czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 24 " Byłeś mym marzeniem, jesteś spełnieniem, a będziesz korzeniem, który zatrzyma nas razem na zawsze "

 Witam was moi mili czytelnicy w już przedostatnim rozdziale tego bloga. Nie martwcie się jednak. Spragnionych napoję nowym opowiadaniem, które już zaczęłam.
Oto kilka piosenek, które pomogły napisać mi ten rozdział.
1 --> http://www.youtube.com/watch?v=wQh18tXL_r0 ( tej słuchajcie sobie cały czas podczas walki, która się odbędzie. Najlepiej na słuchawkach, które mocno dają po uszach ).
2 --> http://www.youtube.com/watch?v=nFtTY2S20mI ( Tej natomiast na końcu. Sami zadecydujecie, kiedy chcecie zacząć słuchać, którejś z piosenek ).
Yop i łapcie ujęcia z planu.
P.S
Tak mdleje na widok uśmiechu Lokiego
                                            




 Amora postąpiła krok do przodu i w ułamku sekundy znalazła się przy Kłamcy, który ze zdenerwowania zaciskał szczękę. Biało-zielona poświata podążyła za czarodziejką, znacząc drogę.
- Loki mój najdroższy - Zaczęła melodyjnym głosem. Pogładziła maga po ramieniu, a palcem przejechała po jego policzku zostawiając po sobie cięcie, z którego zaczęła spływać krew.
  Ellie nie wiedziała dlaczego Loki nic nie robi. Przecież chciał zdemaskować Amorę, a teraz wdaje się w jej łaski.
- Znów chciałeś pokrzyżować moje plany? Oj nie ładnie. Myślałam, że dasz mi chociaż dotrwać do finału, a tak zabawa się już skończyła, więc - Spojrzała na Thryma, który stał w oddali i z zaciekawieniem przyglądał się tej scenie - Władco Jotunheim czymże były by twoje Igrzyska bez zwycięzców i poległych?
   Olbrzym przytaknął skinieniem głowy.
- Zgodzisz się, aby ta trójka była tymi, którzy dziś skończą swoje marne życie? - Amorka przeniosła wzrok na szatynkę, która w milczeniu wpatrywała się w maga. - Albo... Niech ona przeżyje i cierpi przez wieki straciwszy to co kochała - Czarodziejka zaśmiała się, a jej głos wypełnił lodowe korytarze.
   Ni stąd ni zowąd pojawiła się straż. Pojęła więźniów i poczęła wyprowadzać na zewnątrz. Ciężkie drewniane wrota otworzyły się, a zimne powietrze owinęło się wokół szatynki. Na środku areny stały trzy niskie pale, do których przyczepione były kajdany. Straż poprowadziła trójkę więźniów, bezlitośnie szarpiąc się z nimi dla zabawy. Olbrzymy zakuły ich w okowy i odeszły dławiąc się własnym śmiechem.
   Rozbrzmiały krzyki i gwizdy publiczności. Pochodnie zapłonęły ogniem oświetlając każdy skrawek areny. Krew, która rozlana była dookoła zlewała się z lodem, który trzeszczał pod ciężarem nadchodzącego władcy mroźnej krainy.
- Zebrani - Krzyknął i jak na zawołanie wszyscy się uspokoili. - Zebraliśmy się tu dziś, by ukarać tę trójkę zdrajców, którzy chcieli wykorzystać moją nieuwagę. Chcieli także zawładnąć mym królestwem i posłać was na bruk, byście gnili do końca swoich dni w marnych jaskiniach przykuci do skał.
  Ellie nie słuchała go, ponieważ jej wzrok spoczął na twarzy Kłamcy, który tępo wpatrywał się w ziemię. Umierają, a on chyba tak sobie tego nie wyobrażał. Nie chciał ginąc na ziemi, na której się urodził, i która była jego przekleństwem. Ginie ze świadomością tego, że osoba, której zaufał po raz pierwszy, zdradziła go.
- ...i dlatego zginie tylko dwóch, wpierw okaleczając ich ciała.
  Ellie zamarła słysząc te słowa.
- Oni będą cierpieć... - Szepnęła, lecz to nie uszło uwadze Thryma.
  Podszedł do dziewczyny i szarpnął ją za włosy tak, że zmuszona była patrzeć prosto w jego czerwone oczy. Tej kolor kojarzył się jej tylko z jednym.
  Ojciec
  Nóż
  Krew
  Ból
  Ellie krzyknęła, a zdezorientowany władca odsunął się od niej. Powietrze wokół zaczęło falować, aż przekształciło się w małą, przeźroczystą trąbę powietrzną.
- Straż! - Krzyknął olbrzym.
  Olbrzymi w jednej chwili znalazły się obok nie. Dzierżąc w rękach swoje włócznie, zaczepili je o kajdany i pociągnęli w dół. Dziewczyna osunęła się na ziemię, a powietrze się uspokoiło.
- Widzę, że masz w sobie dziwną moc. - Przeniósł wzrok na Kłamcę, który z przestrachem widocznym tylko dla Ellie nie wiedział dlaczego tak zareagowała. - Ciekawe - Mruknął i wziął od jednego ze strażników miecz. - Zobaczymy co poczniesz jak zrobię tak.
 Krzyk.
 Krzyk cierpienia.
 Krew
 Ból.
 Loki po raz kolejny wydał z siebie krzyk cierpienia, które zadawał mu Thrym. Ciął jego skórę na plecach ostrym niczym brzytwa ostrzem. Następnie przeniósł się na ręce, nogi, brzuch, aż w końcu Kłamca spuścił swą głowę w geście poddania.
- Proszę przestań - Szepnęła, a kilka łez spłynęło po jej policzku, mieszając się z zaschniętą krwią.
 Czuła to w sobie. Ta moc, ona rozdzierała ją od środka. Niekontrolowane emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem i jeśli Thrym nie przestanie, to będą się dziać złe rzeczy.
- To ja nasłałem na was Michała i Lex'a. - Zaczął - To ja nakazałem zapoczątkować Ragnarok. I to ja własnoręcznie zabiłem twoich rodziców.
  Ellie zamarła.
- Loki wiedział, że masz moc i chciał ją wykorzystać dla własnych celów. Zniszczenie ojca i brata oraz zagłada całego Asgardu, który go skrzywdził, bowiem dowiedział się okrutnej prawdy skrywanej przez laty. Był traktowany jak As, lecz w środku był kimś innym.
  Znów przeniosła niepewny wzrok na Kłamcę. Prawie nie oddychał, a jego rozdarte szaty ukazywały rany zadane przez olbrzyma.
- Zabiłeś moich rodziców? - Powtórzyła załamanym głosem.
- Tak - Potwierdził - I zrobię to samo z nim
  Thrym nakierował ostrze w miejscu, gdzie serce Lokiego słabo biło. I już miał go pchnąć gdy nagle coś się stało.
  Powietrze było ciężkie, a zielono-biała poświata przecięła niebo, kierując swój promień na dziewczynę. Coś w niej pękło. Zwolniło trzymające ją kajdany. Była wolna. Wolna i zdruzgotana, lecz gotowa do walki, od której uciekała przez wiele lat. Pierwszy raz w życiu była gotowa zabić. Jej oczy przybrały ciemną barwę zieleni, a wokół dłoni zaczęły tworzyć się pomniejszy płomienie, by zaraz stać się prawdziwymi, śmiercionośnymi broniami.
- Ty - Jej głos stał się ciężki, aż Loki zadarł głowy do góry, by sprawdzić czy to dziewczyna, którą znał, lecz to co zobaczył, przerosło go.
  Niebieska wiązka światła oplotła jej ciało, zmieniając krój i barwę jej szat. Jej moc, która rzekomo miała zielono-biały kolor, teraz przybrała barwę jasno-niebieską, jak grzmoty, które uderzają w ziemię podczas burzy. Czarna ze złotymi zdobieniami suknia opięła się wokół jej tali, dalej spływając w dół, niczym wodospad.
- Nie wybaczę ci - Szepnęła i zamachnęła się. Niebieska kula poleciała w stronę Thryma, który po otrzymaniu takiego obrażenia, zachwiał się, lecz nie upadł. Podparł się na mieczu. On tak samo był gotowy stanąć do walki.
- Ześlę na was zagładę - Zabrzmiał jego pewny głos. Poderwał się do góry i z wysoko uniesioną bronią natarł na dziewczynę, która nieświadoma tego co robi, odskoczyła unikając jego ataku. Jej nogi same stawiały kroki, a ciało same się poruszało. Dusza podpowiadała jej dziwne słowa, których nie znała. Mówiła w innym języku.
- Zabiłem twoich nędznych rodzicieli i zabiję także ciebie.
  W tym momencie Ellie otwarła zamknięte wcześniej oczy. Wymówiła dwa ostatnie słowa pradawnego zaklęcia, po czym ziemia zatrzęsła się. Obłok kurzu uniósł się do góry, spowijając wszystko dookoła. Thrym widząc, że nie daje rady, zawołał swoich najlepszych wojowników, którzy w ułamku sekundy stanęli obok swego władcy.
- Nędzne robactwo - Nowy głos zawitał na arenie.
- Śmieliście doprowadzić ja
- Do takiego stanu.
   Nie jeden, a trzy nowe głosy powitały przerażone istoty, zebrane na arenie. Gęsta chmura dymu opadła, a z niej wyłonił się stwór mierzący ponad dziesięć metrów wysokości. Długi jak statek i silny niczym milion wojów. Kły niczym brzytwa, a pazury jak haki. Ogon zakończony szpicem, który z łatwością zabije każdego na swej drodze.
- Jam jest Cerber. - Mówił tylko jeden - Przed laty zostałem zapieczętowany w tej istocie, która dopiero teraz zdała sobie sprawę z własnych zdolności. Spotkawszy na swej drodze kogoś tak potężnego jak ona, to niechybna śmierć. Thrymie - Zwrócił się do olbrzyma, który nawet nie drgnął, kiedy jedna z głów zbliżyła się do niego - Zabiłeś jej rodziców, lecz nie zdążyłeś zabić tego co w niej było. Przed jej narodzinami pewna istota, by bronić swój lud, wymówiła zaklęcie, które zapieczętowała mnie w jej ciele. Do dnia dzisiejszego spałem, lecz jej niekontrolowany stan duszy wybudził mnie i kazał stanąć w obronie. Niewinna dziewczyna broniąca tego co kocha. Winna być godna podziwu, a to co tutaj widzę jest tego przeciwieństwem. Dlatego Thrymie władco Jotunheimu zginiesz za haniebne czyny, których dopuściłeś się w przeszłości.
  Stwór wyprostował się i naprężył swe niewiarygodne umięśnione ciało. Jego ogon pozostawał w ruchu gotów do obrony Ellie.
- Nie boję się ciebie poczwaro z czeluści piekieł - Olbrzym wycelował w niego swe ostrze. - Wracaj do Hadesu.
- I tu się mylisz - Cerber zaśmiał się - Jestem wysłannikiem aniołów - Uderzył jedną łapą, aż ziemia się zatrzęsła, po czym skoczył ku Thrym'owi, który uniknął jego ataku.
- Straże! - Zawołała, a lodowe olbrzymy jak jeden mąż rzuciły się na wielkiego psa z trzema głowami. Każdy próbował zadać mu chociaż minimalne obrażenia, lecz twarda skóra bestii pozostawała nienaruszona.
- Tchórzu stań do walki, a nie kryj się za swoimi podwładnymi. - Warknął Cerber. - I ty nazywasz się władcą. Wystawiasz mięso armatnie i uciekasz.
  Nagle tuż obok Thryma znalazła się Ellie. Uniosła ona wysoko jeden ze sztyletów Lokiego, który zabrała mu wcześniej, po czym przecięła powietrze w miejscu gdzie sekundę temu stał olbrzym. Dziewczyna jednak nie odpuszczała i dalej nacierała na jego osobę.
- ELLIE! - Do jej uszu dobiegł krzyk Lokiego, który chwiejnie szedł w jej stronę. Jego ciało już nie wytrzymywało, mimo, że był magiem, to moc go opuściła i potrzebował sporo czasy, by ją zregenerować.
  Ona to usłyszała. Jego głos dosięgnął jej duszy. Nie kontrolowała swojego ciała, lecz była świadoma tego co robi.
- Zapanuj nad tym - Był coraz bliżej. Zbyt blisko. Jeśli zrobi jeszcze kilka kroków, to ataki Thryma dosięgną i jego.
  Cerber był zbyt zajęty ochranianiem Ellie, że nie miałby czasu, aby ochronić i jego.
- Zatrzymaj się - Krzyknęła w duchu, lecz on tego nie usłyszał.
  Trzy kroki.
  Dwa
  Jeden
 Ciało Lokiego bezwładnie zawisło na ramieniu dziewczyny. Ostrze, które dzierżyła w prawej ręce milimetrami stykało się z jego skórą. Gdyby nie to, że w tej sekundzie odzyskała świadomość, to otrze zanurzyłoby się w jego ciele. W sercu.
- Zapanuj nad tym - Powtórzył słabym głosem.
  Ellie osunęła się na kolana wraz z magiem. Cerber osłonił ich swym ogonem, zabijając mięso armatnie Thryma oraz jego samego. Dziewczyna nie słyszała nic po za głosem Lokiego, który łagodził jej duszę i zawarte w niej cierpienie. 
- Już dobrze - Mag pogładził ją po plecach i przygarnął do siebie.
  Ellie z szeroko otwartymi oczami schowała głowę w zagłębieniu jego ramienia i wybuchła niekontrolowanym płaczem.
  Czas zwolnił, ukazując szatynce coraz to nowsze wydarzenia. Biała poświata stykająca się z ziemią i pozostawiająca po sobie jedynie oddział Archaniołów z Michałem na czele, Avengersów i samego Odyna.
- Wiem jak to jest, kiedy dowiadujesz się straszliwej prawdy - Loki miał zamknięte oczy i dalej gładził ją uspokajająco po plecach. - Nauczyłaś mnie czegoś ważnego. Nie ważne jak straszliwa była twoja przeszłość, ty dalej szłaś na przód z uśmiechem na twarzy, a ja...- Zawahał się i złapał ją za ramiona, odsuwając na odległość paru milimetrów tak, że dokładnie widzieli odbicie swoich dusz w oczach. - Ja żyłem marzeniem, które nie miało prawa się ziścić. Chciałem zabić tych, którzy byli mi opoką przez całe moje życie. Teraz dowiaduję się, że źle robiłem krzywdząc innych. Ellie zmieniłaś mnie i moje serce.
  Ich usta spotkały się. Loki chwycił twarz dziewczyny tak, jakby bał się, że może uciec, lecz nie to jej teraz było w głowie. Dziewczyna splotła ręce na jego szyi, zmniejszając tym samym dzielącą ich odległość do zera. Zagłębiła się w pocałunku, który był spełnieniem i błogosławieństwem oraz końcem przykrych wydarzeń. Gdzieś z oddali dobiegały krzyki radości, że Ragnarok nie nastąpi i, że Lex został pojmany razem z Amorą.
  Dwójka magów słyszała tylko urywki, byli zbyt zajęci sobą i rodzącą się nimi nową miłością, która zapoczątkowała coś pięknego.

Ano, ano, ano ten rozdział jest przedostatni i powiem wam, że jak słuchałam jednej z piosenek, które sobie puszczam do pisania, to i ja się popłakałam. Jestem wam niezmiernie wdzięczna za to, że byliście ze mną przez ten czas, kiedy moja wena przekładała się na pisanie, i kiedy jej nie było. Wszakże bez czytelników nie ma pisarza. :D
YOP (2)
Łapcie obrazek Cerbera :D










1 komentarz:

  1. Wracaj do Hadesu.
    - I tu się mylisz - Cerber zaśmiał się

    Ja sie już bałam, że wkroczy tu mitologia starożytnych, no za dużo na raz czasem mieszasz xD Cerber wysłannikiem archaniołów, czasem nie powiem co mnie boli, gdy czytam o aniołach, ale całkiem to pasuje do fantastyki

    Zakończenie interesujące

    OdpowiedzUsuń