wtorek, 12 stycznia 2016

Informacja.

  Drodzy czytelnicy mojego bloga. Wiem, że jest was wiele i nie każdy ma czas lub chęci na komentowanie moich notek, w związku z tym, że nie wymagam od was w żadnym bądź razie komentowania tego co piszę, chcę was zachęcić niniejszym do innego rozwiązania.
  Chodzi mi o to, aby jednak pozostawić po sobie ślad w komentarzu, ale nie w formie dwustronicowej wypowiedzi, a jedynie małej, lubianej przez wielu emotikony --> :D
  Uśmieszek będzie dla mnie znakiem, że podoba wam się dany rozdział i chcecie mnie zmotywować do dalszego działania, aby trwać przy opowiadaniu :D
  Nie wiem czy pomysł przypadnie wam do gustu, czy też nie :d Mogę mieć tylko nadzieję.
  Oczywiście jeśli chcecie możecie zostawiać także komentarze tekstowe z czego bardzo się ucieszę :D

  A teraz zabieram się za pisanie kolejnych notek :)

  A....bay the way - przez ostatnie dni - trzy razy pod rząd nasi wspaniali siatkarze rozegrali nie łatwe mecze. Z każdym przegranym setem miałam łzy w oczach, a jak się później okazywało - płakałam, kiedy przegrywali całe spotkanie.
  Ale koniec końców szczęście okazało się być po naszej stronie, kiedy to pokonaliśmy drużynę Niemiec na ich własnej ziemi. Razem z ojcem trwaliśmy do końca meczu w przekonaniu, że wygramy - jak się później okazało, mieliśmy rację.
 Kiedy udało nam się zdobyć ostatni punkt w przewadze, razem wybuchliśmy krzykiem, który wystraszył mojego psa i kota - potem także mamę, która stacjonowała w sypiali i oglądała serial.
  Zbiegła do nas, do salonu, bo myślała, że coś się stało, a my razem w pięknych emocjach przeżywaliśmy mecz. Przez dobrą godzinę nie umiałam się otrząsnąć z szoku, że się nam udało.
  Jestem szczęśliwa i dumna z naszej polskiej drużyny, jak i z świetnego trenera Stephan'a Antigi.
  Chłopcy oby tak dalej :D

Przyznajcie - słodziak z niego :D 


10 komentarzy: