Słońce chyliło się ku zachodowi. Tylko jego ostatnie promienie
muskały bladą twarz księcia, który samotnie siedział na klifie. Jego
nogi swobodnie zwisały w dół, a książka, którą miał na kolanach była
zamknięta. Kochał te dni, w których mógł wyjść z zamku i w spokoju udać
się do tego miejsca, o którym nikt poza nim nie wiedział.
Ostatni promień właśnie zniknął za linią łączącą morze i niebo. Na
granatowym sklepieniu zaczęły migotać pierwsze gwiazdy, a księżyc
nieśmiało zaczynał swoją wędrówkę. Loki za pomocą magii stworzył małą
kulę światła, która zaczęła latać wokół jego głowy. Ciepły, letni wiatr
poruszył drzewa za jego plecami. Magiczna kraina Asgard co noc ponownie
budziła się do życia. Stada ptaków ze świecącymi na złoto skrzydłami
przecinały niebo, a pąki kwiatów kochających tą porę dnia rozkwitły.
Cisza błoga i upragniona wypełniła to miejsce. Loki odetchnął ze
spokojem i położył się na plecach krzyżując ręce pod głową. Kula światła
pozostała w tym samym miejscu, ukazując jedynie cień jakiejś postaci.
Zaraz, zaraz. Kogo cień?
Loki gwałtownie poderwał się do siadu i odwrócił.
- Wszędzie cię szukałem - Odezwał się gość i zajął miejsce obok księcia.
Zawiał wiatr, a blond włosy chłopaka zakołysały się lekko.
- Matka się martwi, bracie - Thor położył dłoń na ramieniu Lokiego
-
Czy jest jeszcze jakiś ważny podwód, dla którego nękasz moją osobę? -
Spytał wyniośle książę, a jego wzrok ani na moment nie zaszczycił
blondyna. Zielone tęczówki bacznie obserwowały srebrne kule, które z
lekkością sunęły po przeźroczystej tafli morza.
- Dlaczego tak się od nas izolujesz? - Thor wyraźnie posmutniał spuszczając głowę w dół
- Dlatego, aby twoja głupota nie przeszła na mnie
Loki wstał i wziąwszy swoją książkę do ręki skierował się w stronę
drzew, za którymi było wyjście. Nim, jednak do niego dotarł, silna dłoń
brata zatrzymała go i wyrwała lekturę z ręki. Książę popatrzył na niego
zdziwiony. Taka reakcja u Thora była rzadkością.
- Co ty robisz? - Loki zmarszczył brwi.
- Powiedz prawdę - Zażądał z zaciekła miną blondyn
- Słucham?
- Dlaczego nie chcesz się z nami bawić? Dlaczego cały czas nas unikasz i zaszywasz się w tym miejscu?
Loki przez chwilę się zastanawiał się nad odpowiedzią. Było ich wiele,
np: Za każdym razem, kiedy widzę twoich przyjaciół Thor, mam ochotę ich
pozabijać, pomyślał. Ciekawe jaka byłaby jego reakcja?
- Nie ma
prawdy Thorze - Zaczął podniesionym głosem - Nie było, nie ma i nie
będzie. A teraz oddaj mi książkę - Loki wyciągnął dłoń po swoją
własność. Thor był jednak innego zdania i zamiast oddać książkę, złapał
go za rękę i pociągnął tak, że obaj wylądowali na ziemi.
Blondyn jednym, silnym ruchem przewrócił Lokiego na plecy, a sam usiadł na nim okrakiem.
-
Co ty robisz? - Książę rwał się pod nim, jak zwierze złapane w pułapkę.
Zaczął energicznie machać rękoma, a jego nogi uderzały z hukiem o
ziemię.
- Próbuję cię jedynie przekonać, abyś nie siedział sam
całymi dniami, tylko się zaczął z nami bawić - Wyjaśnił blondyn,
unieruchamiając ręce bratu.
- Ale ja tego nie chcę, nie rozumiesz?
- Bronił się książę i posłał wiązkę magii, która uderzyła w tors Thora.
Ten pomimo, że odczuł to boleśnie, nie poddawał się.
Walka pomiędzy braćmi trwała w najlepsze, a minuty mijały. Wiatr ustał i wszystko się uspokoiło.
