czwartek, 30 stycznia 2014

Rodział 25 " Bowiem los zmiennym jest. I tylko ci, którzy to zrozumieli mogą żyć szczęśliwie " KONIEC

I tak oto wstawiam ostatni rozdział na blogu " Nie jesteś Sam ".
W poprzedniej notce podziękowałam wam za to, że byliście ze mną przez ten czas. Dziękuję wam ponownie, bo bez waszego wsparcia, komentarzy, krytyki nie skończyłabym tego, tak jakbym chciała.
( rozpisuję się tak tylko wtedy, kiedy słucham poruszających piosenek, więc wiecie... Jestem bardzo emocjonalną osobą ). Cóż jeszcze mogę rzec. Nie żegnamy się to na pewno i jeszcze przez długi czas będziecie musieli mnie znosić. Powstanie także zakładka z linkiem do nowego bloga. Bohaterzy są już wytypowani i tylko czekają, aż wszystko wejdzie w życie.
Piosenka na cały rozdział, a co mi tam --> http://www.youtube.com/watch?v=JPPRpa1iU8g
I tym rozdziałem żegnam się z wami na jakiś czas. Nie płaczcie nie odchodzę na zawsze. :D
Chcecie utrzymywać ze mną kontakt?
Email - nacia18@vp.pl
Facebook - https://www.facebook.com/natalia.slazyk.7
Piszcie. Może zaprzyjaźnimy się, a nawet możemy się kiedyś spotkać :D


                W istocie koszmar, który mnie nawiedził, okazał się wizją przyszłości.

  Słońce powoli wznosiło się na błękitne niebo Asgardu. Jego promienie wkradały się do cudzych komnat, by pobudzić do życia śpiące w nich osoby. 
  Ellie leniwie przeciągnęła się i obróciła na drugi bok, by spotkać na swojej drodze dwie wpatrzone w nią, zielone tęczówki, które pokochała od razu. 
- Nigdy nie spało mi się tak dobrze, jak dziś - Szepnęła, gładząc jego policzek. Delikatny dotyk jej skóry sprawił, że mag zadrżał i ponownie zapragnął dotknąć jej miękkich ust.
- Wszakże pościel tutaj jest nad wyraz miękka i miła w dotyku - Uśmiechnął się i pocałował Ellie w kącik ust. 
  Ta wplotła palce w jego czarne, długie włosy ( Loki uparł się, że ich nie zetnie, bo wygląda w nich pociągająco ) i oddała pieszczotę. Mag nie będąc jej dłużny, pochwycił ją w swoje ramiona i położył na plecy, samemu będąc górą.
- Nikt tu nie wjedzie? - Spytała speszona.
- Nie sądzę - Odpowiedział tajemniczym głosem
- Loki - Szatynka spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy, a w odpowiedzi dostała tylko dźwięczny śmiech. 
  Ponownie pocałowała te roześmiane usta. W jego ramionach czuła się bezpieczna, a zarazem wolna. Mimo chwil spędzonych w samotności, udręce i cierpieniu wiedziała, że nastały nowe czasy, w których nic nie mogło zakłócić ich miłości. Przyszłość malowała się kolorowymi barwami. 

Zostanę z tobą ponad wsze czasy i będę cie kochać, aż świat nie odbierze mi tego czego pragnęłam przez wieki. Ja jestem twoja, ty jesteś mój.

- Dziękuję ci - Powiedziała Frigga, która właśnie czesała włosy Ellie.
  Dzisiejszego wieczoru miała odbyć się uczta na cześć zapobiegnięciu Ragnoraku. Prace wrzały, a każdy udzielał się jak tylko mógł.
- Zmieniłaś mojego syna, który... - Frigga ucichła.
- W głębi serca zawsze was kochał i nic tego nie mogło zmienić. - Ellie wstała i przytuliła kobietę, której od razu zrobiło się lepiej - Jesteście jego rodziną, która pomagała mu nie bacząc na to co robi. Może nie umiał okazać miłości w taki sposób w jaki byście chcieli, ale wiem, że was kochał. 
  W kąciku zebrała się łza, którą Frigga szybko otarła.
- Moje dziecię - W rzeczywistości Wszechmatka była silną kobietą, co Ellie odczuła na swojej własnej skórze.

I chodź wiedziałam, że obieram złą drogę, podążałam za tobą nie zważając na swoje problemy. Chciałam Ci pomóc i pokazać, że miłość istnieje także w tobie.

- Ellie - Stark przyjacielsko poklepał dziewczynę po ramieniu. - Mam nadzieję, że się cieszysz z tego, że Lo... - Tony poczuł jak przechodzi go ostry ból gdzieś w okolicach kręgosłupa.
- Że uczta niedługo się zacznie - Dokończyła Natasha, mrożąc tym samym Starka spojrzeniem, które zabiłoby w ułamku sekundy. 
  W tym momencie wszyscy byli szczęśliwi, że Czarna Wdowa jest po ich stronie. 
- Tak cieszę się - Odpowiedziała radośnie szatynka. - Nigdy nie uczestniczyłam w czymś takim i będzie to mój pierwszy raz więc jestem poddenerwowana. 
- Nie zaprzeczę - Kolejne uderzenie w brzuch. Tym razem Clint zdobywa punkt za ucieszenie Tony'ego.

Straciłam cię. Uczucia, które wtedy mi towarzyszyły były niczym szkło, które nieustannie wwierca się w moje ciało, a ja?
Ja czekałam i wiedziałam, że wrócisz.

- Twój wielki dzień bracie - Thor stanął za Lokim radosny i uśmiechnięty, jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. - Jestem rad, że ona okazała się tą jedyną.
  Mag wygładził swoje wyjściowe szaty, po czym zerknął na zachodzące już słońce. Podjął dobrą decyzję, tego mógł być pewien, ale nie wiedział czy podoła temu zadaniu.
- Nie martw się - Gromowładny położył mu dłoń na ramieniu, dodając tym samym otuchy - Mój mały braciszek da sobie radę. 
- Dziękuję ci Thor za wszystko co dla mnie robiłeś. Może tego nie dostrzegałem, bo byłem zbyt zajęty planowaniem jak się ciebie pozbyć, ale naprawdę dziękuję. 
   Blondyn spoważniał, co Kłamca odebrał w jeden sposób. 
- Thor proszę nie rozpłacz mi się tu. - Loki energicznie machał rękami.
  Gromowładny rozwarł swoje ramiona, by po chwili zgniatać nimi młodszego brata. 

Uciekałeś przed prawdą, bowiem nie chciałeś jej przyznać. Chowałeś się za swoimi maskami, tylko dlatego, że bałeś się ukazać swoje prawdziwe ja. 

- Synu
- Ojcze
  Loki stał wyprostowany i czekał na przemówienie Wszechojca. Po wielu namowach Thora, jego słodkich minach i psich oczkach ( za dużo czasu z Jane ), udało mu się nakłonić Odyna, by nie skazywał swego przybranego dziecka na wieczne potępienie, gnicie w więzieniu, czy też tułaczkę po wszystkich dziewięciu krainach bez swojej mocy.
- Dawno nie słyszałem, byś mnie tak nazwał. - Mag zdziwiony słowami króla, podniósł wcześniej spuszczony wzrok do góry. Władca pewnym krokiem zszedł ze swego tronu i podszedł do syna, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Może nie byłem dla ciebie przykładem, lecz twa matka pomogła mi przejrzeć na moje stare oczy. Wcześniejsze zbrodnie zostając ci odpuszczone, a grzechy zmyte, bowiem cierpiałeś wiele i wiem, że pokutujesz za swe winy. 
- Dziękuję ci ojcze 

Zgodziłam się.
Ty się ucieszyłeś, a ja byłam w raju.

  Uczta trwała w najlepsze. Potrawy zostały rozłożone na wielkim, drewnianym stole. Złociste tace mieściły kilogramy mięsa, a srebrne misy wypełnione były przeróżnymi owocami. 
  Słońce już dawno ustąpiło miejsca księżycowi. Milion gwiazd zawitało na niebie i zdawać, by się mogło, że oczekiwały tego wspaniałego dnia, bowiem wszystkie świeciły jeszcze mocniej niż dotychczas.
   Na ucztę zostało zaproszone całe królestwo, bowiem ten dzień miał zapaś w pamięci każdemu, kto jeszcze trzeźwo myślał, czyli na pewno nie Starkowi ( Thor już zdążył przedstawić mu swój zestaw alkoholi i Tony musiał przyznać, że są one o niebo lepsze od tych na ziemi. ), który słaniał się już na nogach i tylko pomocna dłoń Bannera trzymała go jako tako w pionie. Kobiety tanecznym krokiem przemierzały wielką, złocistą sale wraz ze swoimi partnerami. Ich niebiańskie suknie idealnie wirowały w rytm muzyki. Włosy lekko falowały, kiedy kręciły kolejne piruety, a oczy lśniły z radości.
- Mogę prosić do tańca? - Ellie usłyszała obok siebie znajomy głos. Odwróciła się i niemalże w tym samym momencie, i ona została porwana do tańca przez księcia. 
 Ich ruchy były zgrane, a serca biły jednym rytmem. Inni odsunęli się na bok, by dać i większe pole do popisu, a Ellie musiała przyznać, że Loki był świetnym tancerzem, chociaż nigdy nie widziała go tańczącego. Mag złapał ją w pasie i odchylił do tyłu, jak to robią zawodowcy. Nachylił się do jej ucha i szepnął:
- Mam dla ciebie niespodziankę.
  Szatynka z zaciekawieniem ilustrowała poczynania księcia. Muzyka ucichła. Wszyscy ludzie wpatrzeni w ich osoby, wstrzymali oddech i z zniecierpliwieniem szeptali.
   Loki ukląkł na jedno kolano i z kieszeni szaty wyciągnął małe, ciemno-zielone pudełeczko.
- Wyjdziesz za mnie?
  Ellie zatkała sobie usta dłońmi, bo gdyby tego nie zrobiła, to na pewno salę wypełniłby jej krzyk zdziwienia. Milion emocji nawiedziło ją i tym razem, jednak nic złego się nie stało. Były to radosne emocje, które skumulowały się w brzuchu i niczym stado motyli, i zaczęły ją łaskotać. Łzy napłynęły jej do oczu i gdy w końcu była zdolna coś powiedzieć, powiedziała:
- Tak
  Salę wypełnił dźwięk miliona oklasków i radosnych wołań. Uśmiechy zagościły na twarzach zebranych.
  To był najpiękniejszy dzień w jej życiu. Jedyny, który mogła określić mianem wspaniałego i na pewno zapadnie w jej pamięci, aż po kres wszystkich dni.
  Los, bowiem można kontrolować i skierować go na inne tory. Przekonali się o tym ci, którzy zaznali szczęścia i spełnili swoje najskrytsze marzenia. Radość na zawsze zagości w ich życiu. I nawet jeśli spotka ich coś złego, to będą mieć obok siebie kogoś, kto rozproszy ciemność i poda im pomocną dłoń. Bowiem w życiu nie chodzi o kochanie, ale to też się liczy, ważne jest jednak to, by umieć obudzić w kimś to uczucie, by spostrzegł świat w lepszych barwach, niż jest w rzeczywistości. Nie każdy musi, być zły. Nie każdy musi czuć się niekochanym. Najważniejsze jest to, by miłość innej osoby zagościła w ich sercu.










13 komentarzy:

  1. T_T
    Płaczę ze szczescia , wzruszenia i wszystkiego po kolei. To takie wzruszające ....
    I piękne, jak dobrze się to zakończyło, jestem pod wrażeniem

    A gdzie ten nowy link? Mogłabyś pisać nadal na tym blogu zmienić tylko szate itd. przynajmniej ja tak zawsze robie ze swymi blogami xD
    ale co ja będe kogoś pouczać..

    liczę na to że szybko wrócisz z nowym pomysłem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku jakie wzruszające zakończenie... Jestem pod wielkim wrażeniem :-) Jest mi też troche smutno , że zakończyłaś już to opowiadanie.. Więc czekam na kolejne opowiadanie twojego autorstwa... Więc dodawaj tego linka i pisz rozdziały bo ja już się nie mogę doczekać :-D Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko !!! Świetnie to chyba najlelszy blog jaki przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A link do nowego bloga ?

    Ps prawie przez cale opowiedanie plakalam T_T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linka do bloga nie będzie, ponieważ drugie opowiadanie znajdzie się tutaj, tylko czekam, aż szablon, który zamówiłam będzie gotowy.
      Oczywiście nie od razu wstawię nowe rozdziały. Najpierw muszę je napisać, a potem będę pojedynczo wam je przedstawiać.

      Usuń
  6. hepi end. I git.
    Vint, gratulacje z dociągnięcia do końca tej historii. Dostarczyła mi dość interesującej mieszanki uczuć.
    No i... trzymam kciuki za kolejny projekt.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Tylko tyle mogę powiedzieć. Ale to jest takie ogromne WOW.
    Acha, i pytanie. Czy Loki tańczył tak?: http://uk.eonline.com/eol_images/Entire_Site/2013108/rs_560x315-131108132323-tomhiddlestonsnakehips.gif xD :D
    Shina
    Ps. Szkoda, że koniec :(
    Pps. Czy mieli jakieś dzieci? (Loki i Ellie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha taniec Toma wymiata, a co do dzieci to powiem wam tak: "Wy za dużo chcecie :D Dopowiedzcie sobie sami czy mieli dzieci, czy nie. Pewnie sami byście chcieli Lokiego tatę :D hahaha "

      Usuń
    2. ^^ Jasne! Ale jednak wolę żeby był moim mężem xD

      Usuń
  8. Witaj Vinterry.
    Zaczęłam czytać twojego bloga wczoraj i jako że miałam sporo wolnego czasu pierwsze opowiadanie już nadrobiłam. Drugą historię skomentuję jak przeczytam. :)
    Do rzeczy. Biorąc pod uwagę fabułę, ogólny pomysł i wszystko inne, co tu jeszcze można podpiąć, twoja praca przypadła mi do gustu. Historia była ciekawa, nie nudna, a to bardzo istotne. ;) Ale niestety jest sporo niedociągnięć.
    Po pierwsze, liczne literówki, zwłaszcza na początku. Ja wiem i rozumiem, że jak się pisze, to można coś przeoczyć, nie zauważyć, pominąć. To naturalne i każdemu się zdarza. Ok. Ale to nie zmienia faktu, że takie drobnostki przeszkadzają w płynnym czytaniu.
    Po drugie, momentami się gubiłam. Kurcze, nie wiem jak to określić, opisać, żebyś mnie dobrze zrozumiała. To tak, jakbyś chciała przedstawić scenę, np. walki, miała natłok myśli i pomysłów i pisała tak szybko, żeby żaden ci nie umknął. I w tym pośpiechu skupiłabyś się właśnie na pomysłach, przez co opisy wydarzeń traciły na jakości. Chyba poplątałam, ale nie wiem jak to ubrać w słowa.
    Po trzecie, przyczepię się do jednej sceny, a właściwie wspomnienia. Mianowicie wspomnienia Ellie o ojcu i o sytuacji, której ją dźgnął nożem. I tu się wkradła niekonsekwencja. Jeśli to można tak nazwać. W rozdziale 2 dziewczyna opowiada Lokiemu, że cios był karą, za to, że poszła pobawić się z chorym synem sąsiadów, mimo zakazu ojca. Natomiast w końcówce, w rozdziale 23, opowiadając swoją historię elfowi Ellie stwierdza, że pijany ojciec dźgnął ją, bo nie chciała pójść po piwo. No i pojawia się pytanie: czy to celowy zabieg? Nie chciała powiedzieć Silvanowi prawdy, więc wymyśliła coś innego? Wątpię, ale jeśli się mylę to przepraszam.
    To właściwie najważniejsze rzeczy na jakie chciałam zwrócić twoją uwagę. Przeczytałam już kilka fanfików o Lokim, chyba mogę więc powiedzieć, że twój jest całkiem dobry. Powiedzmy 8/10. Najwieksze wyrazy uznania należą ci się za wytrwałość. Nie masz pojęcia jak ubolewam nad porzuconymi, niedokończonymi pracami...
    Ale się rozpisałam. Kończę więc i biorę się za czytanie drugiego opowiadania. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe tego co napisałam wyżej, ale ja już tak mam, że jak mi coś nie pasuje to o tym mówię. I mam nadzieję, że ujęłam to na tyle kulturalnie i jasno, żeby nikogo nie urazić.
    Pozdrawiam,
    Sara Cerva.

    OdpowiedzUsuń
  9. (Kocham) × 100000000000000000000000...
    twojego bloga !!! Jesteś świetną pisarką, a historię pochłonęłam w niecałe dwa dni. Nie pisałam komów bi nie miałam czasu bo musiałam czytać dalej. I patrz kobieto co ty robisz z ludźmi.
    Your fan forever
    Martysia

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem niezmiernie wdzięczna za twój wspaniały komentarz. Bardzo dziękuję za opinię i mam nadzieję, że kolejne wpisy przypadną ci do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń