Mam nadzieję, że tym razem jest mniej błędów niż ostatnio :D
- Jak się trzymasz? - Spytała Pepper, wchodząc do pokoju, gdzie siedział Tony.
Mężczyzna przyglądał się wiszącym w powietrzu, przeźroczystym monitorom, które ukazywały stan nieprzytomnej Sol, jak i Lokiego, leżącego w łóżku obok dziewczyny.
Słabe promienie wschodzącego słońca oplatały sylwetkę ludzi w pomieszczeniu, które zostało specjalnie przygotowane na tego typu sytuacje. Mała sala operacyjna.
Tony zdziwiony nagłym pojawieniem się ukochanej, zwrócił się do niej ze zdziwieniem wymalowanym na bladej twarzy. Jego oczy był zapadnięte, a skóra pod nimi zalała się sińcami, twarz, która niegdyś była blaskiem wspaniałości miliardera, teraz wyglądała jak u starego człowieka.
- Tony, odpocznij. Przecież jeśli coś będzie się dziać Jarvis cię poinformuje. - Kobieta położyła mu delikatnie dłoń na ramieniu, co Stark odebrał jako akt tego, by w końcu odpuścił.
Ale on nie mógł od tak dać za wygraną. Musiał próbować wszystkiego, by tylko wybudzić Sol. Może i aparatura wskazywała na to, że dziewczyna żyje, ale musiał....musiał mieć dowód.
- Inni też do nich zaglądają. Każdy martwi się tak samo. Thor nawet za bardzo. - Wytłumaczyła kobieta. - Proszę, odpocznij. Chociaż jeden dzień.
- Pepper wiesz, że nie mogę. - Tony wrócił do monitorowania funkcji życiowych dziewczyny, bo na Kłamcy w ogóle mu nie zależało, ale... Thor się upierał i też...czasami...rzadziej na niego zerkał.
- Jeśli mnie nie posłuchasz przyślę tu Bannera.
Stark poważnie się nad tym zastanowił. Spotkanie z kilkugodzinnym monologiem Bruce'a skutkowało tym, że on sam zaraz miał ochotę zapaść w śpiączkę.
- Będę przy niej. - Złożyła mu na policzku czuły pocałunek. Kobieta wyczuła, że chodź trochę się rozluźnił.
Tony odprowadzany wzrokiem przez Pepper opuścił małą salę operacyjną po upływie tygodnia. Wcześniej ani śniło mu się stamtąd ruszyć. Odkąd Thor powierzył mu Sol, Tony nie był co do tego przekonany czy uda mu się wychować dziecko, lecz teraz, z biegiem lat widział, że ojciec - chodź przybrany - spisał się nie źle.
****
Otworzyłam ciężkie powieki. Czułam się....w miarę, ale ból głowy obezwładnił mnie zaraz po tym, gdy spróbowałam choćby podnieść się do siadu. Zrezygnowałam z dalszych czynności, które w dużym stopniu mi szkodziły i opcjonalnie na powrót ułożyłam się na plecach.
Przez głowę przebiegło mi milion myśli, które zobrazowały mi ostatnie wydarzenia w moim pokoju. Rażące światło, Loki, Avengersi, Ivar i potem ten rozbłysk, któremu towarzyszył okropny ból.
Złapałam się za głowę.
Czemu to wszystko tak się skończyło?
Dlaczego nic nie poszło zgodnie z naszym planem?
Zwróciłam wzrok w prawo, gdzie szybko dostrzegłam nieprzytomnego Lokiego. Nie bałam się o jego zdrowie, bo wiedziałam, że Avengersi się nim zajęli. Lecz jeśli już miało mu się coś stać, to dopiero wtedy gdy się obudzi i dojdzie do siebie. Tony był krytycznie nastawiony co do jego osoby, a reszta mścicieli tylko potwierdzała.
- No dobra. - Zawzięłam się w sobie i ignorując szybko nadchodzący ból, usiadłam ciężko oddychając. To było trudniejsze, niż sobie wyobrażałam, pomyślałam i znów spojrzałam na Lokiego pogrążonego w głębokim śnie.
Wcale się o niego nie martwię. Wcale, a wcale.
Zrzuciłam nogi z łóżka, a bose stopy oparłam na zimnych kafelkach. Ciarki przeszły mnie niemal od razu, ale zdusiłam w sobie westchnięcie. Wstałam z posłania szybko przyjmując do wiadomości, że daleko nie zajdę podłączona do kroplówki i innych wymyślnych urządzeń Starka. Chwyciłam pierwszy, lepszy, czerwony kabelek, który był podłączony do mojej ręki. Zerwałam go lekkim ruchem, lecz zaraz poczułam ostry ból w przedramieniu i pieczenie.
Powstrzymywałam się, aby nie krzyknąć, ale łzy to była inna bajka. Razem z kabelkiem wyrwałam igłę.
Zrobiłam krok do tyłu, jednak reszta przewodów stanowczo zaprotestowała i mocno zatrzymała mnie przy sobie w efekcie czego poleciałam do tyłu.
Zachłysnęłam się powietrzem, zamykając oczy, jednakże mój lot do tyłu zakończył się w czyiś ramionach. Oddychałam szybko i urwanie. Spojrzałam za siebie z mocno bijącym sercem.
- No naprawdę. - Westchnął ciężko Loki
Poczułam jak jego zimny oddech owija się wokół mojej szyi jak szalik. Orzeźwiło mnie to, więc szybko wróciłam do pionowej pozycji.
- Czego chcesz? - Spytałam szybko.
- Ja? - Zdziwił się. - Niczego. Ale wychodzi na to, że ty potrzebujesz pomocy. - Wskazał moje krwawiące przedramię.
Szybko spojrzałam w tamtą stronę. Widok krwi nigdy mnie nie przerażał, bo zawsze miałam z nią styczność, kiedy mieszkałam w Asgardzie, więc i teraz się tym nie przejęłam.
- Pokaż to, zanim reszta tych debili tu wejdzie i posądzi mnie o to, że chciałem cię zabić, kiedy byłaś nie przytomna. - Loki dotknął delikatnie mojej skóry.
- Ty też spałeś
- Nie.
- Przecież widziałam.
Spojrzał na mnie z przekonaniem.
- Jesteś bystra, ale spostrzegawcza. - Puścił moją rękę, uśmiechając się. - Nie spałem od dobrych kilku godzin.
- Więc dlaczego nie wstałeś?
Loki przewrócił oczami robiąc nadąsaną minę, jak obrażone dziecko.
- Stark zacząłby zadawać mi pytania, a ja nie koniecznie chciałem na nie odpowiadać.
- Przecież wiesz, że i tak cię to nie ominie.
Zamilkł.
- Co się wtedy stało? W pokoju. Dlaczego nam się nie udało...
- Loki dostał swoją własną bronią.
Do pokoju wszedł wysoki, czarnoskóry mężczyzna w złotej zbroi, pod pachą trzymając hełm. W jego złotych oczach odbijał się blask lamp.
Spojrzałam na Lokiego, potem na resztę Avengersów wchodzących do pokoju. W tłumie zobaczyłam przepychającego się Thora.
- Jak mogłeś bracie? - Spytał z wyraźnym żalem w głosie. - Myślałem, że ostatnie wydarzenia cię czegoś nauczyły.
Loki nadal milczał, wpatrzony w moją twarz, kiedy próbowałam rozgryźć co się dzieje.
- Loki co się dzieje? - Spytałam, zwracając się ku niemu.
Cisza.
- Loki złamał kilka zasad dotyczących jego pobytu tutaj. - Wyjaśnił mężczyzna w złotej zbroi. - Panienko - Zwrócił się do mnie. - Jestem Heimdall, strażnik tęczowego mostu, łączącego dziewięć światów. Przybyłem tu właśnie za sprawą Lokiego.
- Puśćcie mnie!!! - Zza pleców mścicieli mogłam zobaczyć szarpiącego się Tony'ego, trzymanego przez Kapitana. - Sol, nic ci nie jest?
- Panienko. - Moja uwaga w stu procentach skupiła się na strażniku. - Pomagałaś Lokiemu zdjąć jego ograniczenia. - Przytaknęłam przestraszona skinieniem głowy. Stanęłam prosto przed Lokim, który dosłownie się za mną schował ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w ziemię. - On jednak wykorzystał twoją niewiedzę i próbował przejąć twoją moc. To była jedno zwrotna wymiana. Gdyby mu się to udało, już nigdy nie mogłabyś się posługiwać magią.
Przełknęłam ciężko ślinę, czując jak coś staje mi w gardle, jak mój żołądek wywraca się do góry nogami i zawiązuje w ciasny supeł. Nie umiałam wykrztusić z siebie żadnego słowa, jedynie otwierałam usta, jakbym chciała coś powiedzieć, ale to były tylko nieme słowa kotłujące się w mojej głowie.
Loki mnie oszukał, a ja mu jeszcze w tym pomogłam.
Bardzo powoli obróciłam się w jego kierunku, nadal wsłuchując się w słowa Heimdalla.
- Nie zostaniesz ukarana, bo nic o tym nie wiedziałaś. Nie miałaś pojęcia jak zdjąć jego ograniczenia, nawet wtedy, kiedy Loki ci wszystko wytłumaczył, bo to zaklęcie polegało jedynie na przekazaniu magii.
Mag wbijał wzrok w podłogę tak mocno, że zdawało się, że zaraz ją przebiję.
Coś chwyciło mnie za ramię i pociągnęło lekko do tyłu. Thor wyprzedził mnie i założył na rękach Lokiego dwie obręcze.
- Na razie posiedzisz sobie w specjalnym pokoju, który Tony dla ciebie przygotował.
- Tak na wszelki wypadek. - Dodał Clint, jakby bał się, że nagle wszyscy o nim zapomnieli.
Thor pociągnął brata za ramię, zrywając wszystkie możliwe kable łączące się z jego ciałem. Na nagiej klatce zostały tylko czerwone ślady i krew.
- Oszukałeś mnie. - Szepnęłam.
Dopiero teraz zrozumiałam, że złość dopiero się we mnie zbierała.
Loki spojrzał na mnie kątem oka.
- Co jeszcze było kłamstwem? - Wybuchnęłam.
Wyrwałam się z uścisku Banner'a i podbiegłam do wyprowadzanego maga. Stanęłam z nim twarzą w twarz.
- To wszystko.... to wszystko było kłamstwo? Oszukałeś mnie. - Spoliczkowałam go, lecz widząc jego obojętną reakcję, złość zagotowała się we mnie jeszcze bardziej. - A Fenrir.. - Spuściłam głowę, nie powstrzymując łez - .... i Fafnir? To też twoja sprawka?
Loki wybałuszył na mnie zdziwione oczy. Chciał coś powiedzieć, ale Thor szarpnął jego ramię i szybkim krokiem wyszli z pokoju.
Przez głowę przebiegło mi milion myśli, które zobrazowały mi ostatnie wydarzenia w moim pokoju. Rażące światło, Loki, Avengersi, Ivar i potem ten rozbłysk, któremu towarzyszył okropny ból.
Złapałam się za głowę.
Czemu to wszystko tak się skończyło?
Dlaczego nic nie poszło zgodnie z naszym planem?
Zwróciłam wzrok w prawo, gdzie szybko dostrzegłam nieprzytomnego Lokiego. Nie bałam się o jego zdrowie, bo wiedziałam, że Avengersi się nim zajęli. Lecz jeśli już miało mu się coś stać, to dopiero wtedy gdy się obudzi i dojdzie do siebie. Tony był krytycznie nastawiony co do jego osoby, a reszta mścicieli tylko potwierdzała.
- No dobra. - Zawzięłam się w sobie i ignorując szybko nadchodzący ból, usiadłam ciężko oddychając. To było trudniejsze, niż sobie wyobrażałam, pomyślałam i znów spojrzałam na Lokiego pogrążonego w głębokim śnie.
Wcale się o niego nie martwię. Wcale, a wcale.
Zrzuciłam nogi z łóżka, a bose stopy oparłam na zimnych kafelkach. Ciarki przeszły mnie niemal od razu, ale zdusiłam w sobie westchnięcie. Wstałam z posłania szybko przyjmując do wiadomości, że daleko nie zajdę podłączona do kroplówki i innych wymyślnych urządzeń Starka. Chwyciłam pierwszy, lepszy, czerwony kabelek, który był podłączony do mojej ręki. Zerwałam go lekkim ruchem, lecz zaraz poczułam ostry ból w przedramieniu i pieczenie.
Powstrzymywałam się, aby nie krzyknąć, ale łzy to była inna bajka. Razem z kabelkiem wyrwałam igłę.
Zrobiłam krok do tyłu, jednak reszta przewodów stanowczo zaprotestowała i mocno zatrzymała mnie przy sobie w efekcie czego poleciałam do tyłu.
Zachłysnęłam się powietrzem, zamykając oczy, jednakże mój lot do tyłu zakończył się w czyiś ramionach. Oddychałam szybko i urwanie. Spojrzałam za siebie z mocno bijącym sercem.
- No naprawdę. - Westchnął ciężko Loki
Poczułam jak jego zimny oddech owija się wokół mojej szyi jak szalik. Orzeźwiło mnie to, więc szybko wróciłam do pionowej pozycji.
- Czego chcesz? - Spytałam szybko.
- Ja? - Zdziwił się. - Niczego. Ale wychodzi na to, że ty potrzebujesz pomocy. - Wskazał moje krwawiące przedramię.
Szybko spojrzałam w tamtą stronę. Widok krwi nigdy mnie nie przerażał, bo zawsze miałam z nią styczność, kiedy mieszkałam w Asgardzie, więc i teraz się tym nie przejęłam.
- Pokaż to, zanim reszta tych debili tu wejdzie i posądzi mnie o to, że chciałem cię zabić, kiedy byłaś nie przytomna. - Loki dotknął delikatnie mojej skóry.
- Ty też spałeś
- Nie.
- Przecież widziałam.
Spojrzał na mnie z przekonaniem.
- Jesteś bystra, ale spostrzegawcza. - Puścił moją rękę, uśmiechając się. - Nie spałem od dobrych kilku godzin.
- Więc dlaczego nie wstałeś?
Loki przewrócił oczami robiąc nadąsaną minę, jak obrażone dziecko.
- Stark zacząłby zadawać mi pytania, a ja nie koniecznie chciałem na nie odpowiadać.
- Przecież wiesz, że i tak cię to nie ominie.
Zamilkł.
- Co się wtedy stało? W pokoju. Dlaczego nam się nie udało...
- Loki dostał swoją własną bronią.
Do pokoju wszedł wysoki, czarnoskóry mężczyzna w złotej zbroi, pod pachą trzymając hełm. W jego złotych oczach odbijał się blask lamp.
Spojrzałam na Lokiego, potem na resztę Avengersów wchodzących do pokoju. W tłumie zobaczyłam przepychającego się Thora.
- Jak mogłeś bracie? - Spytał z wyraźnym żalem w głosie. - Myślałem, że ostatnie wydarzenia cię czegoś nauczyły.
Loki nadal milczał, wpatrzony w moją twarz, kiedy próbowałam rozgryźć co się dzieje.
- Loki co się dzieje? - Spytałam, zwracając się ku niemu.
Cisza.
- Loki złamał kilka zasad dotyczących jego pobytu tutaj. - Wyjaśnił mężczyzna w złotej zbroi. - Panienko - Zwrócił się do mnie. - Jestem Heimdall, strażnik tęczowego mostu, łączącego dziewięć światów. Przybyłem tu właśnie za sprawą Lokiego.
- Puśćcie mnie!!! - Zza pleców mścicieli mogłam zobaczyć szarpiącego się Tony'ego, trzymanego przez Kapitana. - Sol, nic ci nie jest?
- Panienko. - Moja uwaga w stu procentach skupiła się na strażniku. - Pomagałaś Lokiemu zdjąć jego ograniczenia. - Przytaknęłam przestraszona skinieniem głowy. Stanęłam prosto przed Lokim, który dosłownie się za mną schował ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w ziemię. - On jednak wykorzystał twoją niewiedzę i próbował przejąć twoją moc. To była jedno zwrotna wymiana. Gdyby mu się to udało, już nigdy nie mogłabyś się posługiwać magią.
Przełknęłam ciężko ślinę, czując jak coś staje mi w gardle, jak mój żołądek wywraca się do góry nogami i zawiązuje w ciasny supeł. Nie umiałam wykrztusić z siebie żadnego słowa, jedynie otwierałam usta, jakbym chciała coś powiedzieć, ale to były tylko nieme słowa kotłujące się w mojej głowie.
Loki mnie oszukał, a ja mu jeszcze w tym pomogłam.
Bardzo powoli obróciłam się w jego kierunku, nadal wsłuchując się w słowa Heimdalla.
- Nie zostaniesz ukarana, bo nic o tym nie wiedziałaś. Nie miałaś pojęcia jak zdjąć jego ograniczenia, nawet wtedy, kiedy Loki ci wszystko wytłumaczył, bo to zaklęcie polegało jedynie na przekazaniu magii.
Mag wbijał wzrok w podłogę tak mocno, że zdawało się, że zaraz ją przebiję.
Coś chwyciło mnie za ramię i pociągnęło lekko do tyłu. Thor wyprzedził mnie i założył na rękach Lokiego dwie obręcze.
- Na razie posiedzisz sobie w specjalnym pokoju, który Tony dla ciebie przygotował.
- Tak na wszelki wypadek. - Dodał Clint, jakby bał się, że nagle wszyscy o nim zapomnieli.
Thor pociągnął brata za ramię, zrywając wszystkie możliwe kable łączące się z jego ciałem. Na nagiej klatce zostały tylko czerwone ślady i krew.
- Oszukałeś mnie. - Szepnęłam.
Dopiero teraz zrozumiałam, że złość dopiero się we mnie zbierała.
Loki spojrzał na mnie kątem oka.
- Co jeszcze było kłamstwem? - Wybuchnęłam.
Wyrwałam się z uścisku Banner'a i podbiegłam do wyprowadzanego maga. Stanęłam z nim twarzą w twarz.
- To wszystko.... to wszystko było kłamstwo? Oszukałeś mnie. - Spoliczkowałam go, lecz widząc jego obojętną reakcję, złość zagotowała się we mnie jeszcze bardziej. - A Fenrir.. - Spuściłam głowę, nie powstrzymując łez - .... i Fafnir? To też twoja sprawka?
Loki wybałuszył na mnie zdziwione oczy. Chciał coś powiedzieć, ale Thor szarpnął jego ramię i szybkim krokiem wyszli z pokoju.
:O
OdpowiedzUsuńA wierzyłam, że Loki jednak coś czuje. Pewnie spadając w filmie w otchłań też udawał tę biedną minę (to jedyne, co z filmu zapamiętałam)
A już myślałam że Loki jest OK a tu taka niespodzianka ale mam nadzieje że ma powody aby tak wykorzystywać Sol. Cekam na NEXT. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo jak dla mnie kłamstwo lvl: miszcz. :) To w blogach z nom jest najlepsze: jak kłamie. Już nie mogę się doczekać na 12 rozdział!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przypadkowo i muszę przyznać, że opowiadanie bardzo mi się spodobało. Nie mogę doczekać się dwunastego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZakończenie bardzo mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się tego. Zaciekawiłaś mnie.
Mam nadzieję, że następna część pojawi się szybko ;)
Pozdrawiam i życzę weny.
Rosa
P.S. Mieszkasz w okolicach Bielska-Białej? O.o
Witam Cię Rosa. Jestem szczęśliwa, że do nas dołączyłaś w szczególności, że to był przypadek. Mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na dłużej i sprostam twoim oczekiwaniom.
UsuńBielsko - Biała? Heheh, mam blisko, znaczy ... mieszkam w Zebrzydowicach tych pod Cieszynem :) ( I tu się wygadałam XD )
Opowiadania bardzo mi się podobają. Na pewno zostanę na dłużej.
UsuńŚwietnie piszesz, więc ze zdobyciem mojego zainteresowania nie będziesz miała problemu ;)
Zebrzydowice? Nie tak daleko. Ja mieszkam na obrzeżach Bielska :)
Jeszcze raz pozdrawiam.
Rosa
Jak możesz! Przerzywasz serię w takim mmomencie!
OdpowiedzUsuńZe swoim talentem mogłabyś wydać książkę.
Hehe, brak weny mam chwilowo :D Co do książki, to mam wiele pomysłów, ale nie wiem jak zacząć, a chcę wydać :D
Usuń