Hatremaya sorki, że nie zostawiam komentarzy. Jak na razie próbuję ogarnąć masę rzeczy. W nadchodzących świętach Bożego Narodzenia postaram się to wszystko nadrobić.
Lola zabrałam się w końcu za trylogię " Zdrajcy ". Naczekałam się dość, więc ją czytam. I powiem ci, że już na wstępie zabrakło mi wszystkich tych, którzy byli w "Czarnym Magu". Ucieszyłam się kiedy zobaczyłam imię Dannyl'a, Rothena, a nawet Osena. Brakuje mi Lorlena ( bardzo go lubiłam. Można by nawet powiedzieć, że traktowałam go jak dziadka z książki ). Oczywiście nie mogę zapomnieć o Akkrainie. *smutasek*. Jeśli komentujecie, napiszcie co u was wywołuje wylew łez :D
A jeszcze jedna sprawa. Chciałam jakoś ładnie przejść w akcję w tym rozdziale, ale chyba za dobrze mi to nie wyszło.
Oke zapraszam do notki :D Piosenka na dziś --> http://www.youtube.com/watch?v=oJq2kyyyMNA
- Clint co ty robisz? - Głos Natashy odbił się w głowie łucznika, kiedy ten zakradał się do pokoju Tony'ego. Była druga w nocy, a wszystkie okna były pozasłaniane, więc szansa na to, że ktoś go nakryje, była znikoma. Chociaż jak pomyśleć o Jarvis'ie. Tak on mógł poinformować Starka o jego nadejściu. Jednakże Clint był tajnym agentem, więc nie może dać się wykryć jakiejś dziwnej, sztucznej inteligencji. Z drugiej strony miliarder znów mógłby go potraktować prądem.
Barton przystanął w pół drogi do pokoju Starka. Obrócił się w stronę Natashy, zmrużył powieki, by lepiej ją dostrzec i westchnął.
- Kiedy tylko się obudzi, to zemszczę się za to co mi zrobił - Szeptał tak cicho, by nawet Jarvis nie mógł go usłyszeć.
- Do twarzy ci w spalonych włosach - Zażartowała Wdowa. Jakże trudno było wywołać u niej chodź cień uśmiechu, a teraz najzwyczajniej w świecie zachichotała.
Nagle agenci usłyszeli ciche kroki. Przylgnęli do ściany i wtopili się w panujący w korytarzu mrok. Natasha sięgała już po jeden ze swoich noży, kiedy zza zakręty wyłoniła się wysoka postać. Oczywiście Clint nie pomyślał za nim napadł na człowieka, który zapewne wyszedł z pokoju za potrzebą fizjologiczną.
- Co.... ?! - Mężczyzna nie dokończył, ponieważ Wdowa przycisnęła mu sztylet do gardła, naciskając niebezpiecznie na skórę. - Mogę się dowiedzieć z jakiej racji jestem atakowany?
- Loki? - Zdziwił się Barton, siedząc okrakiem na Kłamcy.
- Złaź ze mnie człowieku - Warknął Bóg.
Natasha ponownie zachichotała, co naprawdę robiło się dziwne. Podała rękę Clintowi, który od razu stanął na równe nogi.
- Co tu robisz? - Spytała Wdowa, patrząc na niego podejrzliwie. Nie słysząc, jednak żadnej odpowiedzi, przeniosła wzrok na partnera, który tak samo jak ona przedtem, wpatrywał się dziwnie w Kłamcę.
Nagle drzwi do pokoju obok otworzyły się z cichym szumem.
- Chcę spać - W progu stanęła zaspana Ellie. Właśnie przecierała zamknięte oczy ręką, kiedy na korytarzu odbywała się przedziwaczna scena.
Jako, że obydwoje agentów zostało wtajemniczonych w genialny plan Lokiego, toteż zaraz po zaobserwowaniu dziewczyny przenieśli wzrok na Boga. Jednak zobaczyli tam kogoś, kogo się nie spodziewali.
- Co wy tu robicie? - Omiotła wzrokiem zebranych. Clint nie wiedział co powiedzieć, więc siedział cicho, wgapiając się w trzecią osobę towarzyszącą im na korytarzu.
- My właśnie... - Natasha miała chyba ten sam problem co Barton.
- Szliśmy do kuchni się czegoś napić - Dokończył za nią Bruce, który jako jedyny miał niewzruszoną i obojętną minę.
- O drugiej w nocy? - Zdziwiła się Ellie, patrząc na zegarek, który leżał na półce nocnej w jej pokoju.
- Tak jakoś wypadło - Odezwał się w końcu Clint
~*~*~*~
https://www.youtube.com/watch?v=JN25hbDMWUA lub https://www.youtube.com/watch?v=a_Am4cHMBKM
Nacisnął klamkę, która ustąpiła od razu bez jakiegokolwiek dźwięku. Wyjrzał na korytarz pogrążony w przenikliwych ciemnościach i wiedząc, że nikt tędy nie przejdzie, wyszedł. Jego kroki odbijały się cichym echem po holu. Oddech miarowy, mieszał się z czystym powietrzem wieży. Teraz jest już gorzej. Mieszkanie w jednym domu, a raczej mieszkanie w jednej willi z ukochaną, nie jest dobre. Zwłaszcza, że on właśnie uświadamiał sobie jak bardzo ją kocha. Od jego rzekomej śmierci minęło wiele czasu, co tylko pogarszało stan psychiczny dziewczyny. Zauważył to, kiedy przyszła do Stark Tower prosić Tony'ego o to, żeby ją przenocował. Nie wiedział, kiedy weszła, więc miał mało czasu na to, aby na spokojnie przemyśleć gdzie ma się schować. Biorąc pod uwagę to, że miał bardzo mało mocy i jego organizm nie do końca się jeszcze zregenerował, musiał działać szybko. Pierwsze co mu przyszło na myśl, było zaklęcie niewidzialności. Gdyby jakiś człowiek był na jego miejscu, najzwyczajniej w świecie podbiegł by do niej i powiedział, że wszystko jest już w porządku. Przytuliłby ją, ucałował i zobaczył jak jej oczy odzyskują dawny blask radości. Poczułby jej bicie serca, którego tak mu brakowało. Jej dotyku, jej spojrzenia. Wszystko to musiało poczekać. Teraz miał na głowie inne sprawy. Nie ważniejsze, lecz takie, które zapewnią jej ukochanej bezpieczeństwo.
W końcu przyznał sam przed sobą, że się zmienił. Może to nie jest to czego od życia oczekiwał, ale jest dobrze. Nie ma już chęci zniszczenia ziemi i pogrążenia Avengersów w odwiecznym mroku piekielnych czeluści. Nie chce już zabić brata, który trwał przy jej ukochanej, kiedy ta przeżywała najgorsze chwile. Nie chce już tego. Jedyne czego pragnie, to to, żeby Lex w końcu zginął.
- Co...?! - Poczuł jak ktoś powala go na ziemię. Przez panującą w korytarzu ciemność nie mógł dostrzec kto to był. Zaczął się wyrywać, ale po chwili jego ręce zostały przygwożdżone do podłoża, a do szyi przystawiona zimna stal.
- Loki? - Usłyszał znajomy, zdziwiony głos.
- Złaź ze mnie człowieku - Warknął na niego
Kobieta stojąca nad partnerem, zachichotała. Podała mu rękę, a on ochoczo ją przyjął.
Jak w każdej takiej sytuacji, nie obyło się bez wyjaśnień. Dwójka agentów zaczęła zadawać pytania, a on na żadne nie odpowiedział. Nagle drzwi do pokoju przed, którym stali, otworzyły się, a w progu stanęła zaspana Ellie. Tym razem w ruch poszło zaklęcie przemiany. Nie było dużo czasu na myślenie, więc zamienił się w kogoś, kogo ostatnio widział, czyli w doktora Bannera.
- Chcę spać - Powiedziała przecierając zamknięte oczy. - Co wy tu robicie? - Spojrzała na każdego
- My właśnie - Wdowa próbowała wymyślić jakąś sensowną wymówkę, lecz powiedzmy sobie szczerze. Nie szło jej to najlepiej.
- Szliśmy do kuchni się czegoś napić - Powiedział w końcu, wiedząc, że jeśli dalej będą zwlekać, to Ellie się czegoś domyśli.
- O drugiej w nocy? - Spytała
- Tak jakoś wypadło - Odezwał się w końcu Clint.
I tak właśnie wypadło, że cała czwórka wylądowała w kuchni, popijając wodę. Natasha i Clint nerwowo patrzyli po sobie, nie wiedząc czy Ellie coś wie czy tylko jej podejrzliwość jest chwilowa. Kobiety nie rozgryziesz.
- Znów koszmary? - Spytał Loki w ciele Bruce'a. Zadając to pytanie spojrzał na dziewczynę znad szklanki.
Ona potrząsnęła przecząco głową.
- Już nie. - Na jej twarzy zagościł lekki uśmiech, lecz po chwili znikł - Znaczy...miałam, ale potem już wszystko było w porządku.
Loki posmutniał, co u Banner'a wyglądało dość dziwnie. No facet zawsze był pogodny, a teraz wyglądał jak Kubuś Puchatek pozbawiony garnczka miodu. Ellie już otwierała usta, aby coś powiedzieć, lecz w tym samym momencie do kuchni wszedł właściciel wierzy. Poszarpane włosy, przekrzywiona koszulka i opadające z bioder spodnie, wszystko to było widoczną oznaką dobrego snu. Nim Tony podszedł do stołu, zatrzymał się i spojrzał na zebranych tam ludzi. Podrapał się po głowie i wstrząsając ramionami nastawił wodę na poranną kawę.
- Poranna kawa o trzeciej w nocy zawsze dobrze robi - Powiedział, opierając się o blat. - Dobrze spaliście?
Wszyscy przytaknęli skinieniem głowy.
- To dobrze
I gdy już sięgał po filiżankę, coś się wydarzyło. Nim wszyscy zdążyli się przygotować do odparcia ataku, Tony zaklął, kiedy jego ulubiona zastawa roztrzaskała się o podłogę. Natasha w mgnieniu oka przeskoczyła przez stół, ciągnąc za sobą Ellie. Clint dobył łuku, z którym się nie rozstawał, nawet wtedy, kiedy szedł zemścić się na Tonym. Stark wyleciał z kuchni, wcześniej informując Jarvisa o tym, że ma przygotować dla niego zbroję i powiadomić resztę Mścicieli o ataku na Stark Tower.
I co miał począć Loki, który obecnie był pod zaklęciem przemiany. Nie mógł się ujawnić, a tym bardziej zaatakować, bo wyglądałoby to co najmniej dziwnie. Bruce władający magią. Absurd. Uciec też nie mógł, ponieważ na polu bitwy była Ellie.
- Znów się spotykamy - Kuchnię wypełnił potężny, tubalny głos i zaraz potem nadleciały czarne płomienie. Rozbijały się o wszystko co spotkały na swej drodze. Dopóki nie dotarły do celu, dopóty nie przestawały szarżować i niszczyć. - Tym razem poznasz mój gniew, dziewko.
~*~*~*~
http://www.youtube.com/watch?v=VBlaWzMiZYw
Stark Tower było pod ostrzałem czarnych płomieni. Avengersi już zebrani w grupę, odpierali każdy atak przeciwnika. Clint razem z Natashą strzelali do niego z bezpiecznej odległości. Zapewne nie mieli najmniejszego zamiaru spotkać się oko w oko z śmiercionośnymi płomieniami. Tony i Hulk byli w ofensywie i napierali na wroga po kolei.
- Trzeba....go zmęczyć - Wydyszał Tony, robiąc kolejne kółko wokół Lex'a
- Ty chyba już jesteś zmęczony - Zauważył Kapitan, który jako jedyny bronił Ellie.
Dziewczyna klęczała za kanapą w salonie z głową schowaną w dłoniach. Wiedziała, że to po nią przyszedł Lex. Sam to powiedział, a ona nie miała z nim najmniejszych szans. Mogła tylko patrzeć lub się ukrywać.
Thor po raz kolejny uniósł swój młot do góry, który ściągnął rażące błyskawice. Te raz po raz raziły przeciwnika, nie robiąc mu żadnej krzywdy.
- Nędzne robaki - Wykrzyczał uradowany Lex, unosząc ręce do góry. Po chwili wokół niego zaczął kumulować się czarny obłok. Następnie podzielił się na mniejsze, które przyjęły postacie różnych, agresywnych, krwiożerczych zwierząt; wilk, niedźwiedź, orzeł, lew, lampart i wielki wąż.
- Spider man byłby oburzony, widząc, że nie ma tu też pająka wielkości Statuy Wolności - Zażartował Tony.
Już po chwili tego żałował, ponieważ ogon węża oplótł się wokół jego kostki, ciągnąc go tym samym w dół z dużej wysokości. Tony jęknął, kiedy poczuł - nawet przez zbroję - twardy beton.
- Mówiłem mu, żeby nie prowokował wrogów - Oznajmił Kapitan.
Reszta zwierząt rzuciła się na mścicieli, którzy dzielnie bronili swego, a raczej Starkowego dobytku. Clint został powalony na ziemię przez łapy wielkiego lwa. Skutecznie unikał jego szczęk, broniąc się łukiem. Widząc to Wdowa, od razu ruszyła mu na ratunek. Przebiegła pół salonu, skoczyła na kanapę odbijając się od niej i robiąc w powietrzu fikołka, omijając tym samym ostre szpony lecącego orła, po czym wylądowała obok partnera. Barton podziękował jej, kiedy ta wyciągała do niego rękę, aby mu pomóc, wcześniej kopiąc lwa, który odleciał na parę metrów.
Zacięta bitwa pomiędzy siłami Lex'a, a Avengersów toczyła się jeszcze przez dobre parę godzin. Ilekroć Mściciele atakowali swojego przeciwnika, on przybierał na sile. Nikt nie wiedział dlaczego. Tony i Thor skutecznie bronili jednego miejsca w salonie, gdzie Ellie leczyła rannych. Zaproponowała swoją pomoc, skazując się tym samym na wykrycie. Lex wykonał dziwny gest dłonią, a dwa cienie: węża i wilka, docisnęły mężczyzn do muru.
- Witaj moja droga - Ellie słysząc ten głos, zadrżała. Z sercem pobijającym rekord uderzeń i z przerażeniem w oczach, zwróciła się ku Lex'owi. Ten podleciał do niej i złapawszy ją za włosy pociągnął do góry. Dziewczyna zawyła z bólu, próbując się wyrwać, lecz uścisk przeciwnika wcale nie zelżał. - Pamiętasz mnie?- Wysyczał jej do ucha, uśmiechając się triumfalnie.
- Kto by nie zapamiętał takiej twarzy - Ellie najwidoczniej nie straciła ducha walki. - Spokojnie mógłbyś robić za a święto Halloween.
Uśmiech znikł z jego twarzy, natomiast na jego miejsce zawitał grymas złości. Jednym, szybkim i sprawnym ruchem rzucił dziewczyną o ścianę. Ta upadła na ziemię odbijając się od grubego muru. Splunęła krwią zalegającą jej w ustach, po czym spróbowała się podnieść. Jęknęła z bólu, kiedy noga Lex'a docisnęła ją do podłoża.
- Spójrz - Powiedział, rozkładając ręce na boki.
Wszyscy Avengersi, albo zostali duszeni przez zwierzęta, albo nie mieli siły na żadne działania.
Nagle Ellie poczuła jak w jej głowie coś się dzieje.
https://www.youtube.com/watch?v=ma8DJWSI_qs
Stała na jednym z balkonów Stark Tower, obserwując nocną panoramę miasta. I nagle za jej plecami rozległ się potężny huk. Przestraszona obróciła się i zamarła w bezruchu.
- Loki - Wyszeptała.
Zrobiła krok w jego stronę. Jeden. Drugi. Trzeci. Jednak ilekroć próbowała do niego podejść, on oddalał się. Jak wiatr, który pragniesz pochwycić w swe dłonie.
- Oh czyżby twój ukochany nie mógł być tu z nami? - Lex pojawił się obok dziewczyny, widząc jak ta bezradnie próbuje dokonać niemożliwego. - Żałosne
Uderzył spodem pochwy, w której spoczywała jego katana, a dookoła zapanowała ciemność i jedynym źródłem światła, był niewielki płomyk, tlący się na dłoni maga.
- Żałosne jak wy ludzie potraficie być sentymentalni, słabi i niereformowalni. - Powiedziawszy to, uderzył dziewczynę w tył głowy, przez co straciła przytomność.
~*~*~*~
https://www.youtube.com/watch?v=7L_y6eLG6Qs
Obserwował wszystko z daleka. Dlaczego? Bo nie mógł się jej pokazać. Patrzył jak Avengersi próbują powstrzymać atak Lex'a. Czuł, że musi im pomóc, ale nie może. Jednak zostając w tym miejscu, naraża i Ellie, i resztę na niebezpieczeństwo ze strony czarnego maga.
- I co masz zamiar tak tu stać i patrzeć jak inni giną? - Spytał głos obok.
Nie musiał się obracać, by wiedzieć kto to powiedział. Dobrze znał ten ton.
- Kiedy Lex mnie zobaczy.....zobaczy, że nie umarłem - Przerwał na chwilę i przeniósł wzrok na anioła - On wykorzysta moją....
- Słabość do Ellie - Haiiael dokończył za niego.
Loki spuścił głowę i westchnął.
- Tego się najbardziej bałeś - Anioł wylądował obok niego, składając na plecach swe śnieżnobiałe skrzydła.
Kłamca spojrzał na niego, nie wiedząc co ten chce przez to powiedzieć
- Bałeś się przyznać sam przed sobą, że jednak masz jakąś słabość. Ludzie zawsze wierzyli, że Bogowie są silni, niezniszczalni, nieśmiertelni oraz nie posiadają żadnych słabości, a jednak - Przeniósł wzrok na Lokiego, który ze smutkiem w oczach obserwował wierzę. Haiiael położył mu dłoń na ramieniu. - Idź tam
Jak się pojawił, tak znikł
Jednak w miejscu gdzie przed chwilą stał Loki, został już tylko zielony obłok.
~*~*~*~
https://www.youtube.com/watch?v=zw-fR9834H4
Pojawił się w salonie, rozglądając się dookoła. Poprzewracane meble, wybite szyby, roztrzaskana porcelana i prawdopodobnie kawałek zbroi Tony'ego. No dobra musiał działać. Wyszeptał parę zaklęć, które skutecznie pozbyły się cieni Lex'a. Następnie poszukał wzrokiem tego, którego miał zamiar zabić.
Postąpił krok do przodu, jednak słysząc kobiecy krzyk, zatrzymał się.
- Powinienem cię zabić. Nie sądzisz? - Jego głos był wyraźny i dobiegał z drugiego końca salonu.
Loki z marszu przeszedł w bieg i w mgnieniu oka znalazł się na przeciwko czarnego maga.
- Lex - Zawołał tubalnym głosem, który rozległ się w całym pomieszczeniu. - Jestem Loki z Asgardu. I mam zamiar cię zabić.
Stanowczo za dużo linków z muzyką dodajesz. Przeczytam fragment i już mnie szlag trafia bo kolejny link, a ciekawość zwycięża i muszę przerwać lekturę.
OdpowiedzUsuńPo za tym, akcja trochę za szybko poszła i Loki jest… taki nie Lokowaty. ;(
"Poszarpane włosy, przekrzywiona koszulka i opadające z bioder spodnie"
OdpowiedzUsuńHoly shit, chcę takiego Tony'ego na Mikołaja. XD
Co do rozdziału... Heh... Wybacz, ale dzisiaj będę wredna. Piernik ma rację, ciutkę z dużo tych linków. Wiem, że chcesz nam urozmaicić czytanie, ale przesłodziłaś.
No i co do tej walki... no... też mogłaś trochę bardziej to opisać. Tam jest taki przeskok - początek bitwy -> kilka godzin później. I opisałaś to tak, jakby tego skoku w ogóle nie było. I znikąd pojawiali się niektórzy Avengersi i... i...*mindfuck*
Ale, żeby nie było tak ponuro - scena kiedy Natasha i Clint powalają Lokiego i pojawia się Ellie i Kłamca zmienia się w zielonego profesorka, który jeszcze nie zrobił się zielony i ten Kubuś Puchatek i... i...*mindfuck*
Myślę, że zamiast wrzucać tak szybko "półprodukt" mogłaś jeszcze trochę to dopracować. Naprawdę większość z nas - twoich czytelniczek - byłaby skłonna poczekać jeszcze dzień czy dwa.
Trzym sja Vint, idę popracować nad pierwszym Specialem.
Vint, Vint, Vint, szaleję ! o.O
OdpowiedzUsuńUmarłaś mnie tym rozdziałem ! Nie mogę przestać używać wykrzykników od kiedy to przeczytałam ! Bo na początku jest spoko gadają sobie Nat z Clintem, a tu ktoś idzie ! I ja wiedziałam, że to Loki, ale to, że się później zmieni w Bannera - wow, nie podejrzewałam ! o.O
No i w ogóle to tak smutno mi się zrobiło, jak on tak na nią patrzył i tak myślała o tym, że nie może jej powiedzieć i jak później siedzieli w kuchni i on nagle posmutniał, jak im powiedziała, że miała koszmary, ale tylko przez chwilę ! VINT ! Dlaczego mnie tak krzywdzisz !? I Loki'ego ?! WHYYY ?!
Co jak co, ale takiego nagłe ataku Lex'a się nie spodziewałam, więc kolejne : "!!!!!!" i to jeszcze wszyscy sobie kurde walczą, a Loki się zmywa, a Kapitan Tarcza... Zncazy się Kapitan Ameryka chroni Ellie, która postanowiła leczyć rannych ! Jak mogłaś ?! Lex jako bardzo potężny mag nawet się nie zmęczył walcząc z Avengersami i jeszcze ich unieszkodliwił żeby dostać się do Ellie ! DAMN !
No i nie ogarniam scenki z balkonem ! Wiem, Ellie lubi balkony, ale nie ogarniam ! Bo najpierw coś się dzieje w jej głowie, potem ten fragment, i może to tylko moje chore rozumowanie (jak zawsze xD) ale czy Loki czasem nie próbuje jakoś zająć jej myśli żeby skupiła się na nim, ale Lex też wniknął do jej umysłu stara się blokować Loki'ego ?! Albo to tylko Lex manipuluje jej myślami żeby "cierpiała psychicznie" z powodu braku ratunku ze strony Loczka, który według tego, co ona wie zginął ?! DAMN VINT KRZYWDZISZ NAS WSZYSTKICH ! XD
Okey ! Ja rozumiem, Loki nie chcę się ujawnić, że żyję, ale żeby tak po prostu sobie stać i patrzeć, jak Stark Tower jest niszczone i mieć świadomość, ze Ellie jest w środku i nic nie zrobić ?! Haiiael'u dziękuję za "rozkazywanie" Loki'emu, bez ciebie ten idiota dalej by tam stał i patrzył na ten cały bajzel ! xD
Shit bardzo się wczuwam, czy tylko mi się tak wydaje ?! xd
No i ostatnia scenka ! Kurde no to teraz Loki ma przerąbane ! Jak tylko zabije Lex'a (oby !) i przeżyję tym razem nie pozorując swojej cholernej śmierci, to będzie mieć trochę przerąbane u Ellie, jak tylko ona sobie uświadomi, ze on tak naprawdę żyje i ją okłamał ! Niech to zdanie ma sens ! xD
Dobra, podsumowując : krzywdzisz xD
A tak serio, to podobało mi się i jestem ciekawa, jak ta akcja potoczy się dalej, więc pisz szybko, bo mnie coś wybuchnie od wewnątrz z ciekawości xD !
Co do trylogii "Zdrajcy" to też cholernie brakowało mi Akkarina, zwłaszcza po tym wszystkim, co przeszli z Soneą i wgl smuteczek ;'(
Loren był fajny, też szkoda, ze go w tych częściach nie ma (nie mogę się wyrażać w prost, bo bym za bardzo spojlerowała mojej BFF która jeszcze nie skończyła trylogii "Czarnego Maga" xD)
Dannyl i Osen zawsze spoko <3 ale powiem ci, ze Rothena lubiłam tylko do pewnego momentu z pierścieniem w "Wielkim Mistrzu", bo tem był ten Ichani i Akkarin i Sonea, wiesz o co chodzi xD no i znielubiłam Rothena, bo gość nie miał prawa ! Oni wszyscy cierpieli, okey on też, ale nie aż tak, ale gdybym miała wybierać, to dałabym pierścień Akkarinowi, a Rothena przeniosła na jego miejsce.
Ufff jak ciężko jest pisać tak, żeby pewna osoba nie ogarnęła o co chodzi xD
Dobra zbieram się, bo znów się rozpisałam xD
A tak btw to zapraszam do mnie na drugi rozdział : http://myowndarklife.blogspot.com/
Weny ! ;*
Śledzę twój blog już od jakiegoś czasu, a podoba mi się od pierwszego rozdziału.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to mogę się zgodzić z tym że trochę za szybko wszystko się dzieje, ale tak to rozdział świetny!
Ten moment kiedy Loki, Clint i Natasha się spotykają jest nieźle napisany.
A co do Tonego zaraz po obudzenie to ja też chcę takiego na święta!
Nowa czytelniczka Miley
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń