poniedziałek, 30 grudnia 2013

Vintowiastki czyli co Vint robi jak się jej nudzi...

Słońce chyliło się ku zachodowi. Tylko jego ostatnie promienie muskały  bladą twarz księcia, który samotnie siedział na klifie. Jego nogi swobodnie zwisały w dół, a książka, którą miał na kolanach była zamknięta. Kochał te dni, w których mógł wyjść z zamku i w spokoju udać się do tego miejsca, o którym nikt poza nim nie wiedział.
   Ostatni promień właśnie zniknął za linią łączącą morze i niebo. Na granatowym sklepieniu zaczęły migotać pierwsze gwiazdy, a księżyc nieśmiało zaczynał swoją wędrówkę. Loki za pomocą magii stworzył małą kulę światła, która zaczęła latać wokół jego głowy. Ciepły, letni wiatr poruszył drzewa za jego plecami. Magiczna kraina Asgard co noc ponownie budziła się do życia. Stada ptaków ze świecącymi na złoto skrzydłami przecinały niebo, a pąki kwiatów kochających tą porę dnia rozkwitły.
   Cisza błoga i upragniona wypełniła to miejsce. Loki odetchnął ze spokojem i położył się na plecach krzyżując ręce pod głową. Kula światła pozostała w tym samym miejscu, ukazując jedynie cień jakiejś postaci. Zaraz, zaraz. Kogo cień?
  Loki gwałtownie poderwał się do siadu i odwrócił.
- Wszędzie cię szukałem - Odezwał się gość i zajął miejsce obok księcia.
  Zawiał wiatr, a blond włosy chłopaka zakołysały się lekko.
- Matka się martwi, bracie - Thor położył dłoń na ramieniu Lokiego
- Czy jest jeszcze jakiś ważny podwód, dla którego nękasz moją osobę? - Spytał wyniośle książę, a jego wzrok ani na moment nie zaszczycił blondyna. Zielone tęczówki bacznie obserwowały srebrne kule, które z lekkością sunęły po przeźroczystej tafli morza.
- Dlaczego tak się od nas izolujesz? - Thor wyraźnie posmutniał spuszczając głowę w dół
- Dlatego, aby twoja głupota nie przeszła na mnie
   Loki wstał i wziąwszy swoją książkę do ręki skierował się w stronę drzew, za którymi było wyjście. Nim, jednak do niego dotarł, silna dłoń brata zatrzymała go i wyrwała lekturę z ręki. Książę popatrzył na niego zdziwiony. Taka reakcja u Thora była rzadkością.
- Co ty robisz? - Loki zmarszczył brwi.
- Powiedz prawdę - Zażądał z zaciekła miną blondyn
- Słucham?
- Dlaczego nie chcesz się z nami bawić? Dlaczego cały czas nas unikasz i zaszywasz się w tym miejscu?
  Loki przez chwilę się zastanawiał się nad odpowiedzią. Było ich wiele, np: Za każdym razem, kiedy widzę twoich przyjaciół Thor, mam ochotę ich pozabijać, pomyślał. Ciekawe jaka byłaby jego reakcja?
- Nie ma prawdy Thorze - Zaczął podniesionym głosem - Nie było, nie ma i nie będzie. A teraz oddaj mi książkę - Loki wyciągnął dłoń po swoją własność. Thor był jednak innego zdania i zamiast oddać książkę, złapał go za rękę i pociągnął tak, że obaj wylądowali na ziemi.
  Blondyn jednym, silnym ruchem przewrócił Lokiego na plecy, a sam usiadł na nim okrakiem.
- Co ty robisz? - Książę rwał się pod nim, jak zwierze złapane w pułapkę. Zaczął energicznie machać rękoma, a jego nogi uderzały z hukiem o ziemię.
- Próbuję cię jedynie przekonać, abyś nie siedział sam całymi dniami, tylko się zaczął z nami bawić - Wyjaśnił blondyn, unieruchamiając ręce bratu.
- Ale ja tego nie chcę, nie rozumiesz? - Bronił się książę i posłał wiązkę magii, która uderzyła w tors Thora. Ten pomimo, że odczuł to boleśnie, nie poddawał się.