- Dlaczego? - Spytał Thor z bólem w głosie
Loki w końcu podjął się ryzyka i wyznał całą prawdę.
- Bo nie jestem twoim bratem - Wykrzyczał mu prosto w twarz.
Blondyn zamrugał kilkakrotnie, a nowe informacje właśnie zostały przetworzone.
- Loki jak to? Co ty mówisz? - Niewierzący Thor, utwierdził księcia w przekonaniu, że jednak będzie musiał mu pokazać.
- Zejdź ze mnie - Rozkazał i po chwili siedział ze skrzyżowanymi nogami na przeciwko brata.
Loki za pomocą magi powiększył kulę światła, która teraz obejmowała ich
obu. Zamknął oczy i mocno się skupił. Po niecałej minucie jego skóra
przybrała niebieskawy kolor, a oczy zabarwiły się na czerwono.
- Jestem Lodowym Olbrzymem - Szepnął spuszczając wzrok - Nie Asem jak ty.
Thor siedział i wpatrywał się w brata, jakby zobaczył ducha. Nie
powiedział nic, tylko lekko dotknął jego skóry. Jednak kiedy poczuł
piekący ból, odsunął rękę.
- Jesteś zimny jak lód - Odezwał się w końcu.
Loki złapał jego poparzoną dłoń, a jego skóra przybrała prawidłowy
kolor. Począł leczyć skaleczenie brata, lecz jego wzrok skupiał błądził.
-
Zawsze uważałem cię za brata - Thor podniósł się klękając na przeciwko
niego i złapał jego podbródek, lekko całując w czoło - I zawsze będę cię
bronić.
***
Dziesięć lat później, kiedy obaj młodzieńcy byli już dorośli, bowiem
przekroczyli prób pełnoletności, słońce zwiastowało idealną pogodę na
polowanie. Konie były już gotowe i czekały na swoich jeźdźców.
- Oh mam nadzieję, że tym razem upolujemy coś dużego i dobrego - Volstagg złapał się za swój opasły brzuch i zaśmiał.
- Mój przyjacielu - Thor poklepał go przyjacielsko po ramieniu - Dzisiejsze polowanie będzie udane.
- Znów macie zamiar rywalizować ze sobą kto więcej upoluje? - Sif zrównała z nimi swe kroki
I w tym momencie rozegrała się krótka kłótnia pomiędzy czwórką wojów.
Thor nie zwróciwszy na to większej uwagi, zerknął ukradkiem na swego
milczącego brata.
***
Droga, którą jechali była wydeptana i usłana różnymi darami lasu. Konie
sunęły szybko, a ich kopyta prawie nie dotykały ziemi. Powietrze było
rześkie i lekkie, a chłodny wiatr przedzierał się między koronami
rosłych drzew.
Sif po raz kolejny naciągnęła cięciwę łuku i
szybko wypuściła strzałę. Jazda konna i łucznictwo leżały w jej naturze,
tak samo jak wojownicza dusza. Ostry grot zanurzył się w ciele jelenia.
Zwierze wydało ostatnie tchnienie i padło.
- Sif dziś wyjątkowo
los ci sprzyja - Powiedział Thor, kiedy kobieta ześlizgnęła się ze
swojego rumaka. Odpięła od pasa zdobycze i rzuciła koło ogniska, które
zapłonie dopiero w nocy, bowiem wyprawa na polowanie w Asgardzie trwała
dwa dni.
Sif zerknęła na maga siedzącego nieopodal obozowiska i opierającego się o pień drzewa.
- Czy on w ogóle coś robi? - Spytała z nieukrywaną złością
-
Loki nigdy nie lubił polowań - Odezwał się Thor. Zerknął na brata - Za
to świetnie idzie mu budowa szałasów. - Wskazał na małe, leśne domki za
ich plecami.
Loki doskonale wiedział, że o nim rozmawiają. W ułamku sekundy zniknął i pojawił się za kobieta.
-
Wiedzę, że chciałabyś się dowiedzieć więcej o moich umiejętnościach -
Szepnął jej do ucha, a przestraszona Sif szybko od niego odskoczyła.
Spojrzał na nią lubieżnie i zaśmiał się pod nosem.
- Gdyby nie Thor, już dawno leżałbyś martwy - Warknęła na niego, odchodząc
***
Loki nie chcąc spędzać większości dnia na rozmowach z przyjaciółmi Thora, wybrał się na spacer.
Asgardzkie
lasy nie były porównywalne do innych. Te tętniły życiem. Ptaki radośnie
śpiewały ukryte gdzieś na gałęziach drzew. Zwierzęta wolno hasały po
łonie natury, a Loki stąpał lekko, by nie zaburzyć tego cyklu. Kochał
obcować z naturą, a każda wolna chwila spędzona z dala od zamku była
błogosławieństwem. Wielu mężczyzn w jego wieku uganiało się za pannami
lub pracowało, a on korzystając z wolności przechadzał się po lesie.
Promienie słońca muskały jego bladą twarz, a lekki wiatr szarpał jego
czarne włosy. Wiele kobiet uważało go za przystojnego, inteligentnego i
bystrego. Oczywiście to wszystko było faktem, ale on nie zaprzątał sobie
głowy niepotrzebnymi związkami czy też zalotami. Chciał być wolny
niczym chmury płynące po niebieskim niebie. Każda miała swój własny
kształt i cel podróży.
Jego rozmyślenia przerwał dźwięk łamiącej
się gałązki. Szybko dobył jednego ze swoich sztyletów i zwrócił się w
stronę nadchodzącego przeciwnika, który okazał się Thorem. Jego blond
włosy powiewały na wietrze, a czerwona peleryna trzepotała pod wpływem
każdego z ruchów.
- Loki znów to robisz - Odezwał się gromowładny, podchodząc do maga.
- Robię co? - Zdziwił się
-
Czemu nie chcesz spędzić z nami trochę czasu? - Gromowładny objął brata
przyjaznym ramieniem i spojrzał w dal na malujące się zielone wzgórza. Z
daleka wyglądały na małe wysepki, jednak one pokrywały dużą część
Asgardu.
- Twoi przyjaciele nie darzą mnie sympatią - Odpowiedział Loki
- Zdobyłbyś ja gdybyś z nimi porozmawiał
Książę tak samo jak brat skierował swój wzrok w dal.
- Nie potrzebuję tego - Strzepnął rękę Thora i postąpił kilka kroków do przodu. - Nie chcę niczyjej litości.
Thor zrobił poważną minę
- To nie litość bracie. Pragnę jedynie, abyś więcej czasu spędził z ludźmi niż sam. To jest troska.
Loki prychnął
-
Troski też mi nie trzeba. Przypominasz sobie bym kiedykolwiek prosił
cię o pomoc? - Widząc niezdecydowaną minę gromowładnego kontynuował:
- Właśnie. Nigdy nikogo o nic nie prosiłem i nie będę prosić. Szczególnie ciebie.
Nagle, w jednym momencie Thor znalazł się przy Lokim. Uniósł zaciśnięta
dłoń do góry i powalił brata. Ten z zawadiackim uśmiechem splunął krwią
i zaśmiał się. Po chwili poczuł kolejne uderzenie, które zmyło mu z
twarzy uśmiech. Korzystając z okazji, że miał wolne ręce dobył swego
sztyletu. Thor widząc zamiary brata szybko cofnął się i przyzwał swój
młot, który z zawrotną prędkością przeciął powietrze i trafił w ręce
swego właściciela.
- Nie chcę z tobą walczyć bracie - Odezwał się Thor
- Wcale nie musisz - Syknął mu do ucha jadowitym tonem książę.
Jednym, płynnym ruchem pchnął swój sztylet, a zimna stal przebiła lekką
zbroję gromowładnego. Thor osunął się na kolana, jednak nie miał
najmniejszego zamiaru się poddawać. Na nowo pochwycił swój młot i
zamachnął się nim. Broń dosięgnęłaby celu, gdyby nie fakt, że Loki za
pomocą magii stworzył klona.
- I co teraz zrobisz? - Spytał książę. Podszedł do brata i schylił się nisko, by lepiej słyszeć jęki bólu.
Thor, jednak zaczekawszy na odpowiednią okazję, pochwycił Lokiego za
szaty i przygwoździł do ziemi. Książę zaczął się rwać. I nagle obydwoje
przypomnieli sobie sytuację sprzed laty, kiedy byli jeszcze dziećmi,
lecz sprzeczka miała się inaczej, bowiem Thor nie został ranny.
- Przestań - Nakazał, a jego głos przybrał na stanowczości.
Loki spojrzał na niego zdezorientowany i nim połapał się o co chodzi,
poczuł usta Thora na swoim czole. - Bracia nie toczą walk na śmierć i
życie. - Gromowładny uśmiechnął się i starł jedną z łez brata. Pomógł mu
podnieść się do siadu i mocno przytulił.
***
Loki niepewnie dotknął nagiej skóry brata i począł go leczyć, bowiem rana od sztyletu była głęboka.
- Zaboli - Uprzedził go
Thor jednak nic nie powiedział
Słońce chyliło się ku zachodowi, a oni dalej byli w tym samym miejscu.
Loki chciał, aby to leczenie było jak najmniej bolesne, jednak tkanki i
skóra muszą na nowo się zespolić.
Ostatnie promienie gorącego
słońca musnęły ich skórę, wiatr zawiał po raz ostatni tego dnia, a ptaki
już pochowały się do swoich gniazd. Nastała noc. Było ciemno i zrobiło
się zimniej. Thor przyodział swoją zbroję i zwrócił się w kierunku
brata. Ten z opuszczoną głową wpatrywał się w swoje dłonie. Gromowładny
delikatnie pochwycił w swe dłonie twarz Lokiego. Nie przejmując się jego
zdezorientowaniem złożył na jego ustach pocałunek. Ku jego zdziwieniu
książę wcale nie protestował, tylko oddał pieszczotę. Pociągnął Thora za
ramiona i plecami oparł się o drzewo.
Nocne kwiaty obudziły
się. Rozłożył swe płatki na boki, a umieszczone w nich świetliki wolno
wzbiły się do lotu. Ich światło odbijało się on nagich już skrawków
skóry Bogów, a oni sami się tym nie przejmowali.
Thor chwycił
biodra Lokiego i uniósł do góry. Posadziwszy go sobie na kolanach,
przyparł mocniej do drzewa, a ręce oparł po bokach jego głowy. Z
pocałunkami zjechał niżej. W akompaniamencie cichych jęków rozkoszy
Lokiego, przygryzał lekko jego skórę. Młody książę wbił paznokcie w
plecy gromowładnego.
- Nie powstrzymuj się - Thor szepnął mu do ucha.
Jak na zawołanie skóra Lokiego już po chwili zabarwiła się na
niebiesko, a razem ze światłem świetlików dawało do ciekawy obraz.
Dwóch kochanków siedzących pośród drzew i dających sobie na wzajem
rozkosz. Skąpani w świetle księżyca, który niepewnie okrywał ich swoimi
promieniami. Obejmowali się i patrzyli w oczy.
Gdyby jakiś
malarza chciał namalować taki obraz przedstawiający miłość, miałby
poważny problem, bowiem miłości można zaznać tylko w jeden sposób.
Łeee tylko nie Thorki? Toż to zdrada stanu xD
OdpowiedzUsuńNie cierpię takiego yaoi! Nie z postaciami, które tak uwielbiam, kiedy tu wchodziłam widzac coś nowego spodziewałam się czegoś milszego dla duszy. Zniszczyłaś mnie dzisiaj..xD
I tymże cudownym sposobem zozjebałaś w pizdu łańcuchy utrzymujące z dala od świata zewnętrznego moją naturę yaoistki. A definitywnie jestem yaoistką. Koleżanka próbowała mnie "wyleczyć" i przekonać do yuri, ale pogorszyła tylko sprawę.
OdpowiedzUsuńPS mam gdzieś niedokończonego one-shota Alucard X Dark Walter. Jeszcze jeden taki numer a go dokończę i opublikuję TUTAJ w komentarzach. Albo u mnie ze specjalną dedykacją.
PS2 byliśmy na Hobbicie, co?
28 na pustkowiu smauga. Skąd masz takie podejrzenia? I dawaj swój one shot
Usuń