Witam was drodzy czytelnicy. Dziś miała miejsce nietypowa z mojej strony akcja ratunkowa. Otóż, idąc ze spaceru mój pies coś zauważył. Tym "czymś" okazało się jedno z czterech piskląt kosa. Nora zauważyła małego na drodze, gdzie znad przeciwka jechało auto. Pisklak natomiast się nie przestraszył, a otworzył dzióbek, bo był głodny. Zabrałam szybko ptaka z drogi i zaniosłam na łąkę obok, gdzie jak się okazało była matka i reszta radosnej gromadki z otwartymi dziobami.
Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, że gdy odchodziłam od nich, radosna gromadka puściła się za mną wężykiem z otwartymi dziobaki, które wołały "daj jeść". Teraz w większych odstępach czasowych patroluję gniazdo "pod krzakiem", które - jak ironicznie - znajduje się zaraz za moim płotem :D
Zamieszczam wam zdjęcie tego uroczego ptaszka, którego uratowałam przed kołami samochodu.
Można powiedzieć, że zrobiłaś dobry uczynek ratując ptaszkom życie. Jezu ten ptaszyna ze zdjęcia jest taki słodki, że mam ochotę go schrupać... (Oczywiście żartuje hehehe). A to że poszły po tym za tobą, to może chciały ci podziękować, albo na jedzonko liczyły od ciebie. Tak czy siak mało jest ludzi, którzy ratują zwierzątka.
OdpowiedzUsuńAlbo widziały we mnie matkę :) Chlip... to takie dobre :D
UsuńPewnie tak. Tak czy siak. Ptasiek kawai.
UsuńYaaaaay *_* Urocze!
OdpowiedzUsuńjaki z ciebie bohater ^o^
OdpowiedzUsuńptaszek śliczny
Wygląda jak by się uśmiechał, mały grubasek ^^ Ja kiedyś z ojcem o mało żeśmy wywietrznika w kuchni nie rozwalili bo wlazła kawka. Skubaniutka przez rurę umiała wejść, ale wyjść już nie koniecznie xD
OdpowiedzUsuń