wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 19 "Lodowy Bastion"

Jak wiecie za niedługo są święta Bożego Narodzenia i na tą okazję wstawię rozdział.
Od jakiegoś czasu mam takie wrażenie, że jakoś wam się nie podoba ten blog. Oczywiście nie świadczy o tym ilość odwiedzających, bo to to masakra. Obecna liczba wynosi 7116, a to cały czas się zmienia, chodzi mi o komentarze. Nie narzekam, ale mogłoby być lepiej. Tak na święta :D
Oke nie będę się rozpisywać, czytajcie :D
I jeszcze jedno: Zakładka "Bohaterowie" została zaktualizowana 

                                                                        Merry Christmas for EVERYONE.

Tony Stark: Jak już wspominałem.. Nienawidzę zimy, ale jesteście tacy słodcy ( i tępsi ode mnie ), że życzę wam Wesołych Świąt. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia Mun. ( Wasze relacje z Lokim są...no...wiesz jakie :D )
Kapitan Ameryka ( Tarcza czy. dzieło Loli  ): Dużo prezentów, miłej rodzinnej atmosfery i żebyście nigdy nie zapomnieli jak takie święta są ważne.
Natasha Romanoff: Uważajcie na mikołaja, on może być zdrajcą i może nas zaszlachtować, kiedy będziemy spać. Nigdy nie wiadomo gdzie może się ukrywać, więc zachowajcie ostrożność. Ości w karpiu też są jego zasługą, on chce nas pozabijać.  ( Musicie jej wybaczyć. Świąteczna atmosfera się jej nie udziela i w każdym z nas widzi zabójcę.) 
Clint Barton: Pragnę, aby każdy z was dostał pod choinkę łuk. Wiecie on zawsze przychodził mi z pomocą. Ale wiecie nie możecie być lepsi ode mnie. Już dawno wysłałem list do mikołaja, którego Natsha tak się boi i poprosiłem o nowy zestaw strzał.
Bruce Banner ( Hulk ): Hulk lubi święta. Hulk lubi jeść. Hulk nie cierpi świętego Mikołaja, bo on nie daje Hulk'owi prezentów * ucieka z płaczem*. Przepraszam za zielonego, on nigdy czegoś takiego nie odstawiał. Spędzie te święta w najmilszej atmosferze, by potem móc śmiało powitać Nowy Rok, który zbliża się wielkimi krokami. Bądźcie dla siebie tolerancyjni i przymknijcie oko na wyczyny waszych rozbrykanych dzieci. * biegnie za Hulkiem* - Hulk masz Mikołaj przyniósł ci ciasteczko.
Nick Fury razem z Tarczą: Cała organizacja zapewni wam bezpieczeństwo podczas tej imprezy i prosi, abyście nie upili w trzy dupy podczas sylwestra. Prosi też, abyście strzelali najlepszymi fajerwerkami.
Thor: Ah moi drodzy, moja radość jest wielka, gdy widzę wasze szczęśliwie uśmiechnięte buźki. Cała rodzina zapewne czeka, abyście razem z nimi zasiedli do wigilijnego stołu i spożyli przeróżne przysmaki. Alkohol wskazany.
Vint: Tony nie mieszaj Thorowi w głowie swoimi zapędami na wino, wódkę, piwo i co tam jeszcze masz w swoim barku, który zajmuje pół twojej wieży.
*Tony odchodzi z płaczkami w oczach*
Vint: Oj nie chciałam. No już *Tuli go*. Vint kupi ci roczny zapas ognistej.
A teraz coś od autorki i bohaterki oraz Lokiego, który chowa się po kącie, bo nie lubi świąt. *Ciągnie go na środek sceny*
Wiem - to jest dla Was szok, że znowu mamy Nowy Rok! Niech będzie radosny, niech się zacznie mile, i niech Wam przyniesie same szczęśliwe chwile. Niech moje życzenia, spełnią się co do joty. Niech ominą Was kłopoty. Bóg da wszystko co potrzeba, poprowadzi wprost do nieba.
Loki: Bóg jest jeden i jestem nim JA.
Vint: Tak, tak księżniczko *unika wszystkich, lecących rzeczy, którymi rzuca Loki*
Ellie: *próbuje rozdzielić tę dwójkę* Dużo szczęścia, pomyślności, nie połykaj z karpia ości. Nie jedz bombek, nie pal siana, jedz pierogi, lep bałwana. A w Sylwestra siedź do rana.
Vint: Czyli innymi słowy:
WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ JA, AVENGERSI, ASGARD I LOKI. 

   Ellie wybiegła na ulicę. Było zimno, a ona miała na sobie tylko dresowe spodnie i długi rękaw, który nie specjalnie grzał. Złapała się za ramiona, aby chociaż trochę rozgrzać zdrętwiałe ciało, rozejrzała się dookoła, a gdy zobaczyła długi, czarny płaszcz od razu pobiegła w tamtym kierunku.
- Loki do cholery - Złapała mężczyznę za ramię i zmusiła, aby się zatrzymał.
  Brunet zdziwiony popatrzył na dziewczynę.
- Jak.. - Zaczął, ale nie dane mu było skończyć, ponieważ Ellie kontynuowała.
- Długa historia, potem ci opowiem, a teraz... - Zatrzymała się w pół zdania, aby nabrać oddechu - Powiedz mi jak chcesz znaleźć Lex'a?
  Chociaż mogła zadać inne pytanie, ona jak na złość stawiała na swoim. Ellie wpatrywała się w Lokiego wzrokiem, który można określić jako wyczekujący i nieustępliwy. Tak właśnie można było ją opisać. Kiedy się na coś uparła, brnęła do samego końca i dopinała swego. Jej postawa była godna podziwu. Podążała za magiem, wiedząc, że może czekać ją śmierć, jednak... nie poddawała się.
- Wy ludzie jesteście tacy... - Zawahał się. Pamiętał minę dziewczyny, kiedy ostatni raz wyraził się źle o midgarczylach, kiedy powiedział jacy są sentymentalni. Według niego ta wrodzona, ludzka cecha prowadziła do upadku, bowiem czyniła ona emocję silniejszymi i osłabiała człowieka.
- Jacy? - Dopytywała się dziewczyna
 Loki westchnął i zamknął oczy skupiając się. Nagle powietrze wokół Ellie zaczęło wirować i już po chwili poczuła na sobie coś cięższego i cieplejszego.
- Jeśli już chcesz ze mną iść, to chociaż powinnaś się cieplej ubrać - Uśmiechnął się
                                                                  ~*~*~*~
- Znalezienie Lex'a nie będzie łatwe - Zaczął mag. Razem z Ellie szli właśnie zamarzniętym chodzikiem, kierując się w stronę parku. Właśnie to miejsce obrali sobie za główny punkt skąd Loki będzie mógł go namierzyć za pomocą swoich wrodzonych umiejętności. - Będzie się ukrywał, tylko dlatego, że go nie zabiłem, a miałem do tego nie lada okazję. Jednak jakimś cudem mi zwiał.
 Ellie kątem oka zerknęła na Lokiego, który mocno zaciskał zęby. Wiedziała, że jest zły, tylko nie wiedziała na kogo. Na nią? Za to, że przeszkodziła im w bitwie? A może za to, że w ogóle wdała się w znajomość z Lokim, który preferował samotność. Przecież nikt nie może być sam. Można mieć przyjaciela, znajomego czy chociaż psa, albo kota, byleby nie siedzieć samotnie w domu. A jednak ona znała to życie, aż za dobrze. Tyle lat spędzonych w czterech ścianach pustego domu, który z czasem zaczynał przypominać klatkę, a Ellie była małym, uwięzionym ptaszkiem, który pogodził się już ze swoim losem. Na zawsze pozostanie w osamotnieniu.
- Ellie - Poczuła szarpanie za ramiona. Ocknęła się z zamyśleń i powróciła do rzeczywistości. Nudnej i szarej.
- Przepraszam zamyśliłam się - Odruchowo potarła dłonie, aby dostarczyć im chodź odrobinę ciepła. Lecz z drugiej strony wcale nie odczuwała przenikliwego mrozu i wiatru, który za wszelką cenę chciał wkraść się pod jej kurtkę. - Wiesz nie sądzę, żeby Lex tak po prostu spacerował sobie po parku w centrum Nowego Yorku, wiedząc, że polują na niego mściciele i ty.
  Loki zamyślił się.
- Ewentualnie możemy go zwabić - Powiedział po chwili - Wykorzystamy połączenie naszych mocy i wyślemy mu sygnał, a on zjawi się i wpadnie w pułapkę.
- No dobrze - Zgodziła się Ellie, nie widząc w tym sensu - Ale jak chcesz wysłać mu ten sygnał?
- To proste. Kiedy nasze moce osiągną połączenie, wtedy ja skieruję ja na odpowiedni tor i same zawędrują do najbliższego maga.
- Można i tak.
  Kiedy oboje dotarli do ustalonego miejsca, Loki jako pierwszy zaczął przesył magi, a po chwili dołączyła do niego Ellie.
- Skup się na swojej pozytywnej energii i spróbuj skoordynować jej  bieg z moją - Wytłumaczył. Chwycił dziewczynę za ręce, aby przesył był lepszy, jednak poczuwszy zimno jej dłoni otwarł szeroko oczy i spojrzał na nią z nieukrywanym zdziwieniem.
- To pewnie przez to absorbowanie magii - Odparła i machnęła lekceważąco ręką.
  Loki ponownie się zamyślił, a im więcej razy tak robił, tym Ellie była bardziej zaniepokojona.
- Mam pewien pomysł - Zaczął i cofnął się do tyłu na trzy, duże kroki. - Spróbuj stworzyć lodową wieżę. - Polecił, jednak widząc minę dziewczyny, która wyrażała coś w stylu "Chyba sobie żartujesz", przeszedł do dalszych tłumaczeń - Będzie ona stanowić taki jakby nadajnik. Jest większa i wyższa, co pomoże w namierzeniu lub ewentualnym ściągnięciu tu Lex'a, a przecież o to nam chodzi prawda?
  Ellie westchnęła. Pomysły Lokiego zawsze kończyły się bardzo nie dobrze dla niego, jak i dla świadków jego czynów.
 Lodowa wieża tak? Pomyślała. Ellie zamknęła oczy i skupiła się na obrazie wysokiej budowli, która miała stanąć po środku parku. Z jej rąk zaczęły "wypływać" lodowe pasma, które po chwili zaczęły piąć się w górę formując tym samym piękną, dużą, z przeróżnymi zdobieniami wieżę. Kiedy otworzyła oczy nie umiała posiąść się z wrażenia.
- To niemożliwe - Nie mogła uwierzyć w to co widzi.
  Basteja sięgała dwudziestu metrów wysokości i dziesięciu szerokości. Była cała z lodu, a w niektórych miejscach biegły wydrążone linie. W środku jarzył się mały płomyk, który chodź powinien roztopić owy twór, tlił się lekko, a jego kolory zmieniały się z zielonego na biały i na odwrót. Ludzie, którzy byli świadkami całego zdarzenia, stali teraz jak słupy soli i niemo wpatrywali się to w dziewczynę, która stworzyła niewiarygodne cudo, to w samą wieżę, która w normalnych okolicznościach powinna runąć z hukiem na ziemię.
  Ellie powróciła na ziemię dopiero wtedy, gdy przez basteję zaczęły przepływać zielone strumienie energii Lokiego, który stał przy niej i przyciskał do niej ręce. Miał zamknięte oczy i był skupiony na postawionym sobie zadaniu, które z pewnością zamierzał wykonać w stu procentach. Dziewczyna okrążyła twór i podeszła do mężczyzny, następnie położyła swoje dłonie na jego i tak samo skupiła się.
  Nagle poczuła ogrom energii, która zaczęła wypełniać jej ciało. Rozpływała się ona po żyłach i docierała do wszystkich komórek. Spostrzegła nawet, że od pewnej chwili jej medalion zaczął mienić się różnymi kolorami. W tym momencie także zaczęła dzwonić jej komórka. Ellie zerknęła na wyświetlać i odebrała widząc imię przyjaciela.
- Halo? Tony? - Zasięg nie był najlepszy, może przez tą wielką wieżę stojącą w środku parku? - Tak? Widzisz to? Jest przepiękna.
- Widzę coś jeszcze - Zaczął Stark - Wasza mała zabawka chyba przyciągnęła stado tych cieni Lex'a. Oraz jego samego - Dodał po chwili
- Loki - Dziewczyna schowała komórkę do kieszeni i nerwowo spojrzała na maga, który chyba usłyszał rozmowę i teraz szykuje się do ataku.
  Naglę niebo przecięła jasna poświata, a już po chwili przed Ellie stanął czarny mag, u boku ze swoimi cieniami.
- Nie wiem co próbowaliście zrobić, ale chyba nie przyniosło to oczekiwanych efektów - Zaśmiał się złowieszczo, po czym przeniósł wygłodniały wzrok na szatynkę. - No proszę. Ty też tu jesteś. Świetnie.
  Loki zrobił kilka kroków w bok zasłaniając dziewczynę, a samemu chcąc się zmierzyć z wrogiem.
- Chcesz umrzeć ponownie? - Lex wyciągnął swój miecz - Tym razem sprawię, że już się nie podniesiesz.
  Kiedy walka miała się rozpocząć, nagle cała lodowa wieża runęła w dół. Czarny mag jakby to przewidziawszy, uskoczył w bok i zaniósł się szaleńczym śmiechem.
- To miało mnie zatrzymać?
- Nie - Odezwała się Ellie i wystąpiła przed Lokiego - To jedynie miało odwrócić twoją uwagę.
 Powiedziawszy to, dziewczyna wykonała parę ruchów ręką. Lodowe pasma powędrowały ku Lex'owi i zaczęły tworzyć wokół niego klatkę. Ten zdezorientowany zaczął skakać na wszystkie strony.
- Mam do ciebie kilka pytań - Odezwał się w końcu Loki.
- I myślisz, że ci na nie odpowiem? - Czarny mag zaśmiał się. - Nie wiesz z kim masz do czynienia Kłamco. Kiedy tylko się stąd wydostanę, wtedy poznasz mój gniew.
- O ile się wydostaniesz. - Ellie zrobiła poważną minę - Jak na razie moja magia trzyma cię w ryzach.
 Lex spuścił głowę.
- Co chcecie wiedzieć?
                                                                   ~*~*~*~
- Ty synu Laufeya - Czarny mag wskazał na Kłamcę palcem - To dla ciebie przeznaczone było te ostrze. Miałeś zginąć, a ja w zamian miałem pozyskać tron Venisu. Jednak - Spojrzał ciekawskim wzrokiem na Ellie - Nie wiem dlaczego ta dziewka jeszcze żyje. Pomimo świętego reliktu, który nosi, powinna już leżeć martwa.
 Ellie z przestrachem w oczach spojrzała na medalion. Dotknęła go, jednak nic się nie stało.
- Owszem absorbuje ono magię - Kontynuował - Lecz posiadacz musiał mieć w rodzinie maga.
- Ale moi rodzice byli zwykłymi ludźmi - Powiedziała szatynka, nerwowo zerkając na Lokiego, który z zaciętą miną stał i słuchał tego wszystkiego.
- Zadaj sobie pytanie czy to byli twoi prawdziwi rodzice - Lex po raz kolejny zaniósł się ciężkim śmiechem - Dziecino dla ciebie los chyba nie był łaskawy.
- Zamknij się - Warknął Loki, zaciskając ręce w pięści.
- Och czyżbym cię czymś zdenerwował?
- Nie skądże. Po prostu mam nieodpartą ochotę cię zabić - Loki już szykował się do ataku. Jego maska obojętności zniknęła i teraz pokazywał swój gniew, który potęgował czarny mag. Na jego otwartej dłoni zaczął formować się mały płomyk, który z czasem zaczął przybierać na sile. Stał się większy i teraz zyskał miano wielkiego płomienia.
  Loki zamachnął się, jednak jego atak nie dosięgnął  klatki, w której był uwięziony wróg. Na drodze płomienia wyrosła lodowa tarcza, która go zatrzymała. Mag spojrzał z wyrzutem na dziewczynę.
- Mamy do niego jeszcze parę pytań - Oznajmiła przyjmując neutralną pozycję.
- Posłuchaj dziewki
- Nie nazywaj mnie tak - Ellie posłała wiązkę energii, która uderzyła w Lex'a. Ten tylko cicho jęknął z bólu.
- Twierdzisz, że ludzie, którzy rzekomo mieli by być moimi rodzicami, nie byli nimi? - Spytała z nieukrywanym smutkiem.
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie, jednak znam osobę, która może ci pomóc
- I zapewne nie powiesz mi kto to? - Ellie uniosła brew do góry, a Lex w odpowiedzi wybuchnął śmiechem
- Oczywiście, że ci powiem. - Zdziwienie wymalowało się na twarzy szatynki i Lokiego - Tylko jest jeden warunek.












3 komentarze:

  1. hehehehe...niezłe życzenia - bardzo oryginalnie i co ważne, zabawnie. Klimat świąt można odczuć, nie powiem xD

    Co do rozdziału zakończenie przykuwa uwagę, urwałaś w momencie, który, zapiera dech w piersi. Czytelnik teraz, siedzi jak na szpilkach oczekując ciągu dalszego, a kiedy takowego można się spodziewać, hmm? no kiedy?XD
    Zgaduję, ze dopiero po świętach, albo juz w nowym roku...


    A w ogole kimże jestem...pewnie Cię to zastanowi, no ostatnio czytam Twego bloga, jako kryptofan - nie komentowałam, bo czasem brakło czasu innym razem słów, ale będę starała się już na bieżąco wszystko komentować. Pozdrawiam ^o^

    OdpowiedzUsuń
  2. Budowa Stark Tower: podziemia-warsztat; parter-garaż na wypasione bryki; piętra-alkohol, mamona, tona szpanerskich gadżetów; ostatnie piętro-mieszkanie Tony'ego i (niestety) Pepper.
    Duży plus za oryginalne życzenia. A'propos, Wesołych, Vint, Wesołych.
    Ta wieża z lodu musiała wyglądać naprawdę...magicznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie uważam że piszesz głupio. Mi się podoba, nawet bardzo.
    Życzenia były cudowne!
    Ja też z resztą życzę Ci dużo szczęścia i żebyś kiedyś spotkała Lokiego.
    Miley

    OdpowiedzUsuń