   Walka pomiędzy braćmi trwała w najlepsze, a minuty mijały. Wiatr ustał i wszystko się uspokoiło.
- Dlaczego? - Spytał Thor z bólem w głosie
    Loki w końcu podjął się ryzyka i wyznał całą prawdę.
- Bo nie jestem twoim bratem - Wykrzyczał mu prosto w twarz.
  Blondyn zamrugał kilkakrotnie, a nowe informacje właśnie zostały przetworzone.
- Loki jak to? Co ty mówisz? - Niewierzący Thor, utwierdził księcia w przekonaniu, że jednak będzie musiał mu pokazać.
- Zejdź ze mnie - Rozkazał i po chwili siedział ze skrzyżowanymi nogami na przeciwko brata.
   Loki za pomocą magi powiększył kulę światła, która teraz obejmowała ich obu. Zamknął oczy i mocno się skupił. Po niecałej minucie jego skóra przybrała niebieskawy kolor, a oczy zabarwiły się na czerwono.
- Jestem Lodowym Olbrzymem - Szepnął spuszczając wzrok - Nie Asem jak ty.
   Thor siedział i wpatrywał się w brata, jakby zobaczył ducha. Nie powiedział nic, tylko lekko dotknął jego skóry. Jednak kiedy poczuł piekący ból, odsunął rękę.
- Jesteś zimny jak lód - Odezwał się w końcu.
   Loki złapał jego poparzoną dłoń, a jego skóra przybrała prawidłowy kolor. Począł leczyć skaleczenie brata, lecz jego wzrok skupiał błądził.
- Zawsze uważałem cię za brata - Thor podniósł się klękając na przeciwko niego i złapał jego podbródek, lekko całując w czoło - I zawsze będę cię bronić.
                                                             ***
   Dziesięć lat później, kiedy obaj młodzieńcy byli już dorośli, bowiem przekroczyli prób pełnoletności, słońce zwiastowało idealną pogodę na polowanie. Konie były już gotowe i czekały na swoich jeźdźców.
- Oh mam nadzieję, że tym razem upolujemy coś dużego i dobrego - Volstagg złapał się za swój opasły brzuch i zaśmiał.
- Mój przyjacielu - Thor poklepał go przyjacielsko po ramieniu - Dzisiejsze polowanie będzie udane.
- Znów macie zamiar rywalizować ze sobą kto więcej upoluje? - Sif zrównała z nimi swe kroki
   I w tym momencie rozegrała się krótka kłótnia pomiędzy czwórką wojów. Thor nie zwróciwszy na to większej uwagi, zerknął ukradkiem na swego milczącego brata.
                                                                     ***
   Droga, którą jechali była wydeptana i usłana różnymi darami lasu. Konie sunęły szybko, a ich kopyta prawie nie dotykały ziemi. Powietrze było rześkie i lekkie, a chłodny wiatr przedzierał się między koronami rosłych drzew.
   Sif po raz kolejny naciągnęła cięciwę łuku i szybko wypuściła strzałę. Jazda konna i łucznictwo leżały w jej naturze, tak samo jak wojownicza dusza. Ostry grot zanurzył się w ciele jelenia. Zwierze wydało ostatnie tchnienie i padło.
- Sif dziś wyjątkowo los ci sprzyja - Powiedział Thor, kiedy kobieta ześlizgnęła się ze swojego rumaka. Odpięła od pasa zdobycze i rzuciła koło ogniska, które zapłonie dopiero w nocy, bowiem wyprawa na polowanie w Asgardzie trwała dwa dni.
   Sif zerknęła na maga siedzącego nieopodal obozowiska i opierającego się o pień drzewa.
- Czy on w ogóle coś robi? - Spytała z nieukrywaną złością
- Loki nigdy nie lubił polowań - Odezwał się Thor. Zerknął na brata - Za to świetnie idzie mu budowa szałasów. - Wskazał na małe, leśne domki za ich plecami.
   Loki doskonale wiedział, że o nim rozmawiają. W ułamku sekundy zniknął i pojawił się za kobieta.
- Wiedzę, że chciałabyś się dowiedzieć więcej o moich umiejętnościach - Szepnął jej do ucha, a przestraszona Sif szybko od niego odskoczyła. Spojrzał na nią lubieżnie i zaśmiał się pod nosem.
- Gdyby nie Thor, już dawno leżałbyś martwy - Warknęła na niego, odchodząc
                                                                         ***
  Loki nie chcąc spędzać większości dnia na rozmowach z przyjaciółmi Thora, wybrał się na spacer.
Asgardzkie lasy nie były porównywalne do innych. Te tętniły życiem. Ptaki radośnie śpiewały ukryte gdzieś na gałęziach drzew. Zwierzęta wolno hasały po łonie natury, a Loki stąpał lekko, by nie zaburzyć tego cyklu. Kochał obcować z naturą, a każda wolna chwila spędzona z dala od zamku była błogosławieństwem. Wielu mężczyzn w jego wieku uganiało się za pannami lub pracowało, a on korzystając z wolności przechadzał się po lesie. Promienie słońca muskały jego bladą twarz, a lekki wiatr szarpał jego czarne włosy. Wiele kobiet uważało go za przystojnego, inteligentnego i bystrego. Oczywiście to wszystko było faktem, ale on nie zaprzątał sobie głowy niepotrzebnymi związkami czy też zalotami. Chciał być wolny niczym chmury płynące po niebieskim niebie. Każda miała swój własny kształt i cel podróży.
  Jego rozmyślenia przerwał dźwięk łamiącej się gałązki. Szybko dobył jednego ze swoich sztyletów i zwrócił się w stronę nadchodzącego przeciwnika, który okazał się Thorem. Jego blond włosy powiewały na wietrze, a czerwona peleryna trzepotała pod wpływem każdego z ruchów.
- Loki znów to robisz - Odezwał się gromowładny, podchodząc do maga.
- Robię co? - Zdziwił się
- Czemu nie chcesz spędzić z nami trochę czasu? - Gromowładny objął brata przyjaznym ramieniem i spojrzał w dal na malujące się zielone wzgórza. Z daleka wyglądały na małe wysepki, jednak one pokrywały dużą część Asgardu.
- Twoi przyjaciele nie darzą mnie sympatią - Odpowiedział Loki
- Zdobyłbyś ja gdybyś z nimi porozmawiał
  Książę tak samo jak brat skierował swój wzrok w dal.
- Nie potrzebuję tego - Strzepnął rękę Thora i postąpił kilka kroków do przodu. - Nie chcę niczyjej litości.
   Thor zrobił poważną minę
- To nie litość bracie. Pragnę jedynie, abyś więcej czasu spędził z ludźmi niż sam. To jest troska.
   Loki prychnął
- Troski też mi nie trzeba. Przypominasz sobie bym kiedykolwiek prosił cię o pomoc? - Widząc niezdecydowaną minę gromowładnego kontynuował:
- Właśnie. Nigdy nikogo o nic nie prosiłem i nie będę prosić. Szczególnie ciebie.
  Nagle, w jednym momencie Thor znalazł się przy Lokim. Uniósł zaciśnięta dłoń do góry i powalił brata. Ten z zawadiackim uśmiechem splunął krwią i zaśmiał się. Po chwili poczuł kolejne uderzenie, które zmyło mu z twarzy uśmiech. Korzystając z okazji, że miał wolne ręce dobył swego sztyletu. Thor widząc zamiary brata szybko cofnął się i przyzwał swój młot, który z zawrotną prędkością przeciął powietrze i trafił w ręce swego właściciela.
- Nie chcę z tobą walczyć bracie - Odezwał się Thor
- Wcale nie musisz - Syknął mu do ucha jadowitym tonem książę.
   Jednym, płynnym ruchem pchnął swój sztylet, a zimna stal przebiła lekką zbroję gromowładnego. Thor osunął się na kolana, jednak nie miał najmniejszego zamiaru się poddawać. Na nowo pochwycił swój młot i zamachnął się nim. Broń dosięgnęłaby celu, gdyby nie fakt, że Loki za pomocą magii stworzył klona.
- I co teraz zrobisz? - Spytał książę. Podszedł do brata i schylił się nisko, by lepiej słyszeć jęki bólu.
  Thor, jednak zaczekawszy na odpowiednią okazję, pochwycił Lokiego za szaty i przygwoździł do ziemi. Książę zaczął się rwać. I nagle obydwoje przypomnieli sobie sytuację sprzed laty, kiedy byli jeszcze dziećmi, lecz sprzeczka miała się inaczej, bowiem Thor nie został ranny.
- Przestań - Nakazał, a jego głos przybrał na stanowczości.
  Loki spojrzał na niego zdezorientowany i nim połapał się o co chodzi, poczuł usta Thora na swoim czole. - Bracia nie toczą walk na śmierć i życie. - Gromowładny uśmiechnął się i starł jedną z łez brata. Pomógł mu podnieść się do siadu i mocno przytulił.
                                                                                     ***
  Loki niepewnie dotknął nagiej skóry brata i począł go leczyć, bowiem rana od sztyletu była głęboka.
- Zaboli - Uprzedził go
  Thor jednak nic nie powiedział
   Słońce chyliło się ku zachodowi, a oni dalej byli w tym samym miejscu. Loki chciał, aby to leczenie było jak najmniej bolesne, jednak tkanki i skóra muszą na nowo się zespolić.
   Ostatnie promienie gorącego słońca musnęły ich skórę, wiatr zawiał po raz ostatni tego dnia, a ptaki już pochowały się do swoich gniazd. Nastała noc. Było ciemno i zrobiło się zimniej. Thor przyodział swoją zbroję i zwrócił się w kierunku brata. Ten z opuszczoną głową wpatrywał się w swoje dłonie. Gromowładny delikatnie pochwycił w swe dłonie twarz Lokiego. Nie przejmując się jego zdezorientowaniem złożył na jego ustach pocałunek. Ku jego zdziwieniu książę wcale nie protestował, tylko oddał pieszczotę. Pociągnął Thora za ramiona i plecami oparł się o drzewo.
    Nocne kwiaty obudziły się. Rozłożył swe płatki na boki, a umieszczone w nich świetliki wolno wzbiły się do lotu. Ich światło odbijało się on nagich już skrawków skóry Bogów, a oni sami się tym nie przejmowali.
    Thor chwycił biodra Lokiego i uniósł do góry. Posadziwszy go sobie na kolanach, przyparł mocniej do drzewa, a ręce oparł po bokach jego głowy. Z pocałunkami zjechał niżej. W akompaniamencie cichych jęków rozkoszy Lokiego, przygryzał lekko jego skórę. Młody książę wbił paznokcie w plecy gromowładnego.
- Nie powstrzymuj się - Thor szepnął mu do ucha.
  Jak na zawołanie skóra Lokiego już po chwili zabarwiła się na niebiesko, a razem ze światłem świetlików dawało do ciekawy obraz.
   Dwóch kochanków siedzących pośród drzew i dających sobie na wzajem rozkosz. Skąpani w świetle księżyca, który niepewnie okrywał ich swoimi promieniami. Obejmowali się i patrzyli w oczy.
   Gdyby jakiś malarza chciał namalować taki obraz przedstawiający miłość, miałby poważny problem, bowiem miłości można zaznać tylko w jeden sposób.

3 komentarze:

  1. Łeee tylko nie Thorki? Toż to zdrada stanu xD
    Nie cierpię takiego yaoi! Nie z postaciami, które tak uwielbiam, kiedy tu wchodziłam widzac coś nowego spodziewałam się czegoś milszego dla duszy. Zniszczyłaś mnie dzisiaj..xD

    OdpowiedzUsuń
  2. I tymże cudownym sposobem zozjebałaś w pizdu łańcuchy utrzymujące z dala od świata zewnętrznego moją naturę yaoistki. A definitywnie jestem yaoistką. Koleżanka próbowała mnie "wyleczyć" i przekonać do yuri, ale pogorszyła tylko sprawę.
    PS mam gdzieś niedokończonego one-shota Alucard X Dark Walter. Jeszcze jeden taki numer a go dokończę i opublikuję TUTAJ w komentarzach. Albo u mnie ze specjalną dedykacją.
    PS2 byliśmy na Hobbicie, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 28 na pustkowiu smauga. Skąd masz takie podejrzenia? I dawaj swój one shot

      Usuń