sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 16 "Kochać ko­goś, to znaczy widzieć cud niewi­doczny dla innych"

   Z góry przepraszam za przesłodzenie wcześniejszego rozdziału. Moje winy zostaną odkupione po przez rozdział 16 i zawartą w nim akcję. Jak już zdążyliście się kapnąć, to w stawianiu przecinków jestem beznadziejna. Początki zawsze są trudne, może z czasem się nauczę gdzie stawiać te perfidne kreski.
  Hatremaya też bym chciała takiego Tony'ego. Jeszcze wyobraziłam go sobie, jak jest zaspany, normalnie z krzesła spadłam. Tylko brać.
  Witam nową czytelniczkę Miley. Cieszę się, że jesteś z nami.
  Co do mojego dzisiejszego nastroju, humoru, cokolwiek, oznajmiam, że jest beznadziejny. Z czwartku na piątek, jak wiecie przyszedł do Polski orkan. Cholerny wiatr o sile chyba 130km/h nie dał mi zasnąć. Gdy już się uciszył zasnęłam na całe dwie godziny, a do tego dochodzi jeszcze cholerne przeziębienie.
 Zapraszam na rozdział.
                  Loki i Fenrir w realu :D


http://www.youtube.com/watch?v=-aWwOeQ6AY8

     - Lex - Zawołał tubalnym głosem, który rozległ się w całym pomieszczeniu. - Jestem Loki z Asgardu. I mam zamiar cię zabić.
  Zapadło milczenie. Avengersi niemo wpatrywali się w postać Boga stojącego na środku pokoju. No to teraz nie ma powrotu. Pomyślał i spojrzał przez ramię na dziewczynę, która tak samo jak reszta nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Schowaj się - Szepnął, a przedwczesny, zwycięski uśmiech zawitał na jego twarzy.
- Loki - Powiedziała załamanym głosem, a po jej policzkach spłynęło kilka, słonych łez. Po chwili dostrzegła, że on patrzy ponad nią. Obróciła głowę, a za swoimi plecami zobaczyła Kapitana.
- Zabierz ją stąd - Polecił żołnierzowi. Kiedy ten odpowiedział mu szybkim skinieniem głowy, zwrócił się do Lex'a, który dalej trwał w tym samym miejscu. Loki zobaczył, że jego wyraz twarzy się zmienił. Już nie był tak pewny siebie. O nie.
- Jestem...zaskoczony twoją obecnością Kłamco - Powiedział, krzyżując ręce na piersi. Opadł powoli na ziemię i dobył swojego miecza, który dotychczas spoczywał w pochwie przywiązanej do jego pasa. - Myślałem, że gardzisz ludźmi. Ich zwyczaje są ci obce, a sama obecność jednego z nich jest dla ciebie obrazą. Czyżbyś nauczył się z nimi żyć? Nie uważasz, że oni są słabsi od nas? ODPOWIEDZ - Krzyknął, widząc niewzruszoną minę Kłamcy. Tego właśnie nienawidził. Kiedy ktoś patrzy na ciebie i ma cie głęboko gdzieś.
  Loki w odpowiedzi zaśmiał się.
- Może i są to prymitywne istoty - Posłał spojrzenie pełne czystej nienawiści w stronę Tony'ego. - Ale... nie każdy taki jest.
  Ona taka nie jest. Zmieniła siebie i mnie. 
- Jesteś słaby Loki - Wykrzyczał czarny mag, kierując na niego swoje ostrze - Teraz za to zapłacisz.
  Rozpoczęła się walka, która zapewne będzie mieć nieciekawy koniec. Lex uniósł się w powietrze i płynnym ruchem przeciął powietrze, gdzie wcześniej stał Bóg. Cholerny szkodnik. Zaśmiał się pod nosem i obrócił przodem do swojego przeciwnika, który z niewzruszoną miną stał przy oknie.
- Uciekasz jak pies z podkulonym ogonem - Kolejny raz chybił.
   Nagle poczuł jak coś łapie go za gardło i przyciska zimną stal w okolicach tętnicy. Zimny oddech spowodował u niego gęsią skórkę, a paniczny strach przed śmiercią zawładnął jego ciałem.
- Boisz się - Wyszeptał mu głosem do ucha, który rodem był wyjęty z jakiegoś straszliwego horroru. Nagle Lex zauważył jak całe pomieszczenie spowija gęsta, biała mgła, a zaraz potem nastąpiła ciemność.
- Takimi nędznymi sztuczkami nic mi nie zrobisz - Wykrzyczał zadowolony z siebie. Jednak zaraz mina mu zrzedła, kiedy dostał potężnego kopniaka w brzuch. Zgiął się w pół i osunął na kolana. Kolejne uderzenie nadeszło z prawej strony, tym razem w szczękę. Czarny mag warknął czując jak fala bólu rozlewa się po całym jego ciele od nieustających ciosów. Wypluł szkarłatną ciecz zalegającą w buzi, po czym wstał i dumnie uniósł brodę do góry. - Tylko na tyle cię stać. Wyjdź z cienia, w którym tak długo żyłeś i stań do prawdziwej walki.
 Ponownie został zaatakowany. W stronę Lex'a poleciało kilka lodowych sztyletów, których uniknął bez żadnego problemu.
- Nie tylko ty umiesz władać magią - Czarny mag przystąpił do zmasowanego ataku. Wokół siebie wytworzył stado cieni, które przybrały formy zwierząt, tak samo, jak podczas ataku na Stark Tower. Lew zaryczał, po czym uderzył swoją wielką łapą w ziemię i ruszył przed siebie. To samo zrobił wilk i lampart. Trzy, groźne zwierzęta rzuciły się na nic nie spodziewającego się kłamcę. Ten w ostatniej chwili zdołał uniknąć szczęść wilka, lecz dwa inne twory przygwoździły go do podłoża. Obok pełzł wąż, który już pluł swoim jadowitym jadem. Ogon owinął wokół szyi Kłamcy, a dwa ostre zębiska skierował na twarz.
- Chyba czas na coś większego. - Loki pomimo bólu, który odczuwał w większym stopniu przez pazury i kły zwierząt, zamknął oczy i skupił się.
    Lex wpierw usłyszał groźny pomruk i ciche syczenie. Potem jego źrenice momentalnie rozszerzyły się ze strachu. Z cienia wyłonił się wilk Fenrir i wąż Jormungand.
- Poznaj moje dzieci - Powiedział triumfalnie Loki. Razem z pewnością siebie, którą jeszcze przed chwilą miał Lex, zniknęły też cienie. Kłamca przeturlał się do tyłu stając w bezpiecznej odległości. - Fenrir, Jormungand - Skinął na stwory, a one wykonały polecenie.
   Wilk pognał przed siebie ukazując ostre jak brzytwa kły i pazury. Zamachnął się raz, drugi i po chwili poharatany czarny mag leżał na ziemi w swojej własnej kałuży krwi. Nim zdążył dobyć swojego miecza, wąż oplótł mu rękę, po czym zatopił swoje jadowite kły w szyi maga. Ten krzyknąwszy z bólu, maniakalnie wymachiwał rękoma, aż do czasu, kiedy całkowicie opadł z sił. Wtedy Loki odwołał swoje dzieci i podszedł do Lex'a, patrząc na niego z politowaniem i pogardą. Jak dotąd nigdy nie skrywaną wobec jego osoby.
- Poddaję się - Wyjęczał mag przestraszonym głosem.
   Iluzja zaczęła się rozpływać w powietrzu. Cała ciemność zniknęła, a ją zastąpił obraz salonu Starka. Mgła opadła, a powietrze w końcu stało się lżejsze. Loki obrócił się na pięcie, widząc już biegnącą w jego stronę dziewczynę.
- Nie przegram tak łatwo - Powiedział sam do siebie Lex głosem, którego nawet Kłamca nie mógł usłyszeć. Gwałtownie zerwał się na nogi i dobywając swojego miecza pchnął go do przodu.
- LOKI!!!
                                                            ~*~*~*~

http://www.youtube.com/watch?v=gjgkxjfYHsE ( <-- this <--- this <--- )

       Nie, nie, nie. Tym razem nie pozwoli mu zginąć. Od kiedy zobaczyła go ponownie, w jej duszy zapłonął ogień, ten który przed czasy jedynie się tlił. Biegła ile sił w nogach, a odległość dzieląca go od ukochanego była niewielka. Zaledwie parę metrów. Wyciągnęła dłoń przed siebie, by móc szybciej odciągnąć go na bok i nie pozwolić umrzeć, tak jak wtedy. Nie, nie przeżyła by tego ponownie. Gdyby w tym momencie znów zobaczyła jego śmierć, zabiłaby się. Nie mogła by już wtedy myśleć, że on może kiedyś powrócić, dlatego biegła. Chociaż jej organizm był już wykończony stałą wymianą magi z mścicielami, nie poddawała się. Widziała jak Lex się podnosi, bierze do ręki miecz i rusza na Lokiego, który niczego nie świadomy stoi do niego plecami. Jest coraz bliżej. Ostrze już prawie dotyka jego ciała, kiedy ona robi coś nieprawdopodobnego. Chwyta Lokiego za materiał szaty i odciąga go na bok, tak aby nic mu się nie stało. Jednak musiała za to zapłacić. Żeby kogoś uratować, ktoś musi się poświęcić. I tak właśnie było.
    Sekundy zdawały się trwać wieczność. Czas zwolnił. Nie dla niej, tylko dla niego. Tym razem dla niego. Ellie chwyciła go za szaty, tym samym powodując jego upadek dalej niż przewidywała. Miała chichą nadzieję, że jej też uda się uciec, przeżyć, dokonać czegoś z czego inny będą dumni. Jednak w tej chwili nie było jej to dane. Poczuła jak ostrze zanurza się w jej ciele. Jak zimna stal przechodzi na wylot, jak Lex jest dumny z tego co zrobił. Tym razem to ja mogłam cię uratować. Spojrzała na Lokiego, którego ręce jarzyły się na zielono, a ogień, który poleciał w stronę czarnego maga skutecznie powalił go na ziemię.
   Reszta mścicieli podbiegła do niej i utworzyła półkole. Jej wzrok jednak poszukiwał kogoś innego. Nie docierały do niej żadne krzyki ze strony Avengerów, którzy skutecznie próbowali zatamować krwawienie z jej boku. Powoli docierało do niej uczucie przenikliwego bólu. Z wielkim wysiłkiem obróciła głowę. I zobaczyła go. Szedł wolnym krokiem, jak na skazanie, jak dziecko, które właśnie szło odpowiadać za swoje czyny. I po raz drugi w życiu zobaczyła jak płakał. Nie ukrywał już swoich emocji. Nie potrafił. Może dlatego, że już nie miał na to siły. Teraz doskonale zdawał sobie sprawę co musiała czuć, kiedy widziała jak umiera. Tylko, że on miał to w swoim genialnym planie, a ona nie. Poświęciła dla niego swe życie. Dla takiego nędznego łgarza, oszusta, intryganta.
  Upadł na kolana chwytając jej ciało w ramiona. Zamknął ją szczelnie w swoim uścisku i wtulił głowę w jej włosy, pozwalając, aby łzy zatrzymywały się właśnie tam. Czuł w środku pustkę, jakby ktoś odebrał mu coś najważniejszego w życiu.
  Właśnie tak było.
Ona dotknęła jego policzka. Podniósł swe zaszklone oczy i spojrzał na jej twarz, która się uśmiechała. Dlaczego była radosna? Przecież umierała.
- Loki - Szepnęła - Cieszę się, że żyjesz. I cieszę się, że mogłam cię uratować. Pamiętaj....
- Nic nie mów - Nakazał - Musisz oszczędzać siły. Zaraz cię wyleczę - Zabrał rękę spod jej głowy i przekierował na miejsce, w którym była rana. Już po chwili wiązka zielonego światła zaczęła kumulować się w jego ręce. Ellie złapała go za dłoń i ścisnęła. Pociągnęła ją w swoją stronę, czując jak Loki ja wyrywa.
- Pamiętaj Loki... Nie....jesteś....Sam.
   Zamknęła oczy i wzięła ostatni, głęboki oddech.
                                                                         ~*~*~*~
    Czuł niepohamowaną rządzę zniszczenia czegoś. Jego prawdziwa natura właśnie przejmowała nad nim kontrolę.
- Loki - Thor położył dłoń na ramieniu brata, który klęczał nad ciałem dziewczyny. Ten tylko ja strzepnął i wstał podchodząc do ramy okna, które zostało pozbawione szyby. Wyjrzał na zewnątrz. Niebo było jasne, tak jakby nie zdawało sobie sprawy z tego, że właśnie ważna dla niego osoba odeszła. Spuścił głowę, a dłonie zacisnął w pieści. - Bracie - Głos gromowładnego znów odbił się echem w jego głowie.
- Wynoście się - Powiedział srogim głosem, który był ostry jak stal.
- I co zamierzasz zrobić? - Spytał Tony. - Będziesz się teraz nad sobą użalać czy jej pomożesz?
    Nie odpowiedział od razu. Nawet się nie obrócił.
- Mam odpowiedni sprzęt. Jeśli będziemy działać szybko, uda nam się przywrócić jej procesy życiowe - Wytłumaczył szybko Stark. Ukląkł przy dziewczynie, po czym delikatnie wziął ją na ręce. Ostatni raz spojrzał na Kłamcę, który stał przy oknie i spoglądał w dal.
   Nikt nie wiedział co może teraz myśleć. Oczywiście podejrzenia były jasne. Obwinia się za śmierć Ellie.
- Loki... Bracie - Zaczął Thor zatroskanym głosem - Możemy.....
- WYNOCHA - Mag obrócił się gwałtownie, a wszyscy zebrani zadrżeli na dźwięk jego potężnego głosu.
   Zielony płomień zaczął wypełniać całe pomieszczenie i mściciele mieli tylko parę sekund na to, aby opuścić pokój, inaczej spłonęliby. Był zły. Nie na innych, tylko na siebie. Jego skóra zaczęła przybierać ciemno niebieski kolor, a oczy zalały się szkarłatem.
  Chciał kogoś zabić...
  Ale czy to by coś zmieniło?
  Wyczuł u niej puls, jednak był on tak słaby, że można by było rzecz, że wcale go nie ma. Były nikłe szanse na jej uratowanie.
   Oparł zaciśniętą dłoń na ramie okna, po czym wychylając się spojrzał w dół. Ulice były zapełnione ludźmi, którzy spieszyli się załatwiać swoje sprawy. Byli niczego nie świadomi. Nie wiedzieli co stało się w wierzy, ponieważ był to wewnętrzny konflikt. Spojrzał na swą lewą dłoń, która obecnie malowała się w ciemnych barwach. Nienawidził tego stanu. Wtedy czuł się jak odmieniec, którym zresztą był. Czasami zastanawiał się dlaczego Odyn go przygarną i wychował jak własnego syna. Dlaczego miał pod swym dachem potwora?
- Tym właśnie jestem? - Szepnął sam do siebie - Jestem potworem.
                                                                           ~*~*~*~
https://www.youtube.com/watch?v=ZxXBoCnfLEw

    Teraz nikt nie mógł go powstrzymać. Zwartym krokiem przemierzał ulice Nowego Yourku, tylko w jednym celu, aby siać zniszczenie.
    Jego zielona peleryna luźno powiewała na wietrze, a dzierżona w prawej ręce włócznia kołysała się pod wpływem jego ruchów. Twarze ludzi wyrażały przerażenie, kiedy kolejne wiązki niebieskiego światła trafiały w ich serca. Nie miał litości nawet dla niewinnych dzieci.
    Obok stała kobieta, której twarz wyrażała obrzydzenie jego postawą, naturą, czynami. Loki zamachnął się, a ostry koniec włóczni przeciął jej klatkę. Krew trysnęła na wszystkie strony, plamiąc jego zielone szaty. Jesteś potworem, potworem, potworem. Krzyczał głos w jego głowie. Nie ignorował go, nie tym razem. Teraz całkowicie się mu podporządkował. I nawet głupia Tarcza ci nie przeszkodzi. Niszcz, zabijaj, niech błagają cię o życie. Niech klękają przed tobą i oddają ci pokłony. Tak właśnie powinno się traktować prawdziwego króla.
- Tyrana...? - Dokończył za głos w swojej głowie. 
    Nagle za jego plecami rozległ się potężny huk, a zaraz potem powietrze obok niego przecięła niebieska poświata uderzająca w drzewo na przeciw niego.
- Loki przestań - Silna metalowa dłoń zacisnęła się na jego ramieniu. - Co ty robisz?
   Nie odpowiedział. Postał tylko Tony'emu swój obojętny uśmiech. Nakierował włócznię na jego klatę i wystrzelił, jednak nic się nie stało. Stark oparł się temu. Siła z jaką promień uderzył w zbroję nie była wielka, więc dalej trzymał Boga.
- Jestem potworem i to co robię leży w mojej naturze. - Powiedział Kłamca, szczerząc swe śnieżnobiałe zęby. - Jeśli nie chcesz zginąć to opuść to miejsce.
- Cholera - Tony naparł na niego z ogromną siłą. Bóg został przygwożdżony plecami do pnia wielkiego drzewa, które niebezpiecznie zatrzeszczało. - Loki patrz co zrobiłeś. Zabiłeś niewinnych ludzi... dlaczego? Dlatego, że Ellie jest tylko ranna. Ona żyje, więc nie zachowuj się, jak jakiś dzieciak i chodź.
- Nie tak prędko Panie Stark - Do pozostałych dołączył nowy głos. Tony odwrócił głowę i zobaczył wysokiego, czarnego mężczyznę z przepaską na oku.
- Fury...
- Laufeyson zabił niewinnych ludzi, więc musi za to odpowiedzieć. Moi ludzie się nim zajmą - Wszystko to powiedział bez zająknięcia czy nawet odwrócenia głowy. Machnął jedynie ręką, a jego agenci już celowali w Boga. Jeden z nich wystąpił z szeregu, trzymając kajdany. Podszedł szybko do Lokiego i zakuł jego ręce, po czym na twarz założył kaganiec. Kłamca szarpał się i wyrywał, lecz ludzie Fury'ego nie dawali za wygraną.
- Uspokój się, bo inaczej każe strzelić ci kulkę w łeb - Nick odwrócił się i spojrzał na niego z politowaniem.
   Tony stał z boku i nie wiedząc co powiedzieć, przyglądał się całej tej sytuacji. Thor nie będzie zadowolony, że jego mały braciszek znów siedzi w klatce. Jednak tym razem muszę zgodzić się z jednookim piratem. 
- Dałem ci szansę, a ty jej nie wykorzystałeś. - Loki na powrót zaczął się szarpać jak dzikie zwierze uwiezione a klace. - Panie Stark - Fury skinął na miliardera. Kłamca szybko przeniósł na niego swój wzrok, lecz nim zdołał cokolwiek jeszcze zrobić, jego świadomość ulotniła się.
   








25 komentarzy:

  1. O nie!!! A miało być tak pięknie! No cóż... Pozostaje czekać. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Ale muszę przyznać, że jak czytałam moment, w którym Ellie umiera to zaczęłam płakać. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz jaką miałam radochę kiedy czytałam to jak Ellie umiera a Loki cierpi? A ty mi to odebrałaś, a raczej Tony odebrał mi te chwile szczęścia. ( oskarżycielsko wyciągnięty palec) Ty niedobra ! ( dobra już się ogarniam.

    Fajny rozdział, ale moim zdaniem coś za łatwo poszło z Lexem.
    Nie ma to jak wyżyć się na głupich, bezbronnych ludziach - jak ja lubię myślenie Lokiego.

    Czkam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Sztyletnica

    OdpowiedzUsuń
  4. ZABIJĘ CIĘ!!! To było piękne ale CIĘ ZABIJĘ! Co ty zrobiłaś Ellie? Albo może co ona ci zrobiła, że każesz jej tak cierpieć. Albo jeszcze inaczej. CO MY CI ZROBIŁYŚMY, ŻE KAŻESZ NAM SIĘ SMUCIĆ LUB PŁAKAĆ?! Pamiętaj, że już wcześniej grożono ci śmierciom, a teraz te groźby zamienią się w czyny.

    Co do tekstu. Widziałam kilka literówek, ale to nic takiego. Zdania są poprawnie zbudowane więc nie widzę, żadnych błędów. Ja z przecinkami też mam małe problemy, jednak interpunkcja nie żuca się w oczy, więc czytając nie patrzę na przecinki tylko tekst, ortografię i pomysł. Tak więc gdybym miała ci dać punkty jak na sprawdzianach:
    Ortografia 5/5 (no chyba, że czegoś nie zauważyłam)
    Język 4/5 (to przez te literówki)
    Pomysł 5/5 (chciałam ci dać 6/5 ale śmierć nie jest w sumie taka pomysłowa)
    Ocena 5+ (plus dla tego, że przy śmierci Lokiego nie płakałam tak jak przy śmierci Ellie)
    Mam nadzieję, że to jak cię oceniłam umili ci dzisiejszy dzień. Szczególnie, że ten dzień będzie twoim ostatnim :D
    Pozdrawiam
    Margaret :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże śmiercią nie śmierciom. Weekend i od razu muzg przestaje mi pracować ;-;

      Usuń
  5. Aaaaa!!!! To takie potworne! Co będzie dalej! Nie wytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. *klęka i bije pokłony*
    Vint, to jest coś... coś ZA-JE-BIS-TE-GO. Mega zajebistego.
    Fenrir, moje kochane, kudłate. Aww... Wiem, że znowu zachowuję się jak plastik na widok różowych kozaczków, no ale cóż... Wszystkie duże, kudłate stworzenia wyłaniające się z zawiłej historii mitologii wszelakiej, wywołują u mnie szczery zachwyt. Kurka, jak ja lubię chimery.
    A wrażając do rozdziału. E-hem. Widzisz, jak chcesz zrobić cudo pisane prozą, to po prostu to robisz. I tyle. Nie wiem skąd wynikały ostatecznie braki w poprzednim rozdziale, ale ten czyta się jednym tchem. I tyle.
    *hater mode on*
    Olać przecinki. Było kilka powtórzeń (a jestem wyczulona na ich punkcie), była wieża przez "rz" i cuś jeszcze, ale nie chce mi się szukać
    *hater mode of*
    Ta-da! I tyle na dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS w razie ataku rozżalonych czytelniczek gwizdnąć, Ignis zjawi się w jakieś 3 minuty.
      "This... is... ASGARD z.o.o."

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Boję się wołać Ignis, ponieważ on może mnie zagryźć za to co napisałam. Ja wiem co ty knujesz Hatre... Zuaaaaa jesteś :D

      Usuń
    4. Ja knuję? Ja? Kcieee? No jak ja mogłabym?! Mua-ha-ha... To jest... Ten, tego... Hi-hi?

      Usuń
    5. Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że naprawdę masz wobec mnie przyjazne zamiary :)

      Usuń
    6. No dobra, już mówię. Sprawa jest prosta - wilkołak żre dziennie trzy tyle co człowiek podobnych wymiarów. Nie wyrabiam z dokarmianiem cholery, a ludzi to-to tykać nie chce, więc staram się go komuś podrzucić. To jak? Są chętni na kudłaty piec zasilany mięsem?

      Usuń
    7. Synek, mam pomysła...
      - I have an army.
      - We have a Hulk.
      - You had a Hulk.
      - ??
      - Enjoy your meat Fenrir.

      Usuń
    8. He he he dobre. Nie pomyślałam, że można tak to zakończyć :)

      Usuń
  7. Czytam twojego bloga od niedawna i byłam w stanie ci wybaczyć okłamaną śmierć Lokiego, ale to!

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG !!!

    Dawno mnie tu nie było, wchodzę, a tu tyle miłych niespodzianek. Jak to brak komputera i dostępu do neta może pozbawić człowieka chęci do życia. Przez ten czas normalnie zdziczałam. Ale nieważne powróciłam do cywilizacji, a ona wita mnie takimi miłymi akcentami ( pod tym pojęciem mam oczywiście na myśli kolejne rozdzialiki na Twym jakże wspaniałym blogu).
    Musze się pochwalić, iż odrobiłam zadanie domowe, czyli obejrzałam Thora: Mroczny Świat. Film, jak każde dzieło produkcji Marvel Studio, jest po prostu majstersztykiem w każdym calu.Mam cichą nadzieję,że tak jak w twoim opowiadaniu Loki nie umrze tak naprawdę, on jest na to za sprytny.

    Cieszę się, że wróciłam do was po tak długiej nieobecności ( skończyłam na rozdziale 12, upozorowana śmierć Lokiego wywołała w moim Komputerze tyle emocji, że odmówił dalszej współpracy, a informatykom coś się nie spieszyło z jego naprawą - tylko ich trafić wiązkami niebieskiego światła lub coś gorszego). Rozdział jak zwykle niesamowity, akcja nabierała rozpędu tylko po to by przez słabość Lokiego i jego, nie ukrywajmy, dość skomplikowaną naturę zatrzymała się w tej samej klatce. Smutno mi, jak pomyślę o reakcji Ellie na tę wiadomość. Cały czas z lekka ubolewam, że Rogersa jest tak mało, ale każda mała wzmianka na temat Kapitana cieszy mnie jakbym dostała kilogram żelków. :)
    Z niecierpliwością i dziką chęcią czytania więcej, czekam na kolejny rozdzialik, który na pewno nie zawiedzie moich oczekiwań.

    Przesyłam pozytywną energię i niech Wena, choć bywa kapryśna, wpada do Ciebie jak najczęściej.

    Zza ogromnych gór chusteczek higienicznych przesyłam pozdrowionka
    Olga :3
    Ps. Mam taką miła i mała prośbę troszkę więcej Kapitana.
    Poza tym wszystkim muszę Ci się przyznać iż nie pałałam miłością do Lokiego od początku, ale odkąd czytam to opowiadanie zaczęłam się do niego przekonywać i nawet rozumiem czy się tak zachwycacie, bo jest czym.
    Tak więc smarkata i nawrócona na dobrą ścieżkę życzę jeszcze raz wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko dla mnie to w cale nie jest najlepszy rozdział? Zaczęłaś bardzo fajnie, fabuła wciągała, dałaś super wątek... A teraz to takie naciągane sie zrobiło. (W dodatku kurde zaczynam myśleć, że mam zdolności paranormalne, wpadam na pomysł z uśmierceniem bohaterki, publikuje to i właśnie to sie tu pojawia. Ja o nic nie oskarżam jakby co.) Udawana śmierć Lokiego - okej. Ale za szybko sie ujawnił, to zdecydowanie. I za szybko przestał być... No, Lokim. Jest zbyt emocjonalny. Znowu dużo linków z muzyką... (Nie odpowiadam za błędy, pisze z komórki.) Zdecydowanie za szybko poszła walka z Lexem. Nie mówiąc o tym, że Jorek (syn Lokiego, ten wąż) oplatał przecież całą ziemie, nie żeby coś, ale chyba by w tym mieście sie nie zmieścił. Wierząc 5 książkom o mitologii nordyckiej, trickster może zmieniać postać, a Fenrir by sam w zupełności wystarczył na Lexa, skoro nawet Odyn sie go bał i właśnie niego w Ragnaroku miał wilczek zabić. Jego i Thora razem z Jorkiem. Za szybko wykorzystujesz pomysły. Ja na wątek romantyczny potrzebowałam kilkunastu rozdziałów, a i tak żadna ze stron nie powiedziała "kocham cie". Ja osobiście nie lubie jak wszystko tak szybko idzie. 16 rozdział i już Loki jawnie pokazuje, że czuje coś więcej do Ellie. Ten rozdział według mnie jest... Naciągany. Prawdopodobnie zostanę teraz zmieszana z błotem, ale to moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie nie zostaniesz zmieszana z błotem. Pociągnęłam tak szybko akcję, ponieważ niezbyt wiedziałam co dać i tak jakoś wyszło. Szanuję twoje zdanie i wcale się nie obrażam, wręcz przeciwnie. Każdy komentarz lub krytyka pchnie mnie do dalszego działania. Co do węża i wilka, to tak jakby ich pomniejszyłam, wiesz żeby to tu weszło. Co do Lex'a, wątków romantycznych i emocjonalnych rozterek Lokiego, to spokojnie. Wszystko się wyjaśni i tylko tyle mogę zdradzić :D

      Usuń
  10. Witaj, zauważyłam, iż nie pierwszy raz Twa zacna osoba zjawiła się na mym profilu google +, postanowiłam dorwać Twego bloga w swe łapki i zacząć czytać, ową opowieść. Dodaję Cię tym samym do swych czytanych [ujawnionych]na: http://szatanirro.blogspot.com/ i zapraszam również do siebie-co prawda zaczynam, ale też wkręcam się w tą tematykę z Lokim.

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam cię do Liebsten Awards. Więcej tu:http://lokiandsigynlove.blogspot.com/2013/12/liebsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Absolutnie uwielbiam Twojego Lokiego! Bardzo podoba mi się, że przeciwstawiasz się kanonowi mitologicznemu i komiksowo-filmowemu. Lubię, gdy Loki ze złoczyńcy staje się ułomną, do bólu ludzką postacią

    [kryptoreklama: secretsofasgard.blox.pl]

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    Cóż nie wiem jak mam zacząć tan komentarz... jak nigdy...
    W każdym bądź razie przeczytałam w tak zawrotnym tempie trzy rozdziały, że to jest masakra. Nie wiem czemu mi się tak wszystko dłużyło... może to przez to zmęczenie lub coś innego...
    mam zamiar skomentować ci tutaj wszystkie trzy posty, więc kom może być długi, ale to wszystko się jeszcze okaże.
    Bądź co bądź przejdę do sedna:
    Zacznę od rozdziału 14:
    Cóż post wydaje się strasznie krótki i w rzeczywistości tak jest. No chyba, że mi się tak po prostu zdaje.
    Hmm Ellie zyskuje nowych sojuszników, ale starzy wrogowie nadal pozostają.
    W sumie nie mam nic poza tym do powiedzenia o tym poście, niż tyle co wymieniłam powyżej. Jakoś mnie ten rozdział nie przekonał do siebie. W każdym bądź razie nie wnosi zbyt wiele do życia.

    Przejdźmy dalej, mianowicie do rozdziału 15:
    „- Do twarzy ci w spalonych włosach - Zażartowała Wdowa. Jakże trudno było wywołać u niej chodź cień uśmiechu, a teraz najzwyczajniej w świecie zachichotała.” – heh podoba mi się ta kwestia. Ogólnie smutno mi się zrobiło, jak Loki patrzył na Ellie, nie mogąc nic jej powiedzieć, nie mogąc ją przytulić. No ale cóż, tak prawdopodobnie musiało być…
    „-Poranna kawa o trzeciej w nocy zawsze dobrze robi.” - moja myśl: kto co lubi.
    „- Spider man byłby oburzony, widząc, że nie ma tu też pająka wielkości Statuy Wolności - Zażartował Tony.” - Świetny fragment. Czy Spider man nie powinien być napisany razem? Jako Spiderman? Na ten temat tylko taka mała uwaga.
    Nie spodziewałam się takiego nagłego ataku Lex’a. Ale, że tak naprawdę w nocy? Serio? Przepraszam nad ranem?
    Z resztą cała ta akcja z bitwą pomiędzy Aniołami, a Avengersami zdarzyła się zbyt szybko, zbyt nieprzewidywalnie.

    Dalej:
    Rozdział 16:
    Moim zdaniem akcja się za szybko dzieje, no ale ok.
    "- Jestem...zaskoczony twoją obecnością Kłamco - Powiedział, krzyżując ręce na piersi." - świetna kwestia.
    Nie wiem dlaczego, (może to z powodu tego, że od paru dni jestem przygnębiona) ale walka Lokiego z Lexem wydała mi się niezbyt precyzyjna, była wręcz zwyczajna. Może Loki zmienił się dla zwykłej ziemianki, ale to nie znaczy, że jest słaby. Czy tylko ja nie cierpię Lexa? Jak dla mnie jest on, jak to określić, nadpobudliwy? Tak sądzę, że to odpowiednie określenie.
    Znalazłam trochę błędów:
    "Obok pełzł wąż, który już pluł swoim jadowitym jadem. – wystąpiło tu powtórzenie. Nie powinno byś tak: „ Obok pełzł wąż, którego niebezpieczny jad spływał z ogromnych kłów”? Moim zdaniem tak wygląda bardziej estetycznie.
    W tym zdaniu: „Loki pomimo bólu, który odczuwał w większym stopniu przez pazury i kły zwierząt, zamknął oczy i skupił się” niezbyt wiem o co Ci chodziło i co miałaś konkretnie na myśli. Mogłoby być tak: „Loki pomimo bólu, jaki sprawiły mu wbijające się pazury i kły zwierząt, zamknął oczy i z całych sił próbował się skupić.”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „- Poznaj moje dzieci - Powiedział triumfalnie Loki. Razem z pewnością siebie, którą jeszcze przed chwilą miał Lex, zniknęły też cienie.” – niby wszystko jest ok, ale to zdanie, jak dla mnie, nie brzmi zbyt poprawnie. Oto moja wersja tej właśnie kwestii: „- Poznj moje dzieci – powiedział triumfalnie Loki i w tym samym momencie pewność siebie opuściła Lex’a, a wraz z nią jego złowrogie cienie.”
      „Zamachnął się raz, drugi i po chwili poharatany czarny mag leżał na ziemi w swojej własnej kałuży krwi. Nim zdążył dobyć swojego miecza, wąż oplótł mu rękę, po czym zatopił swoje jadowite kły w szyi maga.”- „Zamachnął się raz, drugi, a po chwili poharatany mag leżał na ziemi w własnej krwi. Gdy próbował dobyć swojego miecza, wąż oplótł mu rękę i zatopił swoje jadowite kły w jego szyi.”

      Żebyś sobie nie pomyślała, że chcę Ci narzucać własne zdanie, lecz po prostu chcę ci pomóc.

      Loki płacze O.o? Rzecz dziwna i niespotykana, a jednak się zdarza.
      Czemu uśmierciłaś Ellie? Dlaczego? Czemu nie mogła spokojnie żyć? Smutne czytać o śmierci kogoś, kogo się polubiło…
      Nie, nie, nie! Czemu Loki musi wyładowywać energię na niewinnych ludziach?! Oni nie są niczemu winni!
      Stój! Nie! Loki znów w kajdanach? Dlaczego ty mu to robisz? Rozumiem, że złoczyńca powinien być karany za swoje czyny, no ale tak co chwilę?

      Jednocześnie Cię uwielbiam i nienawidzę.
      Uwielbiam za twój talent pisarski i to jak realistycznie przedstawiasz to wszystko, co jest zawarte w rozdziałach oraz to jak wprowadzasz czytelników w niepewność, tym samym budując napięcie.
      Nienawidzę, ponieważ wywołujesz u czytelników mętlik, jak i również z tego powodu, że ranisz i/lub pozbawiasz życia bohatera w najmniej oczekiwanym momencie. Jeszcze dodajesz do fragmentów tak dobrą, nastrojową muzykę i często uczucia takie jak smutek, rozpacz przychodzą ze zdwojoną siłą.

      Cóż jak na razie ode mnie tyle. Kończę więc ten trochę zawiły komentarz, lecę czytać dalej.
      Pozdrawiam
      Darkangel

      Usuń