sobota, 9 stycznia 2016

Amnesia - Rozdział 10

 Żyję naszą polską siatkówką, więc mnie nie ma. Wczoraj mecz, dziś mecz i jeśli nie wygramy to będę zła i dam sobie karę na bloga Xd
  Nie no, mam nadzieję, że wygramy i pojedziemy do Rio, bo czego innego można spodziewać się po naszej świetnej drużynie i supcio trenerze - Antidze. XD
  No, ale co do rozdziału XD Macie 10 - jest długi i treściwy, kolejny będzie spokojniejszy xd
Cieszyć się xD
  A i wiecie, zastanawiałam się dziś - w tym roku styknie mi dwudziestka XD Stara jestem XD

A i patrzcie na ten gif. Ta minaaaa XD



Głupi Loki, głupi, głupi, głupi. 
  Wyszłam spod spod prysznica od razu owijając się szczelnie ręcznikiem.
  Ja jestem niewdzięczna? 
  Odebrałam wiadomość od Kat, która po raz kolejny pisze, że jej smutno bo Sam okazał się dupkiem.
  Owszem, uratował mi życie, ale to nie znaczy, że mam padać przed nim na kolana i dziękować. Uczył mnie magi i mi pomagał, ale ja wcale go o to nie prosiłam. Wszedł w butach w moje życie i jeszcze ma o to pretensje?
  Walnęłam pięścią w umywalkę, a ta skrzypnęła dziwnie.
- Nie odezwę się do niego ani słowem przez resztę mojego życia. Albo on sam stąd odejdzie, albo prędzej czy później zrobię mu krzywdę.
  Nagle przypomniał mi się pocałunek, którym obdarzył mnie nim rozpętaliśmy między sobą wojnę. Mimowolnie poczerwieniałam po twarzy.
  Głupi!!!
  Zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam czystą bieliznę. Następnie chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi do pokoju.
- Mam propozycję. - W progu łazienki stał Loki z chytrym uśmieszkiem.
  Zaniemówiłam i znieruchomiałam. Miałam na sobie tylko bieliznę, a mag stał przede mną i lustrował mnie chciwym wzrokiem.
- IDIOTA! - Trzasnęłam drzwiami zbyt mocno, ale plusem było, że nie musiałam go oglądać, a on mnie. Minusem jednak była sprawa, że wszystkie ubrania miałam w pokoju. - Ręcznik.
  Owinęłam się ponownie ręcznikiem i niepewnie chwyciłam za klamkę. Wiedziałam, że Loki stoi w moim pokoju i na mnie czeka z niewiadomych mi powodów.
  Przecież jeszcze kilka godzin temu pokłóciliśmy się i nie chcieliśmy siebie oglądać, a teraz on jest tutaj i na pewno czegoś chce, a ja wiedząc czego - odpowiem mu "nie".
- Możesz stąd iść? - I koniec końców odezwałam się do niego.
- Nie - Padła szybka odpowiedź.
- Więc... czego chcesz?
- Pomocy.
  Nosz... wiedziałam, tylko jak przemówić mu do rozumu, że takowej ode mnie nie otrzyma.
- Wiesz co odpowiem. Tracisz tylko czas. Idź stąd i zostaw mnie w spokoju.
  Loki szarpnął za klamkę i wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Co...
- Spokojnie. - Loki położył dłonie na moich ramionach. - Nic ci nie zrobię, nie obrażę, ale.... proszę pomóż mi.
  Pierwszy raz widziałam tyle smutku w jego zielonych, spokojnych oczach. Coś z tyłu głowy podpowiadało mi, abym nigdy, przenigdy mu nie ufała, jednak patrząc na jego zbolałą minę, wiedziałam, że naprawdę potrzebuje pomocy.
- Ja... Loki.... nie, to nie tak. - Odwróciłam się do niego plecami, by tylko nie widzieć tego spojrzenia.
- Jeśli nic nie zrobimy, wilki i smoki w końcu zaatakują ziemie królewskie. Odyn im tego nie odpuści i wiele istnień zginie. Chyba nie chcesz czuć się winna za to, że nic nie zrobiłaś.
  Loki miał cholerą rację i nawet jeśli wiązałoby się to ze zdjęciem jego ograniczeń, to musieliśmy działać. Bo jak nie my to kto? Avengers sami sobie nie poradzą.
- Ale... jeśli nawet zdjęlibyśmy twoje ograniczenia, to czy Odyn się w tym wszystkim nie połapie jako pierwszy?
- Wierz mi. Nie zdąży. - Jego zapał, mina i w ogóle hardość ducha na chwilę mnie przyćmiły. - Więc?
  Byłam w wielkiej, czarnej kropce. Z jednej strony musiałam się dowiedzieć na czym stoję w związku z Fenrirem i Fafnirem, z drugiej zaś nie byłam pewna intencji Lokiego.
  Mag był znany z kłamstwa, oszustwa i wielu innych złych rzeczy. Dlaczego więc chciałam mu od tak pomóc? Dlaczego tak szybko wymiękłam?
  Czy skusiłam się po kilku obietnicach, czy widoku tych smutnych oczu?
- Ale przyrzeknij, że nikomu nie stanie się krzywda. Avengersom, Thorowi i innym ludziom nie może spaść włos z głowy. - Widząc jak Loki przewraca oczami, miałam ochotę mu strzelić. - Przyrzeknij. Inaczej ci nie pomogę.
  Mag nachylił się w moją stronę. Byłam zbyt zdezorientowana jego poczynaniami, by zorientować się w miarę szybko co chciał zrobić. Nim jednak zamknęłam oczy, by uciec choćby wzrokiem, Loki oparł swoje czoło o moje, przymykając powieki. Na głowie poczułam delikatny dotyk jego chłodnej dłoni, która delikatnie gładziła moje włosy.
  Jak u małego dziecka, pomyślałam, uśmiechając się lekko i także zamykając oczy.
  Jeszcze kilka godzin temu kłóciliśmy się w najlepsze, a teraz znów czuję jak moje życie nabiera barw.
- Idiota. - Zaśmiałam się cicho.

****

- Więc co mam robić? - Spytałam Lokiego maszerującego po pokoju w te i we te. 
  Umówiliśmy się, wszystko zrobimy w nocy, kiedy wszyscy w wieży będą spać i nikomu nie będzie się chciało chodzić po domu i szukać jakiś ciekawostek. 
  Nim nadeszła godzina, w której mieliśmy razem zdjąć ograniczenia Lokiego, zapoznałam się z wieloma czarami z książki, którą mag wcześniej mi przyniósł. Wiele run zdążyłam już zapamiętać, lecz niektóre nadal sprawiały mi wiele trudności przez co czar, albo nie wychodził, albo miał nieprzyjemne skutki. 
  Do tej pory zastanawiałam się na tym, jak wygląda taki proces ograniczenia lub pozbawienia kogoś mocy. Loki wytłumaczył mi, że to wcale nie jest bolesne jak podejrzewałam, jedynie można poczuć się niekomfortowo, ale potem szybko się można przyzwyczaić. 
- Gotowa? - Spytał poważnie. 
  Kiwnęłam wolno głową. W duchu dalej byłam pewna, że źle robimy. Loki nie mógł zauważyć mojego zdenerwowania, bo ograniczyłam się tylko do zapalenia lampki nocnej, by móc lepiej się skupić. 
  Słysząc szelest koszuli maga zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Jego plecy pokryte były dziwnymi wzorami i runami, które miały symbolizować pieczęć. Czarny tusz rozlewał się wzdłuż jego kręgosłupa w dół, czasami rozchodząc się na boki, by potem znów złączyć się w całość i zakończyć swoją wędrówkę przy lędźwiach. 
- Jesteś pewny, że to nie boli? Robiłeś to już wcześniej? - Byłam tak zdenerwowana, że zaczęłam zadawać głupie pytania. 
  Niepewnie dotknęłam pleców Lokiego , czując pod palcami jego zimną skórę. 
- Głupia. - Zaśmiał się.
  Jego głos w ciemnościach brzmiał jeszcze bardziej tajemniczo i zmysłowo. 
- To tylko magia, ona nie boli.
  Przyłożyłam całą dłoń do jego pleców i zaczęłam szeptać zaklęcie z księgi. Czarne pasy na jego plecach zaczęły świecić, a wokół zamigotało milion malutkich światełek. Jeśli wszystko dobrze pójdzie światełka znikną, tak samo jak tatuaż Lokiego. 
  Poczułam mrowienie pod palcami. Szybko otworzyłam oczy, by zobaczyć co się dzieje. Mag drżał. 
- Loki? - Podniosłam głos.
- Kontynuuj. - Powiedział hardo. - Nic się nie dzieje.
  Zamilkłam, obserwując jeszcze przez chwilę z boku jego twarz. Kłamca też zaczął szeptać zaklęcie, a to oznaczało, że zbliżaliśmy się do końca. 
  Światła powoli zaczęły tracić blask, a ja ucieszona z tego faktu, nie zwróciłam uwagi na to, że przestałam mówić. Blask nagle przybrał na sile. 
- Sol! - Krzyk Lokiego odbił się echem od ścian.
  Poczułam jak powietrze wokół nas znacznie się ociepliło i zaczęło wibrować, dziwne, miarowe uderzenia rozbrzmiały w mojej głowie, a światła nagle ruszyły się w wielu kierunkach, tworząc między mną, a magiem kopułę jasnego płomienia.
  Ciepło dosłownie mnie sparzyło, kiedy spróbowałam dotknąć dziwnej otoczki wokół mnie. Jeśli miałabym przez nią chociaż przebiec, to na pewno poniosłabym jakieś straty. Cofnęłam się więc o krok do tyłu.
- Nie dotykaj tego! - Usłyszałam krzyk Lokiego.
  Mad stał na przeciwko mnie, nerwowo wodząc wszędzie oczami.
- Cholera.
- Co się dzieje? - Nie miałam zielonego pojęcia w co się właśnie wpakowaliśmy, ale sądząc po minie Lokiego, było to coś co na pewno będzie skutkowało potężnymi konsekwencjami.
- Nic, nic... tylko się nie ruszaj. - Powiedział zbyt szybko, bym mogła przypuszczać, że naprawdę wszystko jest w porządku. - Zaraz się tym zajmę.
  Nagle na korytarzu usłyszałam odgłos wielu ciężkich kroków oraz głośnych rozmów.
- Cholera! - Loki nie wiedział czym wpierw miał się zająć.
  W naszą stronę zmierzała ekipa mścicieli i jeśli nie chcieliśmy, żeby dowiedzieli się o naszej małej, magicznej tajemnicy, to mag musiał coś natychmiast zrobić, ale w stanie zdenerwowania, myślenie za bardzo mu nie wychodziło.
  Loki wyszeptał szybko zaklęcie, przez które przed drzwiami utworzyła się czarna tarcza. Słyszałam jak ktoś zaczął szarpać za klamkę, ale nie mógł otworzyć wejścia, ponieważ było ono zagrodzone. Mieliśmy mało czasu, by zrobić cokolwiek z dziwną kopułą, która więziła mnie w środku.
- SOL! - Z korytarza dobiegł mnie krzyk Tony'ego.
- Odsuń się. - Thor musiał wkroczyć do akcji, bo drzwi razem z czarnym murem zaczęły się trząść.
  Spojrzałam przestraszona na Lokiego.
- Zamknij oczy. - Polecił, a ja szybko wykonałam jego polecenie w duchu modląc się, żeby nic nikomu się nie stało.
  Loki ponownie zaczął szeptać jakieś zaklęcie. Mogłam wyczuć jak jego aura się zmienia, zwiększa się jego moc.
  Proszę, szepnęłam w duchu.
  Skuliłam się na ziemi zatykając także uszy. Drżałam ze strachu przed tym co mogło się wydarzyć. Dźwięk łamiącego się muru maga oznajmił mi, że mściciele weszli już do środka. Bałam się otworzyć oczy, ale musiałam się za cholerę dowiedzieć co się dzieje.
  Uchyliłam lekko jedno oko, dostrzegając Thora łapiącego Kłamcę za ramiona. Tony stał po ścianą, ściskając prawą ręką lewą, oparzoną dłoń.
  Musiał dotknąć kopuły. 
  Natasha z Clintem stali w progu i z szeroko otwartymi oczami przyglądali się temu dziwnemu zjawisku krążącemu wokół mnie.
  Cholera jasna. Zawaliłam całą sprawę. To przeze mnie teraz tak to wszystko wygląda. Gdybym tylko nie przestała mówić zaklęcia, Loki nie byłby teraz uwięziony, a ja nie sterczałabym jak dziwak w wielkiej, świetlistej kopule. 
- Skup się Sol. - Ivar zmaterializował się zaraz przy mnie, kuląc ogon, by i jego klatka się sparzyła. - Dasz radę się z tego uwolnić, tylko się skup.
- Ale co mam robić?
  Nagle powietrze przeciął piskliwy dźwięk. Wszyscy zatkali sobie uszy, by jakoś uchronić się od wczesnego stracenia słuchu.
- CO TO JEST? - Tony spróbował przekrzyczeć dźwięk, ale na niewiele mu się to zdało.
- Thot puść mnie! - Krzyknął Loki na brata, który wykręcał jego ręce za plecami. - Wiem jak to zdjąć.
- Już dość narobiłeś. Uwięziłeś Sol!
  To nie tak.
- Coś ty jej zrobił? - Wrzasnął zezłoszczony Clint.
  On nie zrobił nic złego.
  Spojrzenie Natashy mogło zabić.
- Chciałeś ją zabić?
  Nie!
  Podniosłam głowę do góry czując jak przez moje ciało przepływają miliony strumieni magii. Drżenie mych rąk w końcu ustało i już nie czułam strachu, a jedynie głęboki żal za swoją nieuwagę.
- Sol! - Ivar spojrzał na mnie dziwnie. - Co ty...
  Dziwne pieczenie na moim ciele zaczęło nabierać jakiś kształtów i przemyślanych ścieżek.
  Spojrzałam na swoje dłonie, ręce, nogi.
  Skóra pokryła się znanymi mi runami w czarnym kolorze. Na wierzchach dłoni wymalowały się pełne okręgi z głową wilka na prawej i głową smoka na lewej.
~ Słuchaj, bo ci głupi ludzie nie rozumieją. - W mojej głowie odezwał się głos Lokiego.
  Spojrzałam na niego. Thor skutecznie uniemożliwiał mu nawet spojrzenie w moją stronę, ale nie mógł mu udaremnić komunikacji za pomocą telepatii.
~ Wyrecytuj formułkę Gebo. 
~ Ochrona energetyczna? - Spytałam tak dla pewności.
~ Pośpiesz się, inaczej ta bańka pęknie, a my razem z nią.
  Skupiłam się, przypominając sobie formułkę runy Gebo. Nie była ona trudna do zapamiętania, ale jej długość mnie przerażała.
  Poświata nagle zaczęła ulegać drastycznej zmianie, jednak zamiast ciepłego powiewu, moją skórą zawładnął chłód. Wzdrygnęłam się, lecz tym razem nie przerwałam recytowania słów, które miały nas uratować.
~ Jeszcze trochę. 
~ Słabo mi. - Westchnęłam. Czułam jak ulatuje ze mnie cała energia.
~ Wytrzymaj. 
  Kątem oka widziałam jak Loki zaczyna się szarpać z bratem, jednak do akcji wkroczył Tony i pomógł Thorowi uwięzić brata w stalowych ramionach. Natasha wyciągnęła jeden ze swoich pistoletów i zimną lufę przyłożyła magowi do skroni.
  Otworzyłam szeroko oczy i wstrzymałam na chwilę oddech. Kopuła powinna już opaść, ale wcale się na to nie zanosiło.
- SOL! - Za plecami usłyszałam wołanie Bannera. - To przeciążenie... Tony użyj repulsorów, energia musi zostać gdzieś przekierowana inaczej wszystko wybuchnie!
- GŁUPCY! - Krzyknął Loki. ~ Sol licz do trzech, a potem padnij!
  Nie wiedziałam co się dzieje, bo w tym momencie czas stanął dla mnie w miejscu. Oczy wszystkich skierowały się na biegnącego w moją stronę maga, zaś tylko Tony zdążył wezwać swoje rękawice nim wszystko potem pochłonęła światłość.
  Poczułam jak coś we mnie uderza. Zachłysnęłam się powietrzem, zamknęłam oczy i upadłam na ziemię, czując jak ogromny ból rozchodzi się po mojej czaszce. Słyszałam tylko czyiś oddech, zimny i urwany. Potem rozległ się niesamowity huk, jakby wieża Avengers właśnie runęła w dół.
  Regał z książkami, który stał po mojej lewej zaraz obok łóżka zakołysał się niebezpiecznie i pochylił się do przodu. Mój wzrok przysłoniła zieleń, a głowę i resztę szczelnie otuliła czyjaś sylwetka.
 ~ Raz.
  Słyszałam jak Tony uruchamia repulsory. Cały pokój zatrząsł się.
~ Dwa.
  Ciężar na mojej klatce piersiowej się zwiększył.
~ Trzy.
  A potem była tylko....






















4 komentarze:

  1. Witaj! Wpadłam dzisiaj do Ciebie... przez przypadek. Wybacz, że komentarz nie będzie długi i sensowny, lecz nienawidzę ich pisać x) Opowiadanie bardzo mi się podoba, sposób w jaki kreujesz Lokiego także. Piszesz lekko i miękko, czyta mi się z prawdziwą przyjemnością. Nie mogę doczekać się kolejnej notki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ten przypadek nasłał cię na mnie :D Nie wymagam w żadnym bądź razie komentarzy, wystarczy, że wam się podoba to co piszę i już jestem HAPPY.
      Próbuję wykreować Lokiego tak jakbym ja go spotkała i poznała. :D
      Co do pisania, nigdy nie byłam pewna czy, aż tak miękko piszę. Zawsze starałam się upiększać tekst jakimiś poetyckimi zwrotami czy metaforami :D

      Usuń
  2. Jak ty możesz kończyć w takiej chwili ty zła dziewczyno. Reszta bardzo mi się podoba i naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Czekam na cdn i jestem ciekawa co będzie po '' trzy ''
    Pozdro i życzę weny jeśli ci jej brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... lubię być zła :D I bardzo lubię kończyć w takich chwilach :D

      Usuń