niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 22 " Brave - To co dziś czuję "

  Witam was kochaneczki. Jak spędzacie ferie? Ja obecnie jestem na Słowacji i z trudem piszę kolejne rozdziały, ponieważ jestem cholernie zmęczona :D . Jazda po źle przygotowanych trasach jest udręką. Nie ma śniegu i kicha. Zeszłoroczna wycieczka do Włoszech była o niebo lepsza. Był śnieg.
   Nim przejdziecie do czytania, to pochwalę się wam jeszcze moimi nowymi dziełami :

http://www.youtube.com/watch?v=zz36MVaKoJY

http://www.youtube.com/watch?v=xU_PDAK2EUw

I jak wiecie Vint jest teraz na Słowacji :D

http://www.youtube.com/watch?v=uNsVQ0NxU3g

http://www.youtube.com/watch?v=CWxHGUM5LNw

A w przyszłym roku Gopro :D

ANYWAY

     Byli chyba w najgorszej sytuacji jaką można sobie wyobrazić. Jotunheim to lodowa kraina. Panujące tu zimno przenika przez każde ubranie, a wiatr nieustępliwie próbuje cię zamrozić. Loki miał się o tyle dobrze, że w celi przebywał sam i z nikim nie musiał się dzielić swoim płomieniem, który go ogrzewał. Pomijając fakt, że jest on Lodowym Olbrzymem, który w żadnym stopniu nie powinien odczuwać zimna, teraz się trząsł.
    Straże co noc przechodzili wąskimi korytarzami i zaglądali do cel czy, aby nikt ich nie opuścił. W swoich łapskach dzierżyli bicze i miecze w razie niesubordynacji. Nie były to narzędzia miłe dla ciała, o czym na własnej skórze przekonał się Loki. Zaledwie godzinę temu siłą wyciągali go z klatki. Opierał się i groził, że użyje magi, lecz oni nie popuszczali. Jeden ze strażników powalił Kłamcę na ziemię i przycisnął jego prawą nogę, aż dało się usłyszeć dźwięk łamanej kości. Następnie użyli bicza, który przeciął skórę na jego plecach. Nie krzyknął z bólu, który zalał go falą. Nie mógł dać i tej satysfakcji. Pozwolił się wyprowadzić na arenę i tam stoczył walkę z orkiem, który pomimo swej wrodzonej głupoty, całkiem dobrze radził sobie z maczugą.
  Loki z areny zszedł poobijany i posiniaczony. Utykał na prawą nogę, która w międzyczasie została bardziej naruszona niż przedtem. Może i potrafił się leczyć, lecz złamania goiły się dłużej, a noga może już nigdy nie powrócić do swojego poprzedniego stanu. Magia regeneruje się powoli i dlatego z leczeniem będzie musiał zaczekać. Na razie.
                                                            ~*~*~*~
 Arkadia spojrzała ponownie na przeciwnika. Elf nie wyglądał na takiego, który kocha walczyć i zabijać niewinnych, dlatego stał i tępo wgapiał się w ziemię z nadzieją, że jednak coś się stanie i nie będzie musiał zabijać dziewczyny.
- Nazywam się Silvan - Powiedział na tyle głośno, że Arkadia musiała go usłyszeć - Znam cię i wiem, że nie mnie nie skrzywdzisz.
  Na te słowa dziewczyna zdziwiła się. Jego zachowanie nie wyrażało żadnej chęci do podjęcia drastycznych czynów. Wolno i ostrożnie podniósł głowę do góry. Jego oczy - niebieskie i pełne żalu - spoglądały teraz na niebo. Ciemne, ciężkie chmury przewijały się przez mroźną krainę zasłaniając błogie słońce, które raczej nie miało tutaj prawa bytu. Elf odrzucił swój miecz na bok, pokazując tym samym, że nie ma najmniejszego zamiaru walczyć.
- Nie skrzywdzę cię - Powiedział już ciszej. Arkadia niepewnie zbliżyła się. W głowie już układała jakiś plan awaryjny, gdyby Silvan'owi jednak zachciało się walczyć.
   Gwizdy i wołania ucichły, i nastała cisza. Wszyscy zgromadzeni na arenie zszokowani zaistniałym zdarzeniem, teraz patrzyli to na więźniów, to na Thryma, który z kamienną twarzą siedział na swym tronie. Nie ingerował, co publiczność odebrała dwuznacznie. Albo szykuje coś lepszego, albo zaraz sam ich pozabija.
- Nazywam się...
- Ellie - Dokończył za nią - Nie jesteś tą, za którą ona cię uważa. - Elf już pewniej spojrzał na dziewczynę. Nikły uśmiech zagościł na jego twarzy co dodało mu urody. Leśne istoty z natury są piękne, mądre i pomocne, i tylko w nagłych sytuacjach postawią się w czyjeś obronie.
- Co ty mówisz? - Oburzyła się. Już po raz kolejny tego dnia ktoś wmawia jej, że nie jest tym kim jest. - Przecie...
  I nagle czas zwolnił. Elf dobył miecz i poderwał się do biegu. W ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynie. Długie ostrze zanurzyło się w jej ciele przechodząc na wylot. Arkadia odchyliła się do tyłu widząc przed oczami tylko szeroki uśmiech Thryma. Nim, jednak upadła na ziemię, Silvan zdążył ją złapać.
- O władco Jotunheimu - Krzyknął - Dziewczyna nie żyje, czy teraz pozwolisz mi zabrać jej ciało?
  Olbrzym w odpowiedzi tylko skinął głową i opuścił swoje siedlisko.
                                                                  ~*~*~*~
- Ellie - Boląca głowa - Ellie - Cichy szept - Obudź się - Ciepłe dłonie na szyi.
  Dziewczyna powoli uchyliła powieki. W pomieszczeniu, w którym się znajdowała panowała ciemność. Zimno bardzo szybko dostawało się pod jej ubranie, a płaszcz Lokiego już przemoczony nie nadawał się do niczego. Próba wstania czy nawet lekkiego podniesienia się sygnalizowała tępym bólem głowy. Pod potylicą czuła coś miękkiego i ciepłego co w pewnym stopniu przypominało poduszkę, lecz nią nie było. Arkadia z trudem obróciła się na lewy bok i po szerszym otwarciu oczu zobaczyła ubrudzone, białe szaty. Podniosła wzrok do góry i obróciła głowę na tyle, na ile pozwalał jej ból. Długie, blond włosy kaskadami opadały na ramiona mężczyzny, który wpatrywał się głęboko w jej zielone tęczówki, tak jakby były nie z tego świata.
  Poczuł jak zadrżała, więc od razu położył dłoń na jej czole.
- Spokojnie - Powiedział szeptem. - Jesteś bezpieczna.
  Dopiero po kilku minutach Arkadia odzyskała pełnię umysłu. Świadomość powróciła i od razu nasunęła wszystkie obrazy wydarzeń dnia poprzedniego. Już chciała się poderwać do góry, kiedy dostrzegła, że w cel jest jeszcze jedna osoba.
- Jeśli będziesz się tak szarpać, to będzie bolało.
  Arkadia z radością w oczach wpadła w ramiona Lokiego, który siedział na przeciwko Silvan'a. Przez chwilę przestała czuć ból, który zaczął rozchodzić się po kościach. Liczyła się tylko ta chwila. Kilka łez szczęścia spłynęło po jej policzkach. Kłamca przygarnął ją do siebie i zamknął w silnym uścisku, tak jakby bał się, że ktoś na powrót może mu ją odebrać. Dziewczyna schowała głowę w połach jego szaty i mocno przytuliła.
- Nie mógłbym zabić kogoś takiego jak ty Ellie - Odezwał się elf.
  Szatynka szybko wyplątała się z uścisku Lokiego i zwróciła się do Silvan'a
- Już nią nie jestem - Spuściła głowę - Moja matka...
- Twoja matka nie żyje. Przykro mi o tym mówić, bo wiem jak ogromny ból ci to sprawia, jednak... - Zawahał się - Jednak to prawda. Kobieta, z którą przebywałaś w celi nie jest twoją matką.
- To Amora - Dołączył się Loki, a dziewczyna już nie wiedziała na kogo ma patrzeć, więc zacisnęła powieki i z mętlikiem w głowie usiadła pod zimną ścianą. - Kiedy cię z nią zamknięto jej czary zaczęły działać. Moi szpiedzy donieśli mi, że działa z Lex'em. Ona jest potężna i nie można lekceważyć jej mocy.
- Dlatego Avengersi jak i moi poddani pomogą wam w pokonaniu tej dwójki, i zapobiegnięciu nadejścia Ragnoraku. - Dokończył Silvan.
   Arkadia, czy też już ponownie Ellie, nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Tyle ważnych informacji w jednym czasie.
- Bardzo chciałabym wam wierzyć, ale nie potrafię. Loki - Podniosła na niego szybkie spojrzenie - Ty wiesz ile dla mnie znaczą takie osoby jak przyjaciele czy bliscy, ale czy możesz mnie nie oszukiwać i powiedzieć, że kobieta, która siedzi w tamtej celi to moja prawdziwa matka? Proszę.
  Kłamca wytrzymał jej spojrzenie. Miał zaciętą minę, a w głowie natłok myśli. Wstał i uklęknął na przeciwko niej. W dłonie pochwycił jej głowę, a swoje czoło oparł o jej. Obrazy pojawiały się kolejno i nie były one zbyt przyjemne. Loki wiedział, że to co pokazuje może zaboleć Ellie. Jednak musiała mu uwierzyć, chociaż sam nie wiedział dlaczego nie zrobiła tego od razu.
- Mówimy prawdę. - Echo jego głosu odbiło się w jej myślach.
 Ogarnął ją błogi spokój i uczucie wiecznego szczęścia. Jej umysł wytworzył obraz zielonych pól. Ona sama stała na większej górce pod rozłożystym i zielono-soczystym drzewem. Spoglądała przed siebie, a obrazy przysyłane przez Lokiego lekko przecinały powietrze wokół niej. Miała na sobie zwiewną, niebieską sukienkę, która zawsze się jej podobała. Sięgała do kolan i u dołu była przepasana srebrnymi nitkami. Włosy upięła w kucyk, z którego pod wpływem silniejszego wiatru, wymykały się niesforne kosmyki jej brązowych włosów. Jotunheim teraz dla niej nie istniał, tak samo jak cały świat. Była tylko ona i jej wymarzone miejsce, w którym panował wszechogarniający spokój. To był jej pałac umysłu, gdzie zawsze mogła się schować, uciec przed światem i spokojnie egzystować w tym Arkadyjskim miejscu. Słońce świeciło, ptaki świergotały, a śnieżnobiałe chmury dryfowały na niebieskim niebie.
- Loki - Ellie otrząsnęła się z transu i spojrzała zaszklonymi oczami na mężczyznę. - Przepraszam, że ci nie wierzyłam.
- Ekhme - Elf odchrząknął
 Dziewczyna uśmiechnęła się i powędrowała wzrokiem na jego osobę.
- Przepraszam Silvan'ie. I dziękuję wam za pokazanie mi prawdy. - Ja...

    Parę dopowiedzeń. Rozdział kończę w tym momencie, ponieważ chciałam już coś wstawić, a jest już późno, kiedy to piszę i nie mam już siły po całym dniu jeżdżenia na nartach, więc wybaczcie. Kiedy wrócę do domu, a będzie to 24 stycznia, wtedy postaram się napisać kolejny rozdział. W miarę zacznę wszystko tłumaczyć, ale mam taki natłok myśli i pomysłów, że chcę wszystko napisać i to mi się nakłada na siebie i wychodzi to co wychodzi. Tutaj już wyjaśniłam o co chodzi z imieniem Ellie.
   Pragnę wam też podziękować za cierpliwość i wyrozumiałość. Zapewne wiecie jak to jest, kiedy nie ma się weny, a na siłę się nie da pisać, bo to i nudne, i wychodzą takie trelemorele. Tak, więc poczekajcie jeszcze trochę na rozwinięcie tej akcji.














6 komentarzy:

  1. Dla mnie ten rozdział był bardzo wciągający, wydawało mi się że przeczytałam go w sekundę.
    Życzę dużo weny i śniegu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh mi dopiero ferie rozpoczną się 3 lutego :( Ale wracając do rozdziału super , fajny , mega wciągający :) i wgl się ciesze że dodałaś rozdział... czekam na kolejny :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy tylko przeczytałam słowa "pałac umysłu" od razu skojarzyło mi się z Sherlockiem. XD A co do rozdziału to świetny moim zdaniem, z resztą tak samo jak ten cały blog!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow dziewczyno masz talent i to wielki talent.
    W parru momentach normalnie zaczęłam płakać.
    Cieszę się, że znalazłam twojego bloga.
    Życzę weny i zapału do pisania.
    Katharsis

    OdpowiedzUsuń