążyła zderzyć się z zimną posadzką, sile ręce Lokiego złapały ją.
- Jest zmęczona - Odezwał się elf, podchodząc do dwójki magów i klękając obok. - Straże za chwilę zaczną obchód i lepiej by cię tu nie znalazły. Zajmę się nią spokojnie - Dopowiedział szybko widząc mrożące krew w żyłach spojrzenie Kłamcy. Loki ostatni raz spojrzał na dziewczynę leżąca teraz w ramionach Silvan'a, wyszeptał krótkie zaklęcie, po czym zniknął w kłębach zielonego dymu.
Dziewczyna lekko zadrżała, na co elf zareagował szybko. Zdjął swój płaszcz i szczelnie ją otulił. Następnie rzucił na Ellie zaklęcie niewidzialności tak, aby żaden z Lodowych Strażników jej nie zobaczył. Była widoczna tylko dla niego i Lokiego. Silvan wpełzł w najciemniejszy kąt celi i ułożył sobie dziewczynę wygodnie w ramionach. Spojrzał na jej spokojną twarz. Wyglądała tak niewinnie, iż można by rzec, że mogła uchodzić za elfa, ale niewinna twarzyczka kryła pod sobą straszliwą moc.
Ellie poruszyła się niespokojnie i po chwili otworzyła oczy.
- Gdzie jestem? - Padło pierwsze pytanie.
- Mam skłamać czy powiedzieć prawdę? - Elf roześmiał się.
- Skłam i powiedz, że jesteśmy na Karaibach.
- Dobrze. Jesteśmy na Karaibach, a ty wygrzewasz się w słońcu popijając mleko kokosowe - Na to dziewczyna nie potrafiła się nie roześmiać. Wyswobodziła się z uścisku i usiadła obok opierając się o zimną ścianę. Szczelniej otuliła się płaszczem i potarła skostniałe dłonie.
- Hej, czekaj - Odezwała się nagle - Skąd ty wiesz o Karaibach? Byłeś na ziemi....znaczy w Midgardzie?
- Loki mi o wszystkim opowiedział - Odparł elf, spoglądając przed siebie. - Wiele razy bywał na waszej planecie, i kiedy mu się nudziło przychodził do mnie z coraz nowszymi historiami. Siedzieliśmy przy piwie i rozmawialiśmy. - Spojrzał na dziewczynę, która z uwagą chłonęła każde jego słowo - Nie zawsze był pozbawionym serca okrutnikiem. Znam go od dawna i kiedy byliśmy młodzi zawsze razem chodziliśmy do Asgardzkich lasów i polowaliśmy.
- Nie jesteś w wieku Lokiego - Zagadnęła, odbiegając od tematu. - Ile masz lat?
Elf zamyślił się. Zastukał palcami w brodę, a w głowie szybko przekalkulował potrzebne informacje.
- Mam trzysta lat, więc na wasze będzie to... chyba trzydzieści - Odpowiedział, a Ellie nie ukrywała zdumienia.
- Dlaczego tu jesteś?
Silvan ciężko westchnął, po czym otarł twarz rękoma.
- Jestem tu, by pomóc Lokiemu i zapobiec Ragnarakowi. On wiedział, że Lex nie działa sam i dlatego poprosił mnie o pomoc w zdemaskowaniu jego pomocnika, którym ku mojemu zdziwieniu okazała się Amora. - Wyjaśnił
- A ten naszyjnik? - Ellie przeniosła wzrok na medalik, który spoczywał w dłoni Silvan'a.
Elf uniósł rękę do góry, a biżuteria rozpłynęła się pozostawiając za sobą jedynie srebrną poświatę.
- Mała sztuczka - Uśmiechnął się.
~*~*~*~
Mijały tygodnie. Cała trójka próbowała w skuteczny sposób zdemaskować Amorę, która współpracowała z Lex'em. Loki walczył i ranny schodził z areny. Silvan opiekował się Ellie, która w zamian dawała im ciepło stworzonego przez siebie ogniska. Zaprzyjaźniła się z elfem, który opowiadał jej historię swojego królestwa, poddanych i wiele innych. Dziewczyna czuła się coraz lepiej w jego towarzystwie. Ich rozmowy trwały całymi godzinami. Śmiali się, żartowali, a nawet dumali nad przeróżnymi sprawami.
Igrzyska trwały, a więźniów było coraz mniej, czyli tym samym mniej czasu na plan. Trzeba było więc postawić wszystko na jedną kartę.
- Dziś w nocy wyjdziemy stąd, zabierzemy Lokiego i zdemaskujemy Amorę - Wyjaśnił Silvan
Elli z aprobatą pokręciła głową, po czym wyjrzała na zewnątrz gdzie po korytarzu kręciła się straż. Doskonale wiedzieli, kiedy powinni wyjść. Olbrzymi zmieniał się co dwie godziny, a pomiędzy tym było piętnaście minut przerwy. Wtedy mają szansę, jeśli się pospieszą.
Szatynka odetchnęła z ulgą nie widząc żadnego ze strażników. Pokręciła się chwilę po celi czując na sobie badawcze spojrzenie elfa, z którym spędziła już ponad tydzień. Z dnia na dzień ich relacje się polepszały. Wiedzieli o sobie coraz więcej, a Ellie zaczynała czuć do niego jakąś sympatię. Zdawała sobie sprawę z tego, że obecnie jest z Lokim, ale on z reguły zawsze podążał swoimi ścieżkami. Wiedziała ile przeszedł. Sama doznawała tego wszystkiego i musiała przyznać, że nie były to przyjemne wspomnienia.
Nagle poczuła ciepło. Przestraszona otwarła wcześniej zamknięte oczy. Stała po środku lodowatej celi w uścisku Silvan'a.
- Dlaczego płaczesz? - Spytał spokojnym głosem, gładząc ją po głowie.
Ellie dopiero teraz poczuła piekące policzki i kolejne spływające łzy. Otarła je niedbale rękawem bluzki i pociągnęła nosem.
- P-przepraszam. - Wychrypiała - Nie wiedziałam....
- Nie powiedziałaś mi wszystkiego - Przerwał jej - Mogę ci pomóc
- To demony przeszłości. Jej już nie da się zmienić.
Silvan odsunął się od niej i złapał za rękę. Następnie poprowadził pod ścianę, kazał usiąść i przykrył kocem, który zdobył wcześniej.
- Przeszłość zawsze zostawiaj za sobą. Ważne co dzieje się teraz - Powiedział, obejmując ją ramieniem.
- Kiedy byłam dzieckiem mój ojciec mnie bił. Matki nie było w domu, więc nie wiedziała co się dzieje. Zabronił mi mówić, więc siedziałam cicho w kącie i płakałam. Chodziłam w długich koszulkach i spodniach, by zakryć siniaki i rany, które on mi zadawał. Pewnego razu przyszedł pijany do domu. Wyciągnął z szuflady nóż i do zabawy zaczął nim machać. Prosiłam go, aby go odłożył, jednak on mnie nie słuchał. Śmiał się, a ja się bałam. Kiedy kazał mi iść po butelkę piwa odmówiła, a on dźgnął mnie nożem. Ból był minimalny, ponieważ odczuwałam ogromny, paraliżujący strach. Przyjechała karetka i zajęli się mną. Ojca zamknęli, ale on uciekł i zabrał matkę. Dzień później dowiedziałam się o ich śmierci.
Każdy kto słuchałby tej smutnej historii zapewne popłakałby się, lecz Silvan'owi było jej żal. Ellie zaczęła głośniej płakać i schowała twarz w koc. Elf lekkim gestem ręki uniósł jej głowę i pocałował w czoło.
- Prześpij się - Szepnął, a zaklęcie, które na nią rzucił zaczęło działać od razu.
Powieki dziewczyny zaczęły opadać ciężko i już po chwili wędrowała po krainie Morfeusza.
~*~*~*~
Dziś nie śniła. Dziś jej umysł był spowity ciemnością i lękiem. Dlaczego lękiem. Czego się bała? Niepowodzenia misji? Przecież mają kolejnego sojusznika. Kolejne pary rąk do pomocy. Więc dlaczego czuła się jakby to wszystko co planowali miało legnąć w gruzach, a oni zostaną skazani na śmierć przed obliczem Thryma. On na pewno nie puściłby im tego płazem. Zemściłby się za to, że ktoś go chciał w taki sposób oszukać. Igrzyska zostałyby wstrzymane, a oni wystawieni na sam środek areny. Thrym zszedłby ze swojego tronu i sam wymierzył im karę w postaci śmierci.
- Kochasz swoich przyjaciół - Usłyszała jego ciężki głos, aż poczuła dreszcze - Umrą jako pierwsi, byś ty mogła patrzeć i cierpieć. Albo - Zamyślił się i postukał palcem w brodę - Ciebie zostawię przy życiu i każę żyć w tym cierpieniu po stracie bliskich.
Wszystkie te głosy odbijały się echem w jej głowie. Mimo, iż nie śniła, mogła by przysiąc, że widziała śmiejącego się Thryma.
Z tej dziwnej hipnozy uderzająco podobnej do snu, wyrwało ją silne potrząsanie za ramiona. Ellie gwałtownie zerwała się do góry prawie uderzając głową Silvana, który się nad nią pochylał i próbował ją uspokoić. Wpadła prosto w jego ramiona z szeroko otwartymi z przerażenia oczami. Oddychała szybko, a jej serce biło rekordy szybkości. Drżała i trzęsła się, jakby została porażona prądem. Zimno przedostało się przej jej płaszcz i rozeszło po całym ciele.
- Atra gülai un ilian tauthr ono un atra ono waíse skölir frá rauthr. [1] - Wyszeptał w swoim jeżyku elf, po czym powoli odsunął od siebie już spokojniejszą dziewczynę. Podtrzymał jej podbródek i zamknąwszy oczy pocałował ją delikatnie w czoło.
- Skończyliście? - Spytał poddenerwowany Loki, stojący po drugiej stronie celi.
Ellie szybko odwróciła się w jego stronę
- Loki... - Szepnęła, lecz nie dane jej było skończyć, bo Kłamca kontynuował
- Nie mamy czasu. Zmiana zaczyna się za trzy minuty. - Skrzyżował ręce na piersi i począł wypatrywać strażników. Ellie dostrzegła na jego twarzy wyraz bólu, ale nigdy by nie pomyślała, że mógłby być zazdrosny o coś takiego. Dziewczyna wstała chwiejąc się lekko na nogach i odmawiając pomocy elfa, stanęła obok Kłamcy. Nie zaszczycił jej wzrokiem. W tym momencie zaczął ją traktować jak powietrze.
- Nie mów mi, że jesteś zazdrosny - Zaczęła żartobliwym tonem i delikatnie położyła dłoń na jego dłoni. On ją, jednak szybko strącił. - Nie zachowuj się jak dziecko.
- To nie ja lecę do pierwszego lepszego - Odparł beznamiętnie, patrząc w dal
Ellie zatkało. Jak on mógł coś takiego powiedzieć.
- Idziemy - Rozbrzmiał jego głos.
Szatynka ostatni raz spojrzała w jego stronę. Przecież nic nie zrobiłam, słowa echem rozchodziły się w jej głowie.
- A do cholery z tobą - Powiedziała i wyszła z celi przez otwór zrobiony przy pomocy magii Lokiego.
Stąpała ostrożnie jak po cienkim lodzie. Wszyscy dookoła spali lub pochrapywali w kącie swoich cel. Robiła długie kroki omijając widoczne pęknięcia i nim się spostrzegła doszła do rozwidlenia dróg. Wyjrzała zza zakrętu. Korytarz po prawej ciągnął się w nieskończoność, a po lewej skręcał po kilku krokach.
- Silvan - Kłamca skinął na elfa, który zaczął szeptać różne inkantacje.
- Garjzla, letta! [2] - Światło płomieni zaczynało powoli gasnąć, aż zrobiło się ciemno.
- Idziemy - Rozkazał Loki, wymijając dziewczynę.
- Ale.. - Szatynka przeraziła się nagłej, przenikliwej ciemności - Ja nic nie widzę
Kroki maga ucichły i zaraz na powrót słychać było stukot jego butów. Loki zdecydowanie za mocno chwycił nadgarstek dziewczyny, na co ona zareagowała syknięciem.
- Cela Amory powinna być tuż za tym zakrętem - Odezwał się Silvan, który doskonale widział w ciemności.
I tak jak powiedział. Nie minęła nawet minuta, a trójka więźniów stała przed karcerą czarodziejki. Jednak nikogo w środku nie zastali.
- Gdzie ona jest? - Loki był coraz bardziej zdenerwowany. Zacisnął pięści na kratach, aż zbielały mu kostki. Oczy zaczęły niebezpiecznie błyszczeć, a krew w żyłach wrzała.
- Oh kochanie - Zza ich pleców odezwał się melodyjny, kobiecy głos. Wszyscy jak jeden mąż skierowali swe spojrzenia w drugą stronę.
Przed nimi, we własnej osobie stała Amora, a za nią Thrym.
- Nie złość się tak, bo zmarszczek się nabawisz.
niedziela, 19 stycznia 2014
Rozdział 22 " Brave - To co dziś czuję "
Witam was kochaneczki. Jak spędzacie ferie? Ja obecnie jestem na Słowacji i z trudem piszę kolejne rozdziały, ponieważ jestem cholernie zmęczona :D . Jazda po źle przygotowanych trasach jest udręką. Nie ma śniegu i kicha. Zeszłoroczna wycieczka do Włoszech była o niebo lepsza. Był śnieg.
Nim przejdziecie do czytania, to pochwalę się wam jeszcze moimi nowymi dziełami :
http://www.youtube.com/watch?v=zz36MVaKoJY
http://www.youtube.com/watch?v=xU_PDAK2EUw
I jak wiecie Vint jest teraz na Słowacji :D
http://www.youtube.com/watch?v=uNsVQ0NxU3g
http://www.youtube.com/watch?v=CWxHGUM5LNw
A w przyszłym roku Gopro :D
ANYWAY
Byli chyba w najgorszej sytuacji jaką można sobie wyobrazić. Jotunheim to lodowa kraina. Panujące tu zimno przenika przez każde ubranie, a wiatr nieustępliwie próbuje cię zamrozić. Loki miał się o tyle dobrze, że w celi przebywał sam i z nikim nie musiał się dzielić swoim płomieniem, który go ogrzewał. Pomijając fakt, że jest on Lodowym Olbrzymem, który w żadnym stopniu nie powinien odczuwać zimna, teraz się trząsł.
Straże co noc przechodzili wąskimi korytarzami i zaglądali do cel czy, aby nikt ich nie opuścił. W swoich łapskach dzierżyli bicze i miecze w razie niesubordynacji. Nie były to narzędzia miłe dla ciała, o czym na własnej skórze przekonał się Loki. Zaledwie godzinę temu siłą wyciągali go z klatki. Opierał się i groził, że użyje magi, lecz oni nie popuszczali. Jeden ze strażników powalił Kłamcę na ziemię i przycisnął jego prawą nogę, aż dało się usłyszeć dźwięk łamanej kości. Następnie użyli bicza, który przeciął skórę na jego plecach. Nie krzyknął z bólu, który zalał go falą. Nie mógł dać i tej satysfakcji. Pozwolił się wyprowadzić na arenę i tam stoczył walkę z orkiem, który pomimo swej wrodzonej głupoty, całkiem dobrze radził sobie z maczugą.
Loki z areny zszedł poobijany i posiniaczony. Utykał na prawą nogę, która w międzyczasie została bardziej naruszona niż przedtem. Może i potrafił się leczyć, lecz złamania goiły się dłużej, a noga może już nigdy nie powrócić do swojego poprzedniego stanu. Magia regeneruje się powoli i dlatego z leczeniem będzie musiał zaczekać. Na razie.
~*~*~*~
Arkadia spojrzała ponownie na przeciwnika. Elf nie wyglądał na takiego, który kocha walczyć i zabijać niewinnych, dlatego stał i tępo wgapiał się w ziemię z nadzieją, że jednak coś się stanie i nie będzie musiał zabijać dziewczyny.
- Nazywam się Silvan - Powiedział na tyle głośno, że Arkadia musiała go usłyszeć - Znam cię i wiem, że nie mnie nie skrzywdzisz.
Na te słowa dziewczyna zdziwiła się. Jego zachowanie nie wyrażało żadnej chęci do podjęcia drastycznych czynów. Wolno i ostrożnie podniósł głowę do góry. Jego oczy - niebieskie i pełne żalu - spoglądały teraz na niebo. Ciemne, ciężkie chmury przewijały się przez mroźną krainę zasłaniając błogie słońce, które raczej nie miało tutaj prawa bytu. Elf odrzucił swój miecz na bok, pokazując tym samym, że nie ma najmniejszego zamiaru walczyć.
- Nie skrzywdzę cię - Powiedział już ciszej. Arkadia niepewnie zbliżyła się. W głowie już układała jakiś plan awaryjny, gdyby Silvan'owi jednak zachciało się walczyć.
Gwizdy i wołania ucichły, i nastała cisza. Wszyscy zgromadzeni na arenie zszokowani zaistniałym zdarzeniem, teraz patrzyli to na więźniów, to na Thryma, który z kamienną twarzą siedział na swym tronie. Nie ingerował, co publiczność odebrała dwuznacznie. Albo szykuje coś lepszego, albo zaraz sam ich pozabija.
- Nazywam się...
- Ellie - Dokończył za nią - Nie jesteś tą, za którą ona cię uważa. - Elf już pewniej spojrzał na dziewczynę. Nikły uśmiech zagościł na jego twarzy co dodało mu urody. Leśne istoty z natury są piękne, mądre i pomocne, i tylko w nagłych sytuacjach postawią się w czyjeś obronie.
- Co ty mówisz? - Oburzyła się. Już po raz kolejny tego dnia ktoś wmawia jej, że nie jest tym kim jest. - Przecie...
I nagle czas zwolnił. Elf dobył miecz i poderwał się do biegu. W ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynie. Długie ostrze zanurzyło się w jej ciele przechodząc na wylot. Arkadia odchyliła się do tyłu widząc przed oczami tylko szeroki uśmiech Thryma. Nim, jednak upadła na ziemię, Silvan zdążył ją złapać.
- O władco Jotunheimu - Krzyknął - Dziewczyna nie żyje, czy teraz pozwolisz mi zabrać jej ciało?
Olbrzym w odpowiedzi tylko skinął głową i opuścił swoje siedlisko.
~*~*~*~
- Ellie - Boląca głowa - Ellie - Cichy szept - Obudź się - Ciepłe dłonie na szyi.
Dziewczyna powoli uchyliła powieki. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała panowała ciemność. Zimno bardzo szybko dostawało się pod jej ubranie, a płaszcz Lokiego już przemoczony nie nadawał się do niczego. Próba wstania czy nawet lekkiego podniesienia się sygnalizowała tępym bólem głowy. Pod potylicą czuła coś miękkiego i ciepłego co w pewnym stopniu przypominało poduszkę, lecz nią nie było. Arkadia z trudem obróciła się na lewy bok i po szerszym otwarciu oczu zobaczyła ubrudzone, białe szaty. Podniosła wzrok do góry i obróciła głowę na tyle, na ile pozwalał jej ból. Długie, blond włosy kaskadami opadały na ramiona mężczyzny, który wpatrywał się głęboko w jej zielone tęczówki, tak jakby były nie z tego świata.
Poczuł jak zadrżała, więc od razu położył dłoń na jej czole.
- Spokojnie - Powiedział szeptem. - Jesteś bezpieczna.
Dopiero po kilku minutach Arkadia odzyskała pełnię umysłu. Świadomość powróciła i od razu nasunęła wszystkie obrazy wydarzeń dnia poprzedniego. Już chciała się poderwać do góry, kiedy dostrzegła, że w cel jest jeszcze jedna osoba.
- Jeśli będziesz się tak szarpać, to będzie bolało.
Arkadia z radością w oczach wpadła w ramiona Lokiego, który siedział na przeciwko Silvan'a. Przez chwilę przestała czuć ból, który zaczął rozchodzić się po kościach. Liczyła się tylko ta chwila. Kilka łez szczęścia spłynęło po jej policzkach. Kłamca przygarnął ją do siebie i zamknął w silnym uścisku, tak jakby bał się, że ktoś na powrót może mu ją odebrać. Dziewczyna schowała głowę w połach jego szaty i mocno przytuliła.
- Nie mógłbym zabić kogoś takiego jak ty Ellie - Odezwał się elf.
Szatynka szybko wyplątała się z uścisku Lokiego i zwróciła się do Silvan'a
- Już nią nie jestem - Spuściła głowę - Moja matka...
- Twoja matka nie żyje. Przykro mi o tym mówić, bo wiem jak ogromny ból ci to sprawia, jednak... - Zawahał się - Jednak to prawda. Kobieta, z którą przebywałaś w celi nie jest twoją matką.
- To Amora - Dołączył się Loki, a dziewczyna już nie wiedziała na kogo ma patrzeć, więc zacisnęła powieki i z mętlikiem w głowie usiadła pod zimną ścianą. - Kiedy cię z nią zamknięto jej czary zaczęły działać. Moi szpiedzy donieśli mi, że działa z Lex'em. Ona jest potężna i nie można lekceważyć jej mocy.
- Dlatego Avengersi jak i moi poddani pomogą wam w pokonaniu tej dwójki, i zapobiegnięciu nadejścia Ragnoraku. - Dokończył Silvan.
Arkadia, czy też już ponownie Ellie, nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Tyle ważnych informacji w jednym czasie.
- Bardzo chciałabym wam wierzyć, ale nie potrafię. Loki - Podniosła na niego szybkie spojrzenie - Ty wiesz ile dla mnie znaczą takie osoby jak przyjaciele czy bliscy, ale czy możesz mnie nie oszukiwać i powiedzieć, że kobieta, która siedzi w tamtej celi to moja prawdziwa matka? Proszę.
Kłamca wytrzymał jej spojrzenie. Miał zaciętą minę, a w głowie natłok myśli. Wstał i uklęknął na przeciwko niej. W dłonie pochwycił jej głowę, a swoje czoło oparł o jej. Obrazy pojawiały się kolejno i nie były one zbyt przyjemne. Loki wiedział, że to co pokazuje może zaboleć Ellie. Jednak musiała mu uwierzyć, chociaż sam nie wiedział dlaczego nie zrobiła tego od razu.
- Mówimy prawdę. - Echo jego głosu odbiło się w jej myślach.
Ogarnął ją błogi spokój i uczucie wiecznego szczęścia. Jej umysł wytworzył obraz zielonych pól. Ona sama stała na większej górce pod rozłożystym i zielono-soczystym drzewem. Spoglądała przed siebie, a obrazy przysyłane przez Lokiego lekko przecinały powietrze wokół niej. Miała na sobie zwiewną, niebieską sukienkę, która zawsze się jej podobała. Sięgała do kolan i u dołu była przepasana srebrnymi nitkami. Włosy upięła w kucyk, z którego pod wpływem silniejszego wiatru, wymykały się niesforne kosmyki jej brązowych włosów. Jotunheim teraz dla niej nie istniał, tak samo jak cały świat. Była tylko ona i jej wymarzone miejsce, w którym panował wszechogarniający spokój. To był jej pałac umysłu, gdzie zawsze mogła się schować, uciec przed światem i spokojnie egzystować w tym Arkadyjskim miejscu. Słońce świeciło, ptaki świergotały, a śnieżnobiałe chmury dryfowały na niebieskim niebie.
- Loki - Ellie otrząsnęła się z transu i spojrzała zaszklonymi oczami na mężczyznę. - Przepraszam, że ci nie wierzyłam.
- Ekhme - Elf odchrząknął
Dziewczyna uśmiechnęła się i powędrowała wzrokiem na jego osobę.
- Przepraszam Silvan'ie. I dziękuję wam za pokazanie mi prawdy. - Ja...
Parę dopowiedzeń. Rozdział kończę w tym momencie, ponieważ chciałam już coś wstawić, a jest już późno, kiedy to piszę i nie mam już siły po całym dniu jeżdżenia na nartach, więc wybaczcie. Kiedy wrócę do domu, a będzie to 24 stycznia, wtedy postaram się napisać kolejny rozdział. W miarę zacznę wszystko tłumaczyć, ale mam taki natłok myśli i pomysłów, że chcę wszystko napisać i to mi się nakłada na siebie i wychodzi to co wychodzi. Tutaj już wyjaśniłam o co chodzi z imieniem Ellie.
Pragnę wam też podziękować za cierpliwość i wyrozumiałość. Zapewne wiecie jak to jest, kiedy nie ma się weny, a na siłę się nie da pisać, bo to i nudne, i wychodzą takie trelemorele. Tak, więc poczekajcie jeszcze trochę na rozwinięcie tej akcji.
Nim przejdziecie do czytania, to pochwalę się wam jeszcze moimi nowymi dziełami :
http://www.youtube.com/watch?v=zz36MVaKoJY
http://www.youtube.com/watch?v=xU_PDAK2EUw
I jak wiecie Vint jest teraz na Słowacji :D
http://www.youtube.com/watch?v=uNsVQ0NxU3g
http://www.youtube.com/watch?v=CWxHGUM5LNw
A w przyszłym roku Gopro :D
ANYWAY
Byli chyba w najgorszej sytuacji jaką można sobie wyobrazić. Jotunheim to lodowa kraina. Panujące tu zimno przenika przez każde ubranie, a wiatr nieustępliwie próbuje cię zamrozić. Loki miał się o tyle dobrze, że w celi przebywał sam i z nikim nie musiał się dzielić swoim płomieniem, który go ogrzewał. Pomijając fakt, że jest on Lodowym Olbrzymem, który w żadnym stopniu nie powinien odczuwać zimna, teraz się trząsł.
Straże co noc przechodzili wąskimi korytarzami i zaglądali do cel czy, aby nikt ich nie opuścił. W swoich łapskach dzierżyli bicze i miecze w razie niesubordynacji. Nie były to narzędzia miłe dla ciała, o czym na własnej skórze przekonał się Loki. Zaledwie godzinę temu siłą wyciągali go z klatki. Opierał się i groził, że użyje magi, lecz oni nie popuszczali. Jeden ze strażników powalił Kłamcę na ziemię i przycisnął jego prawą nogę, aż dało się usłyszeć dźwięk łamanej kości. Następnie użyli bicza, który przeciął skórę na jego plecach. Nie krzyknął z bólu, który zalał go falą. Nie mógł dać i tej satysfakcji. Pozwolił się wyprowadzić na arenę i tam stoczył walkę z orkiem, który pomimo swej wrodzonej głupoty, całkiem dobrze radził sobie z maczugą.
Loki z areny zszedł poobijany i posiniaczony. Utykał na prawą nogę, która w międzyczasie została bardziej naruszona niż przedtem. Może i potrafił się leczyć, lecz złamania goiły się dłużej, a noga może już nigdy nie powrócić do swojego poprzedniego stanu. Magia regeneruje się powoli i dlatego z leczeniem będzie musiał zaczekać. Na razie.
~*~*~*~
Arkadia spojrzała ponownie na przeciwnika. Elf nie wyglądał na takiego, który kocha walczyć i zabijać niewinnych, dlatego stał i tępo wgapiał się w ziemię z nadzieją, że jednak coś się stanie i nie będzie musiał zabijać dziewczyny.
- Nazywam się Silvan - Powiedział na tyle głośno, że Arkadia musiała go usłyszeć - Znam cię i wiem, że nie mnie nie skrzywdzisz.
Na te słowa dziewczyna zdziwiła się. Jego zachowanie nie wyrażało żadnej chęci do podjęcia drastycznych czynów. Wolno i ostrożnie podniósł głowę do góry. Jego oczy - niebieskie i pełne żalu - spoglądały teraz na niebo. Ciemne, ciężkie chmury przewijały się przez mroźną krainę zasłaniając błogie słońce, które raczej nie miało tutaj prawa bytu. Elf odrzucił swój miecz na bok, pokazując tym samym, że nie ma najmniejszego zamiaru walczyć.
- Nie skrzywdzę cię - Powiedział już ciszej. Arkadia niepewnie zbliżyła się. W głowie już układała jakiś plan awaryjny, gdyby Silvan'owi jednak zachciało się walczyć.
Gwizdy i wołania ucichły, i nastała cisza. Wszyscy zgromadzeni na arenie zszokowani zaistniałym zdarzeniem, teraz patrzyli to na więźniów, to na Thryma, który z kamienną twarzą siedział na swym tronie. Nie ingerował, co publiczność odebrała dwuznacznie. Albo szykuje coś lepszego, albo zaraz sam ich pozabija.
- Nazywam się...
- Ellie - Dokończył za nią - Nie jesteś tą, za którą ona cię uważa. - Elf już pewniej spojrzał na dziewczynę. Nikły uśmiech zagościł na jego twarzy co dodało mu urody. Leśne istoty z natury są piękne, mądre i pomocne, i tylko w nagłych sytuacjach postawią się w czyjeś obronie.
- Co ty mówisz? - Oburzyła się. Już po raz kolejny tego dnia ktoś wmawia jej, że nie jest tym kim jest. - Przecie...
I nagle czas zwolnił. Elf dobył miecz i poderwał się do biegu. W ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynie. Długie ostrze zanurzyło się w jej ciele przechodząc na wylot. Arkadia odchyliła się do tyłu widząc przed oczami tylko szeroki uśmiech Thryma. Nim, jednak upadła na ziemię, Silvan zdążył ją złapać.
- O władco Jotunheimu - Krzyknął - Dziewczyna nie żyje, czy teraz pozwolisz mi zabrać jej ciało?
Olbrzym w odpowiedzi tylko skinął głową i opuścił swoje siedlisko.
~*~*~*~
- Ellie - Boląca głowa - Ellie - Cichy szept - Obudź się - Ciepłe dłonie na szyi.
Dziewczyna powoli uchyliła powieki. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała panowała ciemność. Zimno bardzo szybko dostawało się pod jej ubranie, a płaszcz Lokiego już przemoczony nie nadawał się do niczego. Próba wstania czy nawet lekkiego podniesienia się sygnalizowała tępym bólem głowy. Pod potylicą czuła coś miękkiego i ciepłego co w pewnym stopniu przypominało poduszkę, lecz nią nie było. Arkadia z trudem obróciła się na lewy bok i po szerszym otwarciu oczu zobaczyła ubrudzone, białe szaty. Podniosła wzrok do góry i obróciła głowę na tyle, na ile pozwalał jej ból. Długie, blond włosy kaskadami opadały na ramiona mężczyzny, który wpatrywał się głęboko w jej zielone tęczówki, tak jakby były nie z tego świata.
Poczuł jak zadrżała, więc od razu położył dłoń na jej czole.
- Spokojnie - Powiedział szeptem. - Jesteś bezpieczna.
Dopiero po kilku minutach Arkadia odzyskała pełnię umysłu. Świadomość powróciła i od razu nasunęła wszystkie obrazy wydarzeń dnia poprzedniego. Już chciała się poderwać do góry, kiedy dostrzegła, że w cel jest jeszcze jedna osoba.
- Jeśli będziesz się tak szarpać, to będzie bolało.
Arkadia z radością w oczach wpadła w ramiona Lokiego, który siedział na przeciwko Silvan'a. Przez chwilę przestała czuć ból, który zaczął rozchodzić się po kościach. Liczyła się tylko ta chwila. Kilka łez szczęścia spłynęło po jej policzkach. Kłamca przygarnął ją do siebie i zamknął w silnym uścisku, tak jakby bał się, że ktoś na powrót może mu ją odebrać. Dziewczyna schowała głowę w połach jego szaty i mocno przytuliła.
- Nie mógłbym zabić kogoś takiego jak ty Ellie - Odezwał się elf.
Szatynka szybko wyplątała się z uścisku Lokiego i zwróciła się do Silvan'a
- Już nią nie jestem - Spuściła głowę - Moja matka...
- Twoja matka nie żyje. Przykro mi o tym mówić, bo wiem jak ogromny ból ci to sprawia, jednak... - Zawahał się - Jednak to prawda. Kobieta, z którą przebywałaś w celi nie jest twoją matką.
- To Amora - Dołączył się Loki, a dziewczyna już nie wiedziała na kogo ma patrzeć, więc zacisnęła powieki i z mętlikiem w głowie usiadła pod zimną ścianą. - Kiedy cię z nią zamknięto jej czary zaczęły działać. Moi szpiedzy donieśli mi, że działa z Lex'em. Ona jest potężna i nie można lekceważyć jej mocy.
- Dlatego Avengersi jak i moi poddani pomogą wam w pokonaniu tej dwójki, i zapobiegnięciu nadejścia Ragnoraku. - Dokończył Silvan.
Arkadia, czy też już ponownie Ellie, nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Tyle ważnych informacji w jednym czasie.
- Bardzo chciałabym wam wierzyć, ale nie potrafię. Loki - Podniosła na niego szybkie spojrzenie - Ty wiesz ile dla mnie znaczą takie osoby jak przyjaciele czy bliscy, ale czy możesz mnie nie oszukiwać i powiedzieć, że kobieta, która siedzi w tamtej celi to moja prawdziwa matka? Proszę.
Kłamca wytrzymał jej spojrzenie. Miał zaciętą minę, a w głowie natłok myśli. Wstał i uklęknął na przeciwko niej. W dłonie pochwycił jej głowę, a swoje czoło oparł o jej. Obrazy pojawiały się kolejno i nie były one zbyt przyjemne. Loki wiedział, że to co pokazuje może zaboleć Ellie. Jednak musiała mu uwierzyć, chociaż sam nie wiedział dlaczego nie zrobiła tego od razu.
- Mówimy prawdę. - Echo jego głosu odbiło się w jej myślach.
Ogarnął ją błogi spokój i uczucie wiecznego szczęścia. Jej umysł wytworzył obraz zielonych pól. Ona sama stała na większej górce pod rozłożystym i zielono-soczystym drzewem. Spoglądała przed siebie, a obrazy przysyłane przez Lokiego lekko przecinały powietrze wokół niej. Miała na sobie zwiewną, niebieską sukienkę, która zawsze się jej podobała. Sięgała do kolan i u dołu była przepasana srebrnymi nitkami. Włosy upięła w kucyk, z którego pod wpływem silniejszego wiatru, wymykały się niesforne kosmyki jej brązowych włosów. Jotunheim teraz dla niej nie istniał, tak samo jak cały świat. Była tylko ona i jej wymarzone miejsce, w którym panował wszechogarniający spokój. To był jej pałac umysłu, gdzie zawsze mogła się schować, uciec przed światem i spokojnie egzystować w tym Arkadyjskim miejscu. Słońce świeciło, ptaki świergotały, a śnieżnobiałe chmury dryfowały na niebieskim niebie.
- Loki - Ellie otrząsnęła się z transu i spojrzała zaszklonymi oczami na mężczyznę. - Przepraszam, że ci nie wierzyłam.
- Ekhme - Elf odchrząknął
Dziewczyna uśmiechnęła się i powędrowała wzrokiem na jego osobę.
- Przepraszam Silvan'ie. I dziękuję wam za pokazanie mi prawdy. - Ja...
Parę dopowiedzeń. Rozdział kończę w tym momencie, ponieważ chciałam już coś wstawić, a jest już późno, kiedy to piszę i nie mam już siły po całym dniu jeżdżenia na nartach, więc wybaczcie. Kiedy wrócę do domu, a będzie to 24 stycznia, wtedy postaram się napisać kolejny rozdział. W miarę zacznę wszystko tłumaczyć, ale mam taki natłok myśli i pomysłów, że chcę wszystko napisać i to mi się nakłada na siebie i wychodzi to co wychodzi. Tutaj już wyjaśniłam o co chodzi z imieniem Ellie.
Pragnę wam też podziękować za cierpliwość i wyrozumiałość. Zapewne wiecie jak to jest, kiedy nie ma się weny, a na siłę się nie da pisać, bo to i nudne, i wychodzą takie trelemorele. Tak, więc poczekajcie jeszcze trochę na rozwinięcie tej akcji.
niedziela, 12 stycznia 2014
Notka video informacyjna
Pierwsza notka-vlog ( czyli Vint znudziła się normalnym pisaniem i zaczęła nagrywać komórką - nie kamerą, bo musi ją zakupić :D ). Operatorem była sama Vint i tylko raz ją widać, jak nieudolnie, prawie glebła na lodowisku. Była z kuzynką i świetnie się bawiła. Zamierza to powtórzyć i przestanie pisać o sobie w trzeciej osobie, ale to kiedyś tam. Przeprasza za słabą jakość filmiku - brak stabilizatora - oraz za swój własny głos, który cholernie zmienia się przy pomocy urządzeń elektronicznych. Naprawdę Vint ma inny i to odbiegający od tego na filmiku. Planuje robić więcej vlogów i może z lepszymi urządzeniami.
http://www.youtube.com/watch?v=-_0ojSfBnUk&feature=youtu.be
A tu się pochwali nowym dziełem :D
http://www.youtube.com/watch?v=bfp4Y4OW45k
http://www.youtube.com/watch?v=-_0ojSfBnUk&feature=youtu.be
A tu się pochwali nowym dziełem :D
http://www.youtube.com/watch?v=bfp4Y4OW45k
Subskrybuj:
Posty (Atom)