On nie jest zły. Mój pan wcale mnie nie zostawił. On tylko wyszedł, ale zaraz wróci i się mną zajmie.
Poczekam jeszcze chwilę, leżąc na białym puchu, wypatrując go jak wraca, czekając, aż mnie zawoła.
Wtedy zamerdam wesoło ogonem i pobiegnę do niego.
Długo go nie ma.
Zaczynam się martwić.
Jestem głodny, spragniony i jest mi zimno.
Dlaczego drzwi się nie otwierają?
Chciałbym usiąść z moim panem przed ciepłym ogniem i ogrzać się, kiedy on będzie mnie głaskał.
Dlaczego jeszcze go nie ma?
Jestem już naprawdę głodny.
Nie mogę wstać, wszystko mnie boli i jest mi zimno, ale czekam nadal, bo wiem, że mój pan wróci.
Może właśnie już tu idzie?
On chodzi powoli, trzymając w ręku patyk.
Usłyszałem coś!
To tylko dzieci bawiące się na śniegu.
Nadal leżę i nic już nie widzę.
Nie czuję też łap, nie otwieram oczu, jedynie oddycham.
Mojego Pana jeszcze nie ma, ale na pewno zaraz przyjdzie.
O, a to co?
Widzę wszystko: jest ciepło, ładnie i słonecznie.
Widzę bawiące się dzieci.
Widzę inne psy i koty.
- Piesku!
To mój pan!
Biegnę do niego, ciesząc się
- Przepraszam piesku. - Mówi do mnie, a ja szczęśliwy, że go widzę tulę się do niego.
- Mój czas na ziemi się skończył, ale teraz jesteśmy tu razem. I jestem szczęśliwy.
Ja też!
Jakie to piękne :')
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przy pisaniu tego krótkiego opowiadania towarzyszyła mi piosenka z endingu z anime : ranpo kitan game of laplace
UsuńJakie straszne ._.
OdpowiedzUsuńDlaczego straszne Lesiu ?
Usuń