Stanęłam równo na nogi po tym jak Loki przeteleportował nasze dusze z powrotem do ciał. Mur, który nas otaczał powoli słabł i znikał. Czułam, że jednak nie byłam gotowa, aby ujarzmić wilka, lecz stanowczy uścisk dłoni maga na moim ramieniu mnie wzmocnił. W momencie, gdy ściana całkowicie znikła, czarne zwierzę unoszący się w powietrzu za nią zaczął szybować w naszą stronę. Poczułam nacisk przerażającej aury, gdy jego łapy raz po raz masakrowały powietrze. Mogłam niemalże zobaczyć jak jego czarne płomienie kaleczą każdą strukturę eteru.
Wyciągnęłam przed siebie dłoń, jakbym chciała uścisnąć inną.
- Nie chcę walczyć - Powiedziałam głośno tak, aby wilk mnie usłyszał. Z każdą sekundą jednak traciłam nadzieję. Bestia wcale nie zwalniał, a jej złote tęczówki jarzyły się niebezpiecznie. Ryk jaki wydobył się z jego gardła sparaliżował mnie i gdyby nie ponowna pomoc Lokiego, szpony wilka zatopiłyby się w moim ciele i najprawdopodobniej zabiły by mnie.
- Na co ty czekasz? - Krzyknął zdenerwowany mag. Żyłka na jego czole niebezpiecznie pulsowała.
- Na nic idioto. Próbuje go okiełznać, ale on jakby tego nie chciał. - Warknęłam na niego.
Loki złapał mnie za głowę i pociągnął w dół. Gdy bestia wylądowała na ziemi, machnęła łapami.
- A TO WSZYSTKO TWOJA WINA!!! - Przekrzyczałam gada. - Gdyby nie to, że chciałeś walczyć, to teraz nie musielibyśmy walczyć z nim!
- Gdyby nie to, że nie umiesz władać magią, to wszystko poszłoby gładko.
- Jesteś idiotą. - Wstałam i skrzyżowałam ręce na piersi, całkowicie olewając przeciwnika za mną.
- A ty nie umiesz czarować, chociaż jesteś magiem. Widać jednak, że wybrakowanym.
- I mówi to ten, któremu ograniczyli moc.
- CHOCIAŻ JĄ POSIADAM!!!
Za moimi plecami znów rozległ się ryk. Wilk stał stanowczo za blisko mnie, a łapa którą zaczął unosić do góry, powędrowała w moim kierunku.
- Kurwa - Syknął Loki, tworząc przede mną tarczę, w którą uderzyła bestia. Iskry, które posypały się z jej konstrukcji, opadły na ziemię.
- Nie rób mu krzywdy. - Zawołałam na niego.
Mag zamachnął się w powietrzu, a z tarczy ulotniła się chmura dymu, która zablokowała ruchy wilka.
- Nic mu nie zrobię, ale jeśli tobie stanie się krzywda, to okiełznanie go nie będzie już takie łatwe.
Spojrzałam na jego zdeterminowaną twarz. Pomimo tego, że znaliśmy się dopiero kilka godzin, on zdawał się być bardzo zaangażowany w tą akcje. Uskoczyłam w bok, kiedy wilk po raz kolejny zaatakował. Moją szansą była ta chwila, kiedy Loki skutecznie blokował jego pole widzenia. Dym był tak gęsty, że ja sama ledwo co widziała.
- Postaram się utrzymać tarczę wokół ciebie, abyś mogła podejść na tyle blisko ile możesz! - Krzyknął Loki.
Zacisnęłam dłonie w pięści i weszłam w gęstą chmurę dymu. Kiedy zobaczyłam białe szczęki, cofnęłam się.
- Nie mogę się bać. Muszę pokazać, że jestem odważna.
Drżącymi dłońmi ujęłam pysk zwierzęcia. Serce waliło mi jak młotem, a krople potu spływały mi po czole. Czułam jak wszystko podchodzi mi do gardła. Otworzyłam szeroko oczy, gdy spojrzenie dwóch, złotych tęczówek przeszyło mnie na wskroś.
- Ty mała... - Warknął wilk. Mocniej zacieśniłam dłonie na jego pysku.
- Nie chcę mieć cię za wroga.
- A skąd pewność, że ja będę podlegał tobie? - Zwierze uderzyło pyskiem w moją stronę, napotykając na drodze barierę Lokiego.
- Jesteś synem Fenrira. - Rzekłam cicho.
Oczy wilka rozszerzyły się w zdziwieniu. Jego oddech przyspieszył i owiał moją twarz. Nagle poczułam jak jego straszna aura maleje i rozwiewa się, ustępując światłości i spokoju.
- Sol! - Jak zza mgły usłyszałam wołanie Lokiego. Jego tarcz dawno opadła i teraz stałam bezbronna na przeciwko wielkiego wilka, który chyba nie miał już zamiaru mnie zabić. Otworzyłam oczy i spojrzałam na jego, zielone.
- Czy teraz zgodzisz się być po mojej stronie? - Spytałam z nadzieją.
****
Coraz więcej czasu zaczęłam spędzać z Lokim na naukach i poznawaniu magi, która dopiero się we mnie rozwijała. Dowiedziałam się, że była uśpiona do czasu, aż nie będę gotowa jej użyć. Mimo, że sama praktyka była trudna, teorię przyjęłam ze spokojem. Wilk, którego wcześniej nieumyślnie przyzwałam teraz leżał na łóżku obok poduszki. Cieszyłam się z faktu, że może zmieniać swoją wielkość, i że jak na razie nikt o nim nie wiedział. Byłoby to szokiem dla Avengersów, widzieć takie zwierzę w moim pokoju.
Ivar - wilk, który jest synem Fenrira orzekł, że jak tylko mu się spodoba, to sam się odwoła i zniknie, lecz na razie pozostanie w tym świcie i odpocznie. Nie byłam temu przeciwna, ale z każdą godziną siedzenia tu w pokoju, reszta ekipy nabierała podejrzeń. Do tego dochodził Loki, który zadomowił się w tym pomieszczeniu. Wokół łóżka leżało tyle zwojów i książek, że mogłabym otworzyć sklep ze starociami, jednak po usłyszeniu mojego pomysłu, mag zmarszczył czoło i lekko się zezłościł, mówiąc, że kolekcjonował te wszystkie pisma latami.
- Na sam początek spróbuj narysować Fehu* - Polecił Loki, opierając głowę na ręce, a ją na kolanie. Przyglądał mi się ze spokojem, przez co mogłam stwierdzić, że jest dobrym nauczycielem. Jeszcze na mnie nie nakrzyczał. Jeszcze.
Wyciągnęłam dłoń przed siebie i w powietrzu nakreśliłam runę, która błysnęła i zniknęła. Poczułam jak po moim ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, a ból głowy znika. Działalność tej runy była niesamowita.
- Widzisz? - Spytał, obserwując moje poczynania.
- A dlaczego ty nie musisz kreślić run?
- Lata praktyki i nauk. Jeśli dalej będziesz ćwiczyć, to kiedyś będziesz mogła posługiwać się magią bez kreślenia wzorów.
Loki zawinął jeden ze zwojów i odłożył go na łóżko.
- Spróbuj teraz Ansuz'a**
Kątem oka spojrzałam na księgę, gdzie widniały wszystkie runy. Jeszcze wszystkich nie pamiętałam, ale powoli dążyłam do celu. Małymi kroczkami uda mi się zapamiętać je wszystkie. Kreśląc runę poczułam jak powietrze wokół nas zawibrowało i się ochłodziło. Następnie zrobiło się duszno, więc przerwałam czynność.
- Na dzisiaj koniec. Naucz się tych run, a jutro przećwiczymy ataki. - Nakazał mag, wstając i kierując się w stronę drzwi. Dopiero dźwięk, kiedy je zamknął przywrócił mnie do tego świata.
Sama nie wiem, ale polubiłam Lokiego. Nie postrzegałam go jako złoczyńcę, ani kłamcę czy też mordercę. Widziałam w nim nauczyciela, który mi pomaga. Ci, którzy postrzegali go przez pryzmat zbrodni, nie znali drugiej strony tego medalu, gdzie pokazywał jak jego serce jest dobre.
- Zastanawiam się właśnie dlaczego Fenrir właśnie ciebie wziął pod swoje skrzydła. Nie umiesz czarować, przebywasz w świecie śmiertelników i jesteś słaba.
Jego słowa mnie zabolały. Owszem miał rację, ale to nie znaczy, że nic nie umiałam.
- Ale to nie znaczy, że nic nie potrafisz. - Odezwał się jakby czytając mi w myślach. - Przyzwałaś mnie, chociaż nie wiedziałaś jak nade mną panować. Trzeba nie lada odwagi dziewczyno.
Wilk przeciągnął się i wstał podchodząc do mnie. Jego pysk spoczął na moich udach. Czułam jak zwierze wydaje z siebie przyjemne ciepło.
- A teraz mnie podrap.
Jego prośba wydała mi się śmieszna, ale wykonałam ją i powoli przesunęłam ręką po głowie wilka, który cicho zamruczał. Jego sierść była miękka i puszysta, a kilka piórek za jego głową wślizgnęło mi się pomiędzy palce. Przeczesałam je delikatnie.
Kiedy Ivar wytłumaczył mnie i Lokiemu na czym polega wezwanie chowańca, zdumiałam się. Było to nad wyraz łatwe, ale wymagało skupienia i powiązania ze zwierzęciem, którego chciało się przyzwać. Tak jak Fenrir mówił, wszystkie wilki były jego dziećmi. To właśnie te słowa spowodowały nagłą zmianę zwierzęcia.
- Czy... - Zastanowiłam się nad pytaniem - Jest was dużo? Znaczy, tu na ziemi?
- Nie pochodzimy z ziemi. - Ivar podniósł łeb i spojrzał na mnie. - Jesteśmy mieszkańcami Asgardu jak ty. Możesz nas przywołać za pomocą magii, jeżeli zechcesz. Nie tyczy się to oczywiście ludzi. Magiczne zwierzęta są inaczej zbudowane... znaczy... - Ivar wstał i usiadł - Chodzi o to, że różnimy się cząsteczkami, które są ukryte głęboko w naszym ciele. My posiadamy ich mniej i dlatego łatwiej możemy podróżować miedzy światami. Wy używanie teleportów lub nośników, jak na przykład kopuła, której strzeże Heimdall.
- Znasz Heimdalla? - Zdziwiłam się. Z tego co słyszałam wiele wilków nie zgodziło się na rozejm z ludźmi, ale może Ivar był tym, który przystąpił na pokojowe rozwiązanie.
- Tak, kiedyś wyświadczałem mu przysługę, ale to stare czasy...
Nagle drzwi do mojego pokoju się otwarły. Loki stał w progu opierając obie ręce o framugi. Był zdyszany, jakby przebiegł maraton. Mojej uwadze nie uszła także wizyta Del'am który gdzieś mi się zapodział przed treningiem z Lokim. Chociaż akcję, która miała miejsce w sali nie można było nazwać treningiem, tylko walką o życie.
- Mówiłem ci już, że jestem genialny? - Wypalił, wchodząc do środka i zamykając drzwi. Delsin od razu podbiegł do wilka, który od niechcenia podniósł na niego swe złote ślepia. Myślała, że psiak doskoczy to niego z zębami, jednak widok Del'a radośnie machającego ogonem mnie rozbawił i zdziwił za razem.
- Twój kolega jest strasznie miły - Oznajmił Ivar, nie spuszczając wzroku z psa.
- Miły?
- Tak.
- W sensie?
- Powiedział mi to.
- Umiesz z nim rozmawiać? - Wypaliłam jak głupia z oczami wielkimi jak orbity. Nachyliłam się w stronę wilka i wlepiłam w niego zaciekawione spojrzenie. - Co jeszcze ci powiedział?
- Że masz przestać zachowywać się jak idiotka. - Mogłabym przysiąc, że sarkastyczny głos Ivara mi się tylko wydawał, ale rozbawione iskierki w jego oczach mówiły coś innego. Prychnęłam na wilka i skrzyżowałam ręce na piersi oburzona.
- Czuję się ignorowany - Szepnął Loki.
- I dobrze. W tej chwili umiejętność Ivara jest ważniejsza. - Zaśmiałam się krótko, zwracając do maga, który rozsiadł się w skórzanym fotelu. - Czego chcesz?
- Musisz mi pomóc...
- Nie. - Odparłam od razu, wspominając dzisiejszy dzień.
- Ale...
- Powiedziałam nie! - Wstałam i podeszłam do regału obok biurka. Zabrałam do ręki jedną z wcześniej zaczętych książek i ułożyłam się wygodnie na łóżku.
- Czujesz się skonsternowany? - Spytał Ivar. Spojrzałam ukradkiem na Lokiego, którego mina pozostawiała wiele do życzenia. Wyglądał jak naburmuszone dziecko z karą na słodycze.
- Poczuł się zignorowany - Zachichotałam, chowając twarz w książce. - I....auuu, hej za to co?
Rozmasowałam sobie bok uda. Spojrzałam w tamtą stronę, zauważając znikający czarny dym.
- Za nieuwagę. - Mag wstał i zaraz usiadł obok mnie. - Musisz mi pomóc. Znalazłem sposób na ominięcie barier Odyna jeśli chodzi o moją magię.
- Oszalałeś? - Spytałam, odkładając książkę. - Mam ci pomóc w czymś co na pewno doprowadzi mnie do zdrady?
- Ależ tam od razu zdrada. - Loki machnął ręką. - Nikt się nie dowie.
- Owszem dowie się. Odyn. Przecież on od razu wyczuje, że coś jest nie tak z pieczęcią. - Mój wzrok dosłownie mógłby mu wypalić dziurę w głowie. - A Heimdall? On nas obserwuje. Ciebie... twoje poczynania. Nie ma mowy. - Skrzyżowałam ręce na piersi.
Loki nagle doskoczył do mnie, chwycił za nadgarstki i przygwoździł do łóżka. Reakcja Ivara także była natychmiastowa. Zwierze wbiło swoje kły w jego rękę, a mag jak oparzony odskoczył do tyłu.
- Jeszcze raz jej dotkniesz, a obiecuję, że wygryzę ci flaki. - Warknął, pokazując szereg ostrych kłów. Jego sierść najeżyła się, kiedy wyczuł zamiary Lokiego. Ręka maga została pochłonięta przez czarne płomienie. Oczy Ivara błysnęły.
- HEJ!!! - Złapałam go za sierść. - Spokój, obydwoje. Loki wynoś się stąd, a ty Ivar uspokój swoje rozszalałe hormony.
Obydwoje spojrzeli na mnie, jakbym była duchem albo czymś w tym rodzaju. Loki parsknął śmiechem, schował dłonie do kieszeni i wyszedł z obrażoną miną. Ivar natomiast zamachał ogonem i ułożył się w nogach łóżka i jak gdyby nigdy nic, zasnął.
- No dobraaaa - Zamruczałam przeciągle, ponownie układając się w łóżku z książką.- Zastanawiam się właśnie dlaczego Fenrir właśnie ciebie wziął pod swoje skrzydła. Nie umiesz czarować, przebywasz w świecie śmiertelników i jesteś słaba.
Jego słowa mnie zabolały. Owszem miał rację, ale to nie znaczy, że nic nie umiałam.
- Ale to nie znaczy, że nic nie potrafisz. - Odezwał się jakby czytając mi w myślach. - Przyzwałaś mnie, chociaż nie wiedziałaś jak nade mną panować. Trzeba nie lada odwagi dziewczyno.
Wilk przeciągnął się i wstał podchodząc do mnie. Jego pysk spoczął na moich udach. Czułam jak zwierze wydaje z siebie przyjemne ciepło.
- A teraz mnie podrap.
Jego prośba wydała mi się śmieszna, ale wykonałam ją i powoli przesunęłam ręką po głowie wilka, który cicho zamruczał. Jego sierść była miękka i puszysta, a kilka piórek za jego głową wślizgnęło mi się pomiędzy palce. Przeczesałam je delikatnie.
Kiedy Ivar wytłumaczył mnie i Lokiemu na czym polega wezwanie chowańca, zdumiałam się. Było to nad wyraz łatwe, ale wymagało skupienia i powiązania ze zwierzęciem, którego chciało się przyzwać. Tak jak Fenrir mówił, wszystkie wilki były jego dziećmi. To właśnie te słowa spowodowały nagłą zmianę zwierzęcia.
- Czy... - Zastanowiłam się nad pytaniem - Jest was dużo? Znaczy, tu na ziemi?
- Nie pochodzimy z ziemi. - Ivar podniósł łeb i spojrzał na mnie. - Jesteśmy mieszkańcami Asgardu jak ty. Możesz nas przywołać za pomocą magii, jeżeli zechcesz. Nie tyczy się to oczywiście ludzi. Magiczne zwierzęta są inaczej zbudowane... znaczy... - Ivar wstał i usiadł - Chodzi o to, że różnimy się cząsteczkami, które są ukryte głęboko w naszym ciele. My posiadamy ich mniej i dlatego łatwiej możemy podróżować miedzy światami. Wy używanie teleportów lub nośników, jak na przykład kopuła, której strzeże Heimdall.
- Znasz Heimdalla? - Zdziwiłam się. Z tego co słyszałam wiele wilków nie zgodziło się na rozejm z ludźmi, ale może Ivar był tym, który przystąpił na pokojowe rozwiązanie.
- Tak, kiedyś wyświadczałem mu przysługę, ale to stare czasy...
Nagle drzwi do mojego pokoju się otwarły. Loki stał w progu opierając obie ręce o framugi. Był zdyszany, jakby przebiegł maraton. Mojej uwadze nie uszła także wizyta Del'am który gdzieś mi się zapodział przed treningiem z Lokim. Chociaż akcję, która miała miejsce w sali nie można było nazwać treningiem, tylko walką o życie.
- Mówiłem ci już, że jestem genialny? - Wypalił, wchodząc do środka i zamykając drzwi. Delsin od razu podbiegł do wilka, który od niechcenia podniósł na niego swe złote ślepia. Myślała, że psiak doskoczy to niego z zębami, jednak widok Del'a radośnie machającego ogonem mnie rozbawił i zdziwił za razem.
- Twój kolega jest strasznie miły - Oznajmił Ivar, nie spuszczając wzroku z psa.
- Miły?
- Tak.
- W sensie?
- Powiedział mi to.
- Umiesz z nim rozmawiać? - Wypaliłam jak głupia z oczami wielkimi jak orbity. Nachyliłam się w stronę wilka i wlepiłam w niego zaciekawione spojrzenie. - Co jeszcze ci powiedział?
- Że masz przestać zachowywać się jak idiotka. - Mogłabym przysiąc, że sarkastyczny głos Ivara mi się tylko wydawał, ale rozbawione iskierki w jego oczach mówiły coś innego. Prychnęłam na wilka i skrzyżowałam ręce na piersi oburzona.
- Czuję się ignorowany - Szepnął Loki.
- I dobrze. W tej chwili umiejętność Ivara jest ważniejsza. - Zaśmiałam się krótko, zwracając do maga, który rozsiadł się w skórzanym fotelu. - Czego chcesz?
- Musisz mi pomóc...
- Nie. - Odparłam od razu, wspominając dzisiejszy dzień.
- Ale...
- Powiedziałam nie! - Wstałam i podeszłam do regału obok biurka. Zabrałam do ręki jedną z wcześniej zaczętych książek i ułożyłam się wygodnie na łóżku.
- Czujesz się skonsternowany? - Spytał Ivar. Spojrzałam ukradkiem na Lokiego, którego mina pozostawiała wiele do życzenia. Wyglądał jak naburmuszone dziecko z karą na słodycze.
- Poczuł się zignorowany - Zachichotałam, chowając twarz w książce. - I....auuu, hej za to co?
Rozmasowałam sobie bok uda. Spojrzałam w tamtą stronę, zauważając znikający czarny dym.
- Za nieuwagę. - Mag wstał i zaraz usiadł obok mnie. - Musisz mi pomóc. Znalazłem sposób na ominięcie barier Odyna jeśli chodzi o moją magię.
- Oszalałeś? - Spytałam, odkładając książkę. - Mam ci pomóc w czymś co na pewno doprowadzi mnie do zdrady?
- Ależ tam od razu zdrada. - Loki machnął ręką. - Nikt się nie dowie.
- Owszem dowie się. Odyn. Przecież on od razu wyczuje, że coś jest nie tak z pieczęcią. - Mój wzrok dosłownie mógłby mu wypalić dziurę w głowie. - A Heimdall? On nas obserwuje. Ciebie... twoje poczynania. Nie ma mowy. - Skrzyżowałam ręce na piersi.
Loki nagle doskoczył do mnie, chwycił za nadgarstki i przygwoździł do łóżka. Reakcja Ivara także była natychmiastowa. Zwierze wbiło swoje kły w jego rękę, a mag jak oparzony odskoczył do tyłu.
- Jeszcze raz jej dotkniesz, a obiecuję, że wygryzę ci flaki. - Warknął, pokazując szereg ostrych kłów. Jego sierść najeżyła się, kiedy wyczuł zamiary Lokiego. Ręka maga została pochłonięta przez czarne płomienie. Oczy Ivara błysnęły.
- HEJ!!! - Złapałam go za sierść. - Spokój, obydwoje. Loki wynoś się stąd, a ty Ivar uspokój swoje rozszalałe hormony.
Obydwoje spojrzeli na mnie, jakbym była duchem albo czymś w tym rodzaju. Loki parsknął śmiechem, schował dłonie do kieszeni i wyszedł z obrażoną miną. Ivar natomiast zamachał ogonem i ułożył się w nogach łóżka i jak gdyby nigdy nic, zasnął.
****
Loki leżał na łóżku zaciskając jedną dłoń na materialne pościeli, drugą podpierając głowę. Jemu także sufit wydał się, aż nadto interesujący, chociaż jego myśli były zajęte czymś innym. Miał doskonały plan, który polegał na zdjęciu ograniczeń, a ta mała, podstępna dziewczyna nie chciała mu w tym pomóc. Dlaczego? Przecież zaczął jej uczyć magi, a to zobowiązuje. Ona wręcz zmuszona była mu pomóc.
- Cholerne pieczęcie! - Warknął, uderzając ręką, którą ówcześnie zaciskał na pościeli, w ścianę. Przeszył go ostry ból, a po chwili dłoń zaczęła pulsować. Przez ograniczenia nie mógł kontrolować jej umysły, a co za tym idzie - nie mógł zmusić jej do współpracy.
Drzwi do jego pokoju się otworzyły, a w progu stanął Thor ubrany w Midgardzkie ciuchy. Czerwona, luźna koszulka i ciemne dżinsy otulały jego ciało.
- Witaj bracie. - Rzekł wesoło, wchodząc do środka.
Loki skwitował to grymasem niezadowolenia i leniwie podniósł się do siadu.
- Jeśli masz zamiar prawić mi kazania na temat moralności, to daruj sobie. - Warknął, patrząc na niego wrogo.
Thor całkowicie zignorował brata i przysiadł, krzyżując ramiona i robiąc dziwną minę.
- Nad czym się zastanawiasz? - Spytał od niechcenia mag.
- Chyba pierwszy raz jestem skłony przyjąć od ciebie pomoc. - Loki zdziwił się na słowa brata i o mało nie wybuchnął śmiechem. Zakrył usta dłonią i wbił w Thora swe zielone tęczówki.
- Czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że ofiaruję ci ową pomoc?
- Nie, ale jak na mojego brata przystało mógłbyś okazać chodź cień zainteresowania tym co się dzieje wokół ciebie.
Loki prychnął urażony.
- Wybacz Thorze, ale ja cały czas wiem co się wokół mnie dzieje. Gorzej z tobą - Ostatnie zdanie wypowiedział niemalże szeptem. Loki wstał i podszedł do okna, opierając się ramieniem o ścianę i w zaskakująco szybkim tempie podejmując temat. - Co się stało?
- Muszę wrócić do Asgardu i chciałbym cię prosić, abyś zajął się Sol. Naucz ją magi.
Loki obrócił się w jego stronę skonsternowany. A co on do tej pory robił?!
- Dlaczego miałbym mieć na uwadze dobro szczeniaka? - Spytał z pogardą, odsuwając się od okna. - Czy mną ktoś się opiekował. Otóż drogi braciszku nie. Sam się wszystkiego nauczyłem i z nią będzie tak samo.
- Loki! - Thor wstał. Wyraźnie górował nad bratem. - Wszechojciec dał ci ultimatum. Sprawuj się dobrze, a cześć twojej magi zostanie odblokowana. Na razie nie naciskam, abyś się nią zajął, lecz proszę. Wiesz, że Avengersi nic nie wiedzą o naszych naukach i magii.
- Oni najmniej mnie teraz obchodzą! - Warknął Loki, opierając dłonie na biodrach.
- A powinni - Thor wskazał na niego palcem. - To oni przyjęli cię pod swój własny dach. Mogłeś skończyć w celi, a tak możesz swobodnie się poruszać. Uszanuj ich dobroć.
Zdawać by się mogło, że Loki zaraz eksploduje, lecz żyłka na jego czole powoli zanikała. Zielone tęczówki jeszcze przez chwilę gniewnie płonęły, po czym straciły blask.
- Dla twojej wiadomości już dawno zacząłem ją uczyć.
- I jak?! - Thor od razu się rozpromienił, nie ukrywając zdziwienia.
Loki przez chwilę przetwarzał informację czy powiedzieć bratu, że dziewczyna ma potencjał i już przywołała chowańca, czy orzec, że jest do bani.
Zdecydował.
- Totalne dno.
Thorowi ręce opadły wzdłuż ciała, a szczęka prawie dotykała ziemi. Nie spodziewał się takiej opinii. Mógł przysiąc, że z opowiadań Sif usłyszał, że Sol ma w sobie wielką moc. Sama towarzyszyła zespołowi medyków, kiedy badali jej ciało.
- Żartujesz? - Spytał Thor
- A wyglądam jakbym żartował? - Loki opuścił pomieszczenie. Musiał się przewietrzyć